TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Czytanie z Księgi Rodzaju. Tak rzekł Bóg do Noego i do Jego synów. Oto ja zawieram przymierze z wami i z waszym potomstwem, które po was będzie. Z wszelką istotą żywą, która jest z wami. Z ptactwem, ze zwierzętami domowymi i polnymi, jakie są przy was. Ze wszystkimi, które wyszły z arki. Z wszelkim zwierzęciem na ziemi. Zawieram z wami przymierze tak, iż nigdy już nie zostanie zgładzona żadna istota żywa wodami potopu. I już nigdy nie będzie potopu niszczącego ziemię. Po czym Bóg dodał, a to jest znak przymierza z wami, które ja zawieram. I z każdą istotą żywą, jaka jest z wami. Na wieczne czasy.
Łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między mną i ziemią. A gdy rozciągnę obłoki nad ziemią i gdy ukaże się ten łuk na obłokach, wtedy wspomnę na moje przymierze, które zawarłem z wami i z wszelką istotą żywą. Z każdym człowiekiem. I nie będzie już nigdy wód potopu na zniszczenie jakiegokolwiek wiesteztwa. Oto Słowo Boże. Czytanie z I Listu Świętego Piotra Apostoła. Najdrożsi. Chrystus raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić. Zabity w prawdzie na ciele, ale powołany do życia duchem.
W nim poszedł nawet ogłosić zjawienie duchom w zamkniętym więzieniu, niegdyś nieposłusznym, gdy za dni Noego cierpliwość Boża oczekiwała, a budowana była arka, w której niewielu, to jest osiem dusz zostało uratowanych przez wodę. Teraz również zgodnie z tym wzorem ratuje was ona we chrzcie, nie przez obmycie brudu cielesnego, ale przez zwróconą do Boga prośbę o dobre sumienie, dzięki zmartwystaniu Jezusa Chrystusa. On jest poprawicy Bożej, gdyż poszedł do nieba, gdzie poddani Mu zostali aniołowie i moce i potęgi. Oto Słowo Boże. Pan z wami? Słowo Ewangelii według św. Marka. Duch wyprowadził Jezusa na pustynię. 40 dni przebył na pustyni, kuszony przez szatana. Żył tam wśród zwierząt, aniołowie zaś usługiwali Mu.
Po uwięzieniu Jana przyszedł Jezus do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił, czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię. Oto Słowo Pańskie. Drodzy bracia i siostry, żeby dobrze zrozumieć treść dzisiejszej Ewangelii, trzeba przypomnieć sobie, który to rozdział, który to fragment. Otóż ciągle jesteśmy w samym początku Ewangelii św. Marka, tej najbardziej związłej lakonicznej Ewangelii. Pierwszy rozdział. Dzisiaj były czytane wersety 12-15. Ja przypomnę, co było przedtem. Przedtem był chrzest Jezusa w Jordanie. Jezus solidarnie z grzesznikami w wodzie obmywa się. Tzn. że on się nie ma z czego obmywać, jest bez grzechu. Jezus, którego wskazuje nam ojciec, że to jest Synu miłowany.
Chciałoby się powiedzieć wielkie objawienie Jezusa, wielkie wejście Jezusa na drogi zbawienia. I teraz właśnie będzie ciekawe, fascynujące. Od czego Jezus zacznie? Został niejako przedstawiony, to jest mój Synu miłowany. Solidaryzuje się z grzesznikami. Od czego zacznie? Od cudu, od przekleństwa, od stoczenia jakiejś bitwy, od jakiejś nieprawdopodobnej mądrości, od ustanowienia jakiegoś znaku. Jeszcze jedno słowo, którego dzisiaj w perykopie zabrakło. Mówiąc o tym, że ta księga została wycięta, że tego słowa została pozbawiona. Mianowicie, kiedy Jezus przyjął chrzest, zaraz też Duch wyprowadził Jezusa na pustynię. Tu egzegeci mówią wyraźnie, że w oryginale nasze tłumaczenie jest delikatne, ale Duch Jezusa wyrzucił na pustynię, wypędził na pustynię, wygnał na pustynię.
To słowo ma podkreślić ogromną dynamikę i jest zestawione z tym słowem zaraz. Kiedy Jezus przyjął chrzest, zaraz też Duch wypędził Go na pustynię. Zaczyna się od pustyni. Dlaczego od pustyni? Dlaczego od pustyni? Coś o tej pustyni przeczytajmy. Jedno zdanie. Żył tam, chodzi oczywiście o Jezusa, żył tam wśród zwierząt, aniołowie zaś usługiwali Mu. Drodzy bracie i siostry, coś się Wam kojarzy? Żył tam sam wśród zwierząt i aniołowie. Czy już tak nie było kiedyś? Było. Z Adamem w raju. On też był sam ze zwierzętami. O co tu chodzi? Jezus, jak mówi nam święty Paweł, jest nowym Adamem. I tutaj chodzi o nowy początek. Jezus idzie na pustynię.
