TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
1399 złotych. Za tyle możesz mieć oto tego laptopa. Pytanie tylko, czy jest to dobry i w pełni wartościowy produkt, który posłuży nam latami? Czy może bubel, którego należałoby unikać? No i żeby niepotrzebnie nie trzymać Was napięciu, tu już teraz powiem, że zdecydowanie wartie są swej ceny, no ale też nie jest to laptop dla każdego, co dokładnie wyjaśnię w tym materiale. Z tej strony Paweł, a ty oglądasz kanał Techmania HD. Zapraszam. Ten materiał obejrzysz dzięki wsparciu platformy GVGmall. Jest to ogromny sklep specjalizujący się w kluczach do gier na PC, Xbox, PlayStation czy nawet Google Play. Zdobędziesz tu praktycznie wszystko. Od kart podarunkowych do Steama, po oprogramowanie, pokroju ofisa czy Windowsa.
Przestań przypłacać i już teraz odwiedź stronę. Link oraz kod zniżkowy na 20% odnajdziesz pod filmem w opisie. Tematy jest ciekawe, więc od razu weźmy się do pracy. Producentem jest MeinBandBand i jakkolwiek śmiesznie by to nie brzmiało, to nie oceniajmy książki po okładce ani po nazwie modelu, bowiem ten tutaj to Xiaomi 5. Jednakże nie lękajcie się. Odnajdziecie tutaj procesor Intela i grafikę Nvidia, więc wszelkie uprzedzenia na bok. Teraz tylko przetnijmy pląbę i już możemy zwolna dobierać się do wnętrza. Pierwsze co rzuca się w oczy to karta gwarancyjna. Następnie standardowy kabel sieciowy do zasilacza. Tuż za nim zasilacz. Ten też nie odbiega od norm i jak na 65W sztukę jest on spodziewanej wielkości.
Wtyk również bez udziwnień i gdybyśmy w przyszłości uszkodzili kabel, a wiem, że niektórym osobom takie rzeczy się często zdarzają, to nie powinno być najmniejszego problemu z kupnem zastępczego uniwersalnego zasilacza. Głębiej w kartonie kolejna książeczka, tym razem jest to instrukcja obsługi. Wszystko bardzo fajnie wyjaśnione, z rysunkami, ale po angielsku. No i wreszcie gwuś programu. Prawidłowo zabezpieczony laptop we własnej osobie. No ale spod spodu wypadło coś jeszcze. Jakaś taka gumowa klawiatura? Do czego to w ogóle ma służyć pomyślałem. No ale na razie odłóżmy ją na bok i zajmijmy się tym czym powinniśmy i dokonajmy dziewiczego otwarcia. Chyba się ze mną zgodzicie, że pod względem satysfakcji z unboxingu produkt Mein Benben wcale nie zawodzi.
Przekątek ekran wynosi tu 15,6 cala, więc i wymiary są odpowiednie jak dla tej kategorii sprzętu. Szeroki jest on na niespełna 38 cm, głęboki na 25, a grubość nie przekracza 2 cm. Co prawda nie należy on do najlżejszych urządzeń tego typu na rynku. Waga wynosi w okolicach 1,9 kg, z zasilaczem trochę ponad 2,2. Pierwsze wrażenia są niewątpliwie pozytywne. Pokrywa ekranu, choć wygląda na szczotkowane aluminium, to w rzeczywistości wykonana jest z tworzywa sztucznego. W żaden sposób nie jest to niczym rażącym, zwłaszcza, że wygląda ona naprawdę dobrze. Znajdujący się tu logo producenta też niczemu nie zawadza. Powiedziałbym wręcz, że dodaje ono designerskiej nutki.
Warto zaznaczyć, że pomimo kilku tygodni używania laptopa i zabierania go ze sobą kilkukrotnie w podróż, na pokrywie nie powstały nawet najmniejsze zadrapania czy ryski. Z kolei najprawdziwsze już szczotkowane aluminium odnajdziemy po podniesieniu pokrywy ekranu. Z daleka wygląda ono niemal identycznie do tego, co znajduje się na wierzchni warstwie, ale po bliższej inspekcji dostrzeżemy drobne różnice w teksturze. Ogólnie rzecz biorąc to połączenie siwego, czy jak to woli srebrnego, to szczernią sprawia bardzo dobre wrażenie estetyczne. Przyjrzymy się teraz portom. Idąc od lewej odnajdziemy tu gniazdo Kensington Lock, pełnowymiarowe złącze RJ45 na połączenie kablowe z internetem, kolejno HDMI, dwa porty USB w standardzie 3. 0, gniazdo słuchawkowe Combo Jack, czyli takie, które pozwala na jednoczesne podłączenie słuchawek i mikrofonu.
