TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Serdecznie polecam książkę Adam Mickiewicz, bryk bardzo niekonwencjonalny. Jest to bryk zawierający wszystkie utwory poetyckie Adama Mickiewicza napisane prozą. Ratunek dla niejednego ucznia i maturzysty. Już teraz odwiedź stronę księgarnia. nowabaśn. com, w której trwa przedsprzedaż tej książki. W tym miejscu zapraszam na kanał japli. pl z darmowymi kursami z matematyki. Link do kanału pobiszemy. Autorem utworu jest Adam Mickiewicz. Opublikowany został po raz pierwszy w 1832 roku. Dziady to przedchrześcijański obrzędy zaduszny, którego istotą było obcowanie żywych z umarłymi. Akcja utworu rozgrywa się w trzech miejscach. W Wilnie, Warszawie oraz pod Lwowem. W dawnym klasztorze bazylianów jest teraz więzienie. W jednej z celi widzimy więzionego Gustawa. Anioł we śnie mówi mu, że zostanie uwolniony.
Gustaw budzi się. Na ścianie pisze po łacinie. Umarł Gustaw, narodził się Konrad. Jest wigilia. W celi Gustawa Konrada spotykają się więźniowie. Wśród nich jest nowa osoba, Żegota, który został pojmany, mimo, iż nie był spiskowcem. Wszyscy aresztowani trafili do więzienia z rozkazu senatora Nowosylcowa. Tomasz proponuje pozostałym, aby ci bezżenni i bezdzietni poświęcili się dla pozostałych. Sam chce stanąć na ich czele. Następnie więźniowie rozmawiają o strasznych warunkach, w jakich są więzieni. O nieustającym głodzie. O tym, jak widzieli wywożonych na Syberię przyjaciół oraz dzieci. Żegota opowiada bajkę o Diable, który pragnąc zniszczyć ziarno, jakie ludzie dostali od Boga, zakopuje je w ziemi. Lecz ziarno nie obumarło. Wręcz przeciwnie.
Urosło i wydało plon. Następnie wszyscy zaczynają śpiewać pieśnie nawołującą do zemsty. Konrad wyznaje. Tak, zemsta, zemsta, zemsta na wroga, z Bogiem i choćby mimo Boga. Konrad pod wpływem natchnienia wygłasza tak zwaną małą improwizację. W swej wizji unosi się nad ziemią w postaci orła. Pragnie zobaczyć przyszłe losy Polski, lecz nagle przylatuje nad nim kruk, który przesłania mu całe niebo. Konrad został sam w celi. Rozpoczyna się monolog zwany Wielką Improwizacją. Konrad zastanawia się nad swym losem poety i artysty. Czuje się kimś wyjątkowym. Chce wziąć na swe barki cierpienia narodu i podjąć się misji wyzwolenia kraju. Następnie zwraca się do Stwórcy, aby oddał mu władzę nad ziemią.
Nazywa go mądrością i zarzuca mu brak miłości. Buntuje się przeciwko Bogu. Mówi, krzyknę, żeś ty nie Ojcem świata, ale. . . I w tym momencie diabeł krzyknął, Carem. Konrad mydleje, a duchy zaczynają walkę o jego duszę. Do celi Konrada przychodzi ksiądz Piotr, który odprawia nad nim egzorcyzmy. Zły duch przemawia przez Konrada. Opowiada o młodym roli Sonie, który przetrzymywany jest w innym więzieniu. I zastanawia się czy nie popełnić samobójstwa. Zły duch opuszcza Konrada. Ksiądz Piotr nakazuje mu modlić się o przebaczenie. W kolejnej scenie przenosimy się na wieś pod Lwowem. Ewa ma widzenie, w którym Maria podaje małemu Jezuskowi kwiaty, a ten obsypuje nimi Ewę. Widzimy księdza, który modli się. Ma widzenie.
Ukazują mu się kibitki wywożące młodych ludzi na Syberię. Wśród nich znajduje się tajemniczy Mesjasz o imieniu 44. Ma on zbawić kraj. Ksiądz widzi polski naród, który niesie krzyż i cierpi jak Jezus, a który opłakuje jego matka. Wolność. Umarły naród z martwych wstał i w białych szatach uniósł się do nieba. Widzimy senatora nowosylcowa, którego dręczą koszmary. Wszyscy odwracają się od niego, a diabły walczą o jego duszę. Następnie przenosimy się na bal w Warszawie, na którym bawi się cała elita. Wśród zebranych powstał podział. Przy drzwiach stoi kilku młodych ludzi oraz dwóch starców. Z żywością rozmawiają po polsku. W środku przy stolikach zasiadała śmietanka.
