TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
W tym odcinku na kanale TechManiak HD, Paweł ściera fabryczną pastę, Ja pie***e! nakłada inną pastę, Ja pie***e! przycinał dręcznie termopad. Ja pie***e! Honeywell PTM7950 robi ostatnio świetną furorę w świecie IT. Jedni mówią, że jest to termopad, inni twierdzą, że jest to pasta. Prawda jak zwykle leży gdzieś pośrodku bowiem w temperaturze pokojowej. Owszem, PTM7950 zachowuje się jak typowy termopad i w niczym nie przypomina pasty termoprzewodzącej. Męło mało, tak? Jednak wykonany jest on z materiału zmiennofazowego, czyli pod wpływem temperatury w zmianie ulega jego stan skupienia. Nakładam termopad Honeywell. Rozgrzejmy go odrobinę. Notujemy około 80-90 stopni. I sprawdźmy, jak wygląda jego konsystencja. Bardzo mięciutko. Bardzo mięciutko. O, nawet można rozprowadzić jak pastę, zobaczcie. Pitupitu, owszem, ciekawy bajer, ale czy rzeczywiście działa? Dzisiaj to sprawdzimy.
Temat jest też o tyle ciekawy, że PTM7950 nie jest kierowany do nas, konsumentów. W rzeczywistości jest to rozwiązanie przeznaczone jedynie do wyspecjalizowanych urządzeń przemysłowych czy do robotyki, czyli wszędzie tam, gdzie nie można sobie pozwolić na przestoje czy dodatkowe i w sumie dość bezsensowne koszta związane z wymianą pasty termoprzewodzącej. W końcu te tracą swoje właściwości po kilku czy kilkunastu miesiącach. Z kolei materiał zmiennofazowy zachowuje się wręcz odwrotnie. Im więcej cykli, tym jego skuteczność rośnie. Czyli wychodzi na to, że technologia kosmiczna znowu była skrzętnie przed nami ukrywana. No i co zrobisz, jak nic nie zrobisz? Takie życie. Tylko czy faktycznie jest się czym ekscytować? Aby odpowiedzieć na to pytanie przetestuję najpopularniejsze pasty.
Chińskie ultra tanie GD900, GD900 Myślnik 1, czyli wersję ulepszoną GD007, a także bezsensownie drogi Thermal Grizzly Cryonaut oraz Gelit. Lub jak kto woli, Gelit, Gelit, GC Extreme, GC Extreme. A wszystkie testy przeprowadzę na nowej, jeszcze nigdy nie otwartej karcie od PNY. To pozwoli nam też zweryfikować, czy fabrycznie nałożona pasta przez producentów jest rzeczywiście tak słaba jak mówią. Z tej strony Paweł, a Ty oglądasz kanał Tech Mania KD. Zapraszam. Dzięki 256 bitowemu szyfrowaniu Twoje połączenie z siecią będzie bezpieczniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. VPN rozszerzy również bibliotekę Twojej usługi streamingowej typu Amazon Prime, HBO czy Netflix. Za te serwisy płaci się przecież sporo, a użytkownikom przebywającym w Polsce blokowana jest niemal połowa tego co jest dostępne w innych regionach.
Łącząc się serwerem w Stanach czy UK obejdziesz te niedorzeczne blokady i uzyskasz pełen dostęp do tego za co i tak płacisz. PureVPN jest usługą premium, przez to wcale tania ona nie jest. Jednak wybierając pakiet dwuletni oszczędzasz 82%. Pisując przy zakupie kod Tech Mania KD otrzymasz kolejne 10% zniżki i cena już spada do około 8 złotych na miesiąc. Jeśli to wciąż drogo to PureVPN pozwala dzielić usługę jednocześnie na 10 urządzeniach. Nic więc nie stoi na przeszkodzie aby podzielić koszt na kilku znajomych, dzięki czemu wyjdzie 80 groszy od urządzenia. Więcej szczegółów odnajdziesz w opisie i w przypiętym komentarzu. Rozpocznijmy od przedstawienia sprzętu na którym testy będę przeprowadzał.