Następnie widzimy pełnowymiarowy czytnik kart pamięci SD. Aczkolwiek z góry pragnę zaznaczyć, że działa on z prędkościami równymi USB 2. 0, czyli w okolicach 20 MB na sekundę. Po prawej stronie zaś odnajdziemy jedynie standardowe gniazdo ładowania oraz USB 2. 0 na myszkę sam raz. Podsumowując temat złącz to widać, że konstrukcja mocno faworyzuje praworęcznych użytkowników. W końcu po lewej stronie znajdują się prawie wszystkie złącza, z kolei z prawej jest schludniej czysto. Teraz kilka słów na temat tego co drzemie w środku i choć jest to mocno budżetowy laptop, to wcale takiej tragedii nie ma. Otóż za centralną jednostkę obliczeniowo ubrano tu procesor Intel Pentium 4415U, który jest wzbogacony o układ graficzny Intel HD 610.
Jest to dwurdzeniowa, czterowątkowa jednostka taktowana zegarem 2,3 GHz, więcej na temat wydajności tego układu zdradzę w dalszej części materiału, ale ogólnie rzecz biorąc to do typowych codziennych zadań takich jak przeglądanie internetu, leka obróbka zdjęć czy mniej skomplikowane gry w zupełności on wystarcza. Właśnie będąc w temacie gier, to na duży plus zasługuje tu dodanie układu graficznego od Nvidia. GeForce 940MX nie jest demonym wydajności, co to to to nie, ale jest on na pewno ponad dwukrotnie mocniejszym układem graficznym od tego znajdującego się w procesorze. Taki zestaw jest całkiem niezłym duetem. Podczas standardowej pracy wykorzystujemy energooszczędny układ Intel HD 610. Ten w zupełności pozwala na oglądanie materiału wideo w Full HD, czy nawet w rozdzielczości 4K i to bez najmniejszego zacięcia.
Z grami ma on już troszkę pod górkę, więc wtedy system automatycznie przyłącza układ graficzny właśnie na Nvidia GeForce 940MX, która to wsparta jest 1GB pamięci VRAM. Xiaomi 5 wyposażony jest w 8GB RAM-u. Taka ilość pamięci operacyjnej jest dzisiaj powszechnie uznanym standardem, no żeby nie powiedzieć sensownym minimum w komputerze przeznaczonym do pracy czy nauki. Jednakże, gdybyśmy w przyszłości chcieli doworzyć pamięci, to jak najbardziej można to zrobić. Nawet osoba kompletnie niedoświadczona poradzi sobie, aby odkręcić 11 śrubek i zdjąć plastikową pokrywkę. Dalej bez problemu odnajdziemy dwa miejsca przeznaczone na instalację pamięci RAM.
Oczywiście jedno jest zajęte, ale za niewielkie pieniądze możemy dokupić drugą taką samą kostkę, co nie tylko da nam 16GB RAM-u, ale będzie on pracował w trybie Dual Channel, co znacząco zwiększy ogólnowydajność urządzenia. Producent chwali się, że możemy tu zainstalować do 32GB, ale moim zdaniem nie ma to większego sensu. Raz, że musielibyśmy pozbyć się tej jednej, preinstalowanej ósemki i zakupić w to miejsce zestaw dwóch 16GB kości. No a te tanie nie są. No i jak rozszerzenie z 8 do 16GB to koszt wynoszący trochę ponad 100 złotych, przynajmniej na moment tworzenia tego materiału, tak 32GB wyniosłyby na sprawie 800 złotych. Innymi słowy, jasne, rozszerzenie do 16GB jak najbardziej się opłaca, do 32 absolutnie nie.
A skoro już jesteśmy przy poszerzaniu możliwości sprzętu, to należałoby wspomnieć również o przestrzeni dyskowej. Producent zainstalował tu 240GB 2,5 calowy nośnik SSD marki Western Digital. Nie ma co się czarować, ale choć marka WD cieszy się ogromną renomą, to modele z serii Green są najtańszymi, jakie ten producent ma w swojej ofercie. Co zatem idzie, ten tutaj do najszybszych nie należy. Takie oto wyniki zebrał on w Crystal Disk Marku. Oczywiście nawet taki SSD jest o wiele lepszy niż jakikolwiek dysk mechaniczny i w zupełności wystarczy on do prawidłowego i szybkiego działania komputera. Dlatego choć można byłoby go wymienić na inny, 2,5 calowy, to polecałbym jednak pozostawić go tutaj jeszcze na swoim miejscu i przeznaczyć wyłącznie na system, jak i podstawowe aplikacje.
