TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Podróżujesz sobie właśnie pierwszy raz z rzecznej puszczy do Białej Grani, by donieść Jarlowi o ataku smoka na Helgen. Po przejściu przez wzgórze Twoim oczom ukazuje się kilka młynów i farm położonych tuż przy nich. Mijasz Miodosytnie Czerwoniak i idziesz traktem dalej w stronę głównego wejścia do miasta. Nagle Twoim oczom ukazuje się heroiczna scena walki. Kilku mężnych wojowników stara się pokonać giganta, który właśnie pustoszył farmę Pelagia. Dołączasz do walki zasypując olbrzyma gradem strzał, aż w końcu potwór umiera. Aktem heroizmu zwróciłeś uwagę jednej z walczących wcześniej kobiet. Przedstawia się jako łowczyni Aela i zaprasza Cię do dołączenia w szeregi tradycyjnej organizacji Skyrim zwanej Towarzyszami, której siedziba znajduje się w pobliskim mieście, w sali biesiadnej zwanej Jorvaskr.
Historia legendarnego ugrupowania, jakim są Towarzysze sięga zamierzchłych z perspektywy gier czasów I wojny ludzi ze śnieżnymi elfami. Pozwólcie, że co nieco Wam o tym wszystkim opowiem. ZAWARZYWANIA Falmerzy, a raczej śnieżne elfy, bo słowo Falmer nabrało swego dzisiejszego znaczenia trochę później, zamieszkiwały kiedyś Skyrim. Pewnego dnia do brzegów przybyli pierwsi ludzie z położonej na północy Atmory. Początkowo rasy żyły między sobą w pokoju, a elfy nauczyły nawet ludzi jak okiełznać magiczne arkana. Pokój był jednak bardzo kruchy, jak pokazały przyszłe lata i wkrótce wybuchła bardzo krwawa wojna. Wbrew temu co możecie myśleć, to wcale nie ludzie przeprowadzili pierwszy atak. Miejscowość Sartal była pierwszą osadą założoną przez ludzi na kontynencie, a jej szybki rozwój zaniepokoił śnieżne elfy.
Jako najczęstszy motyw ataku podaje się właśnie strach przed tym, że ludzka kultura wyparłaby w końcu elfickie zwyczaje, ale pojawiają się też wzmianki o tym, że ludzie znaleźli źródło ogromnej mocy w Sartal i chcieliby pozostało ukryte przed elfami. Ci wyczuwając energię artefaktu zaatakowali miasto i zrównali je z ziemią, wybijając każdego mieszkańca, jaki tylko się napatoczył. Niestety nie wszystko poszło zgodnie z planem. Mężczyzna imieniem Isgramor i jego dwóch synów zdołało uciec. Wielka strata złamała nawet największego męża i Isgramor wracając do Atmory zalał się łzami z czystego ebonu. Yngol, najstarszy jego syn, zebrał łzy i otoczył ojca opieką. Napoił go ciepłym miodem, owinął w ciepłe futra i położył spać pod pokładem.
Sam natomiast na pokładzie okrętu przystąpił do pracy. Błyskawice posłużyły mu do rozgrzania kuźni, woda oceanu do ostudzenia ostrza, a uderzenia młota zgrywały się z silnymi powiewami wiatrów. Następnego ranka Yngol wręczył ojcu ogromny topór, stworzony ze smutku, który przytłoczył ojca. Isgramor podziękował synowi z całego serca, a nowy topór nazwał wódchard, co w starżytnym języku Atmory oznaczał zyburze. Powrócili wreszcie do Atmory i Isgramor zamierzał poinformować swych pobratymców o zajściu jakie miało miejsce na terenach Skyrim. Isgramor wysłał synów Yngola i Ilgara, by zebrali najdzielniejszych wojowników w celu zorganizowania wielkiego powrotu. Yngol, starszy z braci, słynął ze swych zdolności taktycznych, a Ilgar – sprawności i waleczności. Umysł i ramię. Razem siali zniszczenie.