Konstrukcja od PNY nie spotyka się zbyt często w Polsce a wielka szkoda bowiem model, który tu mam jest niezwykle ciekawy. Jest nim RTX 4070 Ti o dźwięcznej nazwie XLR8, Gaming Verto, Epic Dash X, RGB Triple Fun No i jeszcze warto dodać, że wersja testowana dzisiaj jest wersją podkręconą OC, lecz to chyba się już tu nie zmieściło. Może jednak mają jakiś limit znaków. A jak wszyscy dobrze wiemy im dłuższa nazwa tym więcej FPS. Jednakże żarty na bok i choć zabawne jest to co wyczynia dział marketingowy PNY a w zasadzie dział marketingowe wszystkich producentów to przecież nie spotkaliśmy się tu dzisiaj aby drwić z nas w poszczególnych modeli.
Karta jej wydajność oraz kultura pracy na różnych interfejsach termalnych jest tym co nas dzisiaj tu interesuje. Przyglądając się jej zewnątrz zauważymy, że jest to dość potężna przynajmniej jak na 285 Wattowe TGP konstrukcja. Już sama długo świadczy o tym, że nie do każdej obudowy się ona zmieści, ale tak naprawdę to grubość zaskoczyła mnie tu najbardziej. Wymaga ona bowiem wykręcenia trzeciego śledzia z obudowy. Hollow Fame będący mokrym snem niejednego gracza mieści się w skromnych dwóch śledziach i chociaż karta ta jest przeznaczona do ekstremalnego overclockingu i do bicia światowych rekordów to propozycja od PNY wcale przy niej nieblednie. Powiedziałbym wręcz, że wizualnie, no może pomijając kolor ta prezentuje się równie ciekawie.
Zresztą po co się czarować? Bardzo mi się ta stylistyka i agresywny design podoba, ale jest to moje subiektywne spostrzeżenie. Wracając do konkretów to samo PCB jest tu bardzo krótkie, dzięki czemu w tylnej części backplate producent mógł wykonać ogromne wycięcie, co oczywiście sprzyja lepszemu odprowadzaniu ciepa, a jest to w sumie dla nas bardzo istotne. Otóż wykonując pomiary wydajności termopadów czy past nie chcemy być ograniczani niewydolnym chłodzeniem. Po rozpakowaniu nowej karty wsadziłem ją do komputera i pozwoliłem jej popracować około godzinkę, po czym rozpocząłem przeprowadzanie testów jeszcze na paście fabrycznej nałożonej przez PNY. Wyniki te dadzą nam punkt odniesienia i wreszcie poznamy prawdę. Prawde o tym, czy faktycznie pasta termoprowodząca nakładana przez producentów jest niskiej jakości.
Zawsze mnie to zastanawiało, ponieważ wiele razy słyszałem opinie, że na tym polu producenci mocno przycinają koszta. Z jednej strony może to być całkowicie bez sensu, bowiem komu innemu jak nie producentom miałoby najbardziej zależeć na najwyższej kulturze pracy i na możliwie najniższych temperaturach. Z drugiej zaś z nieoficjalnych informacji wynika, że producenci kart operują na naprawdę minimalnych marżach. Takie najtańsze, najbardziej budżetowe modele dają ledwie 1% zysku. Te bardziej wyśrubowane konstrukcje pozwalają już na 2-3%. Biorąc pod uwagę koszty operacyjne, marketing, support czy Ozgrozo, ewentualne zwroty, to producenci wcale nie mają łatwego żywota i jeżeli stosując niższe jakości pasta termoprowodzącą oszczędzał powiedzmy 1 dolar na karcie, to siłą rzeczy sprzedając milion kart oszczędzał no ile? Milion dolarów. Proste.
Tak więc przyjrzyjmy się paście zastosowanej przez PNY w tejże sztuce. Chyba nikogo nie zdziwi fakt, że ta wygląda świeżo. Z numeru seryjnego wynika, że karta została wyprodukowana 28 lutego 2023 roku, czyli trochę ponad 2 miesiące temu i przepracowała jak do tej pory nie więcej niż 2 godziny. Zawsze lepiej dać odrobinę więcej pasty niż za mało i tutaj też obserwujemy właśnie taką tendencję, lecz nic nie szkodzi. Wystarczy delikatnie zebrać nadmiar przy pomocy suchego ręcznika kuchennego zarówno z odpromenika, jak i z samego procesora. Oczywiście uważamy na elementy osadzone na PCB oraz na to, aby nie ułamać delikatnych krawędzi krzemu. Następnie nasączamy ręcznik alkoholem izopropylowym i czyścimy na błysk powierzchnię procesora. Transistorami nie musimy się zanadto przejmować.
