TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Mija już kilka dobrych lat, od kiedy to seria Kraken okrzyknięta została najlepiej wyglądającym chłodzeniem Ayo. Dlatego też czas najwyższy na oświeżoną wersję. Z tej strony Paweł, a ty oglądasz kanał Tech Maniac HD. Zapraszam. NZXT nareszcie odświeżyło tak bardzo uwielbianą i popularną serię swoich chłodzeń Ayo. Jest to już trzecia generacja i oczywiście rozpoznasz ją po trójeczce w nazwie. Model X53 to wersja z dwoma wentylatorami i 240-milimetrową chłodnicą. Model X73 bogatszy jest o dodatkowy wentylator oraz odpowiednio dłuższą chłodnicę, mierzącą 360 mm. Z kolei pomiędzy nimi plasuje się testowany dzisiaj Kraken X63. Ten odróżnia się od swoich braci nie tylko innym rozmiarem chłodnicy wynoszącym tutaj 280 mm, ale także większymi 140-milimetrowymi wentylatorami, które no cóż.
Od swoich mniejszych braci wyróżniają się sporo wyższym współczynnikiem przepustowości powietrza. Tyle słabym wstępu. Nie czekajmy więc i zabierzmy się do sprawdzenia tego co czeka na nas w pudełku. Jak zawsze na dzień dobry pełna instrukcja instalacji podłączenia. Warto ją chociaż pobieżnie zahaczyć wzrokiem, nim zaczniemy wydziwiać przy montażu. Zaraz pod nią znajduje się szara wytłoczka wykonana z recyklingowanej makulatury. Nie jest to najbardziej prestiżowe doznanie jakiego doświadczyłem w ostatnim czasie, ale nad tym bardziej doceniam ekologiczną świadomość producenta. W końcu nieopakowanie to jest najważniejsze, a przecież jego zawartość. Tak więc odnajdziemy tu dwa 140-milimetrowe wentylatory. Zestaw montażowy dla platform AMD oraz Intela. Całe niezbędne okablowanie oraz to najważniejsze, kompletny zamknięty układ chłodzenia cieczą. Bloko pompka wraz z chłodnicą.
Ta w całości wykonana jest z aluminium, mierzy dokładnie 143 mm długości, 315 szerokości i gruba jest na 3 cm. Jest to zwykła, solidnie wykonana chłodnica, której boki przyoznawia logo NZXT. Co prawda nie uświadczymy tu żadnych nowoczesnych rozwiązań pokroju Antilic, ale skoro wszystkie krakeny objęte są 6-letnią gwarancją to myślę, że fakt ten nie powinien być powodem do niepokoju. Już na początku zdążyłem wspomnieć, że 140-milimetrowe wentylatory NZXT cechują się wyższym współczynnikiem przepustowości od tych mniejszych 120-milimetrowych stosowanych w modelach X53 i X73. Jeśli zagłębimy się w dane udostępnione na stronie producenta możemy zauważyć, że taka sytuacja ma miejsce nawet pomimo ich niższych prędkości.
1800 obrotów wystarczy, aby te większe wentylatory stosowane w testowanym modelu przeciągały o 34% więcej powietrza, jednak nie ma nic za darmo. Większe wymiary sprawiają, że konsumują one odrobinę więcej energii oraz są głośniejsze, no i za sprawą bardziej oddalonych od siebie łopatek mają także niższe ciśnienie statyczne, chociaż te spada wraz ze wzrostem prędkości obrotowej. Zachowując niskie i średnie obroty, czyli tak naprawdę przez zdecydowaną większość czasu ich użytkowania, ciśnienie te jest nawet wyższe. Tak więc jeśli do Twojej obudowy zmieści się zarówno 240, jak i 280 mm, to warto wybrać właśnie większego braciszka i to już wcale nie tylko ze względu na samą chłodnicę o większej powierzchni oddawania ciepła, ale również ze względu na wydajniejsze wentylatory, no bo tak naprawdę zastanówmy się.
Przecież nikt nie goni ciągle wentylatorów na 100%, a brutalna prawda jest taka, że nawet przy średniej prędkości obrotowej różnica temperatur na naszym procesorze sięgnie 2, czasem może 3 stopni Celsjusza i to wszystko. Racjonalnie podchodząc do sprawy to ten dodatkowy hałas wtedy nie jest niczym uzasadniony. Owszem dobrze jest mieć zapas, ale zostawmy go raczej tylko i wyłącznie na sytuacje krytyczne. W każdym razie bez względu na to, który model serii X wybierzesz, to ta rodzina wentylatorów zaprojektowana jest do pracy właśnie chłodnicami, czyli cechują się one podwyższonym ciśnieniem statycznym. Wedle zapewnienia producenta łożysko ma i musi wytrzymać minimum 6 lat użytkowania. Troszkę szkoda, że nie są to konstrukcje z jakimś dodatkowym oświetleniem RGB, ale też rozumiem, że nie każdego to kręci.