Toteż na Atmorze byli znani i szanowani. Bracia rozdzielili się, by szybciej zebrać ludzi i pożegnali się starym zwyczajem, ściskając ręce i śmiejąc się. Ilgar dotarł do wielkich stoczni Wilkurfyk, na południowym cyplu i zlecił budowę dwóch okrętów, po jednym dla każdego z braci. Dla siebie przygotował Daruzmu, a dla brata – Haraka. Okręty nazywane były po ulubionych gwiazdach chłopaków. Pracownicy stoczni słysząc o brutalności elfów od razu przystąpili do pracy. Następnie Ilgar zebrał zaufanych przyjaciół z Akademii Żołnierzy, by wzięli udział w powrocie. Wieści o południowych ziemiach krążyły już od jakiegoś czasu po Atmorze, dlatego nikt nie musiał długo namawiać do walki. Najlepsi wojownicy rzucali wszystko, by udać się na wojnę.
Kolejne informacje rozchodziły się Pocztą Pantoflową i kolejni wielcy wojownicy sami zgłaszali się do Ilgara. W sumie 500 towarzyszy odpowiedziało na wyzwanie, a w kierunku Tamriel zmierzała cała flotylla. Znamy nazwy kilku najważniejszych okrętów z tamtego czasu i były to Ilgermet, należący do Isgramora, wspomnianej już Darumzu i Harak należące do synów Isgramora, Yorvascr, Kalkas, Fallowfire, Kriloglod i Sadonraid. Okręty dowodzone były przez tak zwanych heroldów, a pierwszym i najważniejszym z nich został Isgramor. Niestety nie wszystkim udało się dotrzeć do Tamriel. Podczas przepływu rozszalał się Sztorm Rozdzielenia. Ingol i załoga jego okrętu Haraka rozbiła się podczas okropnej burze. Pierwsze ofiary pojawiły się jeszcze przed rozpoczęciem walki.
Isgramor i jego syn Ilgar rozpaczali po stracie ukochanej osoby, ale owa strata tylko bardziej ich rozwścieczyła. Wkrótce rozpoczęła się walka od terytoria Skyrim, a dzień ataku elfów na nordów nazywano od teraz Nocą Łez. Zemsta została dokonana. Po odbiciu Sartale Isgramor odwrócił się do swych ludzi i wydał z siebie przeraźliwy krzyk, który podobno słychać było na odległych brzegach Atmory, wzywając pozostałych mieszkańców do podróży. Pierwszy herold uniósł swój topór i przemówił. Idźcie naprzód w głąb nowej krainy! Ryknął. Wypędźcie nikczemników z ich próżniaczych pałaców, zmóżcie ich do nędzy i znoju, by widzieli w swoich zdradach największy grzech przeciwko naszemu gatunkowi. Nie miejcie litości, nie okazujcie dobroci. Oni nie mieliby, ani nie okazaliby ich względem was.
Kapitanowie zgodnie uznali, iż każdy okręt musi ruszyć w swoją stronę, by zbudować własną legendę i odbić tereny z rąk elfów. 500 towarzyszy przysięgło tego dnia podczas notnej uczty być bratem dla każdego atmorskiego pochodzenia. Isgramor wraz z załogą Elgermeta ruszył na wschód ku morzu. Natknął się na kurhan swego syna Yngola, którego statek rozbił się podczas burzy. Stojąc obok wraku, zwrócił swój wzrok na południe. Dojrzał miejsce, w którym rzeka wpada do morza i podjął decyzję, by wybudować tam wielkie miasto na pamiątkę chwały ludzkości. Z pałacu natomiast zawsze widziałby w zguże pochówku syna. Do zbudowania wielkiej twierdzy wykorzystano pojmane w bitwie Elfy. Proces powstawania twierdzy pochłonął prawie tyle ofiar, co załoga Elgermeta zabiła podczas wojny.
Isgramor nalegał jednak, by prace postępowały szybko, a twierdza miała piąć się wysoko, by każdy widział potęgę władcy tej krainy. Iglica twierdzy sięgała nieba i obejmowała panowanie nawet nad wiatrami. Do miasta natomiast prowadził długi most. W podziemiach przygotowano grobowiec dla Isgramora, gdy przyjdzie jego pora, by udać się do Sovngardu. Tago to powstał wichrowy tron, miasto królów. Po dziś dzień mieszkańcy wichrowego tronu odprawiają tak zwaną Ucztę Umarłych, w której każdego 13 dnia wschodzącego słońca oddają cześć 500 towarzyszom i ich zwycięstwu w Sartal. Tradycyjnie podczas obrzędu wymieniane są imiona wszystkich towarzyszy. Ciało pierwszego herolda nie spoczywa jednak w miejskich kryptach, ponieważ zgodnie z wolą Isgramora pochowano go na wybrzeżu, twarzą do swej ojczyzny.