Damy, oficerowie, urzędnicy oraz literaci rozmawiają o wyższości francuskiej literatury nad Polską. O wspaniałości balu i dobroci senatora. Towarzystwo stolikowe mówi po francusku. Przy drzwiach Adolf opowiada o Cichowskim, o którym myślano, że się utopił. Tymczasem był on więziony i torturowany. Mimo cierpień Cichowski nikogo nie wydał. Po latach wypuszczono go. Wrócił do domu wyniszczony. Stracił też pamięć. Elicie Towarzyskiej ta historia nie przypadła do gustu. Rozpoczyna się dyskusja o literaturze, po czym szybko przechodzi w kłótnię polityczną. Z degustowana marnością elit młodzież wychodzi. Na pożegnanie Wysocki porównuje elity do skorupy lawy i mówi. Nasz naród jak lawa, z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa. Lecz wewnętrznego ognia stolat nie wyziębi.
Plwajmy na tę skorupę i stąpmy do głębi. W kolejnej scenie przenosimy się do Wilna, gdzie przebywa senator Nowosilcow, który dyskutuje z bajkowem, pelikanem i doktorem. Przy stoliku obok mężczyźni grają w karty. U Nowosilcowa właśnie odbywa się bal. Ze za ściany słychać muzykę. Nagle pelikan pyta senatora Nowosilcowa co zrobić z panem Rolisonem. Senator nie wie o kim mowa, więc przypominają mu, że to młody chłopak, którego aresztowali. Na śledztwie straszliwie go pobito. Słysząc o torturach Nowosilcow mówi po francusku. Trzysta kijów i żyje? Trzysta kijów? A to szelma. Trzysta kijów i nieskonał. Co za grzbiet jakobiński. Pelikan mówi, że mimo to Rolison nikogo nie wydał. Prawie nic. Zęby tylko zaciął.
Krzyczy, że nie chce skarżyć niewinnych przyjaciół. Ale z tych kilku słówek odkrywa się wiele. Widać, że ci uczniowie i jego przyjaciele. Rozmowę przerywa Lokaj. Pyta, czy ma wpuścić dwie kobiety, które codziennie walczą o to, aby porozmawiać z senatorem. Niewzruszony Nowosilcow każe je odprawić, lecz po namowach Lokaja zgadza się i kobiety wchodzą. Jedna z nich to pani Rolison, matka więzionego chłopca. Przedstawia się jako wdowa. Jest wynęzniała z rozpaczy za więzionym synem. Druga kobieta pomaga pani Rolison, gdyż ta jest niewidoma. Nowosilcow chcąc wyraźnie zastraszyć pomocnicę, wypytuje ją o nazwisko i mówi. Będzie lepiej siedzieć w domu i miej o synach staranie. Jest na nich podejrzenie.
Zrozpaczona pani Rolison błaga Nowosilcowa o litość, o wypuszczenie jej ukochanego synka, który już od roku cierpi katusze. Kobieta wie, że chłopak jest bity, siedzi w zimnej celi i głoduje. Następnie pada na kolana i błaga. Informacje na temat syna uzyskuje ona od księdza Piotra. Nagle do pokoju wchodzi jedna z dam i zwraca się do senatora. Pani Rolison błaga damę, aby wstawiła się za nią. Ta, widząc cierpienie wdowy, mówi – uczyć, że jej pan łaskę. Nowosilcow cały czas udaje, że nic nie wie o jej synu, ale w końcu ulega. Mówi, że przyjrzy się sprawie i każe pani Rolison przyjść na zaiutrz o siódmej. Kobieta wychodzi.
Tymczasem Pelikan i doktor doradzają senatorowi, że tej sprawie należy szybko ukręcić łeb. Senator mówi – właśnie ja rozmyślałem nad tym jaśnie panie. Rolison od dni wielu cierpi pomieszanie. Chce sobie życie odjąć. Do okien się rzuca, a okna są zamknięte. Wtóruje mu Pelikan. On chory na płucach. Nie należy w zamkniętym powietrzu go morzyć. Rozkaże mu więc okna natychmiast otworzyć. Mieszka na trzecim piętrze. Powietrza użyje. Jakże pan z Rolisonem każe decydować? Jeżeli on dziś jeszcze umrze, to senator na to pochować. Następnie Nowosylcow przepytuje księdza Piotra, gdyż chce się dowiedzieć skąd on wiedział o więzionym Rolisonie. Bernardyn jednak milczy.