Co prawda w oku znajdują się odpinane nakładki, które są tym nazwijmy to elementem estetycznym. Może je efekt po wymianie nie jest pierunujący, ale lepsze to niż nic i owszem, gdyby producent dorzucił je za free do pudełka, to najprawdopodobniej podmieniłbym te standardowe na białe. Tak wiecie, aby chłodnica z wentylatorami mogła się lepiej wpasować do mojego białego motywu obudowy. Niestety trzeba je nabyć oddzielnie w cenie około 6 dolarów za komplet dwóch sztuk plus przesyłka. Tak więc, nim jeszcze odejdziemy od tematu wentylatorów, warto wspomnieć, że te posiadają sporych rozmiarów elementy antywibracyjne, a ich okablowanie jest podgumowane. Owszem, jest to deta, lecz wiadomo, że kablom czasem zdarzają się bliskie starcia z rozpędzonymi łopatkami wentylatora.
Element ten stanowi taką dodatkową barierę, zabezpieczenie przed rozerwaniem czy szybkim przetarciem. Mały plusik za to. Przećmy w końcu do najbardziej ekscytującego elementu, którym jest oczywiście bloko pompa. To właśnie tu zaszło najwięcej zmian pomiędzy drugą a trzecią generacją, co się więc zmieniło. Otóż jednym z największych ulepszeń jest pokrywka z logiem NZXT. W poprzedniej wersji element ten przymocowany był na stałe, przez to w niektórych konfiguracjach napis znajdował się pionowo lub nawet do góry nogami, a to niekoniecznie godziło się estetycznie. Pokrywka nowej wersji bierze już pod uwagę taką ewentualność i w zależności od potrzeb możemy ją odpowiednio ustawić. Wbudowany mechanizm pozwala na obrót w 30-stopniowych przeskokach.
Kolejnym elementem, który od samego początku wyróżniał wzornictwo krakenów jest lustrzany efekt nieskończoności, czyli tak zwany Infinity Mirror. Wtedy było dobrze, teraz jest jeszcze lepiej. Mogłoby się wydawać, że wrażenie efektu głębi sięga aż poza samą płytę główną. No i warto odnotować, że lustrzana przestrzeń została tu powiększona o 10%, względem, no wiecie, tej starszej poprzedniej wersji. Trzecie generacje to nie tylko poprawione elementy wizualne, ale ulepszenia dotyczą także wydajności i kultury pracy. Poprzednie wersje krakenów korzystały z pomp czwartej i piątej generacji. Recenzowany tu model X63 posiada już najnowszą pompę siódmej generacji. Oczywiście nie każdemu to musi mówić zbyt wiele, ale z najistotniejszych zalet nowego krakena jest fakt, że pompa jest teraz o 30% cichsza.
Z tematu bloko pompki przejdźmy do tub łączących ją z chłodnicą. Te mają 40 cm grubości, pokryte są nylonowym oplotem. Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie i giętkość i swoboda ruchu, która zawdzięczana jest niezwykle lekko pracującym przegłubą i uszczelką na bloko pompce. Do tej pory w żadnym innym Ayo nie spotkałem się z tak niskim oporem pracy tego elementu, a to oczywiście ułatwia wszelkie manewry jak i instalację. Właśnie, będąc przy instalacji to ta jest też niezwykle łatwa. Na bloko pompce znajduje się już założony element montażowy dla platformy Intela. Ja bazuję na sokecie AM4, więc zdejmuję go i zastępuję tym dla AMD. W tym miejscu muszę przyznać, że bardzo mi się podoba ta beznarzędziowa wymiana.
Łatwo, szybko i solidnie, a do tego możemy ustawić pompę niemal w każdej pozycji jaką sobie wymyślimy. Potrzebujesz aby pompa była pod kątem, tylko dlatego żeby rurki z niej wychodziły w sposób bardziej odpowiedni do twojego buildu? Nie ma sprawy. Może przewrócić ją o 90 stopni, jasne, to też nie sprawi tutaj najmniejszego problemu. Jak widać cała instalacja jest bardzo intuicyjna. Na pewno całość mocno ułatwia fakt, że nie mamy tu żadnych dodatkowych rozdzielaczy czy hubów RGB. Pełne sterowanie efektami świetnymi odbywa się za pośrednictwem tego małego kabelka. Z jednej strony mikro USB, z drugiej kontroler do podłączenia do płyty głównej. Pierwsze co należy zrobić po założeniu całości to instalacja oprogramowania CAM Software.
Tu możemy na bieżąco śledzić temperaturę procesora, regulować prędkość obrotowo wentylatorów, pompy, ale przede wszystkim jest tu zakładka odpowiedzialna za oświetlenie znajdujące się pod tą dużą lustrzaną taflą szkła. Podzielone jest ono na dwa kanały, jeden dla pierścienia, drugi dla Logens i XD. Możemy regulować natężenie ich światła, ale także ustawić kolor, przejście czy w przypadku pierścienia nawet ruch, czy też animację. Jest tu kilka innych ciekawych i o dziwo bardzo przydatnych opcji. Podoba mi się możliwość ustawienia motywu kolorystycznego bazującego na aktualnej temperaturze karty graficznej czy chociażby procesora. Im cieplej tym kolor bliższy na przykład czerwonego. Jeśli temperatura jest niska zmienia się na zielony. Oczywiście wraz ze wzrostem czy spadkiem te barwy delikatnie przez siebie przenikają.