Po zostawieniu odrobiny pasty między nimi niczemu nie szkodzi, ale wyrwanie któregoś jest co najmniej niewskazane. Zacznijmy od nałożenia najtańszej pasty z tego zestawienia. Mowa oczywiście o GD900. Taką ogromną tubę kupicie za śmieszne pieniądze. Aktualne ceny jak zawsze odnajdziecie w opisie poniżej. Jej koszt przynajmniej jeszcze niedawno wynosił 36 groszy za gram i tak porównamy ją później do Thermal Greasy Cryonaut kosztującą około 39 zł za gram. Skoro cena jest 107 razy wyższa, to i czy wyniki będą 107 razy lepsze? No to się jeszcze okaże. Zdecydowałem się na manualne rozciągnięcie łopatką pasty po powierzchni procesora. Ten sposób, przynajmniej w przypadku kart graficznych jest właśnie najbezpieczniejszy.
Korzystając ze sposobu na ziarnko grochu, pasta zwykle nie dochodzi do rogów. W procesorach komputerów desktopowych nie ma to tak ogromnego znaczenia, bowiem rdzenie jak i całe I. O. układu znajduje się blisko samego środka i na krawędziach IHS już w zasadzie nic nie ma. Jedynie zwiększamy powierzchnię odbioru energii cieplnej. W przypadku GP-U rdzenie znajduje się na całej krzymowej powierzchni. Pozostawienie nawet małej krawędzi nie przykrytej może znacząco podnieść temperaturę u hotspotu, co potrafi doprowadzić do mocno niezrównoważonej pracy wentylatorów, a czasem nawet uszkodzenia karty graficznej, więc tutaj naprawdę słuchajcie, fuszerki nie uprawiamy. Paste bazujące na silikonie mają dość rzadką konsystencję, dzięki czemu wdzięcznie się one rozprowadzają.
GD900 jest może aż nadto płynna, 900-myśnik 1 jest już odrobinę bardziej gęsta, z kolei GD007 przypomina trochę krem karpatkowy, czyli jej gęstość jest już konkretna, ale dając odrobinę więcej czasu wciąż możemy dokładnie rozprowadzić cieniutką warstwę na powierzchni układu. Gelit również załapuje się do pas, które przyjemnie się nakłada. Thermal Grizzly Cryonaut z kolei jest bardzo suchy i takie rozciąganie łopatką, zwłaszcza gdy pasta zaczyna się rolować, należy do mniej przyjemnych czynności. Oczywiście można ją wygrzać w gorącej wodzie przed nakładaniem, ale wygoda użycia i tak jest już sporo niższa. Jednak porozmawiajmy teraz o termopadzie Honeywell, bo to w końcu on stanowi tu największą ciekawostkę. Pierwszy problem polega na trudności w znalezieniu oryginalnego produktu.
Jest mnóstwo podrób i można łatwo się naciąć. Mnie udało się kupić oryginał na AliExpress i linki do wersji z oraz bez narzędzi zostawię w opisie. Choć te nie były mi do niczego potrzebne to chciałem sprawdzić czy narzędzia te są cokolwiek warte i śrubokręt, owszem, nadawałby się on do rozebrania karty. Pędzelek z kolei średnio do czegokolwiek potrzebny, a te powiedzmy czapeczki są za małe na europejskie palce i po minucie czy dwóch poczułem rowienie, a krew przestała mi dopływać do opuszków. Jeżeli nie macie alkoholu izopropylowego to chusteczki nim nasączone mogą się Wam akurat tu przydać. Musicie pamiętać o tym, że pad jest bardzo delikatny i łatwo można go uszkodzić.