Z kolei jeżeli pojemność ta nie będzie nam wystarczała, to wtedy możemy dołożyć drugi nośnik SSD oparty o interfejs SATA 3, lecz w formacie M. 2. Pod względem ceny wyglądają one niemal identycznie. Ekran jest kolejnym bardzo istotnym aspektem każdego laptopa i powiem szczerze, że w tej kategorii cenowej bardzo obawiałem się tego, jaki poziom jakości obrazu będzie on oferował. K mnemu ogromnemu zaskoczeniu jest tu panel IPS, za czym idą sensowne kąty widzenia oraz dobre odwzorowanie kolorów. Nawet backlight bleeding jest tu stosunkowo dobrze opanowany i w normalnym użytkowaniu nie do wychwycenia. Oczywiście jest to matryca Full HD z 60-hercowym oćwieżaniem. W kwestii otaczający go ramek mogłoby być jednak trochę lepiej. Boczne liczą sobie po 1,8 cm, górna 2, a dolna 3 cm.
Tak grube ramki odrobinę trącą myszką. Jeżeli chodzi o jasność to wiadomo, że zawsze mogłoby być jaśniej, ale tutaj też wcale nie jest źle. W ciągu dnia da się jednak z komputera korzystać na zewnątrz, w czym dodatkowo pomaga matowa powłoka matrycy. POWRÓŹCZMY TERAZ DO JAKOŚCI WYKONANIA Powróćmy teraz do jakości wykonania i co ciekawe, nawet w tym aspekcie Xiaomi 5 nie ma się czego wstydzić. Chociaż ze względu na plastikową obudowę ekranu ten poddaje się mojej szarpaninie, ale nie jest to jeszcze niczym odbiegającym od przyjętych norm. Z tego wszystkiego najbardziej nie podoba mi się zapadający się środek pokrywy ekranu i chyba jest to najsłabszy punkt wykonania, do którego mogę się przyczepić.
Baza laptopa jest już bardzo solidna, nic nie skrzypi, nic nie trzeszczy, jedynie pod silnym naciskiem widać delikatną pracę na aluminiowym panelu, ale to wszystko. Mówiąc o jakości wykonania nie możemy zapomnieć o zawiasach. Otóż powinny być one wyregulowane w ten sposób, abyśmy mogli beztresowo unieść ekran przy użyciu jednego paluszka. No i co ważniejsze, czynność ta nie powinna unosić spodniej części laptopa, jak ma to miejsce w wielu innych i to wiele droższych konstrukcjach. Tutaj też pragnę od razu uspokoić, że pomimo tego faktu zawiasy utrzymują ekran odpowiednio mocno w wyznaczonej przez nas pozycji. Przy zamknięciu opada on dopiero przy ostatnich kilku centymetrach. Wbrew pozorom siła zawiasów ma ogromne znaczenie w kontekście kilku lat używania laptopa.
Zbyt duży opór to nie tylko konieczność otwierania go przy użyciu obydwu rąk, ale większy opór negatywnie działa na same zawiasy, które po czasie mogą zacząć się niszczyć, wyrywać czy nawet rozwarstwiać cały panel ekranu. No ale żeby nie było nasbyt słodko, to do tematu zawiasów zmuszony jestem dodać łyżkę dziegciu. Otóż maksymalny kąt rozwarcia nie zaspokaja w pełni moich potrzeb. Tak długo jak korzystamy z komputera przy stole wszystko jest ok, lecz trzymając go na kolanach brakuje tych kilku dodatkowych stopni rozwarcia. Nie dla każdego będzie to wadą, ale jak najbardziej warto mieć to na uwadze. Kolejnym, często kulejącym w budżetówkach elementem jest klawiatura, ale o dziwo, tej tutaj ciężko zarzucić jakieś specjalne wady czy uchybienia.