Wszystko ładnie pięknie, są światła, jest impreza, ale czy to chłodzenie schładza? Jeśli tak to czy robi to wystarczająco dobrze? Na to pytanie odpowiedzą nam uwielbiane przez wszystkich testy obciążeniowe. W tym celu zagoniłem do ciężkiej pracy dwa procesory. Przedstawicielem wagi średniej jest Ryzen 5 3600X, który pod pełnym obciążeniem konsumuje w okolicach 83W. Waga ciężka to blisko 160W poboru na podkręconym do granic możliwości Ryzenie 7 1800X. Dla wyrównania walki w obydwu przypadkach zastosowałem pastę Gelit GC Extreme. Wyniki wyglądają następująco. Na wykresie podana jest wartość odczytana szczujnika po 30 minutach trwania testu obciążeniowego. Temperatura otoczenia była ciągle monitorowana i utrzymywana na poziomie 22 stopni Celsjusza.
Wachania jakie występowały w trakcie testu, bowiem no wiecie, tych nigdy nie da się uniknąć, nie przekraczały jednak połowy 1 stopnia. Pampa ustawiona była w tryb wysokiej wydajności, a wentylatory tak jak widać na wykresie. Z kolei pragnę zaznaczyć, że tutaj te niskie obroty wcale nie oznaczają najniższych możliwych. Wentylatory mogłem ustawić nawet na okolice 250-300 obrotów, z tym, że przy takich obrotach trudno wentylatorom utrzymać obroty na równym poziomie i byłoby to też zbyt wolno do tak długiego testu obciążeniowego. Zresztą możecie zauważyć, że zarówno na wysokich jak i średnich obrotach dzielą nas jedynie 2 stopnie Celsjusza. Z kolei przy niskich jest to już 5 stopni.
Jest to dowód na to, że tak gorący procesor wymaga jednak przepychania większej ilości powietrza przez żeberka chłodnicy w celu utrzymania bardziej komfortowych warunków pracy. Aczkolwiek ogólnie na to patrząc to wcale nie jest źle. Powiedziałbym, że nawet zaskakująco dobrze. Zapytasz dlaczego? Otóż niedawno testowałem 360-milimetrowe chłodzenie Deep Cool Castle, z tym, że ze względów estetycznych podmieniłem w nim wentylatory na ładniejsze, ale trochę mniej wydajne i pod względem osiągniętych temperatur Kraken wypadł w tym pomiarze o 2 do 3 stopni lepiej. Tak więc wnioski nasuwają się tu same. Kraken wygląda nie tylko dobrze, ale oferuje przy tym nawet lepszą niż zadowolejącą wydajność.
Jestem zdania, że choć nowe modele nie wprowadzają żadnych rewolucyjnych zmian, to ta trzecia generacja jest na miejscu i jak najbardziej ma ona prawo bytu. Nie zapominajmy o tym, że chłodzenia Kraken naprawdę mogą się podobać. W końcu nie bez przyczyny design ten ma tak wielu oddanych fanów. Zbliżenie określonych powodów wzór widniejący na bloku stał się ponadczasowy i pomimo upływu lat wciąż jest obiektem pożądania. Często zdarza się bowiem, że nowa generacja coś psuje, a coś poprawia. Jednak jak widać, absolutnie nie w tym przypadku. Nowa odsłona rodziny Kraken to seria przemyślanych i prawidłowo wyegzekwowanych poprawek. Wszystko to co było dobre w poprzedniej generacji teraz stało się tylko lepsze.
Większa powierzchnia szkła, głębie zaglądające złudzenie optyczne, cichsza pompka czy obracająca się nakładka to absolutnie mile widziane usprawnienia. Jeśli zastanawiasz się nad Krakenem to nie kupuj starej wersji. No chyba, że ta byłaby objęta jakąś atrakcyjną promocją. By sprawdzić czy taka jest zajrzyj do opisu pod tym filmem. Przygotowałem tam dla Ciebie linki do tej najnowszej, trzeciej generacji, jak i do tej poprzedniej. Jeżeli podobało Ci się to nagranie, bardzo proszę pozostaw po sobie chociaż tą łapkę w górę oraz subskrybuj mój kanał. A może znasz kogoś zainteresowanego tematem, jeśli tak koniecznie weślij mu linka. Natomiast jeśli masz jakiekolwiek pytania, jak zwykle możesz je zadać w komentarzu pod tym filmem.
Tymczasem ja się z Tobą już żegnam i zapraszam do następnych nagrań. Trzymajcie się, hej!.