A co to jest pustynia? To jest raj utracony. To są zgliszcza raju. Do tego doprowadził grzech człowieka. Tak bardzo odbił się na stworzeniu, że to, co kiedyś było kwitnącym ogrodem, dzisiaj jest pustynią skamieniałą. Jakieś nędzne krzaki, jakieś jaszczurki, jakieś skorpiony, jakieś nędne zielsko, nieatrakcyjne. W to wszystko przemienił się raj. I Jezus tam idzie. Proszę mi wybaczyć moje skojarzenia i porównania, ale to jest tak, gdyby ktoś, gdzie kiedyś był piękny ogród, jakiś dom, pałac, ktoś przed wiekami dokonał potwornej zbrodni. To wszystko zniszczył i wszystko zabił. I to poszło w zapomnienie, w ruinę, w marność, zgliszcza, resztki, kamień na kamieniu, jakieś pojedyncze ornamenty leżą na ziemi. Wszystko zniszczone dokumentnie.
I po latach przyjeżdża właśnie, nie wiem kogo tutaj w ten mój obraz wsadzić, jakiś policjant, detektyw, komandos, no może syn, syn tych, których dom zniszczono. I zaczyna wszystko od początku wyjaśniać, odbudowywać, odnawiać. Jezus stoi na zgliszczach raju. Duch Święty wyprowadził go tam zaraz. Co to jest Duch Święty? Kto to jest? To jest miłość. Jezus to czyni z miłości. To zobaczycie, siostry tutaj nawiasem mówiąc, ostatnio ktoś przyszedł do mnie i mówi, proszę Siema, jestem chrześcijaninem, ja się z Kościołem zgadzam, tylko jeśli chodzi o mszę świętą, to jestem niewierzący. Ja ciągle nie mogę z tą mszą świętą sobie poradzić, z tą ocharystią.
No i takżeśmy trochę gadali od słowa do słowa i wniosek był taki dość oczywisty, że ten człowiek, który ze mną rozmawiał, chce mszę świętą zrozumieć, a żeby ona przylgnęła do życia, trzeba kochać. Wielu ludzi penetruje świat rozumem, zmysłami, natomiast msza święta jest dla ludzi, którzy chcą kochać. A są ludzie, którzy od dawna nie wypełniają uczynków miłości, tylko są to uczynki wiedzy, są to uczynki kalkulacji, są to uczynki takiej ekonomii towarzyskiej, żeby dobrze wyszło, żeby dobrze wypaść, żeby się dobrze zaprezentować, żeby mieć jakąś korzyść.
Jezus został wyprowadzony na pustynię, Jezus podejmuje to dzieło rekonstrukcji raju, a nawet czegoś o wiele więcej, bo człowiek zbawiony w niebie to o wiele więcej niż Adam i Ewa w raju, z miłości. I podejmuje to szybko, tak jak proszę Państwa nieraz przyprowadzacie do domu lekarza, do chorej mamy, do kogoś i mówimy, a może się Pan na początku napije herbatę. Nie, nie, nie, idźmy już od razu do chorego, idźmy do chorej, zajmijmy się robotą, róbmy, bo to jest pilna sprawa. Jezus zaraz został wygnany na pustynię, żeby rozpocząć to dzieło, które szatan tak bardzo zniszczył.
Nie wiem, czy mi się to obiło słusznie, czy ja to sam już wymyśliłem, że często zbrodniarze przywiązują się do miejsca pierwszej zbrodni i szatan się przywiązał do miejsca pierwszej zbrodni, bo na pustyni był tam i czekał na Chrystusa i stoczyli bitwę. O dziwo Marek nie podaje żadnych szczegółów kuszenia. Jedno zdanie, w zasadzie dwa, duch wyprowadził Jezusa na pustynię, 40 dni przebył na pustyni kuszony przez szatana, żył tam wśród zwierząt, aniołowie mu usługiwali. Następni ewangeliści podają pewne szczegóły, jakie to były pokusy, jak Jezus odpowiadał, a Marek jest nieprawdopodobnie powściągliwy. Jezus był kuszony 40 dni, koniec, kropka. Dlaczego? Dlaczego nie opisuję szczegółów? Może dlatego, że nie ma o czym mówić.
