TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Co osiągają panie lekkich obyczajów? Sukces! Witam Was serdecznie, tutaj Maciek Wieczorek, a to nowy odcinek Biznesu 2. 0, czyli tego programu, w którym zastanawiamy się jak zarabiać więcej, wydawać mądrzej i po prostu lepiej żyć. A dzisiaj przedstawię Wam nawyki, które można zrobić Ale nie z książki, nie z teorii, nie z kogoś gdzieś tam, tylko moje takie nawyki, które uważam, że zmieniają mi życie na lepsze. Dlaczego uważam, że warto mówić o takich rzeczach? Dlatego, że po pierwsze nawyki prowadzą do sukcesu. Każdy chce osiągnąć ten mityczny sukces, choć dla każdego oczywiście ono oznacza coś innego zupełnie innego, ale te wszystkie sukcesy tak naprawdę osiąga się nawykami.
Nie jednym wielkim strzałem rzutu karnego w ostatniej minucie, tylko konsekwentnym, ciągłym graniem w tę grę życiową, robieniem rzeczy codziennie, małych rzeczy, nieraz niezauważalnych, nieraz myśląc, że tu w ogóle nie ma postaci a tu się nagle okazuje po czasie, że to wszystko prowadzi do wyników. Nawyki prowadzą do sukcesu. To po pierwsze. Po drugie, sam wielokrotnie inspirowałem się ludźmi, którzy przedstawiali gdzieś, albo na YouTube, albo w książkach o sukcesie, przedstawiali swoją poranną rutynę, wieczorną rutynę, śróddzienną rutynę Czyli po prostu pokazywali co po kolei robią i brałem te rzeczy, testowałem.
Niektóre mi się bardziej sprawdziły, inne mniej, ale widziałem, że często jakaś taka pierdoła, że jak wstaniesz rano i pościelisz łóżko, to już nastraja cię tak, że dobra, aha, to teraz ja już mam jakiś sukces. Jeden mały sukces, już coś jest zrobione, już jest coś zrobione Jest taki mały zastrzyk energii, który powoduje, że delikatnie łatwiej przejść do kolejnych rzeczy. I takich rzeczy dziś Ci przedstawię aż 69. Czemu tyle? Nie wiem, jakoś po prostu ta liczba mi się dobrze kojarzy. Stwierdziłem, że akurat tyle. Co ważne, te nawyki to są nawyki, które się wydają które ja robię i robię je celowo.
Teraz robię je już automatycznie, bo są nawykami, nawyki się automatyzują, ale nie są to przypadkowe nawyki. Na przykład miałem taki przypadkowy nawyk, że w biurze czasem jak byłem zmęczony albo coś, to sobie siadałem na kanapie i tam chwilę pracowałem na tej kanapie i stwierdzili, że to jest coś, co nie jest Wiem, że to bez sensu, bo po to sobie zamontowałem biurko do stania, żeby nie siedzieć wcale w biurze, więc to był taki nawyk, który się zrobił sam. Wiele razy w życiu mamy takie nawyki, zwłaszcza te szkodliwe, jak palenie, picie itd. To są rzeczy, które się robią same.
To nie jest tak, że ktoś wstaje rano i dziś decyzja, będę pijakiem albo będę pijakiem obijać się, będę leniem itd. No nie, to są rzeczy, które się robią same. Natomiast te nawyki lepsze, te nawyki sukcesu mówiąc górnolotnie, one się jakoś same robić nie chcą i im trzeba pomagać. W związku z czym o takich nawykach dzisiaj będę mówić, które wprowadziłem do życia celowo, świadomie, rozkminiając, że tak, chcę taki nawyk, chcę taki nawyk I potem wprowadzając go konsekwentnie z metodami, o których mowa w książce nawyki 2. 0 Jak zmienić swoje życie bez silnej woli.
Także jeżeli chcecie wprowadzić potem te nawyki, któreś wam się spodobają, no na 69 muszą wam się któreś spodobać, to polecam tę książkę, bo to jest ponad 400 stron, na których pisze jak to zrobić konkretnie konkretnie krok po kroku, żeby rzeczywiście te nawyki wprowadzać. No bo tak naprawdę to nawyków nowych wprowadziłem setki, dzięki wiedzy, którą zawarłem m. in. w tej książce. No ale dziś wybrałem takie najbardziej praktyczne. Część dotyczy typowo, bezpośrednio produktywności, część dotyczy trochę innych rzeczy Na przykład zdrowia, bardzo dużo dotyczy zdrowia, ale uważam, że to i tak jest wszystko połączone. Bo jak nie jesteś zdrowy, to nie jesteś produktywny.
Nażresz się burgera w fast foodzie, to potem przez parę godzin jesteś mniej efektywny, mniej skoncentrowany i po prostu do bani. Albo nie wyśpisz się, czy nie zadbasz o coś zdrowego, to cały kolejny dzień przez oczy, przez to, co robisz 8 godzin będziesz robić coś, co byś zrobił w 4 godziny innego dnia, kiedy byłbyś wyspany. Więc to i tak wszystko się przenika, wszystko jest wspólnie tutaj ze sobą współgrające, wszystko jest połączone. Tak to działa. No i jest jeszcze jeden argument, czemu warto o tym mówić i ten temat poruszać. Ponieważ każdy żyje żyję w swojej bańce.
Tak? Na przykład w mojej bańce znajomych, czyli ludzi, którymi się otaczam, oraz tych wirtualnych, tak? Czyli, że oglądam coś na YouTubie, albo czytam jakiegoś rodzaju książki, no to ludzie na przykład są pozytywni, uważają, że świat jest raczej fajnym miejscem, niż niefajnym, chociaż oczywiście każdy z nich zauważa, że syfu też nie brakuje ale ogólnie każdy widzi możliwość, że coś z tym trzeba robić. Każdy z ludzi, których znam na żywo lub wirtualnie, to jest człowiek, którego pierwszą myślą, jak pojawia się problem, jest Dobra, co z tym zrobić? Jakie jest rozwiązanie? Nie mam już chyba żadnego znajomego, który by powiedział Ojej, ale nam się przydarzyło! A kiedyś miałem takich znajomych, więc to jest moja bańka.
Moją bańką jest też to, że ludzie gadają i myślą o biznesie. Że jak bym poszedł ze znajomymi na piwo do jakiejś restauracji, to po 10 minutach każda z osób, z którymi bym tam poszedł, miałby wyliczone, ile tu pracowników jest, ile tu jest stacji ile tutaj średnia cena jest za obiad czy kolację i w związku z tym prawdopodobnie ile ta restauracja zarabia i prawdopodobnie dlaczego jest to słaby biznes. I po 10 minutach ten temat by wyszedł zupełnie naturalnie z moimi znajomymi. Więc każdy żyje w swojej bańce. Dla mnie to jest oczywiste, dla mnie to jest normalne.
A ktoś z Was tego nie wie? słucha i mówi, ja pierniczę, jaki on ma znajomych w ogóle, co on ma za ludzi. I tak samo jest w drugą stronę, tak? Jeżeli ktoś ma znajomych, z którymi rano idzie do żabki po małpkę, że tak zwierzęco się tutaj zapowiem, no to dla niego to też jest normalne, a dla mnie to jest jakiś absurd, nie? No jak tak można? Przecież to jest nielogiczne. To się kłupy nie trzyma No i właśnie, każdy żyje w swojej bańce, więc dzisiaj chciałbym zaprosić Was do mojej bańki. Trochę jak pan Kleks, parafrazując, tylko on zapraszał do swojej bajki, a ja Was zapraszam do swojej bańki.
Żebyście zobaczyli, jak ja żyję, co konkretnie robię, ponieważ uważam, że są to rzeczy, które. że im się z tych nawyków wydadzą nudne, nieprzydatne, nieprzyjemne albo bezsensowne. Ja również tak robiłem, czyli jak pokazywano mi nawyki różnych ludzi sukcesu, to też wybierałem sobie te, które mi nie pasują, np. wstawanie o 5 rano uznałem ostatecznie za głupie, próbowałem o 5, o 6 i zawsze to działało niekorzystnie. Potem po prostu wstałem Poznałem naukę i się okazało, że część ludzi nie powinna wstawać wcześnie rano, bo nie jest to dla nich korzystne. I to dało mi dużą taką ulgę, odetchnięcie. Więc z 60 nawyków dzisiejszych, ty też wybierz sobie te, które ci pasują.
Kilka, kilkanaście i po prostu wprowadź w życie po to, żeby było lepsze. Zanim do tego, mamy jeszcze jedno mamy dwie premiery. Przedsiębiorcze dzieci. Książka jak widać dla dzieci. Napisał Andrzej Ciborski. Książka z obrazkami, z dodatkowymi tutaj gadżetami. W sensie można najechać na kod QR i zobaczyć dodatkowe materiały. Fantastyczna, kolorowa historia dla Twojego dziecka po to, żeby stało się ono przedsiębiorczym jak sama nazwa wskazuje, tak że gorąco zachęcam. A druga rzecz również dla dzieci to jest dziennik mistrzowski. To już można powiedzieć dla starszych dzieci, nie wiem czy 5-latek sobie da, chociaż z pomocą rodzica da radę sobie na pewno, ale 8-10-latek to już na 100%.
To nie jest stricte książka, to jest dziennik, tak? Tak jak dla dorosłych są dzienniki, my mamy na przykład Biznes Planet, tak wreszcie mamy również dla dzieci wzbogacone o grywalizacje, o kolorki, o zdobywanie monet, o wprowadzanie epickich nawyków i bohaterskich zadań, o codzienne sprawunki. Za to są złote monety, za każde zadanie Tutaj pociski do kuszy się zbiera i miecze się ulepsza i tak dalej. To wszystko na ilu? Na. . . a w sumie nie wiem ile tu jest stron, ale na pewno wystarczy na wiele miesięcy dla Twojego dziecka. Gorąco zachęcam, bo jest to mega innowacyjny również produkt, także zapraszam I co jeszcze zapraszam, jak już jest blog reklamowy instytutlingwistyki.
pl Tam zapraszam po nasze kursy językowe, a na sekretyspółek. pl dla wszystkich, którzy chcą wiedzieć, dlaczego warto prowadzić spółkę z o. o. i płacić 9% podatku i nie płacić ZUS-u. Bo to jest kluczowe, a można to robić, a nawet trzeba robić to legalnie Sekretem jest właśnie spółka ZOO, a sekrety spółek ZOO poznasz na sekretyspółek. pl No i co? Jedziemy zatem z tematem. A, jeszcze Dzień Kobieć się zbliża. Wpiszcie sobie w Google'a Slavia Cosmetics i zobaczycie nasze wegańskie kosmetyki do twarzy dla kobiet, zupełnie naturalne. Chwila nam jeszcze że tam się już nieźle rozkręciła, tak że zachęcam gorąco, żeby Wasze Panie przetestowały coś premium, co jest zdrowe, w pełni naturalne i naprawdę dobre.
Dobra, dosyć tych reklam, chociaż uważam, że trzeba się reklamować, bo inaczej nie ma jak zrobić efektów. Jedziemy z tymi samolotami! Z tymi nawykami. Wymienię wam te nawyki i jednocześnie do każdego powiem mniej więcej po trochu dlaczego. Także jedziemy najpierw nawyki, które głównie kojarzą się z produktywnością. Po pierwsze biurko stojące i monitor wysoko.
Kiedyś zrozumiałem, że w naszym życiu stoimy za mało, tak? Są różne tam badania, teorie, że nie można stoić za mało można siedzieć dłużej niż 3 godziny dziennie, bo one już zostały obalone, bo się okazuje, że jak się siedzi i się tak zwane fidgeting uprawia, fidgeting to jest takie wiercenie się, że ktoś macha nogą, ręką, tak, siedzi na tym krześle, przewraca się, to działa prawie jakby chodził, jakby stał. Tak, czyli jeżeli ktoś ma Jeżeli ktoś z Was tak ma, bo niektórzy to potrafią siedzieć jak mumia, jak on usiądzie, to przez godzinę się nie ruszy. I to jest rzeczywiście bardzo szkodliwe. Od tego mogą być żylaki, problemy z krążeniem itd.
Ale jak już ktoś na biurku usiedzieć normalnie nie może, tylko się tam wierci, znaczy na biurku usiedzieć, to może szef i jego sekretarka. No dobra, słabe. W każdym razie, do zobaczenia W każdym razie, jak ktoś na krześle nie może usiedzieć normalnie, tylko się tam telepie, to nie jest tak źle, natomiast ogólnie i tak stoimy za mało. Więc ja mam w biurze. . . nie mogę tego nazwać biurkiem, bo to jest deska zwykła, wycięta, która jest przyczepiona do ściany na wysokości. jakoś takiej wysokości mojej klatki piersiowej, następnie na tym jest taki podeścik i monitor zewnętrzny. Dlaczego? To jest celowe i bardzo ważne.
Bo robienie sobie stojącego biurka, po czym praca na laptopie, to jest bez sensu. To jest bez sensu po prostu, bo patrzysz co z tego, że stoisz, tak? Czyli niby nie siedzisz. Więc już lepiej dla kręgosłupa i jest Jeśli i tak patrzysz w dół na ekran laptopa, no bo tak jest. Możesz oczywiście sobie całego laptopa dać wyżej na podest, ale to jest też bez sensu. Bo wtedy owszem, masz ekran na wysokości oczu, czyli prawidłowo, ale znowu ręce masz tak, no i jak surykatka, tak? Jak i tak próbujesz pisać, nie da się tak, bez sensu.
Więc rozwiązaniem jest postawić laptopa na podest na tym stojącym biurku, a następnie podłączyć do tego monitor, który z kolei będzie na wysokości Twoich oczu. I to jest świetna rzecz i wtedy w ogóle nie czujesz, że stoisz, nie boli Cię kręgosłup. Oczywiście za pierwszym razem pewnie parę dni nogi kogoś będą bolały, ale doświadczenie moje pokazuje, że popatrzysz na to W paru miesiącach tak naprawdę można stać po 8-10 godzin i nie ma najmniejszego problemu. Zwłaszcza, że i tak nie da się ustać w przeciwieństwie do siedzenia. To ustać się nie da w bezruchu. Także siłą rzeczy trochę się tam z jednej nogi na drugą przerzucisz.
Coś tam zrobisz sobie jakiś spacerek, a to do kibla pójdziesz, a to herbatkę sobie przygotować itd Więc wtedy jest to super, tylko naprawdę dla mnie kluczową zmianą było to, że jest zewnętrzny monitor, do którego jest podłączony ten laptop. I wtedy rzeczywiście ani nie muszę się schylać, ani nie muszę dźwigać dziwnie rąk. Jest naturalnie i wygodnie i fajnie. To był pierwszy nawyk. Drugi nawyk. Naczynia od razu. To jest nawyk, który nie ma wytrzymałości Jak coś zeżrę albo wypiję, to nie bawię się w zmywarkę, mimo że mam taką, ale z niej nie korzystam. Idę od razu umyć naczynia.
Po pierwsze dzięki temu nie muszę używać chemikaliów, a zawsze część chemikaliów zostaje na naczyniach. Sprawdźcie sami. Po 10 minutach od zjedzenia obiadu nie da się domyć talerza bez użycia pomocy wody płynu do naczyń. No nie la się, no bo już coś zaschnęło i tak dalej, i tak dalej, jest słabo. Ale jeżeli od razu pójdziesz, ten talerz jest jeszcze ciepły od tego obiadu, jeszcze się tam tłuszczem oblewa, no to tak naprawdę lejesz to wodą, to samo schodzi, trochę dodajesz gąbeczką i nie musisz używać żadnego płynu do naczyń, a jednocześnie wszystko jest umyte od wody Nie trzeba potem siedzieć, ślęczeć, ładować tej zmywarki, wyładowywać, zobaczyć jak to się wszystko zbiera.
Jest tego 10 razy więcej. Bez sensu wkurza mnie to i wolę mieć szybki sukces. Zjadłem, idę umyć, dzięki, cześć. Załatwione i to mi pomaga od razu z kolejnym małym poczuciem sukcesu ruszyć dalej w świat. Trzecia rzecz. Dwa telefony To może być dziwne. Robiłem kiedyś eksperyment, żeby w ogóle nie włączać telefonu i tylko raz na dobę zapodawać go na pół godziny, zrobić to, co trzeba, a potem mieć wyłączony. Natomiast od tego czasu wymyśliłem jeszcze lepszy patent i teraz mam dwa telefony. To się wydaje dziwne, tak? Kojarzy się to raczej z tymi ludźmi, którzy nie ogarniają swojego życia.
O kurde, on ma dwa telefony a tu ma służbowy, tu ma prywatny itd. Ale okazało się, że jak to dobrze rozkminić, to jest to genialne. Mam główny telefon, w którym mam kartę SIM. I na tym telefonie mam apki do języków, Kindle'a, czyli apkę do czytania książek, słowniki i sygnała z jednym numerem, który służy tylko dla mnie nie tylko dla rodziny, a dla firmy w rzeczach totalnie urgent, takich, że pali się, dzieje się tragedia itd. , to wtedy mój zespół ma ten numer po to, żeby się na nim odzywać i prawie nigdy się nikt tam nie odzywa, no bo rzadko kiedy się wydarzy coś takiego, że nie wiadomo co.
W związku z czym to jest mój główny numer I tam mam SIM-a, ponieważ okazuje się, że jednak warto mieć czasem telefon włączony, jak się używa GPS-a na przykład albo coś tam. Albo rodzina. Jak robiłem eksperymenty z wyłączonym ciągle telefonem, to rodzina narzekała, że nie odpisuję, nie odzywam się i tak dalej. Więc teraz ten telefon jest i na nim się generalnie niewiele dzieje, a to, co się dzieje, jest mega produktywne, tak? Czyli czytam sobie książkę, czy jakieś słowniki, czy coś innego. Na YouTubie się edukuję. 90% moich wizyt na YouTubie to jest jednak edukacja, a tylko 10% to są skaczące kotki. Także nie jest źle, myślę.
Więc mega produktywny jest ten główny telefon. I jednocześnie dlatego na YouTube 2 godziny dziennie jak mam użycie to jest max i z tych 2 godzin zazwyczaj to jest np. godzina 20 to jest Kindle od Amazona czyli czytanie książki, a potem 30 minut to jest appka do języków, do powtarzania słówek itd. No i tam 10 minut to jest jakaś przeglądarka typu DuckDuckGo gdzie sobie szukałem może jakiegoś typu informacji A drugi telefon to jest telefon firmowy, czyli tam jest w zasadzie jedna tylko appka pod tytułem Signal. Nie ma tam nic więcej. Jest tylko Signal. Jest to drugi numer signalowy.
Musi być drugi numer, w związku z czym on tam jest, ale nie ma karty SIM. Czyli raz tylko została akcjona aktywowana karta SIM po to, żeby zrobić ten numer, po czym wyjęta została z tego telefonu. Czyli ten telefon nie ma karty SIM. Co to oznacza? Że w praktyce, jak jestem teraz, teraz nawet go tutaj nie mam, bo go nie biorę, ale jakbym go miał, ten drugi telefon, to, żeby sprawdzić sygnala i to, co się dzieje w firmie, to muszę mieć kartę SIM Muszę go najpierw włączyć, bo on generalnie jest wyłączony. Więc muszę go najpierw włączyć. Potem się okazuje, że nie ma internetu.
Czyli teraz muszę na głównym telefonie włączyć hotspot osobisty. Udostępnianie internetu, połączyć tamten telefon z tym. Poczekać aż się wszystko wgra. Włączyć sygnała. I włączyć VPNa. Poczekać aż przyjdą wiadomości. I dopiero zacznę włączyć Jeżeli nie mam nic ważnego do załatwienia, to mi się po prostu nie chce. I to jest świetne. Wiesz co jeszcze jest świetne? Że kończę pracę w biurze i ten telefon może tam zostać. Albo mogę go wziąć ze sobą, ale już go wyłączyć. I potem on już jest wyłączony. To już nie jest tak, że kusi.
Masz telefon, on jest włączony i to jest świetne I tam jest na przykład sygnał albo Whatsapp i kusi. A coś sprawdzę. Tak jak ludzie mają Facebooka czy TikToka i to ich kusi, tak? Bez sensu. Dlatego ja nie mam takich głupot. TikToka ani Facebooka na komórce. Co za absurd. Czy Instagram? Głupota straszna. W związku z czym, ale sygnała głównego, firmowego też nie mam, na którym się najwięcej dzieje. I wtedy nie kusi, tak? Idę do ciebie Wsiadam, no i co tam mogę zrobić? Mogę sobie czytać książkę, mogę sobie zrobić coś produktywnego, ale nie mogę sprawdzić co tam w firmie, bo nie mam tego przy sobie.
To jest na drugim telefonie, który jest wyłączony i tak dalej. I pod tym kątem drugi telefon to jest rewelacyjna sprawa. Naprawdę drugi telefon bez SIM-a, którym ogarniam całą firmę. Wtedy rano go włączę, a potem wciąż nie mogę Jadę tam, mam 50 nowych wiadomości, jadę po kolei, sru, sru, sru, sru, sru, wszystko na prędkości 2x i jedziemy. Odpisane, załatwione, zamykam, wyłączam, idę załatwiać inne rzeczy, ogarniać. A potem dopiero za 2 godziny na przykład, znowu włączam, sprawdzam, odpowiadam na wszystko co trzeba, wyłączam i znowu biorę się do pracy za swoją robotę. Tak to działa. Kolejna rzecz, o której już wspomniałem między wierszami, kolejny nawyk to jest słuchanie z podwójną prędkością.
Signal, YouTube, wszystkiego. Wszystko słucham na prędkości 2x, nawet jak się uczę języków, a może zwłaszcza jak się uczę języków, to również na przyspieszeniu. Czyli pomijając oczywiście Netflixa, tak? Bo jak oglądam filmy, to słucham na 2x francuski serial, no to bez sensu jest przyspieszać serial. To jest słabe, ale już YouTube'a po francusku jak słucham, no to sobie robię. . . No po francusku jeszcze nie ogarniam na 2x, ale już półtorej daję radę. Angielski 2x, hiszpański 2x, polski oczywiście 2x. Przy polskim to żałuję, że nie da się na YouTubie zrobić 3x prędkości bo już bym popróbował. W każdym razie, potężna oszczędność czasu.
Chwilę się trzeba przyzwyczaić, rzeczywiście na początku, ale teraz już mam tak, że czasem, jak zapomnę włączyć 2x prędkości na YouTubie, to dziwnie mi się kogoś słucha. I mówię, co on ma taki głos ten człowiek? Jak to? W życiu go takiego nie widziałem Nie słyszałem, bo zawsze go słyszałem przyspieszonego. Także przetestuj przyspieszenie. Dużo rzeczy bardzo Ci pomaga. Może pomóc. Kolejny nawyk, wyłączanie drugiego telefonu z domu. To już powiedziałem, ale jeszcze raz podkreślę. Czyli ten drugi telefon firmowy, jak wychodzę z biura albo wracam do domu, to nie ma żadnego znaczenia to go wyłączam. Wyłączam i już.
W praktyce to robię tak, że rano go włączam, po to, żeby się pobrały wiadomości i wychodzę z domu. Idę pieszo, więc ten czas mam na ogarnięcie właśnie tych wiadomości. Czyli idę i sobie gadam do tego sygnala. Jak dochodzę do biura, to już tak naprawdę połowę rzeczy mam już wyłącznie więc potem w biurze dokańczam i tak naprawdę w pół godziny wszystkie sygnalowe tematy są załatwione i wszystkie rzeczy zlecone itd. Także wyłączanie tego telefonu to świetny nawyk. Kolejna rzecz. Korzystam z prostych narzędzi, bo uważam, że prostota jest matką sukcesu Tylko notatki, czasem doksy jak trzeba, bo potrzebujemy doksy do niektórych rzeczy związanych np. z naszą apką Lingomaus.
Do nauki języków, tam robimy sobie schematy całe te UX-owe, jak to ma wyglądać itd. To robimy czasem na doksach, aczkolwiek szukam alternatyw, bo chcę zrezygnować z Google'a poza YouTube'em w całości W każdym razie nie stosujemy żadnych ASAN, Basecampów, Tuduistów, Trello, Slacków, żadnych skomplikowanych rzeczy. Prostota. Signal plus notatki. Czyli na sygnalu mówimy co i jak i gdzie, a spis zadań jest w notatkach. W notatkach Apple, z których się zainteresowałem Każdy może korzystać, nawet jak ma Androida, bo można wejść na icloud. com i mieć normalnie notatki. I to jest świetne, proste. Dla kogoś innego może być np. Notion, aczkolwiek też wolę notatki, dlatego że są szybsze.
Notion zawsze ma jakieś pliki kółki do zaakceptowania, jakieś tam pierdoły dodatkowe, muszą się załadować te notatki i w Evernote zazwyczaj też. Natomiast notatki Apple działają tak na strzał, na klik, więc stosujemy praktycznie tylko notatki Apple plus sygnał. I to jest całe zarządzanie firmą u nas. Żadnych skomplikowanych rzeczy.
Oczywiście jak są pliki, to trzeba je gdzieś udostępnić, więc tam jeszcze jest Google Drive, ale niedługo będzie już tylko droga Więc jasne, do jakichś dodatkowych rzeczy, ale do takich, do zarządzania firmą, do projektów nie stosujemy już po wielu testach żadnych skomplikowanych apek typu właśnie te Basecampy, Asany i tak dalej, bo się okazywało, że to jest moim zdaniem przerost formy nad treścią, tak? Czyli tyle różnych funkcji, tyle różnych różnych przycisków, a to tu, a to udostępnij komuś, a ten może skomentować pod czyimś komentarzem, ja pierniczę. Nie lepiej sobie stworzyć grupę na sygnalu pięcioosobową, każdy powie co mu leży na sercu, a potem co kto ma robić.
Każdy sobie wpisze sam w swojej notatce plowskiej, do której oczywiście inni mają dostęp. I tyle. I za robotę się brać, a nie kombinować i nie wiadomo co. Także tak to działa. Kolejny nawyk, który dosłownie mi zmienił życie na lepsze. Nie używam telefonu do dzwonienia od wielu już lat. Wszystko robię na signalu. Tam załatwiam. Nie robię żadnych spotkań, meetingów, zoomów. Nigdy. Nigdy od lat I działa to. Działa. Firma się nie rozpadła. Wręcz przeciwnie.
Zrobiłem sobie kiedyś taki test, że jak przestanę odbierać telefony, jak ktoś dzwoni, to mu będę pisać sorry, ja już nie używam telefonu do dzwonienia, tu masz mój numer, pisz na sygnał. Czy nagrywaj się. Jak ktoś się nie dostosuje, no to widocznie jego sprawa nie jest ważna. No, jest oczywiste przecież Dajmy na to ważna sprawa. Na przykład miałbym jakąś chorobę i gość byłby taki, który jako jedyny w Polsce ją umie uleczyć. I on by mi powiedział, słuchaj, ale ja się kontaktuję tylko przez Trello, przez apkę Trello i tylko tam piszę wiadomości, bo taki mam fetysz. I tylko tam.
I co? I pytanie? Czy ja bym się dostosował, czy bym się nie dostosował, gdyby sprawa była dla mnie ważna? Oczywiście, że bym się dostosował. Jutro bym pobierał trello i bym tam z nim pisał. To jest oczywiste. Więc można się dostosować jak najbardziej. Jak jest się właścicielem firmy, to jest łatwiej, bo siłą rzeczy cała firma się dostosuje, bo nie bardzo mają wybór Ale tak naprawdę okazuje się, że na Signalu zorganizowałem już tyle rzeczy. Sprzedałem jedną firmę na Signalu parę lat temu. Nie wierzyli, że ci z którymi chciałem to robić mówili spotkajmy się najpierw na żywo. Mówiłem, nie ma takiej opcji, bez sensu.
