TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Coraz więcej użytkowników decyduje się na zakup komputera z procesorem Ryzen. Nic w tym dziwnego, bowiem oferują one świetne osiągi po przystępnej cenie, ale także producent dał możliwość podkręcenia każdego z nich. A skoro mamy już błogosławieństwo, czy też przyzwolenie od samego AMD, to dlaczego by z tego nie skorzystać? W końcu jest to darmowe zwiększenie wydajności. Dlatego też w tym filmie pokażę Ci, jak szybko i bezpiecznie podkręcić dowolnych z Ryzenów. Ja mam na imię Paweł, a Ty oglądasz kanał Tech Mania HD. Zapraszam! Choć tematyka podkręcania procesora może wydawać się przerażająca dla mniej zaawansowanych użytkowników, to w rzeczywistości nie ma się czego obawiać. Odpowiednio przeprowadzona procedura pozwoli Ci na zwiększenie wydajności w aplikacjach, ale także pomoże uzyskać kilka dodatkowych klatek w grach.
Jednakże jakakolwiek forma podkręcania wykonywana jest na własną odpowiedzialność i musisz mieć to na uwadze przed przystąpieniem do tej czynności. Jednak wystarczy robić wszystko z głową, monitorując parametry pracy, a wszystko powinno być w porządku. W kwestii monitorowania to oczywiście głównie chodzi o temperatury procesora, ale tutaj już wiele zależy od konkretnego modelu oraz od chłodzenia, z którego korzystasz. Jeśli masz u siebie wydajny zestaw chłodzący i to bez względu, czy jest to chłodzenie powietrzne, czy wodne, tak jak widziane tutaj, to można pokusić się o próbę wyciągnięcia tyle, ile dała fabryka, bowiem temperatury nie będą Cię ograniczały.
Natomiast jeśli korzystasz z boxowego, to znaczy darmowego układu chłodzenia, załączonego przez AMD, to także uda Ci się podkręcić, ale już należy bacznie obserwować temperatury, a nawet jeśli będą one wysokie, to przecież nie trzeba podkręcać na cały gwizdek, a wystarczy tylko trochę tak, aby zapewnić balans pomiędzy akceptowalną temperaturą a wzrostem wydajności. Jako maszyna testowa posłuży tutaj komputer bazujący na płycie głównej MSI B350 Tomahawk z procesorem AMD Ryzen 1800X. Zbudowany był on w jednym z poprzednich odcinków, więc jeśli chcesz zobaczyć więcej detali na jego temat, to warto do tamtego filmu zajrzeć. Link pozostawię w opisie. Więc do rzeczy. Najpierw, aby zweryfikować możliwości sprzętu, zacznijmy od aplikacji Ryzen Master, a dopiero później zajmijmy się kwestią BIOS-u, czy też tak zwanego UEFI.
Powodem takiego stanu rzeczy jest fakt, że Ryzen Master jest bardzo przyjazny w obsłudze i wbrew pozorom można osiągnąć praktycznie takie same rezultaty jak w BIOS-ie. Do tego trzeba byłoby się bardzo mocno postarać, aby w aplikacji AMD coś zepsuć. A nawet jeśli namieszasz za wiele w ustawieniach, to po restartie i tak wrócą one do standardowych. Dlatego jest to świetne narzędzie dla początkujących, ale także dla tych, którzy chcą podkręcić procesor szybko, sporadycznie, czy tylko na potrzeby danej aplikacji. Jeśli nie masz jeszcze programu Ryzen Master, to w opisie pod filmem znajduje się link do oficjalnej strony AMD, z której pobierzesz i zainstalujesz najnowszą wersję.
Natomiast jeśli miałeś już program zainstalowany, a nie jest to najnowsza wersja, to w tym momencie odinstaluj go i zainstaluj ponownie z podanego linku. Problem w tym, że Ryzen Master nie ma automatycznych aktualizacji. Przy uruchomieniu nie dostaniesz też powiadomienia, że jest nowsza wersja, a jest to naprawdę bardzo istotne. Sam korzystałem z wersji zainstalowanej miesiąc temu i mocno różniła się ona od tej, na której bazuję reszta tego filmu. Nie było tam nowych trybów, ani możliwości zastosowania ustawień bez restartu i kilku innych drobiazgów. Instalacja nowszej wersji programu jedna na drugą też może zakończyć się erorem. Przynajmniej tak było u mnie i ręczna dezy instalacja była nieunikniona.