Jasne, może ta nie ma żadnego podświetlenia i czcionka jest naklejką nie nadrukiem, no ale nie oczekujmy cudów. Ważniejsze jest to jak podczas pisania zachowują się klawisze i tu jest jak najbardziej ok. Chociaż wiele zależy od upodobań. Wiadomym jest, że klawiatura w laptopie nie może mieć długiego skoku, ale oferowany tu 1 mm wystarcza do prawidłowego, szybkiego wpisywania nawet długich tekstów, a sam moment inicjacji jest bardzo satysfakcjonujący. Warto zaznaczyć, że długie klawisze też są dobrze stabilizowane. Ciskając krawędź klawisza Enter, Shift czy nawet spacji, ta również zapada się po całości równomiernie. Na pewno podoba mi się sam fakt umieszczenia tu sekcji numerycznej. W sprzęcie przeznaczonym do pracy i nauki jest to niezwykle przydatne.
Klawisze Num Lock i Caps Lock mają wbudowane zielony diody LED sygnalizujące ich aktywację. No i zzerknijmy jeszcze szybko na tę gumową nakładkę na klawisze. Jak widzieliście podczas unboxingu zlekkamnie ona zaintrygowała. Jednakże po krótkim na myśl mógłbym znaleźć na niej kilka zastosowań. Po pierwsze i co najbardziej oczywiste, to zabezpieczenie klawiatury przed niekoniecznie czystymi paluszkami naszych pociech. No bo nie oszukujmy się, ale wielu rodziców zostawia nawet małe szkraby przed ekranem komputera, czy to aby zająć je jakoś rozrywką, czy nawet po to aby włączyć grę edukacyjną. W końcu komputery są doskonałymi narzędziami pomagającymi w rozwoju jak i nauce. Jednak nikt nie lubi różnych dziwnych wydzielin poprzyklejanych pomiędzy klawiszami.
Przed rozlanym napojem może gumka ta w pełni nie uchroni, ale na pewno znacząco zmniejszona ryzyko uszkodzenia sprzętu. Jest to tylko jedna z opcji, ale znam osoby, które używają laptopa w garażu, chociażby do diagnostyki auta, czy nawet przyjrzenia forum i poradzenia się w razie problemów. Wtedy taka nakładka może być istym skarbem zabezpieczającym klawiaturę komputera przed wszelkimi smarami czy olejami. No ale tak naprawdę przykładów może być mnóstwo. Jeśli masz jeszcze jakiś, napisz go w komentarzu, a może dostaniesz serduszko. Rzecz jasna zmienia ona odczucie z wciśnięcia klawiszy, ale pisać się da i to bez większych przeszkód. Głodzik Głodzik z kolei to taki średniak. Niby jest, niby działa, jak coś trzeba zrobić to się zrobi, ale miłością go nie obdarzam.
Lecz ja w ogóle jestem zagorzałym hejterem gładzików i uważam, że zawsze tam gdzie tylko się da, to dla własnej wygody, komfortu i szybkości działania należy korzystać z myszy. Ten tu pracuje na softcie od Synaptics i Jasne. Można wprowadzić przez nie kilka usprawnień i gestów, ale sama płytka mogłaby być większa. Do tego prawy klawisz często łapał mi jako lewy. Sprzęt Już kilkakrotnie podkreślałem, że jest to sprzęt do pracy lub nauki, więc takowy powinien umożliwiać odbywanie lekcji online i wideorozmów ze współpracownikami. Po jedno megapikselowej kamerce nie możemy oczekiwać zbyt wiele, ale jak widać swoje zadanie spełnia. No i jak słyszycie jakość dźwięku też jest do zaakceptowania, pomimo naprawdę ruchliwej ulicy tuż za oknem.
Głodzik Będąc w temacie dźwięku to nie możemy zapomnieć o głośnikach. Te znajdują się za perforowaną maskownicą tuż pod ekranem. Jakość dźwięku jest taka, jakiej moglibyśmy się spodziewać niemal od każdego laptopa, czyli tonów niskich tutaj nie uświadczymy. Za to stereo jest dobrze pozycjonowane, a ogólnie dźwięk przez nie generowany jest wyraźny i nawet przy maksymalnej głośności nic nie trzeszczy. Co prawda szauł nie ma, ale do muzyki relaksacyjnej w tle czy obejrzenia czegoś na YouTube wystarczą. Będęc Bateria może nie jest największej pojemności, ale i tak pozwala na przyzwoity czas działania. W takim stanie prosto z pudełka i w trybie wysokiej wydajności pozwoliła ona na 5 godzin i 33 minut oglądania materiałów na YouTube w rozdzielczości Full HD.