Na żywo to potem sobie możemy opić szampanem. Nasz sukces, naszego deala Samo dealowanie. Dealowanie musi być na szybko, po konkretach, a nie tam farmazony. Dobra, dobra. No to chociaż na Zoomie. Nie, nie, nie. Signal. Spotkajmy się, czy wtedy to jeszcze były czasy WhatsApp. Więc na WhatsAppie dealujmy, ustalajmy i tak dalej. No i co? Sprzedałem jedną firmę. Kupiłem też inną firmę na Signalu. Zorganizowałem się organizuje od lat wszystkie swoje firmy tylko na Signalu i tak dalej, i tak dalej, więc już mam dowody ewidentne, niepodważalne, że działa to totalnie dobrze i że wszystko da się na Signalu zrobić.
Więc i nie dzwonią do mnie ludzie, więc nikt mi nie przerywa pracy. Już się ludzie przyzwyczaili, że do mnie dzwonić nie ma nawet sensu. W dodatku mam nawet inny numer telefonu do banków, czyli tak naprawdę na karcie SIM, a inny mam na signalach. Więc nawet ci ludzie, z którymi pracuję na signalu, nie mają mojego numeru, żeby zadzwonić. Więc tutaj nie ma nawet takiej opcji. Także, a jak już się zdarzy, że ktoś do mnie zadzwoni na mój właściwy numer, ten SIM-owy, no to to będzie ktoś z rodziny i będzie dzwonić niebawem bez powodu, więc wtedy akurat odbiorę, bo to będzie naprawdę jakaś gruba akcja i ważny temat.
Także to jest to. W związku z czym duży spokój jest. Nikt mi nie przerywa roboty, tak, że co chwilę coś dzwoni. Spamerzy. . . Jak ktoś do mnie dzwoni, to wiem na 100% że spamer oszust. No bo kto do mnie może dzwonić, skoro nikt do mnie nie dzwoni? tak? To wiadomo, że bank, żeby mi coś wcisnąć, jakieś kredycisko albo inne badziewie, albo jakieś tam turbooszuści, że leki na potencje, nie wiadomo co, i tak dalej, i tak dalej. Nie, dzięki. W związku z czym jestem odporny na takie oszustwa, bo nie odbieram telefonów od lat, rozumiesz to? Od lat nikt się do mnie nie dodzwonił.
Także rewelacja Oczywiście wprowadzałem to krok po kroku, trwało to kilkanaście tygodni, żeby kolejne osoby wdrożyć w ten mój dziwny sposób zarządzania, ale teraz to naprawdę 100 razy bardziej praktyczne to jest. Kolejna rzecz, to może wydawać się dziwne, ale to jest oparte o naukę. Jak idę w nocy do kibla, to zacznę odpalić że nie włączam w tym kiblu światła. Idę po ciemku, jest to niebezpieczne, ale robię to celowo.
Od niedawna, od około miesiąca, kiedy to posłuchałem podcastu Andrewa Hubermana, genialnego naukowca ze Stanfordu, który omawiał badania nad światłem i powiedział właśnie taką rzecz, że włączenie światła, jak masz lampę na pysk, to to wystarczy, nawet parę sekund takiego światła wystarczy, żeby Ci wyzerować poziom melatoniny. Czyli w środek nocy, druga, budzisz się, Bosiusiu, idziesz do kibla, włączasz światło, poziom melatoniny spada do zera i nawet jeżeli nie będziesz mieć problemu z zaśnięciem, a część ludzi już będzie miała, to nawet jak zaśnięcie będzie, to będzie zbyt duże że od razu ten twój poziom snu będzie gorszy, bo masz za mało melatoniny w organizmie, organizm odpoczywa gorzej i rano budzisz się bardziej zmęczony.
Czyli to jest rada związana z produktywnością, ponieważ budzisz się bardziej zmęczony, czyli mniej efektywny jesteś przez cały dzień. Przez to, że włączyłeś światło do. Ja wiem, kobiety mają trudniej, bo ty facet, no to se tam pójdziesz jakoś. . . Chociaż zależy, zależy jak nisko masz kciuki. Dobra, niech chodźmy w to. Ale ewentualnie jak już trzeba, to latarka, a najlepiej to nawet nie latarka, tylko nacisnąć na telefon, żeby to delikatne światło z telefonu wystarczyło, zamiast pełną lampę. Naprawdę? Nie powiem, że by to był nawyk, który by mi zmienił całe życie, ale na pewno pomogło mi to trochę i jest to niegłupie.
Kolejna rzecz, która mi już na pewno zmieniła całe życie, to jest brak mediów społecznościowych. Od paru lat, podczas pandemii, jak zobaczyłem, że ludzie na Facebooku walczą o wszystko, tak oni się gotów są poznawać żeby zabijać o to, że ten się zaszczepił, a ten się nie zaszczepił. Czyli o totalną głupotę, co do której każdy ma swój wybór i tyle. No nie, ale o nie, ten się zaszczepił to jest systemowym idiotą, śmieciem zmanipulowanym przez Karla Szłaba. A, bo nie, ten się nie zaszczepił, więc to jest foliarze, nie jest to tylko szczepienie idiotą z czapeczką foliową, który nie ma żadnej inteligencji. Ja pierniczę, nie, dzięki. Nie, nie, nie, idę stąd.
Idę stąd. Wywaliłem swojego prywatnego Facebooka, mimo że miałem tam 5 tysięcy znajomych. Stwierdziłem nie. Przetestuję przecież Facebook akurat. I tak nigdy nie usuwa twoich danych. Wbrew prawu, w związku z czym i tak nie usuwa Jak po miesiącu, roku chcesz wrócić, to on i tak Ci w tydzień przywróci wszystkich znajomych. Zacznie Ci ich podrzucać, tych, których znałeś magicznie, nie wiadomo skąd. W związku z czym tutaj nie ma obaw, że coś stracisz. Nie ma ryzyka. Jeśli wywalisz Facebooka na miesiąc, to nic się nie stanie.
Po miesiącu albo nawet jak nie wytrzymasz i po trzech dniach wrócisz, to spokojnie Nie mam od 2 czy 3 lat Facebooka, TikToka nie miałem nigdy, Instagrama też nie mam od 3 lat, mam tylko YouTube'a z mediów społecznościowych, no men o men, aczkolwiek nie używam go do społeczności, czyli nie piszę komentarzy, nie czytam komentarzy, używam to jako platformę edukacyjną, bo do tego jest świetny i to trzeba mieć w sobie Natomiast Facebooka mamy firmowego, czyli jest oczywiście fanpage Maciej Wyczorek i stosujemy go do reklam, do ogłaszania nowych rzeczy jak najbardziej. To jest wartościowe dla naszej firmy, ale ja do tego nie mam nawet hasła. Rozumiesz? Nie mam hasła do tych rzeczy.
Nie mam hasła do swojego TikToka, nie mam hasła do swojego. Tam często nadzoruję, w sensie raz w miesiącu nadzoruję, czy jest wszystko robione zgodnie ze strategią, bo tam mam jakiś pomysł i ogląd na to. I to tyle. I moje życie jest lepsze, bo nigdy się nie zdarzy, że mając chwilę wolnego, włączę sobie TikToka i zacznę oglądać jakieś głupoty na odmurzczanie. Albo na Instagramie i tak dalej, albo na Facebooku. Co trzecia wizyta na Facebooku kończy się pogorszeniem nastroju według badań. Więc co za głupota, żeby w ogóle to mieć.
A jeśli już musisz, tak? Bo masz firmę, w której Ci to pomaga, tak? Czyli robisz swój marketing, a jeszcze nie jesteś na takim etapie, żeby to zlecić, żeby ktoś to robił za Ciebie, czyli powiedzmy musisz Dobrze, ale rób to tylko na komputerze. Gorąco polecam. I to był mój pierwszy etap. Wywaliłem sobie apki Facebooka i Instagrama na kompie. No i zacząłem używać tylko na kompie. Sorry, wywaliłem na komórce i zacząłem używać tylko na kompie. No i co? I wtedy już nie mogłem na kibelku, na komputerze sobie kliknąć, zobaczyć, a to, a tamto. Nie. Trzeba było pragmatycznie wejść na komputerze, zrobić co zrobić i wyjść. I już.
Więc to jest dobry pierwszy etap i naprawdę to już zmienia życie. Bo ile jak tam włączyć sobie światło w kiblu, no to będzie delikatne pogorszenie, o tyle ludzie, którzy uciekają z tego, którzy używają Facebooka czy Instagrama, czy już TikToka tym bardziej. Naprawdę! Im się coś dzieje z mózgiem. Oni są manipulowani przez wielkie koncerny, które wdrażają ich do bańki informacyjnej, zmieniają im przekonania, poglądy, światopogląd i oni się stają innymi ludźmi.
Naprawdę! W dodatku wiele badań W tych wydarzeniach, w tych wydarzeniach naukowych, w tych wydarzeniach naukowych, w tych wydarzeniach naukowych, w tych wydarzeniach naukowych, w tych wydarzeniach naukowych, w tych wydarzeniach naukowych, w tych wydarzeniach naukowych, w tych wydarzeniach naukowych, w tych wydarzeniach naukowych, społecznie fajnym itd. itd. do uzyskiwania nagrody. Fatalne rzeczy. Fatalne rzeczy. Dzięki, cześć. Nie chcę w tym badziewi uczestniczyć i stwierdziłem, że sprawdzę, tak? Wywalę te wszystkie media społecznościowe i zobaczę po miesiącu, czy mam mniej pieniędzy na koncie. No bo mogłem sobie uzasadnić, że aha, to jest to Dobra, ja to używam do zarabiania, nie wiadomo co.
Okazało się po miesiącu, że miałem więcej pieniędzy na koncie i jestem przy okazji szczęśliwszym człowiekiem. No i stwierdziłem, spoko, to nie jest decyzja nieodwracalna, tak? To nie jest amputacja nogi. W związku z czym stwierdziłem, że potestuję ten eksperyment, a teraz on już jest od dawna zakupiony i nie widzę żadnego powodu, żeby mieć jeszcze kiedyś jakiekolwiek medium społecznościowe poza YouTubem na swojej komórce, albo w ogóle używać również na komputerze, bo to jest absurd. Dla firmy przyjmiemy wszystkie media, tak? Wyjdzie jutro jakaś konkurencja dla TikToka, wejdziemy tam, przygotujemy materiały, zrobimy. Jak najbardziej. Marketing tak.
Bo ludzie tam są no to my tam też musimy być, to nie jest nasze widzimisie, tak? Natomiast sam tam być nie muszę i nie będę, dzięki czyli. Jedziemy dalej. Budzik, nieagresywny budzik. Kiedyś mój kolega Hiszpan Leonardo powiedział mi fajną rzecz, bo jak ja mu powiedziałem, narzekałem mu trochę, że kursy najgorsze są w Polsce Po pierwsze są takie poranki, że ten budzik iPhone'owy taki dzwoni, tr Wenga hombre! Co? Co? Jak jest rozwiązanie? A on mówi. . . No, nie powiedział wchodzisz na Allegro, bo u nich nie ma Allegro. On powiedział wchodzisz na Amazona i szukasz budzik solarny Philips. I kupujesz. No to tak zrobiłem.
Wszedłem w budzik Na Allegro kupiłem budzik solarny. Philips. Są też inne oczywiście, ale on mi polecił Philipsa i takiego też kupiłem i jestem zadowolony. I co to jest budzik solarny? Brzmi. . . Nie, to nie jest budzik na energię słoneczną. Nie. To jest budzik, który ma po prostu. No i w związku z tym możesz wyłączyć telefon na noc, bo już nie ma wyjaśnienia, że budzik. I rano, pół godziny, czy masz budzik na przykład na godzinę siódmą, to on od 6. 30 zaczyna zwiększać poziom światła. I coraz bardziej, coraz bardziej. A o 7.
00 to już wali pełnym światłem prądem Wstawaj człowieku! Tylko to jest malodyjka, do wyboru jest kilka albo las, albo coś tam, ptaszki ćwierkają itd. Zalecam zacząć w weekend, bo się raczej nie obudzisz za pierwszym razem, bo twój mózg jest pewnie przyzwyczajony do tego, żeby ignorować niskie hałasy, a budzić cię jak już jest trauma taka. Ale po paru dniach przyzwyczajysz się do tego że ćwierkanie ptaszków to jest to, co wystarczy do budzenia się. I to jest rewelacja. Pół godziny wcześniej zaczyna się słońce, nawet jak jest środek zimy, tak? Ale mój Filip zdaje mi słońce. I wstajesz rano, w słoneczny dzień, i jeszcze ćwierkanie i tak dalej. Ale super.
Już nie ma tych poranków, że koła tanie serce, że koła nie ma, że koła nie ma i zawał, tylko fantastycznie. Polecam naprawdę każdemu. Nie jest to jakaś inwestycja, bo to kosztuje parę stów, ale naprawdę bardzo, bardzo, bardzo warto. Kolejna rzecz. Notowanie i liczenie wszystkiego. Ja spisuję wszystko. Spisuję ile zrobiłem treningów, którego dnia, jaki trening, ile w ciągu tygodnia wypiłem zielonych herbat. Naprawdę. Do tego jeszcze wrócę. Ile razy wypiłem kurkumę z cynamonem i z pieprzem. Ile razy czytałem dzieciom książki.
Co robiłem w ogóle z dziećmi, tak? Czyli kiedy poszedłem z nimi do kina, kiedy poszedłem na salę zabaw i tak dalej, żeby to nadzorować, czy jest dobrze, czy niedobrze. Zacząłem oczywiście, jak każdy, od razu zacząłem od finansów, czyli że zacząłem notować ile przychodu, rozchodu albo odchodu, a potem stwierdziłem, czemu by nie liczyć, no bo pieniądze trzeba liczyć, dlatego że to jest ważna dziedzina w życiu, tak? A jak nie liczymy, to zaczyna to nam uciekać to czemu mam nie liczyć innych ważnych dziedzin? Czyli właśnie tego, jakim jestem ojcem. Czemu by tego nie liczyć, nie skwantyfikować? Czyli właśnie ile czasu spędziłem z dziećmi, kiedy, co, jak robiłem i tak dalej.
A zdrowie też jest ważne, ważniejsze przecież niż biznes, no więc czemu tego nie liczyłem? Czyli ile robiłem, ile razy w ciągu miesiąca? wypiłem alkohol, ile razy zjadłem cukier, to Wam od razu mogę powiedzieć, na koniec lutego to było tak, że 4 lampki alkoholu miałem wypite, łącznie w 2023 roku, a cukru miałem 3 dni, w których zjadłem cokolwiek, co zawierałoby cukier. Co jest dla mnie wielkim sukcesem, bo mam to w sobie To jest taki gen, on się chyba nazywa 1AT2 bodajże, nie tak się nazywa, ale coś podobnego. I on powoduje, że ludzie, którzy go mają, mogą żreć cukier bez końca.
W sensie można usiąść i żreć, zjeść jeden baton, drugi, potem siódmy i dziesiąty. I to się może nigdy nie skończyć. Można mieć taki brzuch i dalej mieć taki brzuch i mieć smaka na cukier. Ja tak miałem od lat, od zawsze, tak naprawdę. Od dziecka, jak pamiętam. Więc dla mnie to było podwójnie trudne, żeby to ogarnąć. No ale się w końcu okazało, że z wiedzą z książki nawyki 2. 0, jak zmienić swoje życie bez silnej woli, to mogę nie mieć silnej woli, ale zmienić to. Więc uważam, że to jest bardzo ważne 2-3 dni na 2 miesiące z cukrem, to jak najbardziej.
Nie trzeba być ekstremistą, żeby już nigdy do końca życia nie zjem cukru, nie wypiję wina i tak dalej. Nie trzeba. Można sobie to po prostu ograniczyć do określonych okoliczności, okazji, ale nie przesadnych, czyli co środę, w środę, dzień dobry Dzień cukru, czwartek dzień wody, piątek dzień marihuany, sobota dzień papierosów i no co, przecież ja tylko piję raz w tygodniu, nie jest źle. No dobra, ale inne rzeczy się tu kumulują. W związku z czym notuję, liczę i mierzę. Wszystko, co jest dla mnie ważne musi być mierzone, bo jest to ważne I muszę wiedzieć, kiedy liczby się nie zgadzają, kiedy coś trzeba poprawić itd. Bo inaczej, jak zacząłem np.
mierzyć dni cukrowe, to się okazało, że mi się wydawało, że już jest w miarę dobrze. Ale jak zacząłem to mierzyć, to się okazało, że ja pierniczę. To ja tyle żrę tego cukru, to straszne, żałosne, fatalne. Nie może tak być Dlatego też to jest bardzo ważna rzecz. Kolejny nawyk produktywności, time blocking. Świetna, genialna metoda zarządzania zadaniami. Ja już od paru miesięcy nie mam klasycznej listy zadań. Czyli lista zadań, zrobić dziś to i to. Mam listę zadań opartą o time blocking, czyli konkretne zadania Czyli na przykład, mogę Wam nawet powiedzieć, chociaż nie, dobra, wyłączony telefon. To może z pamięci. Dzisiaj od 8 do 8.
30, czyli ja mam wpisane godziny i wtedy zadania. Czyli to nie jest lista zadań, gdzie mogę sobie szafować tym, wybierać, odruchowo wybierać najłatwiejsze, najnowsze zadania zadania na początek i najtrudniejszy na koniec, odkładać. No bo mam listę zadań, no nie? Muszę dziś zrobić te 7 rzeczy. No to mogę sobie zacząć od czego chcę. To niestety jest niebezpieczne. Natomiast time blocking to jest tak, że masz konkretne zadania na konkretne godziny wpisane. Szacujesz ile mniej więcej dane zadanie to jest Dlatego też dzisiaj od 8 do 8. 30 miałem wpisany sygnał. Tak? Że sygnał mam i golenie, bo musiałem się ogolić przed nagrywaniem. Więc miałem wpisane sygnał i golenie.
I ogarnąłem wszystko na sygnalu, wszystkie wiadomości i się zdążyłem ogolić. Mam nadzieję, że dobrze. Teraz sami możecie ocenić w każdym razie W każdym razie 8. 30 do 10. 30 mam wpisane na dzisiejszym time blocku nagrywanie. Mam wpisane biznes 2. 0. No i jedziemy z tym. Do 10. 30 nagrywamy. Potem mam wpisane od 10. 30 do 11. 30 trening plus sauna. No dobra, tam musi być dłużej. Na który jest trening, a potem trening Potem sauna dodatkowe pół godziny, bo z treningiem się nie wyrobił. No i mniej więcej tyle mam. Teraz w pamięci mówię, więc mogę coś tam pomieszać. Potem mam tam od 12 do 12.
30 nadzorowanie 10 poziomów wskazówek gramatycznych w aplikacji Lingomaus. Czy są odpowiednio proste, czy nie banalne, czy się nie kojarzą z gramatyką, czy każdy je łatwo zapamięta. Muszę to nadzorować, czyli sprawdzić ostatecznie, zatwierdzić, żeby ekipa to wrzuciła nam do apki, po to, żeby to było naprawdę dobrze zrobione. I to mam. I wtedy jednocześnie jeszcze raz wejdę na sygnala, żeby sprawdzić, co tam w Instytucie Lingwistyki, co w Slavia Cosmetics co tam się dzieje oczywiście w firmie ekspertia, w wydawnictwie itd. No i tak naprawdę o 13 to skończę i od 13 do 16. 30 mam wpisane języki. I wtedy już się będę tylko uczyć języków, ćwiczyć, robić sobie moje ćwiczenia itd.
To jest mój time-block na dziś. I tyle I potem wieczorem sobie, nie rano kolejnego dnia, tylko wieczorem dzisiaj, sobie wypiszę time block na jutro, rozpiszę swoje zadania i to jest świetne. Zauważyłem, że po pierwsze, jak wpisujesz, że coś zajmie godzinę, to zajmuje godzina, a nie dwie. Czasem są wyjątki, czasem się nie zdąży, ale ogólnie tak jest. Zgodnie z prawem Parkinsona, czyli z tym, że każde zadanie zajmuje tyle, jak to jest ile sobie przygotujemy na jego wykonanie. Także tak to działa, świetna sprawa. I jednocześnie nie ma już takiego, że. . . No bo ja mam wpisane, że o 8 jest na przykład. . . Na przykład o 8.
30 jest nagrywanie, bo sygnał to jest banal. Ale nagrywanie to już wymaga ode mnie dużo energii tak naprawdę i tak dalej, nie? Więc jakby to nie było wpisane z godziną, tylko na 8. 30 na dziś, dziś muszę zrobić odcinek, to bym sobie zrobił, dobra, może o 10, może o 12, zobaczymy. A o 13 bym powiedział nie, teraz już jestem przemęczony, jeszcze jadłem, to już mam mniej energii itd. , bo trawi organizm. Bez sensu, bez sensu, słabe by to było, w związku z czym nie, musi być wpisane Tu i tu jest nagrywanie, jedziemy. Najtrudniejsze zadania, najbardziej na rano, najbardziej wymagające.
No i jestem tu, jestem tu i do Was mówię, więc widać, że TimeBlocking działa. Kolejna rzecz, która działa, kolejny nawyk sukcesu, żurnaling, tak go nazwę górnolotnie, czyli pisanie pamiętnika. Ja akurat średnio piszę pamiętniki o emocjach, uczuciach Bardziej mam coś takiego, nie mam teraz tego tutaj, więc weźmy naszą nową premierę. Dziennik mistrzowski dostępny na ekspertiacom. pl Załóżmy, że to byłby mój właśnie żurnal. Czyli kupiłem sobie zeszyt właśnie mniej więcej takiej wielkości i podzieliłem go. Najpierw napisałem zdrowie, w moim wypadku napisałem zdrowie Zrobiłem Saudi, ponieważ prowadzę mój dziennik po portugalsku, ale nieważne.
Więc zrobiłem Saudi, czyli zdrowie, zrobiłem parę pustych stron, kolejna dziedzina, czyli produktywność, parę pustych stron, Bentley, czyli wszystko związane z projektem Bentleyowym, parę pustych stron, Instytut Lingwistyki, parę pustych stron, na koniec, na koniec, na koniec napisałem tam rodzina, dzieci i żona, parę pustych stron, znowu napisałem tam inwestycje i pieniądze, i znowu parę pustych stron, itd. , inne tam jakieś cele. I po prostu siadam sobie nie codziennie, tylko jak mnie najdzie, tak? Wieczorem sobie siadam w domu Kiedyś przy winku, teraz przy kieliszku suplementu z Duolife. Kopiłem sobie z firmy Duolife napój suplementacyjny z witaminami, ponieważ stwierdziłem, że to jest dobre.
Nie tylko dlatego, że ma dużo witamin, ale dlatego, że to wygląda jak wino. Flaszce po winie znaczy nie powinien, ale w takiej samej flaszce jak wino, można to sobie nalać do kieliszka i pić sok witaminowy. Mówię, dobry patent, żeby się oszukać, zwłaszcza jak ktoś za dużo pił wina. I sobie siadam z czymś takim i mam ten zeszyt, biorę długopis i sobie tak jadę, tak? Otwieram tą pustą stronę, teraz już nie pustą, bo trochę zapisaną, ale najpierw otwieram tą pustą stronę otwieram zdrowie, czytam wszystko co do tej pory napisałem, a następnie piszę, co mnie dziś naszło. Czyli np. piszę dzisiejszą datę i normalnie w buletach, czyli w kropkach.
Od kropek piszę jakieś przemyślenie, czyli przemyślenie, że o, Huberman mówi, żeby nie włączać w nocy światła jak się ma i się idzie do kibla, przetestuje przez tydzień, czy się nie zabije i co mi coś zmienia. No i tyle. Albo już tydzień później wpisuję w temacie zdrowie. No faktycznie, okazuje się, że jakoś tak łatwiej się zasypia po powrocie z tego kibla. No i już. Jak w temacie zdrowia jestem, że tak powiem, wyczerpany, przechodzę parę stron dalej i tam mam np. produktywność I patrzę na to, czytam wszystko co pisałem do tej pory, to mi daje mocny wgląd w siebie, w swoje własne przemyślenia, a następnie dopisuję to co mnie naszło nowego.
I tak jadę z każdym działem. Genialne to jest. To jest naprawdę genialna sprawa, pisanie tego typu rzeczy, bo z tego wynikają jakieś wnioski, o których się nieraz zapomina Ja mam na przykład taki problem, żebym zaczął jeszcze 100 biznesów dzisiaj najchętniej. A to nie jest dobre. To nie jest dobre, bo potem jak się okazuje, że zaczniesz dwa nowe biznesy, to po tygodniu już pracujesz tyle, że nie masz czasu dla rodziny. No bo tak to działa, w związku z czym. zrobiłbym to, zrobiłbym tamto, zrobiłbym sianto. Tu bym otworzył szkołę. Własny dom dziecka bym zrobił chętnie, chociaż to nie jest biznes, ale i tak bym zrobił.
Kiedyś chciałem w Maladze w Hiszpanii otworzyć muzeum Lego, bo zobaczyłem takie, bodajże w Szczyrku, albo w Zakopanem, albo w Szklarskiej Porębie, no nie wiem, gdzieś tam i tam zobacz, chyba w szklarskiej porębie. Mówię, to jest dobre, a ja chcę robić głównie biznesy zagraniczne już, bo polskich już zrobiłem sporo, to bym w Maladze otworzył, bo tam tego nie ma. A jest Muzeum Samochodów i Mody, naprawdę bardzo fajne, a Malagę uwielbiam. Mówię, kurczę, może tam. No i taki miałem pomysł, no nie, już. Innym razem miałem pomysł, żeby zainwestować w hiszpańską kulturę wegańską knajpę w Hiszpanii, czyli znaleźć jakiegoś kucharza, który tam chce być itd.
Czyli zrobić biznes, który nie jest tak naprawdę do biznesu, bo no umówmy się, restauracja to jest mega trudny, słaby biznes można powiedzieć. Może być na prostą, ale tak naprawdę Błagam. Rzadko. No ale miałem taki pomysł, tak? Może jest jakiś maniak, promowanie weganizmu, dobre jedzenie. Jeszcze jak będę w Hiszpanii na wczasach, to sobie zjem we własnej knajpie. To by było fajne. I tak dalej. Więc pomysłów nie brakuje, ale wpisywanie tego wszystkiego właśnie w ten żurnal od bulletów, że mam tu takie pomysły A potem tydzień później patrzę na to i mówię, no dobra, ten pomysł tydzień temu mi się wydawał genialny, dziś w ogóle już mnie nie podnieca.
Tamten pomysł, tu w ogóle sobie napisałem, że w tym roku nie zaczynam tylu i tylu biznesów, tylko na przykład limit jakiś tam i tak dalej. Teraz czytam o tym, aha, dobra, sam sobie dałem limit, czyli nie mogę już tego robić To mi bardzo pomaga się uspokoić, zyskać tę cierpliwość itd. Realizować swoje cele, patrzeć jak one się zmieniają, albo czasem coś im przeszkadza. Naprawdę świetny nawyk. Kolejny nawyk może się wydawać dziwny, zwłaszcza jeśli mówimy o produktywności, ale jest to świetna rzecz jest potwierdzona nauką. Brak pornosów. Brak pornosów, tak, to Ci mówię. Ja, ja Ci mówię. Brak pornosów. Pornografia jest zła.