No ale jeśli masz to już za sobą, to po uruchomieniu pojawi się okno z ostrzeżeniem, z którym oczywiście warto się zapoznać. Teraz chwilę przyjrzyj się temu i jak wygląda aplikacja, aby później wiedzieć gdzie czego szukać. Początkowo ilość suwaków, przełączników czy napięć może przerazić, ale spokojnie. Sporej części z tych elementów nawet nie będziemy dotykać. Na pierwszy rzut oka aplikacja może wyglądać chaotycznie, ale to dlatego, że mamy tu możliwość zmiany taktowania pamięci RAM, timingów, a nawet jeśli masz Ryzena z budowanym układem Vega, to można tu także podkręcić grafikę i wszystko to jest w jednym oknie, przez co początkowo może odrobinę przytłaczać. Z najważniejszych elementów, poczynając od góry mamy reset, pozwalający oczywiście przywrócić domyślne ustawienia.
Bardzo przydatne jeśli się przyłączy coś, a nie do końca wiadomo co. Następnie settings, z których możemy ukryć poszczególne elementy. Znajduje się tu również możliwość zmiany częstotliwości interwału odświeżania. Odnajdziesz tu też opcję o nazwie Prog Hot, którą można wyłączyć, czego bardzo nie polecam. Wciśnięcie Disables powoduje, że nawet jeśli jakieś elementy płyty głównej będą się przegrzywały, to program zignoruje wszelkie to strzeżenia i dalej będzie utrzymywał wysokie taktowanie procesora. Może to skrócić żywotność podzespołów lub nawet je uszkodzić. Dlatego opcja ta jest tylko dla bardzo zaawansowanych użytkowników, więc jej nie klikajcie. No ok, ale przejdźmy do tego co mamy klikać. Otóż na dole okna głównego znajdują się karty czy też profile, na których będziemy się opierać.
Po uruchomieniu programu zawsze startujemy w zakładce bieżące, która to służy tylko do podglądu obecnych ustawień. Kolejne zakładki to Creator oraz Game Mode. Część parametrów tutaj jest predefiniowana przez AMD i nie wszystko możemy zmienić. Następne dwa profile pozwalają już na wprowadzenie większej ilości zmian. No właśnie, ale co nas interesuje? Oczywiście zwiększenie częstotliwości procesora i tutaj mamy możliwość zmiany przeskakując minimum o 250 MHz. Natomiast podniesienie zegara zwykle musi iść w parze z podniesieniem napięcia procesora, które regulujemy tutaj w dziale CPU Voltage. Klikając na strzałki po prawej możemy przeskakiwać w takich przedziałach, na jakie pozwala sekcja zasilania płyty głównej. Tutaj jednak za mocno się nie rozpędzaj, bowiem podbicie tej wartości zbyt daleko może skrócić żywotność lub nawet uszkodzić procesor.
Teraz tylko pytanie jakie są rekomendowane wartości. Tutaj dla własnego spokoju i bezpieczeństwa każdy powinien tę wartość zweryfikować osobiście dla swojej generacji Ryzena. Te o których tutaj wspomnę dotyczą Ryzenów z 2017 roku, a jak wiadomo wraz z rozwojem architektury układów stalonych napięcie w teorii powinno spadać. Tak więc z informacji do których udało mi się dotrzeć wynika, że wartości poniżej 1. 45V dla mojego procesora nie mają wpływu na żywotność i wszystko do tego pułapu jest bezpieczne, o ile oczywiście same temperatury nie są zawrotnie wysokie. Z kolei między 1. 45 a 1. 55V już może skrócić żywotność układu o 10% i więcej.