Jasność ekranu ustawiona była na 50%, jednakże wszystkie mi się wiedzą, że jakikolwiek laptop by nie był to warto wykonać na nim undervolting. Po tym zabiegu z 5 godzin i 33 minut oglądania YouTube czas wydłużył się do 6 godzin i 49 minut. Oczywiście dalej w trybie maksymalnej wydajności. Przełączenie planu zasilania na oszczędność energii dodało do tego wyniku jeszcze nie z pełna pół godzinki. Czyli komputer rozładował się po 7 godzinach i 14 minutach spędzonych na YouTube, co jest już chyba zadowalającym wynikiem. Aktywacja dedykowanej karty graficznej od NVIDI mocno zaostrzyła apety testowanego laptopa na energie. Wystarczyła godzina i 4 minuty w trzecie odsłonie Wiedźmina, aby zejść ze 100% do 5%, no i to nawet po wykonanym 100 mV undervoltingu.
Wykonałem także test katowania sprzętu, czyli syntetycznymi benchmarkami obciążałem w pełni kartę graficzną oraz procesor. W takich warunkach bateria wyczerpała się po 51 minutach, ale jest to totalne ekstremum. Uzyskane wyniki dają sporo do myślenia, zwłaszcza te po wykonanym undervoltingu, jednakże bez obaw. Pod koniec materiału wyjaśnię jak go wykonać. Wszystkie testy związane z baterią laptop przeszedł pomyślnie, ale mówiąc o baterii przecież nie możemy zapomnieć o zasilaczu. Otóż czasami zdarza się tak, że ten dołączony przez producenta jest o zbyt niskiej mocy i podczas pełnego obciążenia lub nawet w czasie grania w gry bateria zamiast się ładować ulega rozładowywaniu. Jednakże i tutaj producent wcale nie poległ.
Mój test polegał na całkowitym, 100% obciążeniu dedykowanego układu graficznego NVIDI i procesora Intela. Jakby tego było mało, włącznie z maksymalną jasnością ekranu i. . . No i bateria dalej się ładowała. Może i bardzo wolno, ale cały czas do przodu. Średnio jakieś 3% na każde 10 minut. Natomiast podczas takiego lekkiego, normalnego przeglądania internetu z połową jasności ekranu czas pełnego ładowania wyniósł 157 minut. Co daje nam nieco ponad 2,5 godziny, ale wiadomym jest, że to właśnie ten ostatni etap ładowania zawsze trwa najdłużej. Tak więc, gdybyśmy chcieli uzupełnić stan baterii od 5 do 80%, zajmie to już o godzinę krócej, a dokładniej mówiąc 93 minuty.
Wróćmy jednak do tematów lżejszych, bowiem na tym etapie recenzji, po tych wszystkich informacjach pewnie zadajesz sobie jedno podstawowe i konkretne pytanie. Jak się w ogóle na nim pracuje? Otóż moja odpowiedź jest również rzeczowa. Typowe surfowanie po sieci, praca biurowa czy nawet lekkie programy działają sprawnie i bez zająknięcia. Jeśli zechcemy pobawić się z awansowanymi programami, nawet takimi do obróbki fotografii to ograniczona wydajność dwurdzeniowego procesora szybko sprowadzi nas na ziemię. Innymi słowy, mierz zamiary na siły. Zastosowany w tej konstrukcji procesor, 8GB pamięci RAM, jak i dysk SSD z powodzeniem zaspokoi no jakby nie patrzeć niewygórowane potrzeby typowego użytkownika internetu, młodzieży uczącej się czy nawet wystarczy wszędzie tam, gdzie niezbędny jest komputer z przeznaczeniem do zadań biurowych, jak i pracy zdalnej.
Nikt nie lubi długiego włączania się komputera, więc i to sprawdziłem. Od momentu wciśnięcia przycisku zasilania komputer potrzebuje 16 sekund, aby pokazać ekran logowania Windows 10, ale to nie gołego czystego systemu, a skonfigurowanego pode mnie, czyli ten jest z kilkoma grami, programem do montażu wideo, obróbki zdjęć i mnóstwem różnych aplikacji benchmarkowych. Z kolei z trybu uśpienia wystarczają mu zaledwie 3 sekundy do powrotu do pracy. PYTANIE Ja tu tak ciągle o tej pracy i nauce, ale co z grami? W końcu każdemu należy się coś od życia. Tak więc, żeby nie było później niedomówień, to od razu wyjaśnię, że choć owszem, laptop ten wyposażony jest w dedykowaną kartę od NVIDI, to no nie możemy tu liczyć na cuda.