I nie mówię tego z perspektywy jakiegoś tutaj kaznodziei religijne, tak? Że jak będziesz oglądać pornosy, to Ci się nie spodoba że zrobi HIV, albo odpadnie ci świszek. Nie, nie o to chodzi. Chodzi o naukę. Dla mnie jeszcze chodzi o empatię dodatkowo. Ponieważ jako na przykład weganin jestem empatyczny wobec zwierząt. Bo wiem, że tak jak ludzie cierpieli w Auschwitz, tak w Auschwitz dla zwierząt to jest to bo jest to dokładnie taki sam system działania w oparciu o te same plany.
Nie wiem czy wiecie, ale przecież naziści przygotowali obozy koncentracyjne, bo część z nich miała farmy dla zwierząt i wiedzieli jak to działa, jak to zrobić, żeby więcej tam upchać i było bardziej efektywnie, żeby nie powiedzieć brutalnie. Więc jestem empatyczny wobec zwierząt i wyobrażam to sobie tak, że jak całe życie zwierzę ma fajne na łące itd.
a potem ktoś je tam zabije, no to dobra, no można, może ktoś to sobie tłumaczyć porządkiem świata, łańcuchem pokarmowym, dobra, tu nie będę polemizować, to są osobiste przekonania, ale nie ma już miejsca na osobiste przekonania Osobiste przekonania w momencie jak kupuje ktoś kurczaka w Lidlu, który to kurczak jest w zwykłym zwierzęcym Auschwitz, gdzie jest karmiony steredami, łamią mu się kości, bo nie umie ustać od tej wagi, musi mieć obcięty dziób, żeby się nie pozabijać tego ścisku z tej agresji skumulowanej z innymi kurczakami. To jest podłe, nieludzkie. Każdy kto ma chociaż jedną z tych kurczaków, to jest podły Cięść sumienia nie może tego już nigdy w życiu zrobić. Od tego momentu nie powinien.
. . Ten człowiek, który ma jakiekolwiek serce, nie powinien nigdy w markecie kupić żadnego mięsa do końca swoich dni. To jest jedyna uczciwa, moralna droga. Tak uważam. Powiedziałem. I analogicznie mam dużo współczucia wobec ludzi. I kiedyś Moja najlepsza gwiazda porno nazywa się Shelly Lubin i nigdy nie widziałem filmu z nią. Dziwne, nie? Ale tak, to jest kobieta, którą poznałem kiedyś jak się rozwijałem na wielu różnych polach w internecie i oglądałem różne rozwojowe, motywacyjne YouTuby i znalazłem Shelly Lubin. Okazało się, że ona występuje i jest bardzo fajna jest byłą gwiazdą porno i ona edukuje świat o tym, jak działa branża porno naprawdę.
Że to nie jest tak, że radośni, frywolni ludzie teraz idą, idziemy się bawić, jeszcze będzie na tym hajs. Nie, nie, nie. To są wyjątki. Są tam takie przypadki, ale to są wyjątki. Średnia życia aktora porno to jest chyba 38 lat. Dokładnie tyle mam dzisiaj. Widzisz? Jestem tu żywy! To jest dowód, że nie grywam w pornozach. Ale tak naprawdę, czemu tak krótko? Bo choroby, takie, siakie, weryczne, różne, inne, do tego depresja, do tego uzależnienia od narkotyków, bo tego się nie da robić na trzeźwo. To nie jest tak Także o, jak oni się dobrze bawią. Nie, nie, wcale się dobrze nie bawią.
Po pierwsze, żeby ten facet mógł nagrywać przez godzinę z takim drągalem, że tak powiem kolokwialnie, to on musi ćpać. To nie jest normalne, no nie? Przyznaj szczerze Andrzeju, nie mamy tak, nie? U nas to trochę delikatnie I niech to nie gorzej wygląda. Co zrobić? Więc ta branża jest trochę jakby lustrzanym odbiciem weganizmu. Czyli właśnie nie chce znęcania się nad zwierzętami, tak samo nie chce znęcania się nad ludźmi. Oczywiście oni mają wolną wolę, więc ich udział we własnym cierpieniu jest trochę większy Aczkolwiek to też nie jest takie jednoznaczne, bo zazwyczaj okazuje się, że gwiazdy porno to są ludzie, którzy mieli ciężkie dzieciństwo, może już byli gwałceni w tym dzieciństwie.
Zazwyczaj to są ludzie tacy. Albo byli niewolnikami w swoich domach, czyli mieli jakąś ortodoksyjną, hardkorową rodzinę, gdzie po prostu nic nie mogli zrobić nie mieli żadnej własnej woli itd. I teraz ta frywolność, którą oni robią, to nie jest dla przyjemności, tylko żeby pokazać swoim rodzicom, że patrzcie teraz, to teraz ja się np. puszczam, mówiąc kolokwialnie, i co wam teraz? Co teraz? Wy moi źli rodzice, widzicie? Nie kontrolujecie już mnie Więc tam są poważne problemy psychologiczne. To są ludzie, których nie należy wziąć, wrzucić na kanapę i, że tak powiem, no nie powiem, to co się dzieje w tych filmach. Tylko ich należy przytulić, wziąć na terapię i pomóc.
Rozumiesz to? Oni są uzależnieni od narkotyków, bardzo często od alkoholu, są nieszczęśliwi, mają depresję Bardzo często popełniałem samobójstwa, a nawet jak nie, to i tak żyję 38 lat. Ja nie chcę tego wspierać. To był mój powód. Natomiast powód, który jest bardziej naukowy pod kątem produktywności osobistej. Tak jak jesteś totalnym egoistą, mówisz szanić to, ja chcę na Getsy, więc idę do Lidla i se kupię, nikt mi nie będzie wtad A to, że jestem nieetycznym pajacem, nieważne.
Niech etykę zostawimy innym, a ja będę się okłamywać i stosować różne sztuczki manipulacyjne na samym sobie, czyli, że marhewkę też cię zabija, żeby sobie uzasadnić to, że mi się po prostu tyłka nie chce ruszyć, żeby kupić biokurzynę albo w ogóle rzucić mięso. Tak samo nie obchodzi mnie to oglądam gołe baby i będę se oglądać i nieważne, że one są ćpulkami, mnie to nie dotyczy, to jest ich życie. Dobra, ja ci nie będę wmuszać moralności na siłę, nie każdy człowiek jest dobry, no cóż poradzić? Cóż poradzić? Ale Dam Ci za to cel egoistyczny, bo tu też on jest. Okazuje się, że oglądanie pornografii, i to nie jest widzimi się, tylko to jest nauka.
Znowu to dojawiam od Andrew Hubbermana, naukowca ze Stanfordu. Ale nie tylko, bo wiele innych źródeł już o tym głośno mówi. Oglądanie pornografii, oglądanie pornografii rozregulowuje Ci totalnie poziomy dopaminy w organizmie. Co oznacza? Dopamina to jest ten hormon, który powoduje, że nam się chce. Że nam się chce działać, że nam się chce osiągać nowe cele itd. Dlatego osoby, które są uzależnione od pornografii, co do zasady, są nie do tego im się nie chce robić rzeczy w życiu. One mają problem z koncentracją, z uwagą, z działaniem, z produktywnością itd. Te osoby są po prostu 100 razy mniej efektywne. One są przemęczone.
Oglądają te filmy i potem to siada po prostu na mózg I już, więc nie, siuziak Ci nie odpadnie, ale być może odpadnie Ci parę sukcesów w życiu, bo Twoja produktywność będzie mniejsza, zabraknie Ci po prostu dopaminy, żeby chcieć zmieniać swoje życie, tak? Widzisz, ja tu gadam jak najęty dzisiaj. Maniak. Gadam, krzyczę, opowiadam, bo mam dopaminę, tak? Cisnę, to mnie kręci że ktoś może tego wysłuchać, zainspirować się i zmienić coś w swoim życiu, tak jak ja słuchałem innych ludzi, amerykańskich, hiszpańskich itd. i zmieniałem swoje życie albo czytałem książki, więc wiem, że to działa.
To jest turbo motywujące, że teraz ja, prosty żuczek z Polski, też mogę taki wpływ na kogoś mieć Rewelacja, jestem za to mega wdzięczny, jara mnie to. Wysoki poziom dopaminy, ciągle mi się chce coś robić, działać, zmieniać, osiągać itd. Ale jak robisz takie rzeczy, które rozregulowują poziom dopaminy, to może też być hazard itd. , ogólnie nałogi, natomiast pornografia co? to jest królem rozregulowania tego, to wpływa negatywnie na wszystko w swoim życiu. Więc nawet jak nie masz żadnej empatii wobec tych ludzi, którzy naprawdę cierpią olbrzymie katusze, to ja mam nawet empatię wobec tych, którzy znęcają się nad zwierzęcami w zwierzęcych Auschwitz. Naprawdę To może być dziwne, bo to są ci oprawcy, ale nie.
Oni tam pracują. Większość ludzi ogólnie na świecie uważa, że pracują tam, gdzie pracują, bo muszą, bo nie było innej opcji. To jest oczywiście wierutna bzdura, ale większość ludzi w to wierzy, więc to też trzeba się umieć wczuć w to przekonanie.
Więc oni w pobliżu mieli fermę, jakiś tam zwierząt, no to się tam zatrudnili, ale tak naprawdę okazuje się, że badania na nich prowadzone pokazują, że oni również mają zepsutą psychikę, mają tak jakby uszkodzenie mózgu, tak? Oni zaczynają być odporni na ból i cierpienie, tak? Ludzkie również, bo jak codziennie widzą to, że oni są to przejeżdżają se traktorem kurę, bo wolno i nie ma za to żadnych konsekwencji, no to w sumie tak jest w życiu. I oni przestają odczuwać głębokie uczucia, bardzo często trafiają z depresją do psychologa itd. Albo siebie nienawidzą, tak? Jeżeli mają jakąkolwiek empatię, to siebie zaczynają nienawidzić za to, co oni robią Więc ja nawet takim ludziom współczuję.
W związku z czym. . . no cóż, tylko ruskim żołnierzom chyba nie współczuję. Także chociaż znowu jak sobie pomyślę o jakimś 16-latku z jakiejś pipidówy na Syberii, którego biorą nagle, mówią masz tu karabin, idź strzelać do tamtej bo jak nie, to my strzelamy do Ciebie, to wcale nie chciałbym być w tej sytuacji. Więc, no cóż, także warto o tym pamiętać i odpuścić sobie pornografię. Pornografię się człowieku uprawia. Tak. Spotkaj się ze swoją siłą dziewczyną, żoną, kochanką, koleżanką albo kolegą, nie wiem, kim jesteś i jakie masz tam preferencje, nieważne, nie moja sprawa, ale rób, działaj, a nie oglądaj. Takich rzeczy się nie ogląda.
Zabójstwa, napady na bank, kryminały, to się ogląda. Tego się nie robi. Tego się nie robi, to się ogląda na Netflixie. Natomiast takie rzeczy nie oglądamy To już trzeba działać. Kolejny świetny nawyk, obsesja zlecania. Kiedyś miałem tak, jak każdy polski przedsiębiorca. Czyli no, głupio trochę zlecić, bo może źle zrobią, może zepsują, może nie dadzą rady. Teraz mam dokładnie odwrotnie i to naprawdę, to mnie czasem przeraża. Jakikolwiek pomysł mi się pojawi, albo zadanie mi się pojawi, Na liście to moja pierwsza myśl. To jest. . . komu to zlecić? Zawsze to mam. Zawsze to mam. Od razu. Kto to powinien zrobić? Dobra.
To trzeba zrobić, to trzeba ogarnąć. Kto to, kto tamto, kto zrobi? To jest moje najczęstsze pytanie na sygnalach. Cały mój zespół to potwierdzi. Jak jest grupa, gdzie jest więcej niż 1,5 milionów osób jedna osoba, czyli jest kilka osób, to rzucam jakiś pomysł i mówię, jak wam się to podoba? Jak oni mówią fajny pomysł, róbmy to, to ja się pytam, kto to zrobi? I tak mam. I to jest jedyny tak naprawdę sekret, bo niektórzy mi tam jakieś boskie siły przypisują. Jak to jest możliwe? Instytut Lingwistyki, teraz appka Lingomouse, która już zaczyna za tydzień być sprzedawana w Hiszpanii i tak dalej.
Niedługo w marcu w Ukrainie, w Niemczech i tak dalej, we Włoszech być może, więc ciśniemy. Tu Slavia Cosmetics, wegański kosmetyki, który przecież to nie jest prosty biznes. Tu trzeba produkować, tu trzeba mieć słoneczność boiczki, etykiety, mieć badania naukowe na to wszystko, dystrybutorów, drogerie itd. , wydawnictwo ekspertia, różne kursy online, sekrety spółek, nowoczesna firma. Jak ja to wszystko robię? Może geniusz? Nie. Nic z tych rzeczy. A może pracuję 16 na dobę? Nie. Nic z tych rzeczy Wszystko mierzę, pamiętaj, więc w styczniu 2023 pracowałem 56 godzin. Tak było.
Chyba, że dodać naukę języków obcych, że to jest praca, po części można w moim wypadku, bo ja potem swoimi skillami językowymi robię marketing moich firm językowych. Więc to też się trochę zwraca. To wtedy byłoby dużo więcej Może i ze 150, natomiast takie stricte roboty, roboty, to było dużo mniej, jak widać. W związku z tym, co? Geniusz? Nie! Uzależniłem się od zlecania, tak? W każdej firmie zastanawiam się, kto co powinien zrobić. Jest lista zadań i ja ograniczam swoje do niezbędnego minimum. Czyli a. Nadzorowanie? Wczoraj nadzorowałem sobie jakieś norweskie podcasty do nowego kursu norweskiego na Instytucie Lingwistyki, który pewnie za miesiąc będzie miał premierę. Było ostatnich 30 podcastów.
Moje zadanie to było przeczytać je, zobaczyć czy to jest proste dla widza. Czyli Przeczytać to i sprawdzić, czy tu nie ma pojęć gramatycznych, jakichś takich skomplikowanych haseł, czy ja jako prosty człowiek jestem w stanie skumać, o co w tym chodzi i się z tego nauczyć norweskich zdań i słów. Jak nie, to dałem feedback, tak? Tu trzeba poprawić, tu trzeba zmienić, to jest niejasne. No i tyle. Prosta i prosta dyskusja i przyjemna dla mnie akurat robota i już. To jest moje pierwsze zadanie, nadzorowanie różnych rzeczy, a drugie zadanie to jest nagrywanie, tak? I to tylko akurat w firmie, akurat tej bentlejowej, wydawniczej.
W instytucie ja nic nie nagrywam, natomiast tam mamy już lektorów, profesorów z każdego języka innego. Natomiast w Bentleyu to nagrywam, bo to mnie kręci, choć jest to wymagające bardzo, ale jednak efekt końcowy jest zawsze super, jak potem wiem, że ludziom to pomaga i ktoś może coś w życiu zmienić. Mam nadzieję, że na lepsze. Także obsesja zlecania. Ćwicz, zlecanie, kluczowa rzecz Kolejny nawyk. Językowe seriale, książki czy YouTube. Czyli, co do zasady, ja nie czytam i nie oglądam nic po polsku, chyba że muszę, tak? Co to znaczy, że muszę? Muszę to oznacza, że mam wywiad następnego dnia z Tomaszem Komelem.
No to dzisiaj oglądamy Oglądam na 2x 5 wywiadów z Tomaszem Kamelem na YouTubie, żeby wiedzieć o czym gadać. Żeby być przygotowanym do wywiadu merytorycznie, a nie pitolić o 3 po 3. No i już. Więc tylko wtedy oglądam lub czytam polskie rzeczy, jak się tak naprawdę szykuje do wywiadów, czyli muszę. Natomiast w każdym innym wywiadu W tym wypadku wszystko, co czytam, czytam w innych językach, bo chcę mieć dwie pieczenie na jednym ogniu. Czyli czytam portugalską książkę, no to z jednej strony ćwiczę portugalski, teraz czytam tak naprawdę rosyjską książkę po portugalsku. Metro 2033. Świetna książka Książka rewelacyjna, dużo się tam dzieje, akcja. Więc czytam sobie taką książkę, ale po portugalsku.
No i obok na telefonie mam otwarty słownik, no i sobie sprawdzam słówka. Potem je wpisuję do apki ze słówkami, je powtarzam. Rewelacyjna rzecz. Świetnie się bawię, a jednocześnie uczy się języków same korzyści Same plusy. I sobie tak czytam. YouTube to samo. Oglądam wyłącznie w innych językach. Jak robię trening swój, a mam siłownię, górnolotnie to nazywam, bo to nie jest żadna tam siłownia, mam siłownię w biurze, w sensie swoją taką do ćwiczenia, więc mam tam jakieś ketle, jakieś hantle itd. , robię swój trening, no to odpalam słuchawkę I tak na przykład przez godzinny trening puszczam sobie dwugodzinny podcast Andrew Hubermana, naukowy, na przyspieszeniu 2x.
W przerwach między seriami sobie robię jakieś notatki dodatkowe, jak coś mnie wyjątkowo zaciekawi. No i już. I tak naprawdę się okazuje, że jestem zdrowszy, bardziej umięśniony, no to nie wiem, może mniej Nie jest flaczały w moim wypadku, należałoby powiedzieć. Jednocześnie bardziej produktywny, bo jak robisz regularny trening, to siłą rzeczy jesteś potem bardziej produktywny. Jednocześnie do przodu naukowo, bo poznałem naukowe ciekawostki od Andrew'a Hubbermana o różnych tematach. Ostatnio o medytacji słuchałem, co nauka na ten temat i wróciłem do medytacji dzięki temu, bo mnie to bardzo przekonało. I jeszcze trening językowy, bo Andrew Huberman mówi po angielsku, więc znowu mogę sobie ćwiczyć. Patrz, ile korzyści za jednym zamachem.
Więc to jest świetna rzecz. Jak uczysz się języków, łykaj content w innych językach. Ja przestałem oglądać Netflixa dawno temu dawno temu, poza spotkaniami rodzinnymi, czyli z dziećmi na przykład, jakieś tam bajki itd. Natomiast wróciłem do Netflixa niedawno i do Disney+, jak się okazało, że faktycznie tam są napisy w prawie każdym języku. Więc puszczam sobie Mandaloriana po hiszpańsku z hiszpańskimi napisami i robię co chwilę spacja, pauza, spisuję słówko, którego nie znam i jadę dalej. I tak jadę, jadę, jadę, po czym jak zobaczę sobie odcinek, to sobie wpuszczam na przykład serial Criminal Minds.
Bardzo ciekawy, stary serial o psychologach, którzy śledzą seryjnych zabójców, ale nie oglądam tego serialu Nie po angielsku, tylko po czesku. I to się nazywa Myślenki z Locince. Ja to tam oglądam. No i oni łapią tych z Locince. No i z Locincu tak naprawdę. I spisuje sobie słówka czeskie i tak dalej. Potem oglądam Andorra, czyli znowu Gwiezdne Wojny, po niemiecku tym razem i jadę Więc świetna rzecz, polecam każdemu. Kolejny mega nawyk, pisanie bezwzrokowe. 3 miesiące mi zajął trening z aplikacją Mistrz Klawiatury, ale w internecie masz mnóstwo stron na ten temat. Piszesz jakieś fast typing, czyli fast typing, albo tenfastfingers.
com Mnóstwo tego typu stron jest i ćwiczysz pisanie bez patrzenia na klawiaturę. Zauważ, że najlepsi piłkarze nie patrzą na piłkę, a najlepsi pisarze nie patrzą na klawiaturę.
Ten trening na początku jest frustrujący, bo polega na tym, że klepiesz jakiś klawisz ileś razy, F, F, F, F, F, J, J, J, J, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F, F I tak jedziesz, a potem starasz się już w ogóle nie pisać wzrokowo, tak? Czyli hamować swój odruch i piszesz. Ja pisałem jedną stronę A4 chyba w dwie godziny.
Było to wkurzające, ale to było jak miałem chyba 17 lat. I od tego czasu czekam na to, żeby to było Czyli już 21 lat zwraca mi się to drastycznie, bo piszę 3 razy szybciej teraz. Nie patrzę na klawiaturę i piszę. Tak piszę. A przecież zawsze coś piszę, bo albo piszę książki, albo piszę na bloga artykuł, albo coś piszę na sygnalu na komputerze, albo coś w ogóle trzeba napisać itd. , itd. Czyli to jest coś, co ja nie robię Listę zadań sobie szykuje na jutro, albo słówka wpisuje w aplikacji. Ćwiczę słówka, no to też je wpisuję. Więc znowu, setki godzin oszczędzam rocznie na tym nawyku.
Więc bardzo, bardzo polecam. Raz zainwestujesz czas, a potem zyskujesz całe życie. Kolejny nawyk sobie przygotowałem brak kofeiny. Uwielbiam kawę, uwielbiam herbatę. W herbacie też jest kofeina. Uwielbiam te rzeczy, więc dlatego wizja tego, żeby zrezygnować z kofeiny wydawała mi się zawsze straszna. Aż się zorientowałem, znowu, znalazłem badania naukowe, gdzie sprawdzano, czy ludzie są w stanie wyczuć smak kofeiny. I okazało się, że tak jest że kofeina nie ma smaku. Czyli nie da się. Nikt się nie zorientował, jak dali im kawę bezkofeinową, a kofeinową. Byle to była ta sama kawa, tak? Czyli lubisz lawatce, to kupujesz bezkofeinową lawatce i się nie zorientujesz, że nie ma różnicy.
Testowałem wielokrotnie na gościach, przychodzą do mnie, w moim ekspresie jest tylko bezkofeinowa lawatka Daj im, wypiją. Jak tam kawa? Bardzo dobra jak zawsze. A właśnie nie jak zawsze, bo już bez kofeiny. To jest tak samo jak dajesz wegańskie żarcie ludziom. Najpierw wszyscy, co jedzą od lat tylko kluski i kotleta i mają totalnie nudną dietę. Dasz im kotleta jakiegoś falafela na przykład albo jakąś tam ciecierzycę dobrze przyprawioną, nikt się nie zorientuje, albo na getsy wegańskie, nikt się nie zorientuje, że to nie jest mięsne. Jedzą, jedzą, zajadają. Jak smakowało mięsko? Bardzo dobre, fantastyczne. Kurczaczek taki.
A właśnie, że nie, to nie kurczaczek Jak to? A nie! Ja coś czułem! Ja czułem, że to jakieś inne bzdury na resorach. Także to jest ciekawe. Jak przeszedłem na weganizm, się okazało, że 100 razy więcej składników używam w codziennej diecie, że są rzeczy, których nigdy nie próbowałem i tak dalej. 100 razy ciekawsza i bardziej urozmaicona jest ta dieta. Jakby ktoś miał wątpliwości, to I tak samo z kawą. Okazuje się, że kawa bezkofeinowa smakuje tak jak kofeinowa, więc nie musiałem zrezygnować z kawy, a mogłem zrezygnować z kofeiny. Dlaczego to jest ważne? Już mam około 3 miesiące pod rząd bez ani grama kofeiny.
I dlaczego to jest ważne? Znowu, nauka jest w tym jednym z ważniejszych rzeczy Kofeina to jest w jakimś sensie narkotyk i to jest jedno. Dwa, kofeina ma bardzo wolny czas rozkładania się w organizmie. Oni to wyliczają czasem do połowy rozkładu, czyli ten czas wynosi 6 godzin. Czyli wypijesz filiżankę kawy i po 6 godzinach po kilku godzinach dalej masz połowę tej kofeiny z tej filiżanki w organizmie. Zobacz jak to jest długo. To chyba alkohol szybciej się przetwarza. Więc to jest bardzo długo. I teraz okazuje się, że to wpływa w związku z tym na sen.
Bo jak wypijesz dwie filiżanki, to już nie ma opcji, żebyś śpiąc nie miał sensu kofeiny w organizmie. Nie ma szans. A jeszcze jak ktoś wypije po 12 w południe swoją jedyną. . . Bo jakby ktoś pił jedyną filiżankę kawy o 10 rano, spoko. Może pić całe życie, nie będzie żadnego efektu. Ale jak ktoś wypije już dwie filiżanki kawy w ciągu dnia lub więcej, albo wypije choćby jedną, ale już po 12 i po 12 to coś się stanie z jego snem. I nauka tu jest jednoznaczna. Sen się psuje.
U niektórych to się objawia tym, że się budzą w nocy albo nie umieją zasnąć, ale u innych to się nijak nie objawia, poza tym, że są zmęczeni w ciągu kolejnego dnia. Czyli ty myślisz, że zasnąłem w 10 sekund, to już jest koniec Nie budziłem się w nocy na kibelek. Śpię dobrze, u mnie nie ma problemu. Ale nie wiesz dlaczego wstajesz o tej 7 czy 6 czy 8 i chce Ci się kawy. Dlaczego? Bo jesteś totalnie zmęczony. Bo kofeina zepsuła Ci sen w nocy. Dlatego też to jest bez sensu. I stwierdziłem, zrobię eksperyment, czy moje życie będzie gorsze bez kofeina skoro mogę pić dalej kawę i herbatkę.
Kupiłem sobie bezkofeinową herbatę na Allegro, bezkofeinową kawę, przetestowałem parę, lawaca mi akurat najbardziej podeszła i piję. I co się okazało? Smakowo bez różnicy, nie do zaznaczajenia, a efekt jest naprawdę świetny. Mam dużo więcej energii, dużo więcej energii Mimo, że to kawa, w sensie kofeina kojarzy się z energią, to nie. Ja bez kofeiny mam dużo więcej energii. Łatwiej mi się zasypie, ale śnie. Ale ogólnie w ciągu dnia mam dużo większy power. Rewelacja, polecam każdemu. I to mnie przeprowadza do kolejnego nawyku produktywnego brak energetyków. Od kilkunastu lat nie biorę tego gówna. Tu już trzeba powiedzieć wprost. Bo o ile? Kofeina jest niekorzystną rzeczą i lepiej żyć bez.
Zwłaszcza, że się da. O tyle energetyki to jest gówno. I powiem to wprost brutalnie i tyle. Tak jest. Kofeina to jest gówno. Równie dobrze masz jeść, jak się żyjesz Idź do lasu sobie tu, poszukaj waina i też możesz zjeść. Tak samo można dawać dzieciom energetyk. To jest syf nad syfy. Patrz, cukier, biały cukier, nie ksylitol oczywiście, biały cukier, tauryna, kofeina i jeszcze ludzie to dają dzieciom, pozwalają swoim dzieciom to dać Jak ja bym im, ich dziecku dał marihuany. Słuchaj, mam dla twojego dziecka blancika. Co by zrobił taki człowiek? Walnąłby mi w pysk. Powiedziałby, maćku, pogięło cię na mózg. I to by było słuszne.
Jakbym robił sobie okład oka potężny ze śliwą pod nim, to on mówił, należało mi się. Ale ten sam człowiek dziecku pozwala pić Red Bulla. Matko Boska! Czy on coś ćpał? Czy on kocha w ogóle swoje dziecko? To jest mocne pytanie. Jakkolwiek nie lubię, co do zasady zakazów, to na ogóle nie lubię Nowy pomysł ustawy, żeby zakazać w ogóle sprzedaży dzieciom energetyków i zakazać reklamy energetyków, podoba mi się. Nie dlatego, że on będzie działać. Bo nie będzie działać. Oczywiście dzieci wykombinują jak tam kupić sobie to bocznymi ścieżkami.
Natomiast być może ci tępi rodzice, którzy nie rozumieją, że dziecku nie wolno dawać energii takich rzeczy, a nie pozwalać na to, dzięki temu, że będziesz o tym gadać, bo patrzcie, nowa ustawa, zakaz, czemu to jest złe i tak dalej, może oni się w końcu doszkolą. Bo to trzeba umieć. Jak można mieć dzieci i nie mieć tak podstawowej wiedzy, że dziecko nie powinno tego pić? Wcale, nigdy, w żadnej ilości. To nie jest batonik. Dobra, dziecko zje czekoladę czasem ciastko, no to dobra, nie umrze, nie dostanie cukrzycy jutro, no nie? Ale takie coś to jest produkt, który w ogóle powinien nie istnieć na świecie. Go powinno nie być.