Następnie należy dokonać pomiaru rdzenia uważając aby niczego nie uszczypnąć ani nie ukruszyć. Kolejno przenosimy wymiary na pad, zaznaczamy, kroimy, zdejmujemy folię zabezpieczającą z jednej strony i kładziemy uważając aby żaden kurz, ciało obce czy tłuszcz z naszych palców nie pozostał na którejś z powierzchni. No i co? Wyszło fatalnie. Wybaczcie, ale nagrywanie procesu wycinania zwisając na wpółwygiętym nad stołem zaowocowało takim fuckupem. Przycięty pad okazał się być za krótki, ale tak to jest jak człowiek patrzy się w kamerę zamiast na to co robi. Już poza okiem kamery przyciąłem pad raz jeszcze, tym razem wyszło dobrze. Teraz możecie zaobserwować moment podnoszenia drugiej warstwy folii ochronnej i tu również należy być super ostrożnym.
Nie chcemy przecież dziubnąć ostrym narzędziem delikatnego krzemu procesora, ani uszkodzić termopada. Nawet jeżeli wyjdą nam fale to przy pomocy plastikowej łopatki można spróbować je wyprostować. Przykładając od promiennik ciepny, czyli radiator bezpośrednio do tak ułożonego pada, mogłoby to spowodować zagięcie V dając tym samym nierówny docisk. Niby temperatura go powinna wyprostować, ale ja wolę to delikatnie pogładzić i wypchnąć ewentualne pęcherzyki powietrza spod jego powierzchni. Jak sami widzicie zabawa z termopadem Honiwell jest po prostu mniej praktyczna. Można sobie troszkę pomóc utwardzając go w lodówce, ale rzadsze pasty, przynajmniej pod kątem wygody, zdecydowanie tutaj wygrywają.
Teraz pozostaje tylko wsadzić piękną kartę do komputera i dokonać ostatecznych pomiarów, a wyniki tych musimy koniecznie omówić, bo na pierwszy rzut oka wydają się one wcale nie zaskakiwać, ale spokojnie, jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach. Po pierwsze fabryczna pasta termowszewodząca wcale zła nie jest. To jak będzie się ona sprawowała po roku czy dwóch to już zupełnie inny temat, ale jednocześnie udowodniliśmy tutaj to, że wymiana świeżej pasty na inną świeżą pastę nie ma żadnego sensu. Idąc dalej, to choć pasty typu GD900 i GD900 Myślnik 1 są delikatnie gorsze o tej fabrycznej, to wcale takiej tragedii nie ma. W końcu pamiętajcie, że są to super tanie wynalazki kosztujące mniej niż woda butelkowa nad polskim morzem.
Jasne, mamy ten jeden stopień więcej na hotspocie, ale z moich poprzednich blisko 8 czy 9 miesięczych testów wynikało, że GD900 praktycznie nie wysycha i nawet po dłuższym okresie wciąż zachowuje wysoką sprawność. Oćwieżenie karty kosztuje więc kilkanaście grosz i na dwa lata z palcem w nosie powinno wystarczyć. Z kolei GD007 zaskakuje w negatywnym tego słowa znaczeniu. Jest to najlepszym dowodem na to, że współczynnik przewodności odgrywa tylko częściową rolę. Konsystencja oraz to jak dobrze pasta jest w stanie wypełnić mikroskopiny nierówności obydwu powierzchni jest równie istotne i dlatego nie powinniśmy nigdy patrzeć na samą wartość wyrażoną w watach na metr kelwin, ale na całościowy wynik. Gelid jest tworem, który stosuje już od co najmniej 15 lat.
Jest ona wielokrotnie droższa niż pasty marki GD, ale też wciąż dwa razy tańsza niż Thermal Greasy Cryonaut. Gelid notuje blisko 2 stopnie mniej na GPU i 3 stopnie lepszy wynik na hotspocie względem droższego rywala. Pewnie się zastanawiasz dlaczego tak się dzieje skoro Cryonaut ma 12,5W nawet kelwin, a Gelid tylko 8,5W. Przypuszczam, że i tu rzadsza konsystencja Gelida pozwala lepiej wypełnić mikro nierówności, a tym samym wydajniej transferować ciepło względem twardego i suchego misia Grizzly. No i tym samym dochodzimy do termopadu Honeywell. Wykonałem dwa pomiary. Pierwszy rozpoczę na świeżo nałożonym padzie. Oczekaję jedynie 10 minut po uruchomieniu systemu, aby wszelkie możliwe procesy w tlenie popsuły nam wyników.