Oczywiście takie nieskomplikowane i lekkie gry śmigają jak należy, ale tak zwane grubsze tytuły? No już niespecjalnie. Tak więc przyjrzyjmy się kilku z nich. Na ustawieniach domyślnych prostokątny świat Minecrafta renderowany jest w okolicach średnich 90 klatek na sekundę. W cięższych momentach framerate potrafi spaść do okolic 70-60, ale wiele zależy od lokalizacji. Fortnite z kolei jest ciekawym przypadkiem. Z jednej strony działa on niby płynnie, gdyż na minimalnych ustawieniach w czasie pomiarów wynik wskazał osiągnięcie 51,9 klatki na sekundę, ale z drugiej strony co jakiś czas rozgrywce towarzyszył mega potężny lag, całkowicie uniemożliwiający rywalizację z innymi graczami. Po prostu takie bezczelne ścinki na jakieś 2-3 sekundy.
Czemu tak się dzieje? Otóż produkcja ta ma zbyt duże wymagania względem procesora, co zresztą doskonale widać w lewym górnym rogu ekranu. Wszystkie rdzenie pracują niemal nieprzerwanie na 100%. Może zabawnie to brzmi, ale już Assassin's Creed Odyssey jest bardziej grywalny niż Fortnite, na minimalnych i w 720p w benchmarku zanotowałem średnie 14,8 klatek, czyli mniej, ale nie doświadczyłem tu podobnych sekundowych ścinek. W GTA V z kolei da się już kulturalnie grać, bowiem i tu na minimalnych, w 720p laptop od Mindbanban utrzymuje średnio 53 klatki. Ogólnie rzecz biorąc jest naprawdę dobrze, chociaż miejscami brakuje tutaj mocy obliczeniowej procesora, przez co 1% minimalnych klatek trochę uleży.
Z kolei Fallout 4 jest całkiem grywalny, bowiem na minimalnych ustawieniach przy zachowaniu średnich 68 klatek dałoby się przejść przecież całą grę. Nowy Wolfenstein na minimalnych ustawieniach ciska się o zbyt małą ilość pamięci procesora graficznego. Innymi słowy 11 klatek na sekundę wygląda niezręcznie. Pokusiłem się też o sprawdzenie trzeciej odsłony Wiedźmina. Ilość średnio uzyskanych klatek, nawet w lokalizacji stricte procesorowej, waha się na poziomie 30,3. Na upartego można by było to jeszcze uznać zagrywalne. Przynajmniej takiego zdania są konsolowcy. Counter Strike wygląda już znacznie lepiej, ale i tutaj test przeprowadziłem na bardzo niskich ustawieniach w rozieczości 1280x720. W tym trybie Xiaomi 5 był w stanie uzyskać średnią ilość klatek na poziomie 70,9.
Na tym etapie wiecie już jak wygląda temat gamingu. Sam fakt, że urządzenie posiada dedykowany procesor graficzny od NVIDI nie będzie gwarancją 120 klatek w najnowszych grach. Niemniej, tak jak już powiedziałam wcześniej, procesor ten jest i tak sporo mocniejszy, aniżeli to co oferuje Intel na swojej zintegrowanej, w cudzysłowie mówiąc, karcie graficznej. O wielkich produkcjach możemy więc zapomnieć, ale nie zapominajcie o tym, że na rynku wciąż dostępnych jest mnóstwo naprawdę ciekawych, wciągających i rozwijających gier, którym warto dać szansę. Przejdźmy teraz do bardziej zaawansowanych tematów związanych z laptopem. Temperatury. Pomiar tych wykonałem w kilku różnych sytuacjach. Podczas lekkiej biurowej pracy czy w czasie przeglądania internetu temperatury oscylowały w okolicach 36 stopni Cessiusza.
Oczywiście w momentach ładowania większych, bardziej skomplikowanych stron temperatura ta mogła się momentalnie podnosić, ale ponownie wracała do okolic właśnie tych wartości. W czasie dłuższego grania w trzecią osłonę Wiedzimina temperatury były wciąż na bardzo przyzwoitym poziomie. 72 stopni na procesorze i 79 na grafice. W momencie syntetycznego, całkowitego obciążenia układu graficznego jak i procesora wartości wciąż były w przyjętych granicach. 76 dla Intela i 85 dla NVIDI to wysoko, ale żaden z komponentów nie był ograniczany termicznie. Tutaj chciałbym jeszcze wtrącić zdanie na temat temperatur odczuwalnych z zewnątrz. Najcieplejszym miejscem jest środek pomiędzy głośnikami. W końcu to tam schodzi się radiator i w wydmuchiwanej z gorące powietrze.