Rozumiesz? Powinno to być zlikwidowane w ogóle na świecie. Oczywiście nie siłą, tylko świadomością konsumentów. Żeby ludzie mieli na tyle IQ, żeby w ogóle nie umrzeć żeby nie chcieli tego brać do ust nigdy. Jak miałem 19 lat, byłem mega niewyspany, pracowałem w ochronie balona. Pod Spodkiem w Katowicach postawił oręż swój balon i ktoś w nocy musiał siedzieć tam w aucie i pilnować, żeby łajdacy nie przyszli i nie pęknęli tego balona. I to byłem ja W związku z czym siedziałem tam i pilnowałem balona, więc rano byłem zawsze bez energii totalnie, a musiałem żyć normalnie, bo chyba już wtedy, nie wiem, może już wtedy studiowałem, a jak nie, to chodziłem do szkoły.
No coś tam robiłem w dzień, więc musiałem być na chodzie. No i co? Więc wypiłem dwa Red Bulle na raz, w sensie jeden i po paru minutach drugi I wtedy dostałem koła Tania Serca, krwotok miałem od razu tak potężny, że przez chwilę nie umiałem go powstrzymać. Byłem przerażony. I to był ostatni raz, kiedy. . . przedostatni. Bo raz kiedyś byłem w totalnej trasie o drugiej czy trzeciej w nocy i rzeczywiście wtedy kawa już nie działała. I odpaliłem jakiegoś energetyka I to był jedyny taki wyjątek, ale wtedy zrozumiałem, jak mi ten krwotok poszedł, że to jest naprawdę straszny produkt. To jest podłe. To jest zabójstwo. Czyste zabójstwo.
To już naprawdę lepiej, żeby twoje dziecko. . . Daj mu się zjarać. Przynajmniej będzie wesołe. A serce mu się nie zapsuje. Oczywiście żartuję z tym Nie dawaj mu się zjarać, bo ktoś może już szedł do dillera po paczkę. Nie, nie, nie, to był żart. W każdym razie ten produkt nie powinien istnieć. I teraz tak, teraz powiesz, no dobra, chwycisz mnie za słówko, ale widzisz, w trasie ci pomogło. Tak, tylko że teraz, jak już się mój organizm przez parę dni od zależnie ułożonych od kofeiny, bo pierwsze parę dni bez kawy bolała mnie głowa, było nie najlepiej. Trzy, cztery dni.
Potem już było super i teraz, jak ja od paru miesięcy już jestem bez kofeiny, to jak teraz będę w trasie jakieś o drugiej w nocy, to kawa zadziała. Bo teraz już kawa na mnie znowu działa, tak? Wtedy to było tak, że Także najpierw jedna kawa przestała działać, to już trzeba było dwie. Potem trzeba było już trzy i tak dalej. Potem doszło do czterech, więcej już nie chciałem przesadzać.
No ale już było tak, że cztery kawy dziennie, no i w sumie dalej bez efektu jakiegoś, nie wiadomo jakiego, no nie? A teraz mój organizm już jest wolny od kofeiny, więc jak będzie trzeba i pojadę sobie autem do Hiszpanii i o drugiej w niedzielę W nocy pod Barceloną będę myśleć, o kurcze, czy to Barcelona, czy Chiny, czy już nie wiem, bo już widzę podwójnie. Wtedy se wolnę hiszpańską kawę ze stacji Repsol i ona zadziała w 10 minut, bo mój organizm nie będzie przyzwyczajony do kofeiny i to mu wystarczy. To mu wystarczy, nie trzeba będzie dodawać cukru, tauryzu, kawy i różnych innych substancji dziwnych. Także tak to działa.
Pamiętaj, jak chcesz te nawyki skutecznie wprowadzać, wiesz już jakie, no to zapraszam. Nawyki 2. 0. Jak zmienić swoje życie bez silnej woli. Przypominam też, że dwie książki dla dzieci mają swoje premiery. Dziennik mistrzowski to nie książka, tylko zestaw ćwiczeń Można powiedzieć biznesplaner dla dzieci oraz przedsiębiorcze dzieci. Przeczytają sobie Twoje dzieci i dowiedzą się, jak być przedsiębiorczym człowiekiem. Zapraszam też na Instytut Lingwistyki po kursy językowe. I jedziemy dalej. 5 nawyków związanych z kasą. Pierwszy. Płacenie głównie gotówką.
Nie tylko gotówką, bo oczywiście na stacjach, gdzie się zajmujemy, Na Orlenie, trzeba powiedzieć z przykrością, bo Orlen jest państwowy, nie lubię chwalić państwowych podmiotów, ale z przykrością stwierdzam, że Orlen jest genialny pod tym względem. Wysiadasz z auta, tankujesz, skanujesz kod QR apką Orlenu i masz zapis zapłacone i jedziesz se. Nie wchodzisz do środka, żeby ci wciskali hot-dogi i tak dalej, tylko odjeżdżasz. Super sprawa, genialna. A podczas pandemii, jak mi się nie chciało kłócić na tych stacjach, że albo maska, albo to, albo morderca, albo to, no to po prostu pod dystrybutorem sobie tankowałem, płaciłem i dzięki nie wchodzę nawet Rewelacyjna sprawa.
Więc oczywiście, albo na bramkach na autostradzie A4 między Krakowem a Katowicami są bramki i tam możesz mieć aplikację, zczytuję Ci blachy i już, przejeżdżasz. Więc latem to jest mniej problemu To jest mega różnica pod kątem produktywności, bo tam się robi korek, a Ty wjeżdżasz i wyjeżdżasz. Więc oczywiście czasem płacenie kartą czy systemem jakimś albo kupowanie na Allegra jak najbardziej. To jest łatwe, przyjemne i fajne. To jest zrozumiałe. Natomiast wszędzie gdzie się da i gdzie nie komplikuje mi to życia zgodnie z regulacją za bardzo, płacę gotówką. Czyli jeśli da się na bookingu wynająć hotel i nie płacić z góry, to tak robię. Dojeżdżam, płacę na miejscu gotówką.
Bo nie chcę, żeby moje konto bankowe, czyli bankier, a teraz już urzędnik, który może sobie wejść na prywatne konto, żeby oni wiedzieli, gdzie ja spałem. Co ich to obchodzi? To nie jest ich problem To jest moja sprawa i nie podoba mi się, że ktoś ma wgląd w takie rzeczy. Albo co ja to kupiłem. To tu, to tam, że w takim sklepie byłem, że tyle wydałem. Co to kogo obchodzi? Więc płacę gotówką.
Poza tym okazuje się, i to już bardziej nauka mówi nam, że to nie jest sprawa że płacenie gotówką powoduje większy ból, że odpala się ośrodek kary w naszym organizmie, bólu, może ból bardziej niż kary, gdy płacimy gotówką, bo wtedy czujemy, tak? Wyciągasz pieniądze, patrzysz na nie, masz je fizycznie i nagle już ich nie masz, bo ci zabrali. I to boli. A płacenie kartą, no to wyciągasz kartę, coś płacisz, to nie ma sensu Pika, pika nieprzyjemna rzecz. I dalej masz kartę. Nic się nie stało. Badania pokazują, że ludzie, którzy płacą kartą, wydają więcej. Przez to, że ich to nie boli.
Mało tego, jak masz sklep internetowy, to badania pokazują, że jak wrzucisz na niego logo, Mastercard i Visa, to ludzie wydają w Twoim sklepie więcej Mniej więcej pieniędzy nawet. Masakra. Robiono badania na zbiórkach charytatywnych, gdzie dziewczynki, które sprzedawały jakieś ciastka po domach, to było w Stanach, miały na koszulce logo Mastercard i wizy i się okazywało, że więcej zebrały na chore dzieci. Ciekawe to jest, no nie? Dlatego też nie ma żadnych zdań Tam gdzie się da i gdzie nie, komplikuje mi to życie za bardzo, to płacę gotówką. Kolejny świetny nawyk, który totalnie mi zmienił życie, o którym już wiele razy mówiłem, brak kredytów i leasingów.
Nie mam ani jednego kredytu, ani jednego leasingu, nigdy nie miałem najmu długoterminowego i nie będę miał, bo jest to syf, to jest to syf, to jest to syf Nie mam kredytu hipotecznego nawet, chociaż taki miałem. To był jedyny kredyt swoją drogą, na którym nie straciłem. Więc to ciekawe. Karty kredytowe miałem, ale już nigdy nie będę miał. Limity w rachunku miałem i nigdy nie będę miał. Wstajesz rano, wstajesz w noc I nawet nie musisz. . . Właśnie o to chodzi, że nie musisz być bogaty. Podstawą bogactwa prawdziwego jest to, że nie masz długów. Wstajesz rano i nikomu nic nie jesteś winny.
Nikt ci nie powie, że tu masz minus na koncie, że tu masz kartę główną że tu masz ratę za auto i nawet jeżeli nie zarabiasz tyle, że w tym stanie po prostu no dobra, to teraz kupię dom w Hiszpanii i nie wiadomo co i nie wiadomo jakie auto, ale sam ten stan jest genialny Mało tego, uważam, że on daje więcej szczęścia niż ten stan dalszy. Czyli stan dalszy, że już zarabiasz taką kasę, że kupujesz niesamowite auta itd. Jeździsz po Dubajach w najdroższe hotele. To uważam, że tamten stan już minimalnie może dać frajdę człowiekowi. Jasne, jakąś daje, ale że by tak stale zmieniał poziom szczęścia, to nie sądzę.
Natomiast poziom szczęścia pod kątem miałem długi, a już nie mam, to jest kosmiczny wystrzał. Być tak wolnym człowiekiem. Że wiem dzisiaj, że każdy mój projekt może w najgorszym wypadku wyjść na zero. Bo żaden z nich nie ma żadnych zobowiązań Ja wiem, może niektóre biznesy postawiłbym szybciej. Jakby nie to, że płacę tylko pieniędzmi, no to może mógłbym być deweloperem, stawiać osiedla. No nie mogę, sorry, nie stać mnie na postawienie osiedla. Chciałbym może nawet, bo to jest ciekawe doświadczenie pewnie, ale nie mogę Ja nie postawię osiedla, muszę zostawić to firmie Atal i tylko ona będzie stawiać osiedla. Ale jakbym miał kredyty i tak dalej, budowlane, to to, to to.
Mam firmy, które działają już wiele lat, to pewnie jakąś zdolność mają. Jeszcze są różne spółki, więc pewnie jedna by postawiła część osiedla, druga drugą i tak dalej. Pewnie mógłbym się pobawić w deweloperkę. Ale nie chcę! Bo dla mnie wolność jest najważniejsza. I to nie słowami, tylko naprawdę. Chcę być wolnym człowiekiem. Żeby mi bank nie mówił, co ja mam robić ze swoimi pieniędzmi. Więc to jest rewelacyjna rzecz i nieosiągalna od razu. Kawę bez kofeiny se ma już podmienić na dzisiaj czy jutro, jak przyjdzie z Allegra. A spłacanie kredytów niestety zajmuje miesiące, a najczęściej lata.
I tu trzeba się trzymać tego celu, ale gwarantuję Wam, każdy z Was, kto to zrobi, będzie przeszczęśliwym człowiekiem. Mimo, że kredyty w naszym towarzystwie, społeczeństwie są normalne, no, auto w leasingu czy w najmie, broń Boże Jak już musisz, to w leasingu, błagam, nie w najmie. Nie w najmie. Leasing, leasing, zrób leasing. Dom, wiadomo, no to już jest trochę nie do przeskoczenia, ale karta kredytowa, badziewie. Powinno nie istnieć. Limit w rachunku syf. Przecz z tym. Kredyt konsumpcyjny, kredyt gotówkowy, błagam Błagam, powinno być zdelegalizowane kara śmierci za tego, kto tego udziela w ogóle. To oczywiście przesadzam, żeby nie było wcale nie dla nich kara śmierci.
Robią swoją robotę, no i tyle mają prowizję. Trudno. W każdym razie, dostałem setki maili już od ludzi, którzy mi wysyłali zdjęcia swoich pociętych kart kredytowych I nie wysyłali mi maili z pretensjami. Maćku, płaciłem kartę, teraz moje życie zdobanie. Nie, nie, nie. To były bardzo pozytywne, fantastyczne maile. I to jest świetna sprawa. Polecam każdemu. Choć nie jest to oczywiście łatwe i długo zajmuje, ale będziesz wdzięczny samemu sobie, jak to zrobisz. Kolejna rzecz. Mój świetny kumpel, To był ostatni nawyk rewelacyjny, który wiązał się trochę z tym, że kiedyś miałem długi przez to, że płaciłem należności w ostatnim momencie.
Czyli najpierw wydałem sobie na coś swojego, a potem rata za auto. No i się okazywało potem, że na którąś ratę brakło. Nauczyłem się to Możemy się zatem płacić wszystkie rzeczy, na przykład za prąd, gaz i tak dalej. Teraz już nie mam długów, ale mam rachunki za prąd, gaz czy telefon. Te wszystkie rzeczy płacimy na strzał od razu, jak tylko przychodzą. Od razu wszystko, ale w tej grupie są również pracownicy zespół. Mam taki nawyk, świetny nawyk, polecam każdemu pracodawcy żeby płacić ludziom od razu, jak tylko mam pieniądze. Tak, czyli każdy człowiek zespołu. W samym Instytucie Lingwistyki to jest do około 50 osób.
Niektórzy są kontraktowi, więc pracują 2-3 miesiące, zrobią kurs i tyle. Inni na stałe, więc różnie to tam bywa, ta ilość, ale wszyscy mają tam w umowie pieniądze bo w umowach nawet nie wiem co mają, bo nie ja te umowy pisałem. Albo do 10, albo do 15 i zazwyczaj pierwszego dnia miesiąca już mają kasę. Max drugiego. Raz był problem, bo NestBank, który odwala co parę miesięcy różne rzeczy, że bez powodu ci blokuje konto, zablokowali mi konto i nie mogłem I przez to musiałem rezerwowe konto załatwiać, przerzucać jakoś środki, kombinować, w kasie PKO wpłacać itd. No, mój błąd. Nie byłem zdywersyfikowany na tę okoliczność. Teraz już jestem.
I dostali ludzie 9. To naprawdę 3. dnia miesiąca ludzie się już pytali, czy coś się może stało Może jestem chory albo coś, kondycja finansowa firmy się pogorszyła. Mówiłem nie, nie, spokojnie, tylko konto zablokowali, ale ogarniemy, przepraszam i tak dalej. Więc tak się ludzie już przyzwyczaili do tego, że kasa jest szybka. Dlaczego? Bo ja to mam w głowie. Przecież ludzie też pracowały w różnych miejscach. Pracowałem w wielu różnych zakładach pracy, w ochronie, w kilku różnych firmach Pracowałem w Ikei, pracowałem jako śmieciarz itd. No, różne rzeczy się robiło i wiedziałem, że ja czekam na te pieniądze. Kończył się miesiąc i czekałem na te pieniądze.
Chciałem je mieć na swoje rachunki, na swoje sprawy itd. Więc wiedziałem, że jak one przychodziły, to to dobre emocje to powodowało. Więc ja chcę, żeby ci ludzie mieli dobre emocje Jak najszybciej. Świetny nawyk. Polecam każdemu. I tyle. Jak dajesz ludziom pracę, wypłacaj im od razu. Nie czekaj, nie zwlekaj, nie wydziwiaj. Sru. Jak najszybciej. Daj im obietnicę, że dostaną 15-go, a wysyłaj pierwszego. To jest świetna rzecz. Kolejna rzecz. Budżet to jest to, co wyszło Czyli to była pierwsza z tych rzeczy, które mi pomogły wyjść z długów. Czyli, że w ogóle zacząłem śledzić swoje pieniądze.
Co się z nimi dzieje? Dlaczego ja ich nie mam? Czyli wpisujesz wszystkie swoje przychody, te regularne, które są oczywiste, jak wypłata, jak i te nieregularne. Jak masz firmę, no to różnie to bywa Wiadomo, więc to trzeba zerknąć na ostatnie 3 miesiące i uśrednić. Więc wpisujesz, co może przyjść z której strony i wszystkie wydatki. Co w tym miesiącu musisz opłacić. To za internet, to za żarcie, to za benzynę itd. I dla wielu ludzi pierwszy taki budżet będzie szokujący.
To jest zawsze nieprzyjemne, bo jak się z tym zacznie, to Bo robienie tego to nie jest jakaś szokująco przyjemna robota, ale będzie to też szokujące, dlatego że wiele osób zobaczy, że wydaje więcej niż zarabia. Tak? Bo jak spiszą swoje raty kredytów, które mają zapłacić w tym miesiącu, na przykład jakieś odsetki, to nagle się okaże, że o kurde, to ja muszę coś zmienić w swoim życiu. I rzeczywiście tak jest. I dla mnie też było takie spojrzenie na to. Budżetowanie to trzeba robić. To nie jest, że ci się nie chce, że to nieprzyjemne. Trzeba to robić, żeby wiedzieć ile zarabiasz, ile wydajesz. W każdym miesiącu trzeba pilnować pieniędzy.
Bo liczby rządzą. Liczby rządzą. Nie miejmy na to, żeby to było Myślenia magicznego, że o, ja zamknę oczy, pomyślę, zamanifestuję swój sukces, będzie dobrze. Skończ. Zamanifestuj swój sukces w Excelu. Sprawdź twoje liczby i stań oko w oko z brutalną rzeczywistością. Alkoholik musi sobie powiedzieć przed lustrem tak, przemówieniu, przesadziłeś, jesteś alkoholikiem, jest źle. Teraz trzeba coś z tym zrobić Pierwszy punkt świadomość, drugi punkt leczenie. I tu to samo. Jeżeli coś jest nie tak w Twoich finansach, pierwszy punkt musisz wiedzieć dokładnie co, gdzie, jak. A potem drugi punkt naprawiać, leczyć to. Dlatego trzeba budżetować.
Zawsze jak mi się skończy miesiąc, to od razu robię budżet i zawsze zaniżam to, co przyjdzie, a zawyżam to, co wyjdzie, czyli wszystkie koszty. I wtedy okazuje się, że sposobem na bogactwo, uwaga, Wieczorek daje sposób na bogactwo, który działa u każdego bogatego człowieka na świecie. Przysięgam. Jest prosty jak drut. W teorii Mega trudny w życiu, ale to tak działa. Tu nie ma naprawdę tajemna wiedza. Nie, proste. Więcej wydawać i mniej zarabiać. . . Sorry. Więcej zarabiać i mniej wydawać. Albo mądrzej wydawać.
Nie zawsze mniej, tak? Bo jak zarabiasz trzy razy więcej, a zaczniesz wydawać dwa razy więcej, to i tak jest to mądrzejsze Tak? Bo jednak zarabiasz więcej niż wydajesz. Więc jak chcesz być bogatym człowiekiem, musisz popracować nad tym, żeby więcej zarabiać kasy i mądrzej wydawać kasę. Czyli na przykład głupie wydawanie kasy to jest płacenie za odsetki. Ktoś płaci za odsetki, a ja w tym czasie nie płacę za odsetki. Czyli on się frajerzy. Traci pieniądze, a ja te pieniądze nie płacę pieniądze mogę sobie wydać na wycieczkę, a on ich nie ma, więc trochę frajerzenie, przyznasz? Dlatego też budżetowanie musi być.
I kolejny nawyk związany z budżetowaniem to jest ustalanie minimum budżetowego, czyli takiej poduchy finansowej poniżej, której nie ma że nie zejdę na koncie. Czyli na przykład. Ile ty musisz mieć pieniędzy na koncie i poniżej nie wolno ci zejść? Na przykład na początku, jak ktoś ma jakieś problemy finansowe, dajmy na to, że to będzie 5 tysięcy. Większość. I tam było, że ponad połowa Amerykanów żyje od pierwszego do pierwszego. Czyli, że oni nie mają na koncie żadnych oszczędności.
W sensie, że gdyby ankieta była taka, gdyby coś się wydarzyło, że musiałbyś dziś zapłacić za coś pilnie 1000 dolarów, to czy byś miał? I ponad połowa Amerykanów nie miałaby Rozumiesz to? 320 milionów ludzi, ponad połowa i tak dalej. Policz sobie fatalnie, fatalnie. I to najbogatszy kraj na świecie. Więc obawiam się, że w Polsce również na takie emergency, takie pilne coś, też by ludzie nie mieli. Więc fatalna sprawa, przyznasz? Dlaczego? Dlatego, że trzeba budować podłuchę finansową stabilnie ją zwiększać, ale trzeba zacząć. Nie może być tak, że twoją strefą komfortu jest minus na koncie. The bet. Nie.
Moją strefą komfortu, no nie powiem jaka to dzisiaj jest kwota, ale jest to kwota, która by wystarczyła na wszystkie wypłaty. Musi tak być. I poniżej tego nie zejdę, nawet jak mam pewność że ktoś mi wisi kasę, albo że jutro przyjdą jakieś przelewy, albo że to, że tamto. . . Nie ma takiej opcji. Muszę mieć zabezpieczoną firmę. I już. Czyli to jest moje minimum budżetowe. Jest jakaś kwota X i ona musi zawsze być pod ręką.
Jak jej nie ma, to ja nie mogę to mimo, że tak naprawdę nic to nie zmienia, bo to jest kwota odpowiednio adekwatna do rzeczywistości, czyli naprawdę jakby było trochę mniej, nic by się nie stało. To nie. To ja już czuję mega stres. Nie ma takiej kwoty na koncie? Aaa, niedobrze, niedobrze. To trzeba przyciąć jakiś wydatek i tak dalej, zatrzymać inwestycję Więc taki mam nawyk, pilnowanie minimum budżetowego, jakieś kwoty, poniżej której nie wolno mi zejść z konta. Na koncie zawsze musi tyle być. Jedziemy dalej. Nawyki związane ze szczęściem, ponieważ szczęście, jak jesteś szczęśliwym człowiekiem, to jest i tak ważniejsze od np.
biznesu A przecież przez biznes chcemy doprowadzić się do szczęścia, więc to i tak wszystko ze sobą współgra. Natomiast okazuje się, że jak jesteś szczęśliwym człowiekiem, to przy okazji jesteś bardziej produktywny. Bardziej ci się chce, lepiej działasz i tak dalej, więc to też jest nawyk produktywności. Pierwszym nawykiem związanym ze szczęściem moim jest wdzięczność. Co to oznacza? Że każdego wieczora siadamy całą rodziną, i każdy podaje trzy rzeczy, za które dzisiaj jest wdzięczny. Co się wydarzyło tego dnia? Że jesteś wdzięczny światu czy Bogu, że się stały, tak? Bo łatwo jest widzieć problemy, tak? Że to nie działa, mamy polityków w Polsce straszliwych i tak dalej.
To, to, to, to, to, tamto, to problemy, to wyzwania, to coś. Ale jest to I jednak masz mnóstwo rzeczy, zawsze więcej rzeczy, za które możesz być wdzięczny. Na przykład dzisiaj. . . Przecież ja mogę z rękawa rzucać tym. Jestem wdzięczny za to, że mam ręce. Niebawem robię wywiad z człowiekiem, który nie ma ani rąk, ani nóg. I przygotowując się do tego wywiadu, sobie tak się wczuwałem, jak jego matka dostała go na ręce na ręce, znaczy chcieli jej dać lekarze po porodzie, bo nic nie było wiadomo, nie wyszło to na USG jakoś, nie wiadomo jak.
I nagle on się urodził, pokazali go matce bez rąk i nóg i powiedzieli, chcesz potrzymać syna? A ona nie, nie, nie, wejście mi to. Tak powiedziała, tak zareagowała. Więc wyobraź sobie, że to jest jaka to jest sytuacja dla rodzina, a zresztą oni potem powiedzieli swojemu synowi, przepraszając go, że taka była ich reakcja. Więc jaki to cios był, jak on miał 11 lat i się dowiedział, że matka tak na niego zareagowała. Więc widzisz, ja sobie czytam to i myślę, przygotowując się do wywiadu, myślę sobie, no to może to być No i co? A ja tu to marudzę, że miałem grypę żołądkową niedawno. I 4 dni temu bolał brzuch jak cholera.
Bez sensu to jest po prostu. Więc to jest to. Albo jestem wdzięczny za to, że jestem w Polsce, a nie na przykład na Ukrainie. Tak? Gdzie można dostać rakietą w pysk. Za to jestem wdzięczny. Ale też jestem wdzięczny, że nie mam żadnych problemów że nie jestem na Syberii, gdzie bym dostał jakieś pismo, że idź się strzelać, bo masz być debilem. I tak dalej. Albo jestem wdzięczny, że nie jestem w Korei Północnej. No i co? To by dopiero było. Mało tego, nawet jestem wdzięczny, że nie jestem w Stanach, bo dobra, my tu mamy swoich polityków, ale oni też nie mają jak.
Ci wszyscy ludzie, co generują wojnę za wojną. Trump to był jedyny prezydent od kilkudziesięciu lat, który żadnej wojny nie wywołał, a jedną nawet zakończył. Jedyny prezydent, kiedy Korea Północna i Południowa się spotkała i sobie ręce podawali. Ach! No więc jestem wdzięczny, że tutaj jestem. Że tutaj jestem, w Polsce, gdzie nie ma żadnych problemów nie ma strzelanin w szkołach itd. Są inne problemy, jasne, ale za co jestem wdzięczny, tak? I tyle. Każdy z nas ma mnóstwo rzeczy.
Jestem wdzięczny, że jak skończę ten odcinek, to pójdę zjeść sobie pyszną soczewicę na ostro, która będzie już tam czekała, zrobiona w pełni w bio, pełna mamy, pełna mamy makroskładników obliczona, żeby było 50% węglowodanu, 20% białka, 20% tłuszczu itd. Z oliwą, z oliwek świeżą, żeby nie było byle jakiego tłuszczu, tylko porządnym. Za to jestem wdzięczny, że tak mogę po prostu, tak se mogę. Rozumiesz to? Mam kaprys na soczewicę z oliwą, z oliwek, żeby wszystko było białe czyli trochę niestety droższe i mogę. Wow! Wow! Ty też możesz? No ale marudzimy, bo ktoś marudzi, bo nie ma Ferrari.
Albo bo coś tam, no nie? Nawet jak masz długi i trochę masz trudniej w życiu, no to dobra, to i tak jesteś bogatszy od większości świata. Nawet będąc zadłużony po uszy Także wdzięczność. Nauczyłem też tego swoje dzieci, więc wszyscy robimy to wieczorem. Każdy mówi co i jak. Kolejna rzecz, która mi daje szczęście, to jest czytanie dzieciom. Mam taki wieczorny nawyk, wieczorem się spotykamy. Oni umieją czytać, mogliby sobie czytać sami, ale nie o to chodzi. Tylko o to, żeby miło było Spędzić czas, więc kładziemy się razem w łóżku i ja zaczynam czytać książkę. Aktualnie ostatnio czytaliśmy Razmus i Wuchęgę od Astrid Lindgren. Świetna książka, rewelacyjna.
Teraz czytamy Kota Maksymiliana. To jest cała seria, która dzieje się. I kot Maksymilian poznał jednookiego kota Oscara, który oprowadza go po teatrze w Londynie. Fantastyczne! Ja im czytam, bo oni się cieszą. Mile spędzamy czas i jest to fantastyczne. Polecam każdemu. Kolejny nawyk szczęściowy, że tak powiem, to jest pytanie siebie regularnie, czy jest mi dobrze. Tak? Czyli dzieje się coś, tak? Na świecie znowu jakieś newsy fatalne itd. A to teraz same fatalne newsy w sumie od zawsze. Itd. Wszedłeś nie daj Boże na Onet albo na Facebooka i wydaje ci się, że koniec świata już jest. I wtedy zadaj sobie pytanie.