Isgramor nie był jednak pierwszym heroldem, który zapuścił się w głąb kontynentu. Ten tytuł należy do Ika z rzeki. Przyjaciela Isgramora z dzieciństwa i dowódcy okrętu Jorvaskr oraz strażnika pierwszej, teraz już zapomnianej, przysięgi towarzyszy. Przeszukując i oczyszczając kontynent z elfów po odbiciu Sartal, oddział Ika wcale nie malał. Dzięki sprytowi pokonywali każdego przeciwnika, który stanął na ich drodze bez żadnych strat. Jednego dnia Jonder Malutki, który wybiegł do przodu na zwiad, dostrzegł na wzgórzu pośród równin pomnik ptaka, z którego oczu i dzioba buchały płomienie. W pobliżu nie było jednak żadnych elfich osad. Pojmane elfy niewiele wiedziały na temat budowli. Spoglądali tylko z przerażeniem na ptaka.
Ich zdaniem pomnik miał emanować magiczną energią, starą jak sam Nírn. Podejrzewali nawet, iż jest to pozostałość po boskich planach stworzenia raju na Mundus. Towarzysze uznali, iż wszystko czego boją się ich wrogowie będzie użyteczne w walce z nimi. I tak Jig postanowił osiedlić się na wzgórzu tuż przy kuźni, znanej później jako Niebiańska Kuźnia. Kwaterę towarzysze stworzyli na wzór swego statku Jorvaskr, a okoliczne żyzne ziemie przyciągnęły z czasem kolejnych chętnych do życia w tym rejonie. Tak oto rękoma dwudziestu dwóch towarzyszy rozpoczęła się budowa miasta otoczonego nurtem Białej Rzeki. Dziś owe miasto znamy pod nazwą Biała Grań.
Kapitanowie statków zgodnie uznali później, iż każda ekipa powinna podróżować później samotnie i podbijać nowe tereny tworząc swoją własną legendę. Tak zrobiła załoga okrętu Fallowfire pod przywództwem Guryldy Sharkdood. Podróżowali na południe i zgodnie z nawoływaniem Izgramora nie okazywali litości żadnemu Elfowi. Dziesiątki, a nawet setki zabitych. Załoga Fallowfire paliła za sobą każdą wioskę i osadę Elfów. Wkrótce opowieści o ich drużynie stały się z morą dla śnieżnych Elfów. Dotarli wreszcie do wielkiej górskiej ściany, którą nazwali Zębami Izgramora. Długo szukali przesmyku na drugą stronę, aż w końcu dotarli do nowej krainy, której włości nazwali Rift. Gurylda za punkt honoru przyjęła sobie oczyszczenie ziems Elfów. Wkrótce Elfy postanowiły stanąć do ostatniej desperackiej bitwy.
Zebrały się więc w wielkiej liczbie i wyzwały towarzyszy do pojedynku. Bitwa ciągnęła się przez cały dzień, aż o zachodzie słońca szranki merów pękły pod naporem ludzi. Elfy pieszchły z pola bitwy, a tarczownicy świętowali swe zwycięstwo i opłakiwali straty. W bitwie poległa też ich przywódczyni. Gurylda, dzignięta wieloma różnymi rodzajami oręża. Ciała zabitych Nordów zostały pochowane w grobowcu, wydrążonym z boczu pobliskiego wzgórza. Wzniesiono też wielki kamienny kopiec, by oznaczyć wejście do komnat umarłych. Vicord Jednooki, prawa ręka Guryldy, a teraz nowy kapitan Fallowfire zdecydowałby osiąść na tych terenach na stałe. Na polu bitwy wzniesiono wielką salę Fallowstone, stanowiącą dom dla całej załogi.