Aczkolwiek czuję w kościach, że to już trochę za dużo i o ile nie miałbym drugiego takiego samego procesora na podmianę to po prostu nie ryzykowałbym. Do takich wartości można się jedynie szarpnąć tylko po to aby pobić rekord w benchmarku jeśli komuś na tym bardzo zależy. Ale tak w realu i zdroworozsądkowo mówiąc to nie ma tu już większego sensu. Tak duże podbicie napięcia i tak nie pozwoli na uzyskanie adekwatnie wyższych zegarów. Za to mocno zwiększy ilość generowanego ciepła jak i podniesie zużycie energii. Więc wszystko z umiarem. Pozostanie poniżej 1. 45V i tak dla większości wystarczy do tego aby osiągnąć bardzo fajne wyniki.
Więc teraz pozostaje kręcenie i jak widzisz dotarcie tym sposobem do maksymalnego stabilnego zegara może zająć sporo czasu. A dzisiaj przecież wszyscy są w gorącej wodzie kompanii. Dlatego zdradzę jak szybciej wybadać ten punkt. Podkreślam, że jest to moja osobista preferencja i widzi mi się. Więc tak, skoro maksymalne rekomendowane przez AMD napięcie do długotrwałego podkręcania nie powinno przekraczać 1. 45V to zajdę jedno oczko poniżej. Bowiem niektóre płyty są bardziej hojne w napięciach. Ale to już bardziej zaawansowany temat na inny film. Następnie podbijam zegar na przykład na 3. 85GHz. Klikam Zastosuj i całe piękno oraz przewaga programu Ryzen Master nad UEFI polega na tym że przy zmianie zegara i napięcia nie wymaga on restartu. Przynajmniej ta nowsza wersja.
Po zastosowaniu tych ustawień należy sprawdzić czy wprowadzone zmiany są aby na pewno stabilne. W tym celu możecie posłużyć się aplikacją o nazwie Cinebench. Oczywiście w opisie dla Twojej wygody znajduje się do niej link. Lubię ten benchmark za to, że bardzo szybko potrafi on wykazać wszelkie braki stabilności. Jeśli przesadzimy zegarem lub napięcie będzie zbyt niskie to często już w pierwszym teście doznamy zawieszki. Co oczywiście jest czymś dobrym. Bowiem nie musimy puszczać jeszcze kilku godzinnego testu stabilności. Tylko rachciach i już wstępnie wiemy czy jest OK czy nie. Dla świętego spokoju można pokusić się nawet na powtórzenie tego testu ponownie 2 czy 3 razy.
Jeśli obędzie się bez zawieszki to możemy być już całkiem przekonani, że powinno być OK i można podbijać zegar jeszcze trochę dalej. Tak więc kolejno dojeżdżam do 3. 90GHz, 3. 95 a nawet okrągłych 4GHz na których mi tak bardzo zależało. Wtedy znowu puszczamy Cinebench i jeśli te 2 czy 3 przeloty zakończą się powodzeniem to można jeszcze zawczasu powalczyć o niższy zużycie energii oraz obniżenie temperatur. W tym celu obniżam napięcie o jedno oczko i znowu wykonuję test Cinebenchem. Jeśli obędzie się bez zwiechy to znowu kolejne oczko niżej i tak aż do momentu aż program się wyłoży. Wtedy reset i napięcie dajemy wyższe o jedno czy nawet dwa oczka wyżej aby powrócić do tej stabilnej wartości.
Jak widzicie w rezultacie osiągnę nie tylko zadowalające 4GHz, ale udało mi się to zrobić przy stosunkowo niskim napięciu dalekim jeszcze od tego rekomendowanego. Takie ustawienia bardzo mi się podobają więc zapiszę je na profilu oznaczonym jako Creator Mode i będę ich używał na przykład podczas montażu filmów czy innych wymagających aplikacji. Jeden temat załatwiony, ale jak ma się to do gier? Wiele się czyta i słyszy o tym, że Ryzen nie nadaje się do gier lub że jest słabszy niż Intel. Tak naprawdę co nie! To nie do końca jest to prawda i w takim przekonaniu żyją jedynie niedoinformowane osoby, które nie wiedzą co jak działa.