No dobra, ale czy jest mi tu i teraz dobrze? Nie, czyli nie tam takie zmęcenie. No, ale jutro może być gorzej. Nie. Teraz tu i teraz, czy jest mi dobrze. Czyli słucham jakiegoś newsa, albo. . . Bo najgorsze i tak docierają. Zwłaszcza do mnie docierają te newsy związane z przedsiębiorczością. Tak? Czyli słyszałeś? Znowu jakaś głupia ustawa, że ktoś, kto inwestuje w nieruchomości, to jest inwestor no to będzie miał 6% podatku PCC, jak kupi sobie 6. nieruchomość i każdą kolejną. No i mi się gotuje wewnętrznie, no nie, że wstrętni socjaliści, zarzygani populiści i tak dalej. Gotuje mi się.
Ale potem zadaj sobie pytanie, dobra, Maćku, czy jest mi teraz dobrze? Coś mnie boli? Czy jest mi teraz dobrze? że nie wiem, brakuje mi na chleb, zjem dziś tę soczewicę, dzieci zdrowe i myślę sobie, dobra, jest mi dobrze. Nawet jak prowadzą taką rzecz i przez to, jeżeli ja zainwestuję w jakąś nieruchomość, chociaż od kiedy wybuchła wojna, to trochę te nieruchomości w Polsce tak mi się delikatnie kołatają, czy to jest dobry pomysł W każdym razie, no ale jeżeli bym chciał, to wtedy wiem, że zapłacę horrendalny podatek, tak? I to się może średnio opłacać. Ale dobra, no. Dalej mam ręce, nogi i dalej będę jeździć w Soczewicę.
Więc nawet jak się nie będzie opłacało zainwestować, to dalej będę jeździł, jeździł tą Soczewicę. I będzie dobrze. Miło, sympatycznie Rozumiesz to? I tak jest z wieloma rzeczami. Inflacja, paliwo drożeje, dobra. Płacę za to paliwo, jakieś dziwnie drogie te baki teraz, ale sobie myślę, dobra, ale nie mam żadnych długów, czy jest mi dobrze? Nie mam długów, nie mam kredytów, więc dobra, wydałem może dużo na paliwo albo na coś tam, ale dalej wyjeżdżam, bo nie mam długów z tej stacji jako wolny człowiek, bez długów. I przecież to nie jest tak, że jutro mi przez to zdrożenie paliwa braknie na soczewicę. I już, regularnie zadajemy sobie to pytanie.
Mało tego, nawet jak leżałem z COVID-em, który miałem trzy razy, z czego raz, dwa razy było niesympatycznie, a drugi razy było okropnie a z tego raz to było naprawdę mega słabo, niestety. I tak sobie leżałem, leżałem i musiałem mieć, mimo że było 0 stopni na dworze, to miałem otwarte okno na oścież. Cały czas musiał być wiatr, bo inaczej nie umiem oddychać. Takie to było. No, nauczyło mnie to trochę pokory, przyznam szczerze No ale dobra, to już były dawne czasy. No nie powiem, że jak wziąłem amantadynę, to mi błyskawicznie pomogło, bo byłaby to nieprofesjonalna porada, niemedyczna, więc tego nie powiem.
Zostawię ten fakt dla siebie, zwłaszcza, że to i tak trzeba konsultować z lekarzem, a nie z jakimś typem z YouTube'a. No ale to już było Ale to akurat tak było wtedy. W każdym razie, nieważne. Nieważne. Ważne, że leżałem sobie wtedy i ciężko mi się oddychało, no ale sobie pomyślałem, no był jeden taki moment, że było naprawdę, i się zastanawiałem, czy to dobrze się skończy, ale to była chwila. Ogólnie to tak po prostu byłem mega osłabiony, nic nie mogłem robić, nie mogłem dojść nawet do kibla, bo nie było sił No ale raczej zakładałem, że nie umrę. Więc sobie tak leżałem, bolały mnie te płuca jak cholera. Ciężko się oddychało.
I sobie tak leżałem. Siódmą godzinę na przykład w bezruchu. I mówię, dobra, ale czy jest mi dobrze? Czy niby nie, no bo bolał mnie płuca, bo coś tam. I żebra nawet potem mnie bolały już Ale czy naprawdę jest mi źle? Jeśli zakładam jednak, że przeżyję, że za parę dni będzie okej. Ktoś się mną tam opiekuje, tak? Czyli leżę. Niewiele było do roboty, tak? Bo jeść też nie mogłem. No ale jednak ktoś tam mi coś przyniósł, jakąś herbatkę czy wodę. Czy jest mi źle? czy węgiel aktywny do wypicia.
Więc ktoś mi tu pomaga, dzieci sobie radzą, cała rodzina była w gotowości, żeby w razie czego pomóc i tak dalej. Czy naprawdę jest mi źle? No i jest ból fizyczny, ale to nie było jak przy wyrywaniu ósemki, po wyrywaniu ósemki. Więc nie było to tragiczne. I stwierdziłem, w sumie to mnie nie boli Nawet w takiej sytuacji bolesnej, niesympatycznej, ale jednak ogólnie. Więc widzisz, ciekawy nawyk. Pytanie siebie regularnie, parę razy dziennie nawet, czy jest mi dobrze. Kolejna rzecz, dieta niskoinformacyjna, czyli ja wolę. wiedzę wysokiej jakości. W związku z czym, jak przygotowuję odcinki, to siłą rzeczy zbieram wiedzę z danego tematu.
Natomiast na co dzień, to jak już, to czytam Independent Trader, czyli blog Tradera21. I jakieś newsy ekonomiczne, jak mnie interesują, to jak już, to wchodzę na Bankiera. pl Czyli żadne tam onety, wp, interie. Nigdy, nigdy wcale nie byłem na onecie, nie byłem. . . Przecież ja to mierzę. Ja to mierzę, więc co Ci mam mówić. Mam taki nawyk, który się nazywa. . . ja piszę po portugalsku, więc tam mam napisane Seymejda, czyli bez gówna. No taki nawyk I to chodzi o to, żeby nie czytać newsów. Więc mierzę ile razy. I teraz w zeszłym roku 9 dni miałem takich, że sprawdziłem newsy. 9 dni.
I kiedy to było? Bo nawet zapisałem kiedy, żeby kontrolować to, kiedy ja wchodzę na newsy I to było 7 dni, to było zaraz po wybuchu wojny. Czyli od 24 lutego tam do 1 marca wychodzi chyba, czy do 2. Wtedy byłem na newsach faktycznie, na onetach i tak dalej, no bo to było w moim żywotnym interesie. Zaczyna się wojna i tak dalej, ja chcę wiedzieć czy zaraz do mnie też będą strzelać I co dalej? Więc to wtedy 7 dni byłem na newsach, no i 8 dnia stwierdziłem, dobra, wygląda na to, że jednak nie przyjadą te czołgi jutro tutaj.
Więc potem już nie wchodziłem na newsy, zwłaszcza, że to nie jest budujące, tak, dowiedzieć się ilu ludzi kolejnych zginęło, spłonęło i tak dalej. Więc wystarczyło i potem 2 dni byłem na newsach Byłem na newsach, jak wybuchły w Polsce rakiety. Bo chciałem wiedzieć, co to za rakiety, dlaczego w Polsce wybuchły itd. No i jak się okazało, że jednak pomyłka, że tak powiem, choć niestety kosztowna dla dwóch osób, to stwierdziłem, że mogę olać. Czyli 9 razy byłem na Onecie w ciągu całego roku Uważam, że to jest wystarczająco. Czyli jeżeli wszystko jest dla ludzi, to portale informacyjne w wymiarze 9 dni rocznie są dla ludzi. Natomiast nie więcej.
A z bankiera biorę zazwyczaj. Tam też jest Z czasem niestety trafi się jakiś głupi news, ale zazwyczaj i tak nie go nie klikam, bo mnie to nie interesuje. Zazwyczaj to klikam właśnie w takie newsy typowo ekonomiczne. Co zrobił Elon Musk? To to, to tamto. Co się wydarzyło w Twitterze? Bo takie rzeczy, jak ktoś zarządza firmą, mnie interesują. Albo, że Bill Gates zainwestował miliard w fajne Kena. To też chcę wiedzieć, żeby już nie było Nie pij Heinekena w takim razie, mimo że lubię. To tyle. Także dieta niskoinformacyjna i szukanie informacji wysokiej jakości.
Ja nie powiem, żeby bankier zawsze był tam bezbłędny, genialny, ale w porównaniu do biznesinsidera to moim zdaniem to jest po prostu 7 leveli wyżej pod kątem jakiegoś pojęcia jakości Business insider to jest bardziej na clickbaity jakieś, na takie o szokujące, o to, o tamto, o nie wiadomo co. Jedziemy! I na koniec, chociaż tych nawyków jest sporo, moje nawyki związane ze zdrowiem. Ponieważ uważam, że w życiu nie tylko przedsiębiorcy, ale każdej osoby, która chce mieć fajne życie, Zdrowie jest bardzo ważne i to nie może być tak, że wszyscy sobie pitolą składając życzenia, że no i zdrówka, bo zdrówko jest najważniejsze. No to zjedzmy teraz ciastko z toną cukru.
No jak tak można żyć? Jasne, ja wiem, jak to jest Wigilia, żryjmy ciastka Ale jak to się dzieje prawie codziennie, a ja znam takie rodziny, gdzie syn od swoich dzieci dostaje na gecy codziennie. Rozumiesz to? Nie, nie, nie bią mięso, tylko stają na gecy ze sterydami. Rozumiesz to? Dają własnemu dziecku, kilkunastoletniemu, sterydy. Co to za dziwne? Co za rodzice jest w ogóle. Są. Jak można sterydy dzieciom dawać? Jak już ktoś samemu chce sobie lidlowe sterydy zapodawać w postaci kurczaków, niech se bierze. Tylko rób dużo pompek wtedy, żeby się chociaż zwróciło w mięśniach.
Ale dzieciom dawać? No jak tak można? Antybiotyki? Antybiotyki się powinno brać bardzo rzadko Jak jest coś grubego, tak? Bakteria cię zaatakuje, tak? To rzeczywiście antybiotyk działa. Tępi w florę bakteryjną na parę miesięcy niestety, więc dlatego nie można zbyt często. No ale są sytuacje, kiedy no niestety trzeba. Ale je się codziennie? No przecież ludzie, którzy jedzą mięso w supermarketów, jedzą codziennie Nie ma ich na co dzień nie antybiotyk, czyli ich jelita są w stanie zerowym zawsze. Nie mają żadnej ochrony. Jak tak można? Jeszcze dzieci tak karmić? Zresztą chciałbym, żeby w naszym polskim społeczeństwie, za granicami nie obchodzi, Polacy nie obchodzą.
To jest Polska Służba Zdrowia, która potem próbuje wydawać na to pieniędzy, których nie ma, bo politycy je kradną na leczenie ludzi, których się nie da w ten sposób wyleczyć jakimiś dziwnymi sposobami, kiedy tak naprawdę jakbyśmy połowę pieniędzy z użyby zdrowia wzięli stamtąd i zamiast kupować drogie maszyny wydali na kampanię zdrowia. Zdelegalizowali może energetyki, ale też promowali. Ludzie, nie jedzcie fast foodów albo jedzcie raz do roku, czy raz na 3 miesiące, jak zeżrecie sobie burgera. . . Dobra, w Max Burger, który jest już w paru miastach na świecie, w Polsce, na świecie to już większej ilości, możecie zjeść wegańskiego burgera.
No i dobra, zjesz sobie wegańskiego burgera raz na kwartał, to nie umrzesz od tego, ale jeść takie coś codziennie, no i to jest Gorąco odradzam. Więc nie chcemy doprowadzić Polski do stanu jak Stany. No men, o men. Czyli, że tam jedna trzecia otyłych, a jedna trzecia z nadwagą. Czyli albo ktoś jest tam otyły, albo ma nadwagę. Czyli albo totalny grubas, albo trochę grubas, no i jedna trzecia z nadwagą a trzecia jeszcze się trzyma, aczkolwiek ta liczba maleje tutaj. Bez sensu to jest. I jeszcze sobie wymyślają ideologię, że love yourself, tak? Jestem gruba, ale kocham swoje ciało.
Jak można kochać coś, co jest chore? Jak to można? Bez sensu. To jest nielogiczne. Och, zajebiście Zaatakował mnie COVID, nie mogę oddychać, ale kocham go. Kocham go mój COVID. To jest bez sensu wytępić ten wirus i każdy inny, tak? Tak, grypa żołądkowa, precz z nią. A jakbym miał raka, to bym chciał go zwalczyć. Każdym sposobem, który uznałbym za wiarygodny w danym momencie, a nie. Jakieś guz mi. . . Co?! Otyłe ciało i ja jestem uprawniony, żeby mówić to w tak brutalnych, niepoprawnych politycznych słowach, jest wstrętne. I nie mówię o wyglądzie, bo to jest kwestia gustów, każdy ma swój, jasne.
Mówię o zdrowotach, o zdrowotach I tu nie można z tym nawet dyskutować. Każdy, kto to próbuje podważyć, to debil. Rozumiesz to? Nauka jest w tym jednoznaczna. Każdy kilogram nadwagi zwiększa szansę na cukrzycę, na zawał, na raka itd. Nie udawajmy, że tak nie jest i nie akceptujmy tego. Ach, ważę 120 kg 20 kilo, kocham swoje ciało, które doprowadzi mnie do raka. Uwielbiam swojego przyszłego raka. Co? Nie, nie można tak. Więc drodzy Polacy, dbajmy o to. Jasne? Róbmy wyjątki.
Mało tego, pocieszę, bo czytam bardzo dużo badań, albo oglądam w postaci YouTube'owych wniosków z badań Badań na temat zdrowia i się okazuje, że faktycznie robiąc czasem wyjątki, jesteśmy zdrowsi niż będąc hardkorowo czyści, że tak powiem. Czyli jak ktoś nigdy nie pije, nigdy nie niezdrowego tłuszczu, nigdy nie zażre cukru, to się okazuje, że on jest trochę mniej zdrowy niż ten, kto w 90 latach w 90% albo 95% odżywia się idealnie, ale czasem, nie dwa razy w tygodniu jak jest weekend, tylko raz w tygodniu, zrobi sobie to pizzę, to coś tam, to batonik, to cukierek, coś tam.
Okazuje się, że ci ludzie z wyjątkami, ci ludzie, którzy robią wyjątki są zdrowsi, więc to jest pocieszenie Nie trzeba być totalnym hardkorem, wystarczy być w 90% hardkorem i to jest ok. Ale to jest też łatwiejsze, tak? Bo łatwo wytrzymać 6 dni bez czegoś tam, wiedząc, że w niedzielę możesz sobie pofalgować trochę. I to jest jak najbardziej spoko. Dlatego dbajmy o nasze zdrowie, nie okłamujmy się, że bycie chorym nie jest łatwe To jest w porządku, bo nasz organizm nie do tego został stworzony.
Ja wiem, że są choroby, których się nie przeskoczy, są genetyczne, wyskakują, tak? Albo dziecko ma cukrzycę typu pierwszego, no i co z tym zrobisz? Są straszne rzeczy, no albo w pewnym wieku przyjdzie taka choroba, że no, no kiedyś z tego świata niestety każdy z nas musi zejść, no i nie poradzisz Ale, ale bardzo wiele rzeczy, większość rzeczy zależy od nas i na te miejmy wpływ. Na cukrzycę typu drugiego mamy wpływ drastyczny. I mówię, że jestem w tych brutalnych słowach uprawniony, ponieważ ważyłem parę lat temu 30 kilo więcej niż dziś. Więc widzisz, to były czasy żarcia mięsa, kebabów, tego całego syfu, więc ten cały tłuszcz się odkładał w tym ciele.
Wchodziłem wtedy, mieszkałem na trzecim piętrze i serce mi kołatało. Budziłem się w nocy z bólem serca. To było straszne. I zamiast mówić sobie wtedy, kocham swoje ciało, trochę tłuszczykowe i tak dalej, to mówiłem sobie, jak mogłeś człowieku ze sobą takie gówno zrobić? Jak mogłbyś dostać od Boga zdrowe ciało i tak mu teraz plujesz w twarz? To jest plucie mu w twarz, tak? To jest Boże, ty pajacu, zobacz co ja zrobiłem z twoim prezentem. Szczam na niego. Tak się czułem wtedy i tak naprawdę, tak się czułem. Co dziś mam mówić? To są brutalne słowa, ale przytaczam historię sprzed lat I wtedy stwierdziłem, ja tak nie mogę.
Nie mogę tak, to jest nie fair wobec siebie, wobec innych, wobec świata całego. Nie mogę tak, wobec mojej rodziny, tak? Czy ja chcę, żeby moja rodzina potem łaziła po szpitalach i mnie odwiedzała, jak ja będę mieć jakiś coś, zawał dostanę albo coś? Nie można tak. Dobra, i co to są za nawyki? Pierwsze, pełne światło z rana i w biurze. Znowu to było takie To wziąłem z podcastu Andrew Hubermana, który powiedział przecież, że jak włączysz światło na full, to melatonina schodzi do zera. Czyli zamiast pić kawę z kofeiną z rana, żeby mieć jakąś energię, wpadasz do swojego biura i włączasz wszystkie światła.
Nawet jeżeli w tym biurze nie trzeba włączać światła. Ja wiem, Greta Thunberg i ekolodzy teraz się załamią. Ja wiem, że to jest nieokologiczne, ale prawda jest taka, że nawet jak jest jasny dzień, to ja wchodzę do biura i włączam wszystko na full. Od kiedy Andrew Huberman mi powiedział, dlaczego to działa. I rzeczywiście, okazuje się, że przy pełnym świetle jestem mega dużo bardziej produktywny, mega dużo lepiej więcej zadań robię itd. Faktycznie, mniej zmęczenia, melatonina się zeruje itd. Chciałbym znaleźć sposób bardziej ekologiczny na to, ale niestety, jeżeli jest wybór, już, muszę dokonać jakiegoś, to wtedy wolę wybrać siebie niż ekologię.
Nie wybrałbym siebie na zwierzęta pewnie, zależy o co by chodziło, ale jakby mnie tygrys gonił, to bym nie wybrał a ja miałbym paralizator, to by dostał w łeb i tyle. Ale na co dzień nie muszę takiego wyboru dokonywać szczęśliwie. Natomiast w temacie takim ekologicznym lubię ekologię, jak najbardziej uważam, że ekologia jest ważna, poza tą polityczną, unijną, wymyślaną, ściemnianą, tylko taka prawdziwa ekologiczna Natomiast w tym wypadku pełne światło w biurze zdecydowanie poprawia mi produktywność i jest to ważne dla mnie. Więc tak robię. Świetny nabieg. Kolejna rzecz. Wstaję rano, to się przeciągam. Przeciągam się do góry, żeby mięśnie się ułożyły, kręgosłup i tak dalej.
I piję szklankę Naprawdę jest to świetna rzecz, bardzo pomaga się obudzić i dobrze zacząć dzień z energią. Kolejna rzecz pościelenie łóżka. Jak pościelisz łóżko to już czujesz mały sukces. Nie lubiłem tego nigdy robić, bo ogólnie uważam to za bezsens. Po co ścielić łóżka? To jest to samo jak nie rozumiem dlaczego ludzie prasują, nie chcą Prześcieradło. Albo majtki. Po co prasować majtki? O co tu chodzi? Albo prześcieradło? Przecież na tym się i tak leży. No ale nie wiem. Natomiast tak samo nie rozumiałem ścielenia łóżka. Teraz już rozumiem. Wstaję rano i w pierwszych 15 sekundach już mam sukces Wstaje i wow, 15 sekund i już pierwsze udane zadanie.
Ptaszek odhaczony. Więc ścielenie łóżka. Kolejna rzecz zdrowotna intermittent fasting, czyli żywienie okienkowe. Ja odżywiam się w okienkach 7 godzinnych, czasem to jest przedłużone do 8, ale zazwyczaj w 7 godzin, czyli o 1 godzinę o 11 jem pierwszy posiłek, zazwyczaj koło 15 drugi i o 18 zazwyczaj coś dojadam, czyli albo to jest otręby owsiane na mleku ryżowym z orzechami i pestkami winogron, albo, jak nie mam aż takiego apetytu, no to zazwyczaj jest to jabłko z bananami I czasem z pomarańczą. I to jest wszystko. 18. 00, zamykam sklepik i już nie jem. I wtedy 17. 00 godzin nie jem.
Badania pokazują, bo to wszystko jest oparte o naukę, widziałem dziesiątki godzin wiedzy medycznej na temat intermittent fasting. Badania pokazują, że w okolicach 16. 00 godzin Zaczyna się proces autofagii, czyli pożerania własnych szkodliwych komórek. Jak zaczynają się tworzyć jakieś komórki śmieciowe, rakowe itd. , to one się zaczynają zjadać, zostają wykorzystane do napędzania całego organizmu. Po prostu same się zjadają. Ludzie, którzy są na żywieniu okien trwałych, mają mniejsze szanse na cukrzycę, na raka i tak dalej, na wiele rzeczy, na zawały, w zasadzie na każdą chorobę można by powiedzieć. Także jest to świetna rzecz, polecam każdemu, bo on ma się do tego przyzwyczaić bardzo szybko.
Jest to bardzo, bardzo fajna rzecz i przy okazji ułatwia zrzucanie wagi. No bo jeżeli co do zasady, nie jesz po 18 godzinach, to nie jesz albo nie jesz śniadań, to jest spoko. Także fajnie. No i już. Także mamy to. Kolejna rzecz, którą robię w każdy dzień roboczy, to jest sauna. Czyli wbijam do sauny na pół godziny. Zazwyczaj przeplatam to zimną kąpielą. I to się od razu łączy z kolejnym nawykiem. A więc to jest fajne czyli prysznice zimne i zimne kąpiele. I to u mnie w praktyce wygląda tak. I robię to zazwyczaj po treningu, że zaparzam saunę, że tak powiem, i wpadam pod zimny prysznic.
Na około 2 minuty. Jestem cały już zmarznięty i tak dalej. I wtedy wpadam pod zimny prysznic Wpadam tam aż do momentu, kiedy już się ze mnie leje i wtedy wskakuję do zimnej wanny. Wanna pełna świeżej, zimnej wody. Wskakuję tam na około 2 minuty, aż już jestem cały czerwony zimna, wyskakuję z tego i z powrotem na saunę wbijam. I znowu potem do zimnej wody, i znowu na saunę, i znowu do zimnej wody. I tak dalej I tak robię codziennie, w każdy dzień roboczy. Jest to rewelacyjne.
Sauna znowu ma wiele potwierdzonych korzyści medycznych, czyli wywalanie na przykład ciężkich metali, których my dzisiaj z powietrza i z jedzenia mamy całkiem sporo. Więc to jest świetna rzecz. Poprawianie krążenia wzmacnianie serca itd. A z kolei zimne kąpiele, zimne prysznice usuwają tłuszcz brązowy z organizmu, czyli po prostu ten podskórny. Do tego wzmacniają w ogóle organizm. Zimą się dużo mniej choruje, albo wcale, itd. Także, to jest to Świetne rzeczy, więc zimne prysznice, zimne kąpiele, jak masz możliwość, bo masz wannę, i sauna, jak masz możliwość. No a jak jesteś w mieście, to masz możliwość, bo zawsze gdzieś tam sauna jest. Także gorąco, no men, o men, do tego zachęcam.
Świetna rzecz. Kolejna rzecz, która mi bardzo zmieniła życie na lepsze, to jest weganizm. Zawsze, zawsze, zawsze zarówno z przyczyn moralnych, bo zauważyłem, ile empatii we mnie wzrosło. Ja najpierw byłem weganinem, a potem wiele innych rzeczy takich proludzkich zauważyłem, że zwracam na nie uwagę. Czyli ciekawe. Oczywiście wcześniej też ludziom pomagałem na różne sposoby, ale po weganizmie, to jest to, co ja robię To już był taki oczywisty krok, że co do zasady cierpienia nie akceptuje. Jeżeli można zrobić coś z czyimś cierpieniem, czy ten ktoś jest zwierzęciem, czy człowiekiem, to należy i warto coś zrobić, mimo że nigdy nie będziemy w stanie wyeliminować tego całego cierpienia w ogóle ale częściowo jesteśmy w stanie.
Więc to z jednej strony moralnie mnie pocieszyło, bo tak naprawdę dzisiaj. . . Ja tego nie umiem zrozumieć, że tyle lat zabijałem zwierzęta. Znaczy, ktoś zabijał na moje zlecenie, ale jeden kit to nie ma żadnego znaczenia. Więc nie umiem tego pojąć dzisiaj. Czemu mi tyle lat zaczęło dojrzenie? Najpierw do wegetaranów co się wydarzyło chyba ze 12 lat temu, czyli miałem, nie wiem, koło 20 lat, no nie, to więcej, 25, 26 może, no nie pamiętam, mniej więcej, tak? Czemu mi to tyle lat zajęło? Czemu ja nie umiałem tego skumać? Nie wiem, do dziś nie wiem i pewnie już się nigdy nie dowiem.
A czemu później jeszcze przez parę lat nie umiałem tego skumać? że te krowy na mleko, to one też są maltretowane i też są w Auschwitz. Nie wiem, nie pojmuję, ale grunt, że w końcu skumałem. Lepiej być mądry po szkodzie niż wcale. W każdym razie wtedy z tego trochę poczucia winy dałem sobie za zadanie rozmawiać o tym, mówić z innymi po to, żeby odrobinę się z tym rozwiązać żeby zrobić, że tak powiem, te zwierzęta, które zabiłem wcześniej, przez wszystkie lata mojego życia.
Wydaje mi się, że to działa, bo wiele osób mi pisze, że zmniejszyło zabijanie zwierząt chociaż trochę, albo że na przykład przeszli na dziczyznę, tak? Czyli często jedzą już same owoce i warzywa. Przypominam dla tych wszystkich, którzy chcą używać durnych argumentów. Nie, marchewka nie cierpi, bo nie ma wody nie ma ośrodkowego układu nerwowego, czyli mózgu. W weganizmie nie chodzi o zabijanie, tylko o cierpienie. Nie chodzi zatem o to, żeby. . . Oczywiście optymalnie jak najbardziej, jak się da, to wtedy lepiej nie zabijać. Natomiast to nieważne, że marchewka jest zabita. Ważne, że nie ma mózgu i nie jest to zabijanie jest torturowana wcześniej przez 5 lat. To jest klucz.
A zwierzęta mają mózg, są torturowane, płaczą, cierpią, widzą jak inne są zabijane na ich oczach i wtedy płaczą i są przerażone. Mają kołatanie serca, niektóre mają zawały. I to jest coś, co weganizm chce zwalczyć i jest to moralnie prawidłowe, uzasadnione i słuszne. I tak należy robić, a przy okazji dziękuję za uwagę Dzięki weganizmowi ja akurat stałem się dużo bardziej zdrowy. Nie mówię, że każdy, bo zależy co ktoś by jadł. Jak ktoś by codziennie jadł wegańskiego burgera albo jakiś tam izolat białka sojowego, no to wcale by to nie było dobre. Natomiast jak ja jednak głównie jem nieprzetarganą krew, jest przetworzoną żywność teraz, czyli warzywa i owoce plus strączki.