Towarzysze Kuchwale i Zgramora uznali ziemię za swoje i pozwolili wszystkim Nordom osiedlić się w tych rejonach. Towarzysze stali się ugrupowaniem przypominającym gildię wojowników na terenach Skyrim. Wykonywali zlecenia od wszystkich mieszkańców, służyli zarówno w wojsku i brali udziału w wielkich bitwach, jak też pomagali zwykłym farmerom uporać się z naprzykrzającymi się wilkami czy gigantami. Towarzysze stali się, krótko mówiąc, najemnikami. To z kolei powodowało, iż czasem towarzysze stawali przeciwko samym sobie na polu bitwy. Dopiero kilkaset lat po śmierci z Gramora, Herold Myrfield-Skryty zarządził, iż towarzysze zostają ugrupowaniem neutralnym i zakazał walki po jakiejkolwiek stronie konfliktu. W konsekwencji towarzysze postrzegani byli jako bezstronni sędziowie honoru. Heroldem towarzyszy zostać mógł tak naprawdę każdy.
Nie trzeba było urodzić się, ani też wywodzić z Atmory, by myśleć jak prawdziwy Nord. Pierwszym Heroldem nie został Nord, a Redguard imieniem Kirok wzniosłe. Gdy przybył do Yorvascr, wzbudzał bardziej śmiech, aniżeli poszanowanie, ale wszystko zmieniło się, gdy uratował życie Heroldowi Tulvarowi niewspomnianemu. Za swe zasługi otrzymał honorowy tytuł i zyskał szacunek wśród pozostałych kompanów. Uważano go za najzdolniejszego tarczownika stwierdze. Urząd Herolda pełnił krótko, ale wprowadzony przez niego trening szermierki wciąż jest kultywowany. Heroldem został także w pewnym momencie elf. Zaprzysiężony wróg pierwszych tarczowników. Co prawda nie był to śnieżny elf, ale wciąż mer.
Henantier zwany Przybyszem miał problem, by w ogóle dostać się do twierdzy ze względu na uprzedzenia względem jego rasy, ale każdego dnia dowodził swojej przydatności, wykonując wszelkie zadania, a noce spędzał na intensywnych treningach. Dzięki długowieczności przeżył kilku heroldów, a dla nowego pokolenia tarczowników stał się wyznacznikiem honoru. Jeden z jego uczniów sam został kiedyś heroldem, a gdy przyszła jego kolej, by odejść do Sovngardu, Henantier czuwał przy jego łożu. W obecności pozostałych towarzyszy herold powiedział, nawet elf może się czasem urodzić z sercem Norda. Wielu tego dnia odwróciło się od towarzyszy uznając to za bluźnierstwa, ale ci, którzy zostali, wiedzieli czym tak naprawdę jest honor.
W przyszłości heroldem została nawet niezwykle piękna kobieta, Makę Ostroga, która ponoć samym wzrokiem wyrżnęła połowę armii. Czas płynął, a urząd herolda wpadł w niepowołane ręce i heroldzi zeszli z drogi honoru. Dopiero pod koniec II ery, Kyrnil Długi Nos stanął na czele rebeliantów i obalił uzurpatorów. Przywrócił honor zakonowi i zbliżył ich do oryginalnego motywu ustanowionego przez Isgramora. Powołał do życia także Kronk zaufanych doradców, którzy swym usposobieniem przypominali Radę Kapitanów Isgramora. Kronk w następnych latach praktykował lykantropię i zawarł pakt z Wiedźmami z Glenmoral. Jak dokładnie do tego doszło nie jest nam znane, wiemy tylko, iż stało się to zapanowania herolda imieniem terwyk.
Tarczownicy zostali jednak oszukani i wbrew temu co mówiły Wiedźmy, klątwa hircyna była permanentna. Jorvaskr przetrwało aż do IV ery, a towarzysze wyparli nawet gildie wojowników ze Skyrim, przejmując tym samym jej funkcję. W 201 roku IV ery Kodlak Białowłosy uznał lykantropię za prawdziwą klątwę, a nie dar od bogów. W międzyczasie na trop tarczowników wpadli także łowcy wilkołaków znani jako Srebrna Ręka. W zdjęciu klątwy, uporaniu się z łowcami, Wiedźmami i ostatecznym oczyszczeniu dusz pomógł stowarzyszeniu protagonista The Elder Scrolls V Skyrim. Ostatnie smocze dziecię. Dlatego też dokładne zbadanie tych przygód pozostawiam wam, drodzy widzowie. Na ten moment ode mnie to wszystko.
Jeżeli chcesz zobaczyć więcej tego typu materiałów to zasubskrybuj kanał, zostaw lajka, a także wyraź swoją opinię w komentarzu. Jeżeli chcesz wspierać naszą pracę, możesz też dołączyć do grona wspierających. Dzięki za uwagę. .