Senator wnioskuje, że ksiądz pozyskuje informacje od kogoś znajomego z klasztoru Dominikanów, gdyż właśnie tam zorganizowano więzienie, w którym siedzi młody Rolison. W dalszym przesłuchaniu atmosfera robi się coraz bardziej napięta. Senator grozi, że powiesi księdza. Gdy Bernardyn zwraca się do niego per tyś, obruszają się doktor i Pelikan, który wymierza księdzu Policzek. Ksiądz zwraca się do doktora, że jeszcze dziś stanie on przed Bogiem. Obrusza się Bajkov i daje księdzu szczukę. Ten zaś prorokuje, że Bajkov pójdzie śladami doktora i wkrótce umrze. Wtedy otwierają się drzwi i ze sąsiedniej sali wchodzi mnóstwo przystrojonych dam, urzędników i gości. Gra muzyka. Wszyscy zaczynają tańczyć. Po pewnym czasie nagle zmienia się muzyka. Robi się zamieszanie.
Zbierają się czarne chmury i robi się ciemno. Słychać wielki grzmoty. Do sali wbiega pani Rolison. Wrzeszczy i po omacku szuka senatora. Nazywa go tyrannem. Krzyczy, że jej syn nie żyje, że wyrzucono go przez okno. Ksiądz Piotr mówi jej, że syn przeżył upadek, ale jest ranny. Pani Rolison mdleje. Słychać uderzenie piorunki. Pelikan wbiega do sali i oznajmia, że piorun trafił doktora. Tym samym spełniła się przepowiednia księdza. Senator nakazuje wynieść omdlałą kobietę. Słychać kolejny grzmot. Damy i urzędnicy w pośpiechu opuszczają salę. Zostają jedynie ksiądz, pelikan i senator. Nowosilcow ciekaw jest, skąd ksiądz przewidział piorun i śmierć doktora. Bernardyn nie ujawnia tego.
W zamian opowiada dwie pradawne przypowieści. Pierwsza z nich była następująca. W cieniu pod murem spała grupa ludzi, a wśród nich zbójca. Anioł Pański obudził zbójcę i ostrzegł, że mur się zawali. Zbójca wstał i odszedł. Nie obudził pozostałych. Mór się zawalił i zabił wszystkich śpiących. Zbójca dziękował Bogu za ocalenie życia. Nagle ponownie objawił mu się anioł, który przepowiedział zbójcy haniebną śmierć. Druga przypowieść dotyczyła wodza rzymskiego, który pobił jakiegoś potężnego króla. Rzymianin kazał zgładzić wszystkich pokonanych, a przy życiu zostawił jedynie króla i jego pułkowników. Ocaleni byli szczęśliwi i winszowali wodzowi rzymskiemu.
Pili i śmiali się, lecz usługujący im żołnierz rzymskich rzekł, iż zostali się oni przy życiu tylko dlatego, że w Rzymie czeka ich katusza. Wódz Rzymu chce bowiem pokazać swojemu ludowi, jak potężnego króla pobił, a potem szczezną w więzieniu. Król nazwał żołnierza głupcem i śmiał się ze współwięźniami. Senator nie zrozumiał przypowieści i był znudzony. Pozwolił księdzu odejść. Gdy ten wychodził z sali, ujrzał prowadzonego na przesłuchanie Konrada. Wymieniają kilka zdań. Ksiądz Piotr mówi, ty pojedziesz w daleką, nie znajomą drogę. Będziesz w wielkich, bogatych i rozumnych tłumie. Szukaj męża, co więcej niż li oni umie. Poznasz, bo cię powita pierwszy w imię Boże. Słuchaj, co powie. Żołnierz przerywa rozmowę. Rozchodzą się.
Kolejna scena przedstawia noc dziadów. Guślarz rozmawia z kobietą w żałobie. Są na cmentarzu. Guślarz mówi, że pora iść. Kobieta chce zostać, gdyż oczekuje spotkania ducha, który niegdyś po jej weselu przybył. Guślarz zostaje z kobietą. Z pobliskiej cerkwi słychać odgłosy rozpoczynających się dziadów. Guślarz chowa się z kobietą do wnętrza suchego dębu. Na cmentarzu słychać odgłosy otwierających się mogił i trzeszczących desek. Z grobów wychodzą widma. Guślarz dostrzega pierwsze z nich. Zauważa, że musiał być niedawno pochowany, gdyż ma świeże ubranie. Trób przelewa z ręki do ręki wrzące srebro i odchodzi. Było to widmo trafionego przez piorun doktora. Pojawia się kolejna zjawa. Również ma świeże ubranie.