To wszystko jest przygotowane, zagotowane itd. , ale nie jest przetworzone na zasadzie jakiejś gotowej kluski ze sklepu albo gotowej jakiejś tam nie wiadomo co. Wszystko jest po prostu w postaci surowej kupowane i przygotowywane specjalnie dla osób specjalnie tutaj na obiad. Także totalnie przeróżne wyniki zdrowotne mi się poprawiły. Zresztą samo zrzucenie wagi było totalnie łatwe, tak? Bo grubych wegan jest naprawdę mało. Oni są, bywają, ale naprawdę nie jest łatwo być grubym weganinem. To trzeba się bardzo postarać. W związku z czym serce jest bardzo dobre Sam temat nadwagi się trochę sam rozwiązuje, więc naprawdę świetna sprawa.
Kolejna świetna sprawa to jest nawyk, w zasadzie on się wprowadza w sekundę, szczotkowania włosów przez dwie minuty, a wprowadza się go za pomocą szczotki elektrycznej lub sonicznej. W moim wypadku jest to szczotka soniczna Philips Sonicare Bardzo, bardzo polecam i świetnie pomaga, ponieważ zawsze jest ten problem, że zęby się powinno myć 2 minuty. No i kto tak robi? Ten, kto ma ręczną szczoteczkę, to tak nie robi, bo nawet tego nie liczy, bez sensu. A szczoteczka soniczna, jak ją klikasz, to ona dopiero po 2 minutach się wyłączy, więc nie ma innej opcji.
Jak wychodzi z komputera, to jest tak Kupujesz dzieci, chce żeby miały czyste ząbki, no to przecież one myją zęby przez 5 sekund. Bez sensu to jest. Więc kupujesz im szczoteczkę soniczną lub elektryczną, problem rozwiązany. Jest to inwestycja, ale robisz nawyk w sekundę. Niektóre nawyki da się zrobić w sekundę. Drugi nawyk związany z zębami to jest Listerin, czyli w moim wypadku to jest tak, że jak coś zeżrę, to potem po prostu zje płukam gębę listelinem, po to, żeby jednak fluorem dostały te bakterie. Już nie boję się fluoru.
Kiedyś się bałem, ale poczytałem badania naukowe i się okazało, że jak nie pijesz tego fluoru, no to naprawdę on Ci nie zaszkodzi. To nie ma szans. Ja wiem, że fluor to jest trucizna i on zabija bakterie, ale pasty dla dzieci są bez fluoru nie dlatego, że to jest globalny spisek i dorosłych chcemy otruć, a dzieci to nie mamy sumienia, więc dzieci mają bez fluoru? Nie, tylko dlatego, że dzieci jedzą pastę, więc one nie mogą mieć fluoru w paście, bo by zeżarły. A dorośli nie jedzą pasty, nie piją listerinu, tylko go wypluwają, czy tam inne te płyny Colgate i różne tam.
Więc to naprawdę nie szkodzi a widziałem testując, bo robiłem test kiedyś i przez parę miesięcy myłem zęby nie pastą do zębów, tylko, znaczy, raz pastą do zębów bez fluoru, a przez jakiś czas sodą oczyszczoną. I się okazywało, że oba te eksperymenty okazały się mega niepowodzeniem. Moje zęby zaczynały być żółte, psuły się bardzo szybko i sprzęt był na mnie Z przerażeniem wróciłem do fluoru i z zadowoleniem po paru miesiącach zauważyłem, że jednak fluor rządzi. Niestety. Tak jest. Więc listerinem płukam po każdym posiłku, nawet jak nie zdążę gdzieś umyć zębów i tak dalej. Listerin rządzi.
Kiedyś brałem holsy, no ale one mają cukier, więc mimo, że są potężne, mocne i tak dalej. Teraz jak się rozpłukam, to Czyli nawet czasem przed wywiadem. Jedziemy gdzieś do Warszawy, jedziemy parę godzin, zaraz będzie wywiad, jedliśmy po drodze, więc może nam zapić z gęby, że tak powiem kolokwialnie. No i chciałbym mieć fajny zapach. No to jeżeli nie ma możliwości, to już zjem holsa. Ale jak tylko jest możliwość, czyli jest jakaś stacja, to biorę swój listerin i idę tam przepłukać zęby bo wtedy mam coś, czego nie połykam. Mnieję cukru i tak dalej w tym holcie i tyle. Także jest to niezły patent, więc Listerine.
I kolejna rzecz związana ze zdrowiem zębów. Irygator. Genialny mój wynalazek. Wszedłem na Allegro, kupiłem irygator. Irygator to jest coś takiego, jak u mnie w domu że wsadzają Ci tę rurkę, no i ona Ci płucze z syfu czy z krwi, czy co tam się dzieje aktualnie. Więc to mnie zaszokowało, że obojętnie jak długo myjesz zęby szczoteczką, albo płuczysz listerinem, to nie będziesz mieć zdrowych zębów, jeśli do tego nie dodasz irygatora. 99% ludzi w Polsce nie ma zębów W Polsce ma próchnice podobno, a w Stanach mało kto i wszyscy mają zdrowe zęby, białe zęby, mimo że jedzą straszny syf. Gorzej niż my przecież jedzą.
Więc jak to jest możliwe? No oni dbają dużo bardziej, tak? Właśnie płuczą zęby, myją zęby długo i jednocześnie irygują zęby też często. Irygator polega na tym, że masz sobie w tym wodę, i po każdym posiłku przejeżdżasz sobie tym, naciskasz on i po prostu jedziesz, no robisz sobie tak jakby kerser do zębów, no. I mnie to zawsze szokuje, że jak robiłem test, tak, czyli przepłukałem zęby normalnie, umyłem je szczoteczką, a potem zairygowałem, to zawsze było tak i tak coś wypadło, jakiś kawałek tutaj soczewicy albo kaszy. Ja pierniczę.
Czy przez wszystkie lata, kiedy ja nie miałem irregatora, to te rzeczy tam zostawały i sobie gniły? Ja się dziwię, że musieli mi dwie ósemki wyrywać, że mam jeden ząb kanałowo wyleczony, że moje zęby nie są idealnie białe itd. , ja się dziwię, że To jest nic dziwnego. Więc teraz robię tak, że najpierw irygator, żeby wyleciało co ma wylecieć. Potem listerin, żeby dopłukać idealnie. No i na koniec szczotka soniczna i through. Także jadę to. Kolejny mój nawyk to jest sugar free się nazywa, czyli wolność od cukru.
W dodatku to mierzę, czyli że cukier jem naprawdę rzadko Na co dzień, jak już chcę coś słodkiego, jak już muszę, jest taki dzień, że o nie, dziś muszę coś słodkiego, tak? Na przykład otręby owsiane na mleku ryżowym z orzechami, z pestkami winogron. Świetny, bardzo zdrowy posiłek pod warunkiem, że nie dodasz cukru. Ale Jak nie dodasz cukru, to może być się różnie, bo jak masz naturalne mleko ryżowe, to ono nie jest słodkie. Jak jest słodkie, to znaczy, że słodzili. Ja kupuję niesłodkie, więc trochę muszę posłodzić. Ale od lat nie mam w domu cukru. Nie widzieli u mnie cukru. Co mam? Xylitol.
Więc nawet goście, jak chcą, mogą Ktoś musi sobie posłodzić kawę z nieznanych dla mnie przyczyn, bo to jest absurd. No ale jak ktoś chce, to nie ma problemu. To słodzi ksylitol. Nawet nie wie, bo ludzie nie wiedzą, że to jest ksylitol, bo to smakuje tak samo, wygląda tak samo, a jest dużo, dużo zdrowsze. W związku z czym, jak sobie chce dodać do takiego mleka ryżowego ksylitolu, to sobie dodaje ksylitol Ksylitolu nie ma żadnego problemu i tyle. A cukier to już naprawdę bardzo rzadko, czyli na jakimś wyjeździe. Robią ciasto, nie robią z ksylitolem, bo robią z cukrem.
No to wiadomo, że sobie zjem i przecież nie umrę, mam nadzieję, od dwóch czy trzech dni słodyczy na miesiąc czy na dwa miesiące. Zwłaszcza, że to nie są takie słodycze Nie są dni słodyczy typu, że zjadę od rana do nocy, tylko jakiś jeden deser gdzieś, tak? Także. . . A przez większość życia jadłem słodycze codziennie. Naprawdę, przez większość życia. Przez co najmniej 80% życia jadłem codziennie cukier biały. Więc i tak jestem mega wdzięczny, że nie zdążyło mi się jeszcze coś wypełniać rozwinąć przez ten czas, bo przez tyle lat jedzenia to naprawdę niejeden już dostał raka i umarł.
A mój organizm jakoś z tym dał radę, natomiast nie chciałem go już więcej katować w ten sposób. Także to jest to. Jedziemy dalej. Alkohol free, alkohol free. To jest kolejna rzecz. Badania wszystkie są jednoznaczne, że alkohol nie daje nic dobrego, a w dodatku nie daje nic W dodatku ja nie lubię korporacji, więc bardzo dużo się dowiadywałem, jak system, czyli korporacje plus politycy nas oszukują na różne sposoby. I oczywiście, banksterka to to, to tamto, wiadomo. Branża cukrowa to jest jeden wielki wał. Branża farmaceutyczna tyle oszustw robi, że szok.
Natomiast tak samo jest w branży alkoholowej, okazuje się I okazuje się, że branża alkoholowa wymyśliła sobie, wytypowała wiele lat temu jakiś rodzaj alkoholu, który będą promować jako ten zdrowy wyjątek. Czyli jak ludzie się zorientują, że alkohol jest. Ale potem się okazało, że ludzie się zorientowali, że przez alkohol to są same problemy. Ludzie są agresywni, ludzie są alkoholikami, rozpadają się rodziny i tak dalej. Trochę problemów. Więc branża alkoholowa wymyśliła, że wytypuje tego jednego zdrowego kandydata i zacznie wymyślać i kłamać, manipulować sobie i wybrali czerwone wino.
I przez parę lat wałkowali na ten temat do tego stopnia, że dzisiaj większość ludzi na świecie uważa, że czerwone wino to jest w sumie spoko, bo ono coś robi na trawienie, na coś tam, więc mówię Ci wprost, nie! Czerwone wino jest tak samo do bani, jak piwo, jak woda itd. itd. Jasne. Ja wiem, wszystko zależy od ilości alkoholu. Czyli paradoksalnie to piwo jedno może być zdrowsze, znaczy mniej niezdrowe niż butelka wina, bo procentowo licząc alkoholu będzie więcej w winie. No i z drugą strony jedna lampka wina będzie zdrowsza niż jedna małpka wódki, tak? Bo bo będzie tam więcej alkoholu w tej małpce.
Natomiast co do zasady, nie ma czegoś takiego, że ktoś potrzebuje pić wino, bo to mu coś tam poprawia. To może co najwyżej, jak jest rzadko pite, to nie zaszkodzić. I to jest wszystko, co alkohol dla Ciebie może zrobić. W najlepszym wypadku nie zaszkodzi. Jest to trucizna. Z drugiej strony, to jest to, co jest w stanie jest pyszna, a w dodatku czasem z kimś się dobrze nawalić to nie jest być może taka tragiczna rzecz, zwłaszcza jeżeli ktoś ma nerwy na wodze, tak? Bo ja się na przykład zmieniam po alkolu w misia. Jestem sympatyczny, fantastyczny i tak dalej, więc nie wszczynam burt i tak dalej.
W związku z czym, jak ktoś może, to to czemu nie? Byle to było naprawdę rzadko. Tak jak mówię, na koniec lutego 2023 miałem 4 lampki wina wypite. Uważam, że to spoko. W marcu mam plan z kolegą się spotkać i wypić parę lampek więcej na jednym posiedzeniu. Ale potem znowu przez parę tygodni nie będzie ani jednego A kiedyś, w sensie jeszcze rok temu, miałem codziennie jedną lampkę wina. Do obiadu, do kolacyjki, do farmazony. I się okazywało, że z czasem zaczyna mi się coś dziać po prostu. Jakoś tak gorzej śpię.
Na to się znalazły badania, że faktycznie po alkolu się dużo gorzej śpi i znowu jest mniejsza produktywność itd Potem czasem coś zabolało itd. Potem stwierdzim, kurcze, a już zwłaszcza jako człowiek, który miał w dzieciństwie wirusowe zapalenie wątroby, czyli żółtaczkę, no to wątroba tych ludzi jest zawsze trochę w gorszym stanie. Więc one są jeszcze bardziej zepsute bardziej narażone na marskość wątroby. Czyli ktoś, kto nigdy nie miał żółtaczki, dopiero jak będzie grzał w palnik równo, no to w końcu ta wątroba mu siądzie. A ktoś, kto żółtaczkę miał, wcale nie musi grzać równo w palnik, tylko może regularnie pić i to może wystarczyć.
Więc stwierdziłem w końcu, że kurczę, zwątpienie nie jest dla mnie problemem zwłaszcza, że to jest taka lipa, bo wotroba nie boli. Jak boli, to już zazwyczaj jest bardzo, bardzo źle. Fatalne to są choroby, więc stwierdziłem, że trzeba poluzować i pić okazyjnie, rzadko, jasne, w Hiszpanii, winko, na plaży. Dobra, wszystko dla ludzi. Ale właśnie, żeby to nie było takie wszystko dla ludzi na zasadzie poniedziałek alkohol, wtorek cukier, a wtorek woda środa haszysz, nie wiadomo co. Nie można tak, bo to jest świetną wymówką też dla ludzi, tak? No wszystko dla ludzi, wszystko jest dla ludzi. Nie jest tak. To nie jest prawda.
Jak to jest prawda, to powiedz mi, jaka dawka pedofilii jest dla ludzi? Ile? Jedno dziecko dopaść miesięcznie czy rocznie? Ile? No widzisz, nagle się okazuje, że zasada wszystko jest dla ludzi nie działa. Pedofilia nie jest dla ludzi, powinna nie istnieć, powinno jej być zero. Samogwałtów powinno być zero na świecie i już. To nie jest dla ludzi. Tak samo jak napoje energetyczne, to nie wszystko dla ludzi, czasem, nie? Tak samo jak mięso z marketów, z tym całym syfem. To nie jest dla ludzi, tego powinno nie być wcale. Kolejna rzecz świetna, chodzenie boso. Chodzenie boso, czyli w domu chodzę boso, nie używam żadnych kapci.
W biurze chodzę boso, nie używam żadnych kapci. Usunęło mi się z góry Samo płasko stopię z tego, co ciekawe, w parę miesięcy, choć wcale to nie był cel. Celem było zupełnie coś innego, że czułem po prostu, że jak chodzę bosko, to jakoś nie wiem, tak się bardziej czuję uziemiony, powiązany z ziemią, z gruntem. No nie wiem, po prostu jakoś mi tak lepiej. Lepiej czuję się wolniejszym człowiekiem. Oczywiście nie chodzę jak Cejrowski, ale po mieście na BOSO, jak również w hotelach. Jak jadę gdzieś w podróży, to wtedy biorę jakieś tam kapcie, no bo w tym hotelu, ja nie wiem, kto tam stąpał i co mu ze stopy odpadało.
Pracowałem kiedyś w śmieciach i jak się wchodziło pod prysznic wśród śmieciarzy, to się widziało naprawdę. Niektórzy, niektóre ziomki to tam dosłownie grzyby im ze stóp odpadały. I to naprawdę potem stwierdziłem, dobra, wolę już w tym całym smrodzie po śmieciach wracać do domu. Wchodziłem przez to pieszo, bo do autobusu już nie mogłem wchodzić w takich warunkach. Więc wracałem do domu pieszo i się kąpałem w domu, bo jak raz zobaczyłem, co tym ludziom odpada z nóg, to stwierdziłem, matko boska, jak to się dzieje bo ja tu nie chcę być w pobliżu. W każdym razie, dlatego też w hotelach oczywiście kapcie wskazane, natomiast w domu czy w biurze świetna sprawa, rewelacja, rewelacja.
Tyle rzeczy, po prostu to jest dziwne, bo na to nie wiem, czy są badania jakieś, bo nigdy nie znalazłem, nie szukałem nawet, ale naprawdę czuję się jakoś tak wolniejszy, fajniejszy, bardziej w tym kierunku wolnym człowiekiem, nie powolniejszy, tylko bardziej wolnym człowiekiem. Polecam każdemu spróbować. Kolejna świetna rzecz, którą robię regularnie, to jest trening jogi.
Joga jest rewelacyjna i na to również wiele badań jest, wiele z nich znalazłem, ale widzę też po sobie, że jest to bardzo przyjemne Faktycznie, jak się człowiek chociaż trochę porozciąga, ja to robiłem wcześniej tak, że tam raz czy dwa razy w tygodniu miałem pełny godzinny trening, ale potem sobie to, jak już obczaiłem, jakie to są ćwiczenia i zacząłem je robić samemu, no to sobie je robię po prostu na koniec treningu siłowego, tak? Czyli jak już popodnoszę jakieś tam ciężarki, to sobie je robię na koniec To na koniec rozciąganie, które w moim wypadku przybiera postać jogi. Czyli przez 10-15 minut sobie robię parę tam różnych jogowych pozycji.
Dlatego, że po spinaniu mięśni rozciąganie to jest dobra rzecz. A joga ogólnie uspokaja. Jest fajna, jest sympatyczna, jest prosta I jest praktycznie dla każdego, bo nawet jak kobieta ma okres, to może robić inne ćwiczenia niż te. Wybrać sobie zestaw. Osoba w ciąży nawet może ćwiczyć jogę, tylko musi pominąć niektóre ćwiczenia. Więc dla każdego coś jest. Więc joga jest rewelacyjna i dobra Kolejny nawyk, szybkie reagowanie zdrowotne. Co mam na myśli? Otóż, jest takie myślenie magiczne, które ja również podzielałem, że nie można iść do lekarza, bo coś znajdzie. Czyli, że jak nie pójdę, to tego tam nie ma I to myślenie, no niestety, ono się kupy nie trzyma.
A w dodatku przecież wiemy, że im wcześniej ktoś coś wykryje, tym lepiej, no bo tym łatwiej to coś wywalić. I oczywiście w wieku 20, 20 kilku lat mnie to nie obchodziło, bo byłem nieśmiertelny Jak każdy w tym wieku poza kimś, kto już choruje. Natomiast ktoś, kto nie choruje, to wiadomo, nieśmiertelny, nic mi nie tknie. Natomiast czas leci, czas leci. Potem miałem tę otyłość, ważyłem 112 kg, już miałem bóle serca, już się różne rzeczy działy. I zacząłem widzieć, że kurczę, mnie się jednak da zdjąć z planszy A wolałbym nie. Nie żeby ta plansza była idealna, ale jednak nieźle mi się na niej gra.
Ze skuszczym stwierdziłem, że nie może tak być i że nie mogę do zdrowia podchodzić na zasadzie farmazonów. Tam najważniejsze, najważniejsze tylko konkretnie to akcje czyny świadczą o człowieku, a nie jego pitolenie. Więc stwierdziłem, dobra, to teraz ciężko mi coś naprawić, jeżeli nie będę o tym wiedzieć. I mimo, że oczywiście jest takie ryzyko, każdy się tego boi, że pójdziesz, zrobisz standardowe badania, a dowiesz się czegoś, czego nie wiesz co jest straszne i że te wszystkie emocje. . . Zauważ, że to jest najciekawsze, że my się najbardziej boimy strachu. No bo przecież jeżeli teraz w naszej wątrobie coś się psuje, to to się psuje niezależnie od tego, czy wiemy, czy nie wiemy.
Czyli i tak padniemy. Zakładając, że tego nie uleczymy i tak dalej, to i tak padniemy i już padniemy, tak? Więc my się nie boimy tego, że padniemy, idąc do lekarza, tylko my się boimy strachu. Zobacz jaki metastrach. Boimy się iść do lekarza, bo jak on nam coś powie, to będziemy przerażeni. To Ci dopiero numer. Natomiast nie wiedząc, ciężko będzie z tym się poradzić i trzeba się coś z tym zrobić. I tyle. Nawet wiele różnych rzeczy pokazuje badań, że np. zdrowe owoce, warzywa itd.
, witaminy, że to wszystko drastycznie zwiększa szansę niezachorowania na różne rzeczy, zmniejszenie ilości mięsa spożywczych drastycznie mniejsze szanse są na raka, na zawał, na cukrzycę, ale również badania pokazują, że jak już się zachoruje i wtedy się te rzeczy wprowadzi, to poziom wyzdrowienia jest dużo mniejszy. Czyli w praktyce, upraszczając, 100 razy łatwiej zdrowymi nawykami zapobiec zakaźnikowi z chorobie niż ją wyleczyć. A z kolei wyleczyć znacznie łatwiej, im ona jest mniejsza, bardziej początkująca itd. Więc mimo, że nikt z nas nie chce słyszeć złych wieści, to ja w końcu dojrzałem do tego. Potrzebowałem na to prawie 40 lat, żeby do tego dojrzeć że jednak jak coś się dzieje, trzeba iść.
Jak ostatnio złapała mnie grypa żołądkowa i nie byłem pewny, czy to jest grypa żołądkowa, bo mnie tak bolał brzuch, że naprawdę żyć mi się nie chciało. Dosłownie żyć się nie chciało. Ból jak cholera. To po paru godzinach stwierdziłem, dobra, jadę, a nóż mi powiedzą, że to jest wyrostek. Bardzo bym nie chciał. Bałem się tego jak chodzi bo wiadomo, wyrostek, no niby to nie jest jakaś, nie wiadomo jaka operacja, rutynowa, choć jak powie lekarz, nie ma rutynowych operacji. No ale jednak, jednak jestem człowiekiem, któremu w sumie takich zabiegów nie robiono, żeby go rozcinać i tak dalej.
Jakoś mi się, miałem farta zawsze w życiu, że poza wyrywaniem ósemek, to tam się nie robiło A to nagle co? Wezmą mnie i to jeszcze na spontanie, pojadę tam, szybkie badanie i powiedzą, że przejdzie do otrzewnej, no to trzeba szybko operować. Nigdy nawet nie byłem w śpiączce farmalogologicznej, to się chyba tak nie nazywa, nie byłem w anestezji Więc nawet tego się boję. Co to będzie? A co, jak się okaże, że jestem na to uczulony, już nie wstanę, dostanę zawału? Boże. Więc widzisz, taki jestem mięczak lekarski, trzeba przyznać wprost i uczciwie. Ale, ale stwierdziłem, że faktycznie, jak to jest wyrostek i to się rozleje, no to umrę.
No i cóż, to jest tak A nie chce. No więc pojechałem do lekarza z tym stresem i strachem. No i cała pani podotykała, pomacała, wbiła mi dwie strzykawki w tyłek po raz pierwszy w życiu. Zawsze coś nowego człowiek przeżyje. Ale się okazało, że nie było to wcale nieprzyjemne, ani bolesne. No i tyle. I się okazało, że tym razem szczęśliwie z tym lekarzem Mój strach miał wielkie oczy, ale cieszę się, że to zrobiłem, pojechałem i ze spokojem wróciłem do domu. Dalej z cholernym bólem brzucha, ale już ze spokojem, że nie trzeba mnie operować, ani nie będę jutro umierać, tylko muszę pocierpieć trochę i już. Więc to jest to.
Różne znamiona mi się zaczęły pojawiać na stronie na ciele jakiś czas temu. I jedno było takie dziwne i stwierdziłem, dobra, idę z tym. Nie chce mi się do dermatologa, ale idę. W ogóle powiedzcie mi, dlaczego dermatolog chce, żeby chodzić do niego w masce? O co tu chodzi? Bo ja rozumiem, znaczy mogę zrozumieć ewentualnie, jak coś już naprawdę jest takie maskowe, dobrze, to idziesz do lekarza pierwszego kontaktu, czyli tam, gdzie przychodzą Ci wszyscy ludzie, którzy coś boli, rzygają ebolą po prostu, kaszlą COVID-em, mają grypę, smarkują Dobra, no to przynajmniej ta maska spowoduje, może, że ten człowiek, wstyd mu będzie, że w tej masce siedzi, to usiądzie dalej. Nie wiem, ale może.
Ale do dermatologa? Będę sprawdzać znamiona, a oni tam w maskach siedzą? Że co? No ale dobra, logikę w zasadzie W zasadach pandemicznych to ja już dawno porzuciłem, bo tam się kupy nic nie trzymało nigdy od pierwszego dnia. No ale dobra, więc poszedłem do dermatolożki i stwierdziła, że wszystkie tu znamiona są spoko, jedno jest takie podejrzane, możemy je profilaktycznie wyciąć. No i je wycięliśmy i tyle, zabieg był w miarę tam luźny. No i tyle. I teraz, co? mam tylko obserwować, raz do roku chodzić, bo faktycznie jakiś tam, żeby pilnować. No i już. Czy to jest dla mnie jakaś frajda, chodzić po lekarzach? Zdecydowanie nie.
No ale co zrobić? Co zrobić? Także wolę wiedzieć. Jak coś mnie będzie bolało, pójdę. Pójdę, sprawdzę. Pamiętam, jak to było jak miałem pierwszego covida dwa miesiące przed pandemią. To było ciekawe, bo oficjalne kłamstwo jest takie, że w marcu był pacjent zero, ja miałem covida w styczniu w Polsce i poszedłem do lekarki, ona sprawdziła objawy, bo tam miałem 35 stopni i w ogóle ledwo dychałem, ale nie umierałem. Natomiast było to bardzo ciekawe Było to mega słabe, no więc poszedłem do lekarki, bo to już był ten etap, że stwierdziłem, że tak, trzeba sprawdzić, żeby nie było nie wiadomo co.
No i ona mówi, tak se żartowaliśmy, nie był Pan może w Chinach ostatnio na wczasach? Ja mówię, nie, nie, nic z tych rzeczy, tylko we Włoszech i Hiszpanii. A to nie, tam chyba nie mają tego potem się okazało, że jednak mieli. W każdym razie, no i tyle. Więc warto wiedzieć. Warto wiedzieć, mimo że wiedzenie jest nieprzyjemne. Niestety. Ale jednak, lepiej wiedzieć, żeby móc zareagować. W dodatku przecież pod wpływem tego strachu łatwiej się wdraża nawyki, tak? Przychodzi człowiek, lekarz mówi mu, że coś tam widzi na tym prześwietleniu.
Samo to, że coś tam widzi, już powoduje, że rzucenie palenia albo alkoholu, albo energetyków, albo czegoś tam jest coraz łatwiejsze, czyż nie? Już jest jakoś tak prosto Także tyle. Jedziemy dalej. Łóżko o 22. Mam taki nawyk, który oczywiście mierzę jak wszystko, że o 22 mam być w łóżku. Nie muszę tam od razu spać, ale. To by musiało zasypiać, patrząc na zegar i potem to zapamiętać i rano wspisać. Bez sensu. Pilnuję więc, żeby o 22 być w łóżku. Ryzyko, że tam coś niewłaściwego będę robić jest małe. No bo nie mam w sypialni telewizora, bo to jest absurd w ogóle.
Żeby mieć w sypialni telewizor? Nie, nie Dzięki, cześć, ale ja wolę mieć spokojny umysł, zasypiać normalnie i na spokojnie. Natomiast oczywiście ludzie mają w sypialni komórkę, co też nie jest najlepszym pomysłem, no ale jak już mają, no to dla mnie komórka nocą nie jest zbyt ryzykowna, bo co ja tam robię na tej komórce jak już? Czytam książkę. To jest męczące. Nie da się czytać książki do 3 w nocy. Nie, książka jest męcząca. Netflixa nie oglądam na komórce, bo to niewygodne. Więc to tam nie. bardziej naukowego, to też nie zaszkodzi.