Jednakże nikt tam dłoni nie trzyma, więc jej problem ustanowić to nie będzie. Kolejnym ciepłym, ale nie na zbyt ciepłym miejscem jest lewa część klawiatury, bowiem to po drugiej stronie znajduje się procesor NVIDI jak i Intela, które koniec końców pod pełnym obciążeniem ciepło wydzielają. O tak, z czystej ciekawości chciałem sprawdzić również temperatury z podkładką chłodzącą. Te się obniżyły, lecz nie miało to najmniejszego wpływu na wydajność. Jak widzicie wszystkie pierwsze cztery pomiary odbywały się po wykonanym undervoltingu procesora, lecz jak sytuacja wygląda bez niego? Otóż spójrzcie teraz. Temperatury układu graficznego jak i procesora wzrosły, co jest naturalną koleją rzeczy, bowiem gdy podniesiemy pokrywkę to zauważymy, że obydwa układy chłodzone są przy pomocy jednego wspólnego ciepłowodu jak i wentylatora.
Problemem tutaj jest jednak zbyt wysoka temperatura procesora. Ten dobija 80 stopni Celsjusza i w momencie, gdy się to dzieje oprogramowanie układowe, tudzież zabezpieczenie termiczne obniża jego napięcie i zegary, czyli dochodzi do tak zwanego throttlingu. Nie jest to szkodliwe dla sprzętu, przynajmniej nie tak bardzo jak mogłoby się wydawać, ale głównie ogranicza to wydajność. UGRODZĄCIE Dlatego naprawdę warto wykonać undervolting procesora i to się tyczy nie tylko tego konkretnego laptopa, ale praktycznie w każdym potrafi obniżyć od temperatury głośność, a jednocześnie wydłużyć czas działania pracy na baterii. Aby wykonać undervolting, zainstaluj darmowe narzędzia o nazwie Intel Extreme Tuning Utility. I choć pomimo wielu tu opcji dostępnych, to w przypadku tego procesora interesuje nas jedynie sekcja o nazwie Core Voltage Offset.
Klikamy na wartość i możemy dodać lub odjąć napięcie. Oczywiście jeśli chcemy zrobić undervolting wybieramy wartości ujemne. Z moich testów wynika, że minus 125 mV działa stabilnie, ale przy instrukcjach AVX potrafi wywalić. Przy ujemnych 115 mV też nie było do końca stabilnie, zwłaszcza w momencie pełnego obciążenia procesora wraz ze znajdującym się na nim układem graficznym. Tak dla świętego spokoju ustawiłem więc minus 100 mV i cokolwiek bym nie robił przez te kilka tygodni testowania nie miał najmniejszego problemu ze stabilnością, ale wiadomo, że wszystko zależy od tego jaki krzem się trafi, więc jak najbardziej spróbuj wartości w podobnych okolicach. Tak jeszcze w ramach formalności powinienem powiedzieć kilka słów na temat kultury pracy, jak i głośności testowanego urządzenia.
No i cóż, te jako tako działa bezgłośnie, przynajmniej podczas pracy biurowej. Wentylatora od spodu nie widać, ale gdy komputer był wyłączony z dwiema przeglądarkami w tle, postanowiłem zdjąć dolną obudowę i wentylator stał w miejscu. Jako, że nie ma tu dysku mechanicznego całość, więc była absolutnie bezgłośna. W czasie pełnego obciążenia czy nawet gamingu oczywistym jest, że wentylator będzie się już obracał, ale wydawany przez niego dźwięk zakwalifikowałbym jako niegłośny szum. Ostatnim zagadnieniem jakie chciałbym z Wami poruszyć jest system operacyjny. Laptop dostępny jest w dwóch wersjach, z Windowsem 10 i bez niego. Na moment tworzenia tego materiału wersja bez systemu kosztuje 1399 złotych, z okienkami całe 300 złotych więcej.
Stosowne linki znajdziecie w opisie tego filmu, ale szczerze uważam, że nie ma sensu kupować wersji z Windowsem. Poważnie, na testowanym sprzęcie spokojnie można zainstalować dowolną dystrybucję Linuxa. Sam bardzo lubię Manjaro wersji KDE. Instalacja jest prosta, system jest w języku polskim, sterowniki działają, dźwięk, wi-fi, bluetooth, wszystko jak trzeba. Oczywiście taki system wymaga odrobiny dostosowania się, ale warto dać mu szansę, bowiem jest on absolutnie legalny i w 100% darmowy. A jakby tego było mało, to pod względem personalizacji, jak i ciekawego wyglądu, prezentuje się on chyba nawet lepiej, aniżeli produkt Microsoftu. Nawet jeśli kiedykolwiek w przyszłości zechcesz przejść na system Windows 10, to nie będzie to problemem. Oba systemy mogą być jednocześnie zainstalowane na laptopie.