Na pierwszy rzut oka owszem może się tak wydawać, ale w rzeczywistości sprowadza się to do tego, że większość obecnie dostępnych gier na rynku faworyzuje wysoki zegar procesora, w tym wypadku oczywiście Intel, za to nie są one w stanie wykorzystać większej ilości rdzeni. Przynajmniej tak ma się sytuacja w większości produkcji dostępnych na ten moment. Z czasem nowe gry mają już sprawiedliwiej traktować obie te strategie, więc tak naprawdę wina leży głównie po stronie zbyt słabej optymalizacji gier. No i tutaj z pomocą przychodzi Game Mode dostępny w Ryzen Master. Działanie tego profilu jest dosyć łatwo wytłumaczalne.
Jeśli niektóre gry potrafią korzystać jedynie z czterech czy maksymalnie ośmiu wątków, a jedynie wysoki zegar jest dla nich najważniejszy, to Game Mode robi właśnie to. W przypadku mojego Ryzena 1800X tryb ten wyłącza połowę rdzeni. Dzięki czemu mogę pchnąć zegar jeszcze trochę dalej. Z 4 GHz nawet do 4 150 MHz na ośmiu wątkach, co powinno dać jeszcze większy skok w wydajności przynajmniej w tych grach, które dalej nie są w stanie ogarnąć dobrze wielu rdzeni. Teraz wystarczy tylko zapisać ten profil. Jednak zauważ, że chcąc go zaakceptować wymagany jest już restart. Jak wcześniej wspominałem, zmiana zegarów czy napięcia nie wymaga ponownego uruchomienia, ale dezaktywacja części rdzeni już tak, co przypuszczam, że chyba jest zrozumiałe.
Na tym etapie powinniście już dobrze rozumieć jak działają profile. Ja u siebie jeszcze na jedynkę zapiszę standardowe ustawienia, ale i na dwójkę zrobię coś odwrotnego. Obniżał zegary i napięcia procesora do minimalnych stabilnych, uzasadniając, że będzie to profil do oszczędzania energii, ale i niemal bezgłośnej pracy. Można też pobawić się w wyłączenie większej ilości rdzeni, ale tutaj macie wolną rękę do eksperymentowania. Teraz przydałby się dogłębnie sprawdzić system na zapisanych profilach. Cinebench jest jak najbardziej ok, ale test ten trwa dosyć krótko i nie powie nam nic o progu termicznym. W tym celu możemy użyć dowolnego stres testu, natomiast ja posłużył się programem Prime95, bowiem jest on darmowy. Link dla Ciebie przygotowałem już w opisie, za co chyba łapka pod filmem się należy.
No ale jak już pobierzesz, rozpakujesz i uruchomisz program, to zobaczysz okno z niewinnym wyborem Torture, którym to chcesz poddać swój komputer. Aby przetestować wszystko po trochu, możesz wybrać Blend Test. Musisz pamiętać o tym, że test tego typu obciąża komponenty do grani z możliwości. Jest to syntetyczne wygenerowanie takiego obciążenia, którego raczej nigdy nie udałoby Ci się powtórzyć żadną aplikacją użytkową czy też grą. W związku z tym, monitorowanie temperatur jest tutaj bardzo na miejscu. Dlatego nim jeszcze włączysz ten test, z opisu pod filmem pobierz program o nazwie HWinfo. Pozwolić On na bieżąco obserwować napięcia, pobór mocy, ale przede wszystkim temperatury procesora, grafiki oraz czujników rozmieszczonych na płycie głównej.
Teraz dopiero podaj komputer Torturą i pozostań przy nim przynajmniej przez pierwsze 20-30 minut. Nawet jeśli temperatura procesora czy ktoregokolwiek z elementów płyty głównej będzie zbyt wysoka, to powinno zadziałać zabezpieczenie termiczne i komputer zwyczajnie się wyłączy. Nawet jeśli do tego dojdzie, to nie jest to jeszcze powód do paniki. Oczywiście nagminne i często doprowadzanie do takiej sytuacji może skrócić żywotność podzespołów. Dlatego warto wtedy zadbać o lepsze chłodzenie, ale i o wentylację w obudowie. Na moim kanale znajdziesz film omawiający zagadnienie umiejscowienia chłodzenia wodnego. Link do tego filmu? Zgadłeś. Też jest w opisie.