A nie da się też tego oglądać godzinami, zwłaszcza w nocy na zmęczeniu, więc ryzyko komórkowe jest niewielkie, więc nawet jak tam 23. 30 już się zmęczę wszystkim, to zasnę. Więc pilnuję tylko, żeby o 22. 00 być w łóżku, bo nie chodzi o to, żeby się spinać do wstawania do łóżka rano określonej porze, tylko żeby zadbać o. . . pójście spać o odpowiedniej porze. To tam jest klucz ukryty. Polecam książkę Dlaczego śpimy? doktora Matthew Walkera, bo to Was przekona, dlaczego naprawdę.
Sen to jest jedna z najważniejszych rzeczy, o jaką trzeba zadbać, jeśli chcesz być zdrowym i jednocześnie produktywnym Kolejna rzecz, ważę się codziennie, mimo że dietetycy zalecają raz w tygodniu, ale ja chcę widzieć. Jak tylko dziś jest 1,5 kg więcej niż wczoraj, ja od razu chcę to widzieć, czuć ten ból i reagować. Ciągle się ważę, jestem maniakiem ważenia się, dlatego że miałem otyłość w pewnych różnych miejscach, gdzie byłem Tu na przykład na bicepsach do końca życia będę mieć roztępy przez to. Już nigdy na plaży nie będę piękny. Nawet jak będę mieć fajne mięśnie, to zawsze to będą mięśnie obarczone białymi roztępami. I tak dalej. Więc cenę płacę już na zawsze.
Być może jakieś moje narządy są w gorszym stanie przez to wszystko z przeszłości, co się dopiero za parę lat wyłoni i każe mi życie za to zapłacić. Nie wiem, mam nadzieję, że nie, ale teraz już chcę o to bardzo dbać i w tym celu ważenie się codziennie jest dla mnie takim rytuałem. Myję rano zęby, wbijam na wagę i widzę, czy kontrolujemy to, czy widać, że to jest coś Wszystko jest dobrze, bo kontrolę stracić łatwo, zwłaszcza na jakichś wczasach itd. Kolejna rzecz siłownia. Codziennie robię trening 5 razy w tygodniu. Jest to trening akurat w tym momencie.
Trenuję już sam sobie w biurze, więc to jest spoko, bo mogę robić większe przerwy między seriami, np. zrobić jedną serię po 5 razy w tygodniu czy ćwiczenie, potem sobie coś zrobić przy komputerze biurowego, nadzorować jakieś podcasty norweskie itd. Potem znowu sobie coś robić, poćwiczyć. Więc różnie to bywa, jest to wygodne, fajne, sympatyczne, no i zdrowe, o to chodzi. Kolejna rzecz. Każdego dnia piję szklankę kurkumy z cynamonem i pieprzem. Pieprz dlatego, że wprawdzie smak wtedy jest gorszy, ale kurkumina ma 2000% więcej wartości odżywczych pod wpływem piperyny z pieprzu. Więc Piję taki drink, że tak powiem, każdego wieczora.
Jest to naprawdę niezłe, ostre, jak ktoś lubi ostre smaki, ale naprawdę jest to ciekawy napój. Ciekawy napój, piję każdego wieczora. Dużo wartości odżywczych, badania pokazują, że kurkumina, jak i cynamon, jak i piperyna, to są mega zdrowe rzeczy, które są bardzo dobre W dodatku łatwo się w takiej formie przyswaja. Jak ktoś lubi, to mógłby sobie dodać jakiegoś mleka migdałowego czy ryżowego, tworząc tzw. złote mleko. Świetny napój. Wszyscy wegani go pewnie znają. Naprawdę bardzo, bardzo dobry.
Ale ja wolę bez tego mleka, bo to już zazwyczaj piję w okienku moim bezjedzeniowym czyli gdy już jest 19, 20, 21, a zwłaszcza jak chce mi się, zdarza się rzadko, ale jak mi się zachce jeść o 20, no to ciepły napój jest najlepszym rozwiązaniem. Herbatka, kawa. Teraz piję bezkofeinową, to mogę sobie kawę nawet o 23 wypić. I to jeszcze z dziećmi mogę wypić. One też mogą wypić kawę bezkafeinową, co za problem. W związku z czym, albo to, albo ta kurkuma. To jest też świetna rzecz. Mogę sobie wypić, to nie ma kalorii, więc nie odpala trawienia, czyli nie przerywa postu, a jest bardzo, bardzo zdrowe.
Kolejna rzecz, zielona herbata. Piję również codziennie. Zielona herbata ma dowiedzioną skuteczność w zapobiegach, w zakresie zapobieganiu rakowi, wielu różnym odmianom raka. Oczywiście nie w 100% przypadków, ale drastycznie zmniejsza szansę na tego typu choroby, na inne również, zawały itd. Więc piję zieloną herbatę codziennie. W moim wypadku jest to bezkofeinowa zielona herbata, bo znowu nie chcę kofeiny Herbata ma kofeinę, więc znalazłem bezkofeinową. I w dodatku lepsza jest w liściach, a nie w torebkach. Do torebek często niektóre firmy, zwłaszcza chińskie, używają dosłownie wybielacza, różnych substancji chemicznych, które działają jak wybielacze Nie mówiąc o jakości samych tych liści.
Pamiętajmy, że wszystko co jest chińskie, a jest spożywcze, powinno nie gościć na naszych stołach. Ani chiński czosnek, ani chińska herbata nie jedz takich rzeczy, ponieważ Chiny mają dużo mniej, albo dużo bardziej lajtowe prawo odnośnie chemikaliów, zwłaszcza tych na eksport. Tak, czyli jak oni chcą, to chcą i spryskają grubo ten swój czosnek albo te swoje liście herbaty, to lelo im to. I Europejczycy zjedzą i wypiją ich problem, tak? Natomiast w Unii dalej nie jest idealnie, ale jednak te zasady są dużo bardziej hardkorowe. Więc herbata z Japonii na przykład. Ja teraz piję zieloną herbatę z Japonii, z Japonii, z Japonii liściastą, bez kofeiny. Nie jest to tanie.
Ona jest zawsze droższa, zwłaszcza, że ona jeszcze jest bio w tym wypadku. Więc bio z Japonii, nie z Chin, liściasta i bez kofeiny. To naprawdę jest dużo elementów wpływających na cenie, więc ona jest cholernie droga, można powiedzieć, ale warto. Ale warto, a jak ktoś chce oszczędzać, no to oczywiście można Może pić tam jakąś tańszą. Dobry napój i zdrowy. Kolejna rzecz. Codziennie biorę białko i kreatynę, dlatego że ćwiczę. Kreatyna to jest ciekawa substancja, ponieważ jest najlepiej zbadaną substancją związaną z treningiem siłowym i jednoznacznie dobra Czyli praktycznie nie ma efektów obocznych.
Mówię praktycznie, bo były jakieś dwa przypadki chyba na świecie, które być może miały związek z kreatyną, ale nie wiadomo dlaczego. Więc naprawdę kreatyna jest turbo dobra. Pod tym kątem zdrowa nie ma tutaj problemów. A białko z kolei, dlaczego biorę białko? W moim wypadku białko jest bardzo dobre Jest to białko z grochu firmy Ostrovit, czyli wegańskie. Dlaczego? Ponieważ siłą rzeczy weganizm powoduje, że trochę łatwiej o dysproporcje, czyli żeby za dużo było węglowodanów, a za mało białka i tłuszczu. Oczywiście to tak czy siak nadrabiam na różne sposoby, ale właśnie dwa z nich to są takie, że piję oliwę z oliwek Dolewam sobie do posiłku trochę oliwy z oliwek, co najmniej 2 łyżki.
Do tego łykam witaminy ADEK zawsze też w oliwie z oliwek. I do tego, czyli tu nadrabiam tłuszczu zdrowego, czyli nie olej słonecznikowy, nie olej rzepakowy. Tego w ogóle człowiek nie chce Człowiek nie powinien jeść tych dwóch rodzajów oleju. No to też są badania. W ogóle człowiek nie powinien używać tych dwóch rodzajów oleju. Rozumiesz to? Słonecznikowy i rzepakowy. Wyrzuć to od razu. Nie pij tego. To już naprawdę lepiej.
Jakiś tłuszcz zwierzęcy, mimo że nie jest w moim interesie mówienie takich rzeczy, ale no z niezwierzęcych oliwa z oliwek lub olej kokosowy w niedużych ilościach, a ze zwierzęcych to tam nie wiem, bo też nie wszystkie, ale na pewno nie olej rzepakowy słonecznikowy. Więc tym nadrabiam tłuszcz, a białko z kolei nadrabiam białkiem, białkiem, które sobie zapodaję. No i tyle. I mam Kolejna rzecz, woda. Piję dużo wody, to na pewno jest to filtrowana woda. Tylko na wyjazdach kupuję wodę w plastiku, bo tam nie za bardzo jest wyjście, chyba że wyjazd jest bliski, to mam swoje butelki i biorę swoją wodę. Natomiast ogólnie plastiku staram się unikać.
Po pierwsze ekologia to już jest taka prawdziwa ekologia Nie ta ekologia, a nie te budynki zeroemisyjne z Unii, tylko plastik to jest prawdziwa ekologia. Ten plastik się długo rozkłada, jest bez sensu, że on powstaje i tak dalej, więc tylko na wyjazdach, jak nie ma innej opcji. Natomiast druga rzecz, niektóre badania sugerują, że w plastiku jest bisfenol A, który się wlewa Przedostaje do tej wody, my to potem pijemy, to psuje nam narządy. Więc też bez sensu. Dlatego kupiłem filtr. W moim wypadku kupiłem na kunasystem. pl. Jest to mój znajomy, nie mam z tego prowizji, ale jest to znajomy. Więc takie quasi polecenie.
Zamontowałem sobie taki filtr i w biurze, i w domu Nie mam filtrowaną wodę z kranu. Podobno można bez filtrowania też pić wodę z kranu, aczkolwiek ja bym się bał, bo tam jednak jest trochę chloru i różnych innych rzeczy, więc wolę jeszcze bardziej mieć to przefiltrowane pod wpływem tych. . . pod kątem takich substancji. No i tak naprawdę z kranu leję sobie zdrową wodę, piję wiele razy dziennie i gra, robię, robię, robię z niej herbatę też i tak dalej, kawę, więc tylko taka przefiltrowana woda i zawsze 100% dobra, jest OK. Co dalej? Ćwiczenia na kręgosłup.
Odkryłem kiedyś, że bolał mnie kręgosłup, odkryłem też, że było to przez siedzenie nadmiarem przy komputerze, zwłaszcza jak to jeszcze nie miałem monitora, więc patrzyłem w dół na ekran laptopa. Potem kupiłem monitor, patrzyłem już do przodu, to mnie trochę mniej bolały plecy i kręgosłup, a potem jak zacząłem stać przy stojącym biurku, to od paru lat mnie kręgosłup nie boli. Niemniej jednak, dalej jest skrzywiony i to jest fakt, i dlatego robię różnego rodzaju rzeczy rodzaju ćwiczenia. Yoga dużo pomaga na kręgu osób. Robię jakieś ćwiczenia przy ścianie.
Robię to codziennie, bo jest to ważna sprawa i nie chcę robić tak, że będę czekać aż za 30 lat, będę jakiś taki pochylony, jak kiedyś wszyscy mieli garba na starość. Teraz już nie są na to części Nie chcę tego wtłaczać w siebie. Oczywiście znowu będzie jakaś impreza, wesela, spotkanie gdzieś tam albo zagranica i będziesz mieć smak na frytki. To jest cyw. Nie chcę tego wtłaczać w siebie. Oczywiście znowu będzie jakaś impreza, wesela, spotkanie gdzieś tam albo zagranica i będziesz mieć smak na frytki No to wiadomo, że tych frytek nikt nie robi na oliwie, byłoby za drogo. Albo, że pieczone może będą, a tych też smażone.
No więc wiadomo, że będzie to olej najtańszy, jakiś popularny olej i tak dalej. Ja na przykład lubię hinduskie żarcie. Niestety ono jest zazwyczaj robione na takim podłym, wstrętnym oleju. No i co? Co mam poradzić? Ale jak jestem za granicą, to sobie już zjem. Natomiast nie codziennie. Mnóstwo ludzi znam, którzy robią to codziennie. Codziennie smażą na oleju słonecznikowym albo rzepakowym. Co? Przecież to jest zwykła trucizna. To jest zwykła trucizna. To nie jest coś, co ewentualnie jest trochę niezdrowe Olej rzepakowy był stosowany tylko w samochodach i został genetycznie zmodyfikowany, żeby on nie otrucił ludzi od razu. Żeby ludzie w ogóle go mogli spożywać i nie umrzeć.
Rozumiesz to? I teraz jedzą wszyscy ten olej rzepakowy genetycznie zmodyfikowany. Oczywiście ci sami ludzie narzekają Nie róbmy tego, to jest Twoje zdrowie. Twój prak lub jego prak. Ach, artysta mi się odpalił. Także nie, to tylko na wyjazdach bardzo rzadko jasne. Wszystko dla ludzi, znowu jak najbardziej, ale znowu, tak jak mówię, tylko kiedyś gdzieś I dlatego też ja codziennie nie jem w restauracjach, bo bardzo rzadko restauracje mają w pełni zdrowe jedzenie. Albo stosują cukier. Nie kupisz deseru z ksylitolem. Tak samo jak smażą, to zazwyczaj na byle czy. Na badziewiu, oleju słonecznikowym, rzepakowym, albo jeszcze jakimś gorszym Więc to jest ciężkie. Czyli restauracje tak naprawdę. . .
Ja bym ograniczył, bo jadłem przez jakiś czas codziennie obiad w restauracji. I w końcu stwierdziłem, że nie kontroluję tych składników. Nie wiem, czy ten bakłażan jest bio, czy on nie jest bio. Nie wiem skąd on jest. Olej na bank jest do bani. Nie wiem, niektórych przepisów nawet nie znam więc nie wiem co tam dowalili tak naprawdę. Także stwierdziłem, że trzeba to inaczej zrobić i dlatego też mam catering indywidualny, można powiedzieć, czyli przygotowany zgodnie tutaj z konkretnie z moją prośbą, że tak powiem, konkretne posiłki, takie i siakie, takie makro ma być i tak dalej. Także i wszystko bio, itd.
No i to jest zdrowe, w przeciwieństwie do oleju rzepakowego i słonecznikowego. I odżywiając się tak na co dzień zdrowo, to wtedy mam czyste sumienie, że dobra, w weekend sobie gdzieś pojadę i się tam nażrę. I co? Nic się nie stanie. Wręcz przeciwnie. I będzie nawet spoko. Kolejna rzecz, wyłączanie korekta Mam komórkę wyłączoną na noc, i tak do mnie by nikt nie dzwonił z żadnym emergency, bo do mnie i tak się nie dzwoni. Także tyle. Wyłączam komórkę na noc, czuję się wtedy lepiej, bezpieczniej, milej, sympatyczniej, mój mózg jest spokojniejszy, nie chodzi mi coś tam w tle itd.
Chcę mieć komórki na noc bo są dwie, więc wyłączone na noc, cisza, spokój. Rano włączam, kiedy już jestem gotowy zacząć robotę. Kolejna rzecz, oczyszczanie powietrza, zwłaszcza zimą, kiedy niestety powietrze jest dobani. Mam oczyszczacze powietrza, filtry powietrza, znowu kupiłem w firmie Kuna System u kolegi Więc polecam, tak, tam. Są różne do wyboru. Niestety jest to wydatek tysiąc, dwa, trzy tysiące nawet, jeżeli mówimy o tych najlepszych. No ale tak niestety jest. Polacy palą wszystkim jak trzeba, zgodnie z tym, co im pewien polityk polecił. Więc palą nawet oponami. I mój oczyszczacz powietrza ma jednocześnie czujnik Czyli on pokazuje, jak jest powietrze.
No i faktycznie, w centrum zimy, że tak powiem, jak różne dymy są z ulic, z kominów widoczne, to faktycznie ten oczyszczacz pokazuje na różowo. Różowy to jest ten najgorszy, że totalny syf. A latem, jak go włączę, to on jest cały czas niebieski. W zasadzie wychodzi na to, że mogę go wyłączyć, bo nie ma czego oczyszczać. Więc Rzeczywiście to tak jest, czyli to jest dowód, że to nie od samochodu, tylko od tego, czym ludzie palą. Znam ludzi, którzy pieluchy wrzucają do pieca. Naprawdę to jest żenujące. To jest typowo zausiłowanie morderstwa. Moim zdaniem oni powinni zostać osądzeni.
Bo robienie takich rzeczy jest niebezpieczne no to co? To jest typowo mordowanie innych ludzi, bo wszyscy tym będą oddychać. Ktoś idzie w tym czasie na spacer z dzieckiem, no to tak naprawdę raka robisz temu dziecku, paląc takie rzeczy. No nie, wow, nie. No ale dobra. Ktoś powie, no ale muszę, bo nie mam pieniędzy i tak dalej Wiesz co? To zamiast mordować ludzi robiąc raka setką obcych ludzi, to se kup cztery swetry i se siedź w tych swetrach. Może Cię to zmotywuje do zmiany pracy albo coś, ja nie wiem, ale siedź w czterech swetrach. Portugalczycy tak robią. Mają nieogrzewane domy.
Ja wiem, u nich nie ma minus 20, ale jest minus 10. I też siedzą w czterech swetrach I oni się dziwią, że w Polsce ludzie w t-shircie siedzą w zimie w domu. Naprawdę, wiem, uczyłem się portugalskiego z portugalczykiem przez parę lat tutaj, więc wymienialiśmy się ciekawostkami kulturalnymi. I on powiedział, to jest ciekawe dla mnie w Polsce, że ludzie tak grzeją, żeby siedzieć w t-shircie. W Portugalii nie do pomyślenia. W Portugalii człowieka w t-shircie Nie widziałem nigdy w domu poza latem. Oczywiście. Ale zimą nie. Zimą się bierze swetera, jak trzeba to dwa. No to pogadał. No i tyle. Więc oczyszczam powietrze.
Mam to w biurze, mam w domu, w każdym pokoju. Również w pokojach dzieci. To jest bardzo ważne. I tak dalej Jest to bardzo, bardzo pomocne. Co ciekawe, mój syn miał astmę, która podobno jest nieuleczalna. I się okazało, że jak kupiłem oczyszczacz powietrza, to przestał ją mieć. A astmę miał naprawdę nie taką, że trochę sobie podyszał czasem, tylko że dwa albo trzy razy o trzeciej w nocy jechaliśmy do szpitala, bo się dusił i musiał mieć to w głowie i zawsze na wyjazdy jeździliśmy ze strzykawkami adrenaliny przy sobie, żeby w razie czego zareagować. Więc to nie było śmieszne. Także polecam oczyszczacze każdemu. Kolejna rzecz. Chodzenie zamiast autowanie.
Jeżeli jest dystans do 2 km, to ja na pewno go zrobię na nogach niż na ścianie Z jakimiś wyjątkami, że nie wiem, albo bym był chory w danym momencie, albo np. jak miałem grypę żołądkową, to wtedy faktycznie wlazłem do windy, jak już musiałem. A tak to normalnie chodzę tylko po schodach i ogólnie chodzę. Unikam auta, chyba że już jadę gdzieś dalej. To jest oczywiste Gdzieś tam, jak mam iść, dystans kilkaset metrów. Mnie to zdziwiło, że ja byłem w stanie pojechać dystans kilometra autem. To jest nielogiczne, to jest debil.
Moim dzieciom mówię coś, co jest brutalne i politycznie niepoprawne, więc przepraszam od razu, ale mówię moim dzieciom to, w co wierzę Jak stajemy przed schodami i mamy przejść parę pięter, mówię im, jak zaczyna się negocjacja, typu, a może windą jedziemy? To ja mówię, kto jedzie windą? I one już wiedzą, co mają odpowiedzieć, bo zawsze od miesięcy mówiłem to samo. Windą jadą ludzie, którzy coś noszą, albo nie którzy są niepełnosprawni, w sensie chorzy albo aktualnie, albo w ogóle. Tak? To jest oczywiste. Tak? Jakbym nie miał nóg, jeździłbym windą. No bo to jest logiczne. Tak samo, jakbym niósł 5 zgrzewek wody mineralnej, której wcale nie noszę nigdy, bo mam wodę filtrowaną.
No ale gdybym niósł, no to bym wszedł do windy, bo to jest spoko albo przeprowadzka i meble nosisz. No to nie będziesz chodzić z nimi po schodach, bo to jest złe i dla ciebie i dla mebli. Więc to jest logiczne. Dla tych ludzi jest winda. A dla całej reszty, czyli jak ktoś nic nie niesie, jest zdrowy, nic mu nie dolega, to dla tych ludzi są schody. Ja pamiętam, że parę lat temu miałem takie wydarzenie Miałem, może już kilkanaście, to było, miałem biuro na 10 piętrze. To było biuro w hotelu Katowice. I tam chodziłem też. Na 10 piętro wbijałem.
Kiedy bym zrobił jeszcze może trzeci wyjątek, że jakbym wchodził, bo prowadziłem też różne szkolenia, no to dobra. Jak miałbym o 10 szkolenie i biegałbym tam na piętro, to bym wchodził na ostatni moment, wszedłbym na przykład w garniturze, no to dobra, wtedy bym nie szedł 10 pięter po schodach, bo to by było niekorzystne dla uczestników, bo bym po prostu śmierdział potem na tym szkoleniu. Ale jak miałbym jeszcze pół godziny, to bym wszedł po schodach i tam bym się na miejscu umył. Po prostu. Więc chodzimy Chodzimy, nóżki, po to mamy nóżki, żeby chodzić. 10 tysięcy kroków to się okazuje, kiedyś była totalna norma, a teraz to jest totalny absurd.
To ja w swoim biurze chyba tyle robię, jeżeli tam praktycznie w ogóle nie siedzę. Ale chodzę też od biura do domu, gdzieś indziej, gdzieś jak trzeba coś załatwić, to też idę i tak mówię Dopóki nie trzeba niczego wnieść, to z żadnej windy nie skorzystam. Albo, tak jak mówię, albo jak mam jakiś bardzo zły dzień, coś mnie tam boli, co się rzadko zdarza, no ale jak już, no to wiadomo. To czy kogoś z rodziny, chociaż mamy nawet taki podział, że jak jesteśmy we trójkę i jedna osoba jest np. kontuzjowana, no to ta osoba jest w stanie się z nimi porozmawiać A reszta ciśniemy schodami i jeszcze się ścigamy, czy będziemy przed windą.
Tak to funkcjonuje. Windy są na takie właśnie okoliczności. Co dalej? Chodzenie. Chodźmy. Jak mamy zdrowe nogi, możemy, to korzystajmy dzięki temu będziemy mieli jeszcze dłużej zdrowe nogi i będziemy mogli chodzić. Kolejna rzecz oliwa z oliwek. O tym już powiedziałem, ale jeszcze tylko dodam. Kupiłem sobie dobrą, chorowacką oliwę z oliwek. Taka jest najlepsza, bo nie jest taka gorzka jak błoska, czy hiszpańska, czy portugalska. Wchodzisz na przykład. . . Nie musisz do Chorwacji jechać, chociaż warto, ale. Wchodzisz na Allegro, znajdujesz sklep, który się nazywa Chorwacki Koszyk i od nich możesz sobie kupić wysokiej jakości chorwackie, pyszne oliwy z oliwek. Fantastyczne to jest.
Na oliwie z oliwek można smażyć, oliwę z oliwek można dolewać do dania. Praktycznie do każdego dania, jak trochę dolejesz, to nawet nie zauważysz, a będzie mięso ponieważ oliwa z oliwek we wszystkich dietach, które są najdrowszymi dietami na świecie, czyli na Okinawie, w Hiszpanii, we Włoszech itd. Wszędzie tam jest oliwa z oliwek. Wszędzie. Przypadek? Nie sądzę. Dlatego warto. Kolejna rzecz. Wystawianie owoców na stół. Przeczytałem ciekawe badania, które w sumie były bardzo ciekawe To było oczywiste, aż dziwne, że ktoś je prowadził, ale zrobili. Ludzie, którzy mają przekąski na stole, są średnio o 8 kg, bodajże, czy 8%, nie pamiętam liczby 8. Nieważne.
Ogólnie są grubsi niż ci, którzy na stole mają owoce. Rozumiesz to? To nie jest żadna zmiana praktycznie Albo na Twoim stole, salonie, w głównym pokoju są banany, pomarańcze i kiwi, i jabłka, albo są tam chrupki, chipsy, batoniki. Co wybierasz? W moim domu, co do zasady, nigdy nie ma chrupków, chipsów, batoników. Mamy taką zasadę, że nawet jak jest Dzień Słodyczy, to nie ma chrupków, chipsów, batoników Czyli dobra, przyjdą święta albo Wielkanoc, albo jakaś okazja, ktoś ma urodziny, jasne. Wtedy hula i dusza, piekła nie ma. Żremy jak świnia. Nie ma problemu. Ale mamy zasady wypisane i podpisane całą rodziną, że kolejnego dnia wszystko idzie do kosza.
Rozumiesz to? Wyobrażasz to sobie? Przyjdzie się święto czyli są urodziny. Wiele razy mówiłem, to też moje rodziny, ale powiem o tym tu po raz kolejny, bo może będzie warto. Są urodziny. Dziecko ma urodziny, je storcik, ludzie przynoszą czekoladę, wystawiamy tę czekoladę, jemy, coś tam to, sram to wam to. I kolejnego dnia do urodziny a tak naprawdę już o północy, jak wszyscy poszli spać, to ja wyrzucam całą resztę cukru. Ponieważ cukier nie może u mnie mieszkać. Cukier może mnie odwiedzać na okazję, ale nie może u mnie mieszkać. Czyli kolejnego dnia tego cukru już nie może być. Czyli nawet, jeżeli dzieci dostały cukierki, słodycze itd.
, to te, czego nie zjadły w dzień urodzin, w nocy trafia do kosza. Ja wiem, to może się wydawać nieeleganckie, ale to nie jest tajemnica. Ja o tym mówiłem wiele razy, więc to, że ktoś przynosi do mojego domu cukier dalej, no to trudno ono, ten cukier trafi do kosza potem. Zawsze, zawsze, bezlitośnie zawsze zawsze trafi do kosza. Tam nie ma wyjątków, ponieważ ja nie chcę swoim dzieciom odejmować od ust. Chcę, żeby sobie czasem, jak każdy, ja też chcę, sobie pojadły jakiś deser. Ale nie chcę, żeby miały raka.
Nie chcę, żeby się uzależniły, żeby zbudowały w dzieciństwie, kiedy nawyki są najmocniejsze, żeby zbudowały sobie nawyk, który nie ma w sobie często jedzenia niezdrowych rzeczy. Bo potem ten nawyk ja sam wiem, ile lat ja potrzebowałem, żeby ten nawyk wytępić. Lata pracy ciężkiej były. Dopiero tak naprawdę trzeba było ogarnąć całą naukę o nawykach, żeby w końcu sobie poradzić z tym najgorszym. Nigdy nie miałem problemu specjalnego z alkoholem czy z nie wiem, z papierosami, nie paliłem i tak dalej, czy już z narkotykami, to już w ogóle, ale z cukrem tak. I tak właśnie sobie z tym poradziłem, ale nie było to łatwe.
Na pewno nie było to krótkie, więc z tego nie chcę. Nie chcę i już. W związku z czym cukier u mnie nie mieszka. Może wpadać w to Także to jest to i dlatego też nie ma przekąsek. Na stole stoją owoce, a w szafce są schowane musy owocowe bez cukru i bez konserwantów. Takie musy owocowe, które tam. to tam macie muz owocowy, zapraszam. No i już. I to jest świetne i faktycznie. Okazuje się, że od kiedy mam jabłka na stole, to częściej jem jabłka. Przypadek? Nie sądzę. Widzisz, jaka prosta zmiana. Także to jest to. Co dalej? Ciekawy, bardzo dziwny nawyk chodzenie w dresach.