Zbliżając się do końca tej recenzji chciałbym jeszcze omówić wady i zalety testowanego modelu Xiaomi 5. Do plusów niewątpliwie trzeba zaliczyć cenę i przyznam, że po tak budżetowym sprzęcie naprawdę nie spodziewałem się wiele. A tu, no cóż, miłe zaskoczenie. Oczywistymi zaletami jest chludny design, idealne wyregulowanie zawiasów, nawet ekran jest sporo lepszy niż w tej cenie można by było oczekiwać, chociaż te wielkie ramki jakoś mnie drażnią. Nawet pomimo zastosowania tworzywa na zewnętrzej części ekranu, to powiedziałbym, że jakość wykonania jest doskonała. Mówiąc doskonała mam wciąż gdzieś z tyłu głowy cenę, no ale nic nie trzeszczy, ani nic nie skrzypi. Całość jest solidna i nie doszukałem się żadnych uchybień. No może oprócz średnio pasującego migładzika.
A właśnie, byłbym zapomniał. Producent do każdego zakupionego laptopa dorzuca za friko oto taką mysz. Może ta nie jest jakaś wyszukana, ale działa jak trzeba. No i nawet podkładka się znalazła. Ta też jest jak najbardziej spoko. Krawędzie są obrzyte, a kolorki nie nudne, dlatego pochwała też za to. Przejdźmy teraz do spraw, które mnie wcale nie zachwyciły. Pierwsze co mi się nie spodobało po włączeniu testowanego komputera to podział na partycję. Ten zawsze jest kwestią gustu i trudno kogokolwiek zadowolić, ale mi osobiście podział na dwie partycje tak niewielkiego dysku nie podpasował i wolałbym mieć więcej przestrzeń na partycji podstawowej. Chociaż to tak naprawdę łatwo sobie dostosować w tych kilku ruchach, które widzisz teraz na ekranie.
Nawet nie trzeba restartować komputera po tej operacji. Wspomniałem o tym, bo uważam taki podział za wadę, ale dosłownie w 60 sekund możecie to naprawić, jeżeli tylko będziecie chcieli. Nie podoba mi się też stosunkowo mała ilość diod informujących. Jasne, na włączniku umieszczona jest jasna, biała dioda mówiąca nam o tym, że sprzęt jest uruchomiony, a mruga ona wtedy, gdy jest on uśpiony, tylko że tej nie widać, gdy ekran jest zamknięty. Na zewnątrz znajduje się jedynie dioda sygnalizującą ładowanie baterii, ale to wszystko. Żałuję też, że pomimo portu M. 2 brakuje to obsługi nośników NVME. Ostatnim elementem, którego bym się czepił jest niewykorzystany potencjał tej 15-calowej konstrukcji. Wewnątrz bowiem jest sporo niezagospodarowanej przestrzeni.
Z palcem w nosie wszedłby tu kolejny 2,5-calowy nośnik na dane i gdyby producent dał taką możliwość, to złapoby plusika, a tak ma jedynie baty. Oczywistym jest, że to właśnie cena odgrywa największą rolę. Betuq Miesio My5 jest jak najbardziej świetnym laptopem, ale to głównie ze względu na cenę, bowiem za niewygórowane pieniądze otrzymujemy sprzęt, który świetnie spełnia się w pracy biurowej jako narzędzie do szkoły, nauki, czy nawet do rozrywki w postaci filmu, czy lekkiego gamingu, no i przy tym wyglądem wcale też nie straszy. A jakie jest Twoje zdanie na temat testowanego laptopa? Podziel się swoją opinią poniżej, a jeśli znasz kogoś, komu mógłby on przypaść do gustu, to czym prędzej wysił do tej osoby link.
Dziękuję, że zostajesz ze mną do samego końca i dziękuję moim wszystkim patronom. Jeśli i Ty zechcesz dołączyć do tego czcigodnego grona, to już teraz kliknij w link znajdujący się w lewym dolnym rogu ekranu. Jeżeli chcesz zobaczyć więcej filmów ode mnie, to już teraz zapraszam do subskrypcji, najlepiej z dzwoneczkiem oraz zapraszam na moją stronę www. techmaniachd. pl Z mojej strony to wszystko, do zobaczenia w następnym materiale, trzymajcie się, hej!.