I choć opiera się on na radiatorze ścieczą, to zapoznanie się z tym filmem powinno pomóc także, jeśli korzystasz z chłodzenia powietrznego, bowiem rozlokowanie wentylatorów ma ogromne znaczenie. I pewne konfiguracje mogą wręcz zaszkodzić zamiast pomóc. Jak już obserwujesz tortury, znaczy się temperatury w czasie tortur, to zwróć uwagę na sekcję zasilania. O ile Twoja płyta główna wyposażona jest w taki czujnik. Lub, jeśli go brak, sprawdź odpowiednim sprzętem okolice tej sekcji. Jeśli będzie ona zbyt wysoka, to wtedy zadbaj właśnie o lepszą wentylację obudowy. Lub nawet odpuść podkręcenie na trochę niższe. Ja jestem uparty i te równe 4 GHz bardzo mi się podobały na wszystkich 16 wątkach.
Jednak moja płyta główna jest ze średniej półki cenowej i w ogóle nie radzi sobie z tak mocnym procesorem, jakim jest Ryzen 1800X. Już nie mówiąc o tak wysokim jego overclockingu. Podczas testu temperatury były naprawdę wysokie i choć przy odpowiednim ulokowaniu radiatora komputer już się nie wyłączał, to jednak należało coś z tym zrobić, aby przedłużyć jej żywotność. Wszedłem na eBay, kupiłem garstkę małych radiatorków oraz klejący się pad termiczny o całkiem sporej konwencji cieplnej. Pad jest o tyle fajny, że łatwo go przyciąć, a same właściwości klejące są bardziej niż wystarczające do tego, aby utrzymać radiator mocno na swoim miejscu, ale nie dość, aby zniszczyć powierzchnię. Trochę niechlujnych przymiarek, wycinania, naklejania i wraz można poczuć się jak w przedszkolu.
Ogólnie bardzo fajna zabawa. Wiem, że w tym momencie mogą odezwać się fale hejtu, że to takie nieprofesjonalne i w ogóle jak tak można, że przecież powinno się to zrobić lepiej. Może i tak, ale do tego wypadałoby mieć warsztat lub chociaż piwnicę, a ja mieszkając w Irlandii takiego luksusu nie posiadam. Dodatkowo kto zdrowy na duszy i umyśle pokusiłby się o rozwiercenie nitów oraz zabawę w DIY, tracąc przy tym gwarancję i ryzykując uszkodzenie płyty głównej. A tak można nieinwazyjnie, na szybko sprawę załatwić i w każdym momencie można je odkleić. Przeszedź śladę szmatką namoczoną w alkoholu i nikt się nie pozna, że tutaj kiedykolwiek coś było przyklejone.
Może i wygląda to trochę jak nigdy niebity pasad z Niemiec, ale to działa. Tak proste dolepienie garści radiatorków obniżyło temperatury VRM-ów o 15 stopni Celsjusza. Jednakże potraktujcie to jako taką małą ciekawostkę. Film ten jest poradnikiem podkręcania i Wy nie musicie wcale stosować takich patentów. Zwyczajnie nie mogłem się oprzeć pokusie opowiedzenia o tym, ale może i okaże się to jakoś poradą dla tych, którym sekcja zasilania nie pozwala dobić do upragnionego OC. W każdym razie jeśli udało się Wam znaleźć i zapisać profile z preferowanymi ustawieniami, to pokrótce opiszę jeszcze kwestię jak to się ma do UEFI, archaicznie też nazywanym BIOS-em, którym przecież wcale nie jest, ale mniejsza z tym.
Największy problem z UEFI polega na tym, że u większości producentów płyt głównych wygląda on inaczej, w mniejszym lub większym stopniu. Początkowo cały ten film miał się na tym opierać, że do znudzenia chciałem tłumaczyć Wam poszczególne opcje, wyrożenie i możliwości wprowadzania zmian, ale po tym jak pobrałem najnowszą wersję Ryzen Master w moim oczuciu straciło to już większy sens. Tak naprawdę jeśli w aplikacji AMD znaleźliście już stabilne zegary i napięcie, to wystarczy przejść do UEFI, do działu mnożnika, tutaj wchlepuję 40, co jest odpowiednikiem 4 GHz, a w polu napięcia przepisuję ostatnią stabilną wartość.