Jest to duch bajkowa. Zmierza w kierunku kaplicy, lecz nie wchodzi tam, gdyż uwodzi go czart pod postacią dziewicy, która śmieję się i mruga do niego okiem. Zwiedziony duch zmierza do dziewicy, lecz nagle spod nóg wyłania się dziesięć czarnych psów, które rozrywają go na strzępy. Ostrymi zębami rozrywają mięso i roznoszą popolu. Następnie psy znikają, a rozczłonkowane mięso próbuje zebrać się do kupy. Każda oderwana część ciała porusza się i próbuje dostać do pozostałych. W końcu ciało jego łączy się w całość. Znowu pojawia się dziewica i wabi ducha. Ten, jakby nie pamiętając co się stało, idzie w jej kierunku. Zjawiają się czarty i ponownie rozszarpują ciało.
Wszystko to obserwuje Guślarz i relacjonuje kobiecie. Nagle trzeci kur zapiał. Dziady zbliżają się do końca. Guślarz próbuje jeszcze wezwać ducha, na którym zależało kobiecie, lecz ten nie przychodzi. Wychodzą z drzewa. Zbliża się już dzień, gdy nagle dostrzegają wozy wiozące z kazańców na Syberię. Wśród więźniów widać Konrada. Na tym kończy się akcja dziadów. Dalej przechodzimy do ustępu, który składa się z następujących części. Droga do Rosji. Przedmieścia stolicy. Petersburg. Pomnik Piotra Wielkiego. Przegląd wojska. Dzień przed powodzią petersburską 1824. Oleszkiewicz. Do przyjaciół Moskali. W części pierwszej autor opisuje ogrom Rosji i kibitki wiozące więźniów na Syberię. W przedmieściach stolicy Mickiewicz opisuje podmiejskie pałace.
Zwraca uwagę, że każdy jest budowany w innym stylu. Panuje tam nieład. Czytamy. Jakże tych gmachów cudowna robota. Tyle kamieni na kępach wśród błota. W Rzymie, by dźwignąć teatr dla cezarów, musiano niegdyś wylać rzekę złota. Na tym przedmieściu pod łe sługi carów, by swę rozkoszne samtuzy dźwignęli, ocean naszej krwi i łez wyleli. W kolejnej części autor przechodzi do opisu ówczesnej stolicy Rosji, Petersburga. Miasto to powstało z woli cara Piotra I w 1703 roku. Mickiewicz pisze. Nie chcieli ludzie. Błotne okolice. Car upodobał i stawiać rozkazał. Nie miasto ludziom, lecz sobie stolice. Car tu wszechmocność woli swej pokazał.
W głąb ciekłych piasków i błotnych zatopów rozkazał wpędzić 100 tysięcy palów i wdeptać ciała 100 tysięcy chłopów. W części pomnik Piotra Wielkiego Mickiewicz w ciekawy i ironiczny sposób opisuje pomnik cara Piotra I, w którym to car siedzi na grzbiecie konia. Autor porównuje go z rzymskim pomnikiem Marka Aureliusza, w którym ten ukazany zostaje jako wódz troszczący się o swój lód i przez niego kochany. Marek Aureliusz na pomniku jedzie powoli i spokojnie. Jedną rękę ma uniesioną, jakby błogosławił swój lód. Drugą wstrzymuje konia, aby nikogo nie przejechał. O pomniku cara Piotra I Mickiewicz pisze tak. Car Piotr wypuścił Rumakowi wodze. Widać, że leciał tratując po drodze.
W kolejnej części, jak wskazuje sam tytuł Mickiewicz, opisuje ruskie wojska. Robi to w podobnym jak wcześniej tonie. Żeby rozróżnić półki w tej piechocie, trzeba mieć bystry wzrok naturalisty, który przegląda wykopane w błocie i gatunkuje i nazywa glisty. Kolejna część ustępu nosi tytuł Dzień przed powodzią petersburską 1824. Oleszkiewicz. W mieście trwa odwilż. Jest noc. Przechodnie widzą na brzegu mężczyznę, który mierzy głębokość wody. Jest nim Józef Oleszkiewicz. Malarz i mistyk przez lata mieszkający w Petersburgu. Przepowiada on powódź. Ostatnia część ustępu zatytułowana jest Do przyjaciół Moskali. W części tej Mickiewicz przepowiada dzień, w którym pękną łańcuchy krępujące oba narody. Polski i Rosyjski.
Autor wyraża tu solidarność z Rosjanami cierpiącymi z powodu despotycznych rządów. .