Jezus jest taką potęgą, to jest Syn Boga żywego, że w zasadzie nie ma o czym gadać. To trwało 40 dni nie dlatego, że Jezus przez 40 dni nie mógł poradzić z szatanem, tylko liczba 40 oznaczała pełnie próby. Pamiętacie, Żydzi chodzili po pustyni 40 lat. Pełnie próby, więc Jezus, żeby zadośćuczynić symbolice tamtej kultury, 40 dni walczy z szatanem, nie dlatego, że mu tyle czasu było potrzeba, tylko żeby zadośćuczynić zwyczajowi opinii, która wtedy była. Jeśli chcesz pełną próbę przejść, jeśli chcesz stoczyć z czymś pełną walkę, to musisz 40 dni z Nim walczyć i się zmagać i odkrywać prawdę.
Ale jeśli chodzi o szczegóły, to chciałoby się powiedzieć, może Marek mówi, o czym tu mówić? Jezus potęga z diabłem, co o czym tu mówić? Wiadomo, jaki werdykt. Przypomina mi się żart kabaretowy naszego artysty, pana Dańca, który po walce gołoty, który nasz wielki boksler przegrał w kilkudziesięciu sekundach, opowiadał jak poszedł do toalety, wrócił, a tu już ring pozamiatany, światła pogaszone, wszyscy poszli, on mówił, chyba pomyliłem salę. No nie, tak, knockout był taki szybki, Jezus z szatanem zawsze kiedy się spotykał, tam nie było w ogóle, przepraszam, walki, to była nie ta liga, to nie ta waga, to w ogóle nie ten poziom, transcendentny Bóg i demon.
Otóż Jezus chce odzyskać pustynię, czy państwo zwróciliście uwagę, jak często w Piśmie Świętym wizja pełni zbawienia, wizja czasów ostatecznych, czasu odkupionego, to jest wizja odradzającej się pustyni. Prorok Izajasz na przykład w 35 rozdziale pisze, niech się rozweseli pustynia, niech się raduje step i niech rozkwitnie, niech wyda kwiaty jak polne lilie, trysną zdroje wód na pustyni i strumienie na stepie, raj zostanie odzyskany, raj zostanie odzyskany. Jezus jest nowym Adamem, nowym Adamem i zaczyna odbierać szatanowi to, co on bezprawnie zabrał człowiekowi, dar raju, nowy Adam.
I teraz wydawać by się mogło, że jeśli pójdziemy chronologicznie, to tak, Jezus się pojawia na tej zniszczonej pustyni, pokonuje demona, nie daje mu się już w tej chwili nabrać na jego sztuczki, tak jak się nabrał Ewa i Adam. I chronologicznie w zasadzie trzeba by teraz powiedzieć, żeby Jezus odzyskał Ewę. W zasadzie powinien teraz chronologicznie zająć się Ewą, ale Jezus nie szuka żadnej kobiety, nie odzyskuje żadnej kobiety, natomiast zaczyna głosić, zaczyna głosić, nawracajcie się, bliskie jest królestwo Boże, nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię. Otóż może kogoś zdziwi, ale Jezus właśnie w tym momencie szuka oblubienicy, szuka swojej oblubienicy, bo oblubienicą Chrystusa nie jest pojedyncza kobieta, oblubienicą Chrystusa jest Kościół.
I kiedy Chrystus woła, nawróćcie się, przyjdźcie do mnie wszyscy i nawróćcie się, to przyzywa swoją oblubienicę, Ewę, nową Ewę, którą jest właśnie tak jak wspomniałem Kościół, jego umiłowany Kościół, Eklezja. My w języku polskim mamy z tym kłopot, bo Kościół to jest rodzaj męski, w innych językach Kościół jest rodzaju żeńskiego i łatwiej to jest tak skojarzyć, że Kościół jest oblubienicą Chrystusa Pana. I te zaślubiny mają się dokonać właśnie w raju już tym nawodnionym, odzyskanym, pełnym kwiatów, pełnym życia. Jakie to jest ważne, drodzy bracie i siostry, że my często żyjemy na pustyni. Może sobie nie zdajemy sprawy, jakie jest to wielkie źródło naszych duchowych porażek.
Ja w zeszłym tygodniu parę dni spędziłem w Krakowie, tak jak mi się Wielki Post zaczął. I mieszkałem niedaleko w Wawelu, ale okna miałem nie na Wawel, tylko na drugą stronę. I to było takie charakterystyczne, że miałem dość duże pole widzenia, bo widziałem gdzieś tak z kilometr kwadratowy Krakowa. Dachy, wieże kościołów, jakiś podwórka, no jak to, przepraszam, w Krakowie brudne raczej i ponure, jeszcze ta pogoda taka. I kilometr kwadratowy widziałem, ale nie widziałem przez kilka dni ani jednego człowieka. I nie widziałem nic kolorowego. I nie widziałem nic świecącego, tylko jakieś ledwo tlące się żarówki na jakichś tam latarniach.