Dodatkowo dla spokoju ducha mogę wyłączyć Spread Spectrum F10, aby zapisać ustawienia, rzut oka dla potwierdzenia i widzimy, że AMD Cool and Quiet także jest autentycznie dezaktywowane i bajer, to wszystko. Potwierdzamy klawiszem Enter i już mamy na stałe zapisany overclocking na poziomie 4 GHz na wszystkich rdzeniach z poziomu UEFI. Oczywiście temat ten można jeszcze mocno rozwinąć, ale w moim oczuciu nie ma potrzeby. Co chcesz, możesz przeczytać jeszcze kilka kilogramów makulatury technicznej oraz obejrzeć 150 innych filmów na YouTube, mówiących o podkręcaniu Ryzena, gdzie w zasadzie 80% z tego materiału, który zobaczysz, i tak będzie bazował na inaczej wyglądającym UEFI, aniżeli Twoje.
Owszem, uzyskasz jeszcze więcej wiedzy, co się oczywiście chwali, ale tak naprawdę mało prawdopodobne, że uda Ci się wyciągnąć jeszcze większe OC z procesora niż to, co można uzyskać z aplikacji Ryzen Master w 15 minut. No okej, jak się mocno postarasz, to może jeszcze trochę uda Ci się nagiąć rzeczywistość i UEFI polecisz trochę dalej zegarami. Ale czy gra jest warta świeczki? Według mnie tylko wtedy, jeśli jesteś zaawansowanym użytkownikiem i uważasz, że jakaś tam aplikacja do podkręcania pod Windowsem godzi we wszystkie wartości moralne. Tylko wtedy przestań używać MSI Afterburner do podkręcania karty graficznej, bo byłoby to już hipokryzją.
Chłopcy z podwórka flashują BIOS Kart, delikatnie podsumowując to jak widać aplikacja Ryzen Master po ostatniej aktualizacji zrobiła na mnie całkiem dobre wrażenie. I choć jeszcze naprawdę wiele jej brakuje to widzę, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Na pewno brakuje mi to opcji zastosowania ustawień na starcie lub chociażby skrótów klawiszowych, aby szybko skakać pomiędzy zapisalnymi profilami. W sumie zebrałby się tuzin innych drobiazgów, nad którymi nie będę się teraz rozczulał. Może w niedługim czasie jeszcze wiele wad oraz bugów zostanie rozwiązanych, na co oczywiście liczę. Zbliżamy się powoli do końca, dlatego pokażę wam jakie wyniki przyniosło podkręcanie na przykładzie Ryzen 1800x w kilku podstawowych benchmarkach. Już dobrze poznaliście Cinebench, więc zacznijmy od niego.
Na bazowych zegarach z 1616 wydajnie skoczyła do 1764 punktów. Jest to około 9% wzrost. Benchmark jednowątkowości przeprowadziłem przy ustawieniu gamemode, co dało aż 10,5% wzrostu. CPU-Z zarówno wielowątkowości oraz jednowątkowości odnotował około 8% wzrost. Przy pas marku bierzemy pod uwagę tylko porcje CPU mark i tutaj mamy skok z 15698 na 17114, co dało 9% wzrost wydajności. Uznałem, że pominę wszelkie benchmarki bazujące na grach, ponieważ mogłoby to być mylące. Część starszych gier powoli dostaje patche poprawiające optymalizację, więc po czasie wszelkie uzyskane wyniki mogłyby się po prostu rozjechać. Mam nadzieję, że film ten pomógł ci wyjaśnić wiele zagadnień związanych z overclockingiem. Jeśli tak, pozostawienie po sobie łapki w górę byłoby bardzo miłym gestem.
Jeśli w przyszłości chcesz zobaczyć więcej filmów, to subskrybuj mój kanał oraz kliknij ten dzwoneczek. Z nim otrzymasz informacje o nowym filmie, ale nie obawiaj się, nie naparzam tych filmów codziennie. Raczej kilkanaście w roku i staram się, aby każdy z nich miał jakąś większą wartość, więc nadmiar powiadomień umie ci raczej nie grozi. Słowem zakończenia życzę wszystkim wysokich zegarów przy jak najniższych napięciach. Do usłyszenia w następnym filmie, no chyba, że zapomnisz o tym dzwoneczku, to wtedy pewnie nie. Trzymajcie się. Hej!.