Po ulicy może niekoniecznie, ale uwielbiam w domu i w biurze chodzić w dresach i w dodatku bez majtasów. Już nie będę wchodzić w szczegóły, ale jednak tak się kiedyś mnie to zastanawiało po prostu. No przecież spodnie cisną i majtki cisną Nawet takie luźne to jednak trochę cisną, tak? Bo inaczej by spadły. Tak mnie zastanawiało, czy to tak można na przykład przez 80 lat. Ciśnienie w dzień, ciśnienie w noc, tak? W dzień ciśniesz dżinsami albo spodniami, jakimiś gaciami z garnituru albo czymś tam. W noc ciśniesz w noc i tak ciśniesz, ciśniesz, ciśniesz, ciśniesz. Czy to tak można na dłuższą metę? Nie wiem. W sumie nie wiem.
Do dziś nie wiem, ale tak mi się to wydaje logiczne, że po co ryzykować. I stwierdziłem, dobra, to tam, gdzie nie muszę, to będę chodzić po prostu na dłuższą metę. I tak się udało z mniejszym ciśnieniem, że tak powiem, czyli majtasy w dół i dresy zakładam. Oczywiście, no, bez majtasów to nie będę chodzić w. . . przynajmniej tak długo, jak dzieci ze mną mieszkają. Jak się wyprowadzą, to może będę. Nie wiem, ale w biurze jakoś bez majtasów nie chodzę, bo to dziwne.
Jest natomiast w dresie, w samych spodniach dresowych i to jest spoko To jest spoko, widzę, że jest przyjemniej, wtedy jakoś tak po prostu, no nie wiem, mam wrażenie, że dbam o swoje zdrowie bardziej. Tak samo jak jestem w podróży, lubię daleko jeździć autem, więc jak jadę trasę 12 godzin, no to kiedyś po prostu wszystko bolało po takiej trasie. Teraz prawie wszystko boli, ponieważ nie boli już brzuch na przykład, bo zawsze jest zimno Jestem w dresie. Oczywiście jak idę na stację to muszę pilnować, żeby mi ten dres nie spadł, bo pod nim nic nie ma, no nie? Więc trzeba się pilnować, tak? Żeby zaraz pupal wieczorka tutaj nie został na niemieckiej stacji sfotografowany.
Natomiast jest to ciekawy nawyk. Polecam. Polecam, bo naprawdę uważam, że jest to po prostu ciekawe Kolejna rzecz, zdrowa żywność dopasowana podemnie. O tym już wspomniałem, ale jeszcze przypomnę. Dla mnie to jest catering indywidualny. Jak ktoś nie może akurat, to warto przetestować tych film cateringowych. Jest mnóstwo. Warto znaleźć taką właściwą dla Ciebie. Co ciekawe, wiele z nich ma desery codzienne. To jest w ogóle jakaś partia czyli codziennie brownie. Co to ma za zdrowotny catering być? Ja nie popieram tej ideologii, żeby liczyć tylko kalorie, a nie liczyć składników. Moim zdaniem liczy się nie tylko ilość, ale też jakość.
Ja mogę przecież zjeść tyle batoników i chipsów dziennie, że zmieszczę się w 2000 kalorii i jeszcze będę chudnąć Co z tego? Jak będę parę lat tak jeść, to dopiero schudnę, bo będę mieć raka żołądka. No szybko schudnę. Więc tak nie chcę. Dla mnie jest ważne i ilość, i jakość. Czyli nie biorę cateringu takiego, że codzienny deser. Cukier biały to nie jest coś, co się powinno jeść codziennie. To jest coś na wyższej ilości To jest wyjątkowa okazja, więc tego nie chcę. Więc trzeba znaleźć sobie catering odpowiedni dla siebie.
Jak ktoś ma możliwość, czyli zarabiasz już, nie wiem, firma Ci wyszła, albo zarabiasz tyle, że naprawdę masz jakieś tam pieniądze, to moim zdaniem warto zapłacić więcej i mieć indywidualny catering. Czyli dogadać się z kimś, kto w pobliżu, nie wiem, pracuje w restauracji i powiedzie ci, że nie, to jest dla Ciebie Słuchaj stary, czy możesz dla mnie robić też dodatkowe jedzenie? Ja przygotuję, co tam ma być. Będziemy załatwiać tylko warzywa i owoce bio. Można je kupić albo na biotargach, albo na pyszne. eco. pl. Dowiozą ci do domu. I robimy to i codziennie. Takie i takie menu, tyle kalorii.
Ty będziesz wiedzieć jako kucharz, jak to wygląda jakie tam są macro, micro, wszystkie składniki i tak dalej. Żadnych syfów nie używamy, nie stosujemy olejów takich i takich, nie stosujemy tego, na to mam na przykład alergię, bo ktoś może mieć jakąś alergię i tak dalej. I już, jak staćcie na to, zdecydowanie warto. Zdecydowanie warto. Jak nie, to i tak catering indywidualny jest A jak nie, to oczywiście warto zadbać o swoją własną kuchnię, czyli jak gotujesz samemu, to żeby robić to dobrze i porządnie. Tutaj ja bym dodał to, co ja nie gotując, ale stosuję, czyli że ja dziennie jem dwa dania takie same.
Bo ja mam dwa dania dziennie, plus wieczorem ewentualnie jakieś tam owoce, ale mam dwa dania Mam dwa takie same dania. To jest łatwiejsze dla mojego kucharza. Mój kucharz, dobra, dobra, wcale kucharzem nie jest tak naprawdę, ale akurat tak się dogadaliśmy. Natomiast to jest dobre też dla mnie, bo to jest takie wtedy proste, sprawne, dobrze policzone. Czyli mam pierwsze danie, drugie drugie danie takie samo i już. I dla kogoś z Was, kto robi samemu jedzenie dla rodziny, to też możesz tak zrobić. Kto powiedział, że śniadanie, obiad i kolacja muszą być inne? Czemu? A zrób raz, a dobrze.
I na śniadanie porcja tego, na obiad porcja tego, i na kolację, jeśli jadasz kolację, również porcja tego Parę dni pomrudzisz, że uuu, brak dywersyfikacji, ale potem się przyzwyczajesz. Potem się przyzwyczajesz, bo jutro będziesz mieć inny posiłek, bo jutrze jeszcze inny. I to dużo ułatwia pracę, bo ludzie często jedzą jakiś niezdrowy syf, bo łatwiej go przygotować. Przecież szybciej się robi w pracy Frytki niż gotuje ziemniaki, tak? Frytki ci się robią kilkanaście minut, a ziemniaki się gotują czterdzieści. W związku z czym łatwiej zrobić frytki. No dobra, ale. . . łatwiej dostać raka niż go nie dostać. Tak jest. Niestety.
W związku z czym trzeba się bardziej postarać, gdy chodzi na to, żeby go nie dostać, więc więc wszyscy, którzy robią sobie jedzenie samemu, to może to im chociaż pomoże, żeby przyzwyczaić siebie i swoją rodzinę do jedzenia dziennie tego samego posiłku przez cały dzień, a zmiana jest jutro. I tyle. Wtedy się łatwiej po prostu o to zadbać. Kolejna rzecz. Jedziemy dalej. Wszystko bio. Nie wiem przypadkowych rzeczy. Kupiłem sobie kiedyś sondę za No, za tysiaka, więc to nie byle jaka sonda. I zacząłem ją wsadzać we wszystko. To jest sonda, która znajduje metale ciężkie, znajduje substancje trujące, konserwanty itd.
Co ciekawe, okazało się, że w przypadku mięsnych rzeczy, ponieważ chciałem sprawdzić też mięso, tak? Więc wziąłem łososia, wbiłem w to mięso I się okazało, że każdy łosoś jest niejadalny. Przynajmniej te, które miałem. Miałem z paru różnych marketów, te łososie gdzieś do mnie trafiły, bo ktoś przychodził, chciał łososia i tak dalej. Więc okazało się, że to jest dosłownie niejadalne. Ilość akceptowana tych substancji się mieściła bodajże do 100, miało być dobrze. No to łosoś średnio niejadalny Mimo, że on nie miał między 300 a 500, na czerwono świecił ten czujnik, że tego nie wolno po prostu jeść. To jest sama chemia. To było ciekawe. Natomiast. . .
I tak samo miałem jakiś kurczak, jak ktoś przyniósł, to ja zawsze mówiłem, dobra, mogę wbić tu taką rzecz, tego twojego kurczaka? Jasne, biegnij. I się okazywało, że bardzo źle było. Raz chyba, nie wiem że ktoś miał jakąś rybę dziko hodowaną i też w to wbiłem. I tam było dobrze, że takie coś można jeść. Ale wszystkie inne się okazywały po prostu. . . Czyli to z marketu to jest nie tylko moralnie podłe, że ktoś takie coś śmie kupować. To po prostu trzeba nie mieć sumienia chyba wcale albo z okłamywać siebie, nie, nie, ja tego nie widzę, to tego nie ma, no to jeszcze sam człowiek siebie tym totalnie zabija.
Natomiast, co ciekawe, bo zawsze ludzie mają taki argument, tak jak atakują wegetarian, no ale przecież wyżywa i owoce też się pryska. To prawda, częściowo, ale prawda Ale okazuje się, że nie aż tak, bo normy w Europie są całkiem ostre, jeżeli chodzi o pryskanie warzyw. I nie jest tak znowu źle. I okazuje się, że wbijałem tę samą sondę w wiele różnych owoców i warzyw. I okazywało się, że nawet w Lidlu i w Biedronce jakieś tam ananasy, jabłka, barykady banany prawie zawsze były w 100% na zielono. Czasem się zdarzyło, że było na żółto, na zasadzie można jeść, ale nie za często.
Natomiast prawie zawsze jednak, nawet biedronkowe owoce i warzywa były na zielono i były zdatne do spożycia. Co ciekawe, Wszedłem kiedyś na stronę crowdfarming. com i tam możesz kupować bioprodukty od rolnika. I kupiłem tam kiedyś mango od włoskiego rolnika. To przyszło tam pocztą po miesiącu. I miałem całą skrzynkę mango. I wbiłem w to tę sondę, a ona mi na czerwono pokazała, że to jest mango Dlatego nie można jeść To jest ciekawa rzecz, przyznam szczerze, więc czasem nawet takie turbo niby zdrowe, to może się okazać ściema, bo podejrzewam, że ten rolnik to po prostu pryskał równo i tyle i oszukiwał.
No bo jak inaczej? Więc okazuje się, że to jest pociecha, że nawet jak komuś się nie chce jeździć i wydawać więcej pieniędzy na jakichś biotargach, biobazarach, to tak naprawdę, jak wystarczy, że odstawisz mięso, to już w Lidlu i w Biedronce możesz kupować owoce i warzywa i prawie zawsze będzie to miało naprawdę wystarczająco mało tych ciężkich metali czy substancji szkodliwych, żeby to normalnie jeść, a jeszcze w dodatku owoce i warzywa mają swoje sposoby zjadać się żeby oczyścić je w sodzie oczyszczonej, żeby je totalnie wyzerować z tego. Polecam, wpiszesz Marek Skoczylas, jak oczyścić chemię z pożywienia, no to tam znajdziesz sposób. Także też tak się jak najbardziej da.
Więc ja, co do zasady, wszystkie owoce, warzywa kupuję bio i oczywiście jestem mężczyzną nie ma zlecenia, więc tak naprawdę osoba, która przygotowuje moje posiłki, to ona te rzeczy kupuje. No i tyle. Dlatego też mamy czarny ryż i zminimalizowaliśmy biały ryż w diecie, żeby były zdrowe, bio, fajne rzeczy itd. Kolejna rzecz z tych rzeczy zdrowych, brak szamponu. Nie używam szamponu do włosów, to może być dla Was dziwne To jest ogólnie dziwne. Ale kiedyś przeczytałem na stronie swoją drogą o surowym odżywianiu, które w dodatku dotyczyło mięsnego surowego odżywiania, które mnie nie interesowało. Ale jednak znalazłem, bo wpisałem chyba w Google, co daje szampon.
Bo ciekawił mnie skład szamponu, jak dowiedziałem się, że większość szamponów jest zimnym i mydeł i żeli pod prysznic jest niewegańska, ponieważ ma łój krowy. Rozumiesz to? Myjesz się łojem krowy. To jest wstrętne. I wtedy stwierdziłem, no to kupię wegańskie mydło, wegański żel pod prysznic, wegański szampon. Ale potem A potem stwierdziłem, no hola hola. Ale to mydło wegańskie, to ono jest tak miłe i dobre, fajne w użyciu, że w zasadzie to już równie dobrze mogę sobie nim umyć pachę i głowę. A potem poszedłem o krok dalej. Zastanowiłem się, czy trzeba myć substancjami chemicznymi jakimikolwiek. Pachę i głowę I okazało się, że nie. I to mnie mega zdziwiło.
Okazało się, że, chociaż nie dla każdego, bo ja czytałem bardzo wiele opinii przed tym eksperymentem, eksperymentem, który się nazywa Myj włosy samą wodą. Więc bardzo wiele opinii, setki opinii widziałem filmy na amerykańskim YouTubie, gdzie ludzie stwierdzili, no myję samą wodą To nic się nie zmieniło. Dalej mam tak samoczyste włosy. Ktoś może powąchać, sprawdzić, czy nie mam wszy, czy nic mi tam kolonia grzybów się nie podaje. I nie ma różnicy. A przecież jak przeczytasz skład szamponu i wpiszesz te łacińsko brzmiące nazwy w Google, no to się okaże, że tam jest sama chemia. Więc chemia na cebulki włosów nie jest taka Nie wiem, czy to jest dobre.
Także stwierdziłem, że przetestuję. Jedyny wyjątek to było, że kobiety z długimi włosami często pisały. Tak jak u facetów zazwyczaj po tygodniu, dwóch zaczyna być wszystko idealnie, tak u kobiet czasem się okazywało, że za długie te włosy były na takie mycie. Więc podejrzewam, że to jest kwestia eksperymentu, każdy musi sprawdzić dla siebie. Ja sprawdziłem i ciekawiło mnie, czy ktoś się zorientuje w ogóle. Czyli nie powiedziałem nikomu I dzisiaj mówię to pierwszy raz publicznie, że od. . . uwaga! Bo tak możesz powiedzieć, no tak, Maćku, od tygodnia Twoje włosy wyglądają gorzej. Więc dziś mówię publicznie, że od dwóch lat nie używam szamponu. To było dwa lata temu.
Więc mniej chemii i zdrowiej. A włosy tak samo czyste ale uprzedzając, nie, przez te dwa lata nic mi się we włosach nie pojawiło, żadne straszne rzeczy, fryzjerka mi też nigdy nie dosrała, że coś jest nie tak, także nieźle. Brak szamponu. Idąc tym trybem, zastanowiłem się, czy w takim razie można nie używać żelu pod prysznic, który jest pełen chemii, zwłaszcza, że tu już badania nowe że chemia z żelu pod prysznic zabija twoją naturalną florę bakteryjną, którą masz na skórze. Oczywiście to jest z jednej strony. Z drugiej strony, no jak się spodzisz, to śmierdzisz. No i co teraz? I sprawdziłem. Dobra, zrobię eksperyment. Taki sam.
Czyli będę myć się samą wodą Oczywiście wieczorem ciepłą, bo zimna woda może niektórych rzeczy nie dobyć. Ale, no za wyjątkiem jakiejś sytuacji, że nie wiem, wpadłbym w kałuże smaru, to wiadomo, tego wodą nie ogarniesz. Ale mówię tak normalnie, normalny dzień, tak? I mówię, prysznic będę myć się samą wodą. Cieplutką wodą i tak dalej. Ktoś może jakąś gąbeczkę i tak dalej Sprawdzimy, co się stanie. Czy ktoś zauważy. I dziś po raz pierwszy, publicznie, od dwóch lat mówię, że tak robię. Ani w biznesie nikt tego nie zauważył nigdy, nikt na to nie zwrócił uwagi. Ale co najważniejsze, nikt z mojej rodziny na to nie zwrócił uwagi.
I co jeszcze najważniejsze, moja żona na to nie zwróciła uwagi a tak się składa, że w różnych okolicznościach ze mną miała do czynienia przez te dwa lata. Już nie wchodząc w szczegóły być może. Także to działa. To po prostu działa. Więc wyobrażasz to sobie, że szampon i szampon w większości przypadków Właściwie w każdej okazji, zwłaszcza dla włosów krótkich. A żel pod prysznic zawsze są fake newsem. Rozumiesz to, że produkt wymyślony, który nie jest w ogóle potrzebny, okazuje się, że on nic nie daje. Także szok. Idąc tym trybem zminimalizowałem użycie mydła. Co to znaczy zminimalizowałem? Tu się okazuje że tu już nie przeskoczyć tego.
Oczywiście u mnie to jest mydło wegańskie. Ono jest fajne, bo jest takie szybko myjące, że tak powiem. No ale wiadomo, jak ja tam na przykład dodaję oliwy z oliwek do posiłków, to czasem ona mi się obleje. Tego nie zmyjesz samą wodą. To nie ma szans. Więc tu już mydło jest konieczne. No albo w ogóle, no wiadomo, trzeba mieć już ręce. Je trzeba, trzeba jeść warto mieć zdezynfekowane nie z powodu COVID-a, tylko tak ogólnie dla zdrowia. Więc to jak najbardziej. Natomiast minimalizacja oznacza, że staram się nie używać tego mydła godzinami i tak dalej.
I w zasadzie używam go tylko do rąk i tylko zazwyczaj albo przed posiłkiem, albo po tym, jak coś jest Jeżeli coś się wydarzy, czyli byłem gdzieś na zewnątrz, coś dotykałem itd. No to tak, to tyle, ale staram się mniej. I analogicznie minimalizacja użycia perfum. No, pachnieć trzeba jednak. Nie znalazłem jeszcze totalnie naturalnego sposobu na to, żeby, nie wiem, jakiś kwiatek sobie wsadzać może gdzieś. Nie wiem więc trzeba, człowiek się poci. Taką mam robotę, że gadam w garniturze, to wtedy siłą rzeczy zawsze się spocę. Tak to jest, w t-shircie już może mniej.
No i tyle, więc czasem zapach jest niezbędny tutaj, jakiś, no ale też staram się w miarę mniej. Co to znaczy? To znaczy, że np. jak wiem, że cały dzień spędzę w biurze samemu przy komputerze, to po co ja się mam rano psikać z zapachami? Żeby kto mnie czuł? Jak tam nikogo nie ma poza mną. Sam się mam czuć. Mi to jest niepotrzebne. Przecież po to tak naprawdę się perfumujemy, żeby to ktoś nas fajnie poczuł. Żeby nie capić w towarzystwie A kiedyś się psikałem, bo miałem taki nawyk z automatu, przy każdej okazji psiknąć się trochę. A teraz nie.
Teraz się psikam, jak wiem, że będę mieć do czynienia z ludźmi. A wtedy, kiedy nie, to się nie psikam i już. Także tego mniej, bo znowu, jak przeczytasz skład perfum, to naprawdę, a mimo to, że nie mam tego, to nie mam tego To jest Mendelejew jeden wielki. Więc mam taką zasadę, że nie psikam się na ciało, jak nie muszę. No to ja wiem, że zasada jest taka, że powinno się perfumować ciało, bo wtedy te perfumy to tam z ciepłem skóry koagulują i jest większy zapach. Jasne, ale to wzóra wszystko, bo chodzi o to, że o to, żeby być zdrowym.
Więc wolę się psikać na ubranie, żeby nie mieć tego na skórze. I wtedy jedyne co to, to sam wdycham tego trochę, no ale wiadomo, jak tego się nie używa za często, nie ma problemu, ale jednak lepiej mniej niż więcej. Kolejny genialny wynalazek, zbliżając do końca się, bidet lubi Ludzie, bidet to jest niesamowita rzecz. Nie będę wchodzić w szczegóły. Ale jak w Hiszpanii odkryłem kiedyś bidet, to pomyślałem, że jak będę się kiedyś przeprowadzać i remontować, to będę mieć bidet w domu. Bidet, czyli ten obok, druga muszla klozetowa, tak jakby do umycia tyłka.
Po to, żeby nie wciskać, powiem to najbardziej szczegółowo, Jak podcierasz się papierem toaletowym, to wciskasz resztki odchodów do środka i jednocześnie papierem twardym podrażniasz swój odbyt. Robiąc to kilka razy dziennie, albo choćby raz dziennie, generujesz stan zapalny, który niestety nie jest wyraźny ale w perspektywie 50 lat, 60 może doprowadzić do różnych fatalnych rzeczy łącznie z rakiem odbytu, który najczęstszy jest tam, w tych kulturach, gdzie istnieje papier toaletowy.
To jest ciekawe, że są kultury, całe kraje, miliardy ludzi, którzy nie rozumieją, o co chodzi z papierem toaletowym, nie mają tego Jedziesz do Indonezji, papier toaletowy, co to jest? Indie? Chiny? Japonia? Jasne, w miejscach turystycznych wszędzie dadzą, bo wiedzą, że Europejczycy i Amerykanie tam jeżdżą, natomiast wszędzie indziej nie. I teraz można zadbać o pupkę w sposób bardziej Przyjemny może nie, bo używanie bidetu to nie jest przyjemność, nie będę wchodzić w szczegóły jak się tego używa, ale po użyciu bidetu przyznam szczerze, zawsze trzeba użyć mydła do rąk. Oj tak, zdecydowanie. Natomiast to jest świetna rzecz Oczywiście w takich krajach Indonezja to oni w kiblu, w restauracji mają miskę.
Rozumiesz to? I ktoś bierze, wsadza rękę do tej miski, leje tam najpierw wodę, potem se myje tyłek i potem. . . No to jest ohydne. Ale w przypadku bidetu da się do tego przyzwyczaić naprawdę. Uczucie takiej naprawdę czystości, że w końcu jest W końcu jest się zdrowym, czystym i tak dalej. Jest dużo lepsze niż po papierze toaletowym. Dlatego jak będzie kolejna pandemia i ludzie będą panikowali, że papieru nie ma, to ja się nie będę bał. Mnie to nie straszne. Dobra, strasznie się zrobiło. To wracamy do zabawy.
Woda bąbelkowa, a to jest to Latem ogólnie piję wodę, dużo wody niegazowanej, cały czas filtrowanej, ale latem wyciągam swój tajny filtr do gazowania wody. Czyli to jest z 200-tki, taki filtr kosztuje, znaczy filtr, bulbulator ja to nazywam, a to się profesjonalnie nazywa. Syfon? No dobra, nazywa się to syfon, ja to nazywam bulbulator. No i wsadzasz tam taką butelkę z wodą filtrowaną, no i naciskasz tam dwa razy i masz nagle wodę gazowaną. Ogólnie woda gazowana jest mniej zdrowa niż niegazowana, ale latem wiem, że to jest trik, który pomoże mi trzymać się zdrowych nawyków podczas życia Ponieważ latem w Hiszpanii pojawia się Fanta Limon, której nie ma w Polsce.
Albo, już nie mam ryzyka z colą, albo Pepsi, nawet na wczasach, ponieważ to ma kofeinę, więc ja jestem wolny od kofeiny, także nie piję Pepsi ani coli. No ale Sprite, lemoniada, mojito, no to wszystko bo nie ma kofeiny, a smaczny jest na wyjeździe. Tak zimny napój, ciepła plaża itd.
Więc żeby nie przesadzać z tymi napojami, bo znowu, można sobie czasem pofolgować na wczasach w Chorwacji, ale żeby nie przesadzać, no to znalazłem trik, który polega na tym, gazowanej wodzie, czyli jadę gdzieś i mam przy sobie butelkę gazowanej wody, którą sam sobie zrobiłem swoją drogą i nagle tamtka myśl, a może se sprajta strzelę? I w sumie sobie myślę, no nie, przecież w sprajcie czy w napojach gazowanych przyjemne jest to właśnie te bulbul takie, który ci się robi, bulbulbul.
No i zastaw, bo to mogę wodą zrobić Więc ogólnie, mimo że nie jest to tak zdrowa woda jak niegazowana, to jednak latem, bo zimą mnie wcale nie korci, ale latem mnie korcą te napoje gazowane czasem, a one mają cukier albo aspartam, więc jeden grzyb to i to do bani. Także nie chcę. W związku z czym, bulbul i tak dalej, albo oczywiście ktoś chce, woli, to może sobie w sklepie kupić wodę gazowaną na gotowo. W każdym razie niezły nawyk. I ostatni, ostatni. Codziennie robię 500 podskoków na skakance.
Co ciekawe, parę lat temu jak poszedłem na siłownię, która później się okazała moją siłownią, bo wydało się, że to jest moja siłownia, to ja się tam zainstalowałem że zainwestowałem, to nie umiałem skakać na skakance wcale. Rozumiesz? Trzy razy nie umiałem podskoczyć. Naprawdę. Teraz robię 500 podskoków, z czego jest jedna seria 200, a druga seria na przed treningiem jako rozgrzewka, a druga seria 300 na koniec treningu jako rozgrzewka przed zimnym prysznicem, żeby trochę mniej bolało Więc 500 podskoków dziennie, szybko, sprawnie, parę minut, gotowe, fantastyczne, sympatyczne, bardzo zdrowe i jest OK. Polecam gorąco każdemu. Można to robić w domu, można to robić na dworze itd.
A na pewno nie zaszkodzi Ci takie kardio sympatyczne i tanie, bo kupujesz skakankę za parę dych i to jest ok I już, i nawet w czasach chcesz z rana poskakać. Nie ma problemu. Także. . . I wtedy powiesz, że jesteś usprawiedliwiony. Dobra, zrobiłem swoje podskoki, to teraz mogę obalić Ożujsko. I do boju ciśniesz na chorwacką plażę. Także. . . Tak to jest. 69 nawyków za nami. 3 godziny ględzenia prawa Ja wiem, że długo, ale to jest program, który ma zmieniać życie. To nie jest program rozrywkowy, stricte. Także mam nadzieję, że. . . Znaczy wiem, że wytrwałeś, skoro to słyszysz.
Mam nadzieję natomiast, że z tych 69 wybierz sobie 5, 10, nie musisz przecież wszystkich i wprowadzisz w swoje życie po to, żeby coś było w nim lepsze Pamiętaj, nawyki 2. 0, w tej książce dowiesz się jak te rzeczy teraz prowadzić. Jeżeli któraś z tych rzeczy wydaje Ci się mądra, ale nie wiesz jak to zrobić, bo parę razy już próbowałeś, to z tą książką dowiesz się jak przestać próbować i zacząć to robić. Na Instytut Lingwistyki znajdziesz nasze kursy językowe, które również dobrze działają dla Twojego, może nie zdrowia, ale zdrowia ale na pewno, chociaż zdrowia też, bo dwa języki obce oznaczają 50% szans mniej na Alzheimera i demencję. Więc też jest OK.
Pamiętaj, Dziennik Mistrzowski i Przedsiębiorcze Dzieci. Dwie nowe pozycje w wydawnictwie Ekspertia. No i pamiętaj, jak chcesz mieć firmę i płacić 9% dochodówki i nie płacić ZUS-u wcale ale to musi być spółka ZOO, więc na sekretyspółek. pl dowiesz się jak to zrobić. A jeżeli już chcesz założyć spółkę ZOO, to pod tym nagraniem masz linka, gdzie zostawiasz swoje namiary i ludzie, których znamy, którzy zawodowo się zajmują zakładaniem i księgowością takich spółek, pomogą Ci to zrobić. Dzięki bardzo! Wszystkiego dobrego i owocnych nawyków sukcesu. Do następnego. Cześć! WSZYSTKIE KONIEC!.