Przestań, widok był tak przerażający, ja parę dni tam siedziałem, że po prostu z radością chodziłem do Kaplicy, bo to było seminarium sosnowieckie, gdzie były piękne freski, gdzie klerycy śpiewali, gdzie mieli ładne komrze i białe alby i tam było życie. Bo jak ja bym w tym pokoju za długo siedział, to naprawdę jakieś myśli już czarne przychodzą. Dlatego proszę Państwa mówię, że teraz taki świat jest, dzisiaj Pan Bóg nam trochę przed południem słońcem zaświecił, nie wiem jak tam w innych dzielnicach. Ale spotkałem niedawno kogoś, bo co słychać, przy księdza byle do wiosny, niech już coś zakwitnie, niech coś się zadzieleni.
Proszę Państwa, to jest właśnie to, że o tej porze roku nieraz bywa śnieżna zima, ale dotykamy się tego, co nazywamy właśnie tym ponurym, szarym, brudnym, takim odbierającym chęć do życia, kolorytem otaczającej nas rzeczywistości. Szwedzi, oni tam na północy, szwedzi norwegowie, duńczycy, mają jeszcze krótsze dni i oni mają taki kult światła, stąd święta Lucia u nich jest tak obchodzona. Jak pojechałem tam pierwszy raz, to widziałem, wszędzie się paliły świeczuszki w kawiarniach, w sklepach, w domach u ludzi świeczki, jakieś kompozycje świetlne. Proszę Państwa, warto sobie coś wieczorem zaświecić, żeby troszkę tej swojej pustyni, którą może jest nasz dom, bo może być pustynią, odzyskać dla raju Chrystusa. Jezus odzyskuje powoli, chronologicznie wszystko to, co Adam stracił.
Powstaniem dzisiaj mamy wołanie o przyjście ob lubienicy, przyjście ob lubienicy. 40 dni to pełna próba, Jezus szuka nowej Ewy i odnajduje ją w Kościele Świętym. To wezwanie do nawrócenia dotyczy nas i czy to znaczy tylko, że mamy przestać grzeszyć? Otóż drodzy, bracie i siostry, na pewno tak Wielki Połst jest okazją do zrywania z grzechem, jest mobilizacją duchową. Ale proszę zwrócić uwagę, tu jest coś napisane, Chrystus mówi, czas się wypełnił. Czyli był jakiś czas, który musiał się wypełnić. Ktoś ten czas ludziom zadał. To się nie stało tak, że Adam i Jezus grzeszyli, a następnego dnia narodził się Zbawiciel, który odkupił ludzkość.
To był cały czas prehistorie biblijnej, to był cały czas Starego Testamentu. To były lata, setki, tysiące lat oczekiwania i musiało się to spełnić. Ktoś postawił warunki, ktoś ustalił warunki tego procesu powrotu ludzkości do Boga. I ten czas się wypełnił i dopiero Jezus mógł wejść na drogi ewangelizowania świata. Czas się wypełnił, czyli ktoś go ustalił. To nie jest mój plan. Ja muszę czekać. Mówię o tym, drodzy, bracie i siostry, bo Wielki Połst w istocie powinien być uderzeniem w naszą pychę, a nasza pycha to jest pragnienie, że ja wszystkim kieruję. Zostawiam Państwu jakiś taki przykład.
Jeden z księży profesorów na Kulu nam to opowiadał, jak biskup przyjechał na wizytację na wioskę przed laty i probosz mówi księże biskupie, przepraszam, nie udało mi się tu wybronić księdza biskupa przed jedną sprawą. Przyjdzie tu taki stary dziadek, parafianin mój i on do księdza biskupa ma sprawę, że go tam dzieci nie szanują. Nie, ks. biskupu wysłucha, bo mi tu głowę suszy, że on do biskupa musi iść ze skargą na dzieci. Biskup mówi, dobrze, wysłucham parafianina. No i po mszy świętej w niedzielę tam, ktorejś biskup czekał w kancelarii, przyszedł dziadek i mówi księże biskupie, dzieci mnie nie szanują, syn mnie nie szanuje.