No i wychodzi na to, że jakaś czarna magia rzeczywiście się tu wyczynia. 66,3 stopnia Celsjusza to najlepszy wynik jak dotąd. Hotspot też ma się całkiem całkiem. Jednakże Gelid wypadł tu lepiej. Nim przejdziemy do wyników popełnił dopasowaniu się pada, czyli po kilku dniach, spójrzmy jeszcze na prędkości obrotowe wentylatorów. Rzeczywiście uzyskaliśmy zarówno niższe temperatury, jak i cichszą pracę. To prawdę fajnie, lecz aby termopad ten osiągnął pełnił swojej wydajności, podobno potrzebuje on dobrze się wygrzać i kilkukrotnie schłodzić. Stety lub niestety oprogramowanie układowe PNY w parze z tak ogromnym radiatorem i lekkim przelotem nie pozwoliło karcie nigdy przerzucić 71 stopni. I to nawet z zatrzymanymi wentylatorami w obudowie.
Przy pomocy MSI Afterburner pozwolili sobie więc zablokować prędkość wentylatorów na samej karcie na minimum, czyli na 30%. Tak troszkę ją podsmażyłem na ponad 83 stopniach, aby pad w miarę możliwości jak najlepiej się dopasował. No i ponowiłem testy, a oto wyniki. 30 stopnia mniej na GPU, pół stopnia mniej na hotspocie, z równowczesnym, acz minimalnym spadkiem prędkości obrotowych wentylatorów. Wychodzi na to, że termopad Honeywell PTM7950 rzeczywiście oferuje lepszą wydajność względem standardowych pas termoprowodzących. Może i praca z nim jest bardziej upierdliwa, aczkolwiek w rezultacie ile będzie kosztowało na 100 czasu. 5 minut więcej na uważne docięcie i odklejenie folii ochronnych? Przy całym przygotowaniu do operacji, czyszczeniu i rozbieraniu jest to w sumie tyle co nic.
Lecz największą zaletą termopady Honeywell wcale nie są lepsze temperatury. Te oczywiście cieszą, ale główny powód, dla którego powinniśmy go do wszystkiego wybierać, to jego długowieczność. Otóż podobno wcale on nie wysycha. Przeprowadzono testy polegające na zapiekaniu PTM7950 w temperaturze 150 stopni Celsjusza przez okres 1000 godzin i w rezultacie wydajność pozostała dokładnie na tym samym poziomie. Co więcej, tysiąckrotny cykl zmiany temperatury z minus 55 stopni Celsjusza do plus 125 nie tylko nie wykazał jego degradacji, ale tak trudne warunki w rezultacie zwiększyły jego impedancję cieplną. Dla porównania wydajność Thermal Greasy Cryonaut spada już po kilku miesiącach od nałożenia i stopniowo zmienia się ona w kamień. Już kilkukrotnie podkreśla na torze Cryonaut nie nadaje się dla użytkownika domowego.
Ta przeznaczona jest do ekstremalnego podkręcania, czyli wytrzymuje ona minusowe temperatury między rondelkiem z ciekłym azotem, a wyśrubowanym procesorem pobierającym 650 W. Tak samo to, że opony typu Slick są super na tor i do Formuły 1 wcale nie oznacza, że będą równie świetnym wyborem w przypadku Golfa poruszającego się w swoim naturalnym środowisku. Jeżeli ten zmiennofazowy cud rzeczywiście zachowa tak wysoką wydalność po okresie roku, dwóch czy nawet dziesięciu latach, to wyjdzie na to, że wszelkie inne pasty termoprowodzące ukażą się po prostu stratą czasu i pieniędzy. Czyli Ty wybierzesz już tylko Termopad PTM? A może jest jednak ktoś kto dalej chce pozostać przy pastach? Jeśli tak to napiszcie z jakiego powodu. Komentarze są do Waszej dyspozycji.
Pamiętajcie też, że wciąż można dołączyć do naszego ekskluzywnego serwera na Discordzie. Wystarczy wesprzeć kanał, czy to przez Patronite, czy przez sam YouTube. Więcej szczegółów w opisie. Jeżeli podoba Ci się ten materiał to sporo podobnych odnajdziesz na stronie www. techmania-hd. pl. Do zobaczenia w następnym. .