To biskup mówi, dobrze, to jak będzie Pan mówił, to niech syn tu stoję obok i skonfrontujemy. Poprosił syna, syn przyszedł i syn zaczął mówić. Biskup mówi, czy rzeczywiście Pan nie szanuje swojego ojca? O, mówi, tatusiu, dziadku, macie swoją izbę? No mam. A posprzątana jest? No nie powiem, synowa sprząta. A jedzenie macie dobre? No, z grzeszy bym powiedział, że niedobre. Na obiad mnie zawsze dajecie śniadanie, wszystko. A na swoje wydatki macie? No, przyznam, że zawsze mam. A uprane, wszystko wyprasowane? Tak, to synowa dba też o mnie. No i ten biskup coraz bardziej zakłopotany, gdzie ten brak szacunku.
A syn mówi jeszcze raz, tatusiu, no a przyznajcie, w niedzielę jak jedziemy do kościoła, zabieram cię? O, właśnie księże biskupie, ale kto lejce trzyma? Proszę Państwa, można w życiu nie grzeszyć, chodzić do kościoła i być abstynentem i modlić się rano i wieczorem, ale lejce, Panie Boże, to ja będę trzymał. Problem leży w lejcach, nie w tym co ja robię, tylko kto decyduje, że już czas, albo że już się czas wypełnił, albo że jeszcze nie, że skręcimy, że pojedziemy prosto, że wyhamujemy. Powtarzam, można żyć bardzo pięknie, tylko kto decyduje, kto jest Panem, kto jest Panem.
Czyli ja kogoś słucham, w rozstaniu z niejednym grzechem problem nie polega na tym, że on jest taki przyjemny, że ktoś tam krat, podbierał pieniądze komuś drugiemu, no i to było takie przyjemne, bo mógł sobie w sklepie coś kupić, że ktoś tam obmawiał i to też było takie przyjemne dla niego. Problem z pozbyciem się niejednego grzechu polega na tym, że ktoś mi zabrania, że jestem wściekły, że ktoś przyszedł, ksiądz, brat, bliźni, kierownik, znajomy mówi nie grzesz, przestań grzeszyć, a ja chcę grzeszyć, a Ty mi nie będziesz zabraniał.
Proszę Państwa, w tym jest często smak grzechu, że ja chcę, że to ja lejce trzymam, ja mogę jeździć pobożnie, ale jak będę chciał, to sobie skręcę, a właśnie nie skręcisz, bo lejce oddać komuś innemu i będziesz posłuszny.
Ja tutaj mam taki ciekawy przykład, nie wiem jak to małżonkowie by ocenili, jak że często, kiedy się mówimy małżonkom, żeby stosowali metody naturalne, jeśli chodzi o pożycie seksualne, to mówią proszę księdza, no próbowaliśmy, ale nie dajemy rady, no seks jest tak silny, no pragnienie jest tak silne, leżymy obok siebie w łóżku, no mamy świadomość, co powinniśmy robić, a czego nie robić, ale jesteśmy za sławi, po prostu na seks nie mamy sposobu potęgi, siły, ale jak mąż wkurzy żonę i ona powie szlaban kochanie, to nagle na 5 lat znajduje siłę i nie ma seksu, nie ma mowy, żoną a może byśmy milcz, nie ma w ogóle, absolutnie wybij się z głowy, dopóki się nie zmienisz, koniec, patrzcie siła się znalazła, na coś na co nie było siły, bo to ja decyduję, nie Kościół mi będzie narzucał, nie Bóg mi będzie narzucał, tylko ja się na niego wkurzyłam i od dzisiaj Gościu jest abstynent.
Popatrzcie drodzy bracie i siostry, najtrudniej jest powiedzieć, niech mi się stanie według słowa Twojego, Ty każesz, ja zrobię, nie zgadzam się do końca, nie rozumiem tego, nie za bardzo wiem czy się uda, może przyjdą porażki i kompromitujące powroty do grzechu, ale skoro Ty Panie każesz, to ja to spróbuję zrobić z posłuszeństwa, bo warto jeszcze dodać, że wszystko co Chrystus robił, odpoczęcia, w łonie Maryi, po Golgotę, wszystko zrobił z posłuszeństwa Ojcu, Maryja rozpoczyna swoją misję od posłusznego, niech mi się stanie według słowa Twojego.
Pomyślmy drodzy bracie i siostry, jeszcze domyślam się, że wielu z Was konstruuje swoje wielkopolskie postanowienia, jeszcze je dopracowywuje, najbardziej Panu Bogu podoba się zaufanie, posłuszeństwo i uległość Jego woli, oby te nasze postanowienia wielkoposne obfitowały dla Pana Boga w ten, można powiedzieć, smaczny dla Niego dar, żeby to się Jemu przede wszystkim, a nie nam podobało. Powstańmy. .