TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Każdy z nas czasem musi się gdzieś wybrać. Do szkoły, do pracy czy nawet na szybkie zakupy. Jeżdżenie autem potrafi być mało ekologiczne, drogie i do tego często brakuje miejsc parkingowych. Z kolei autobusy? No wiadomo. Rok 2020 na dobre nas nie chęcił do wszelkiej zbiorowej komunikacji. Dlatego jeśli nie masz jeszcze elektrycznej hulajnogi, to raczej warto się w końcu tako zainteresować. Z tej strony Paweł i zapraszam na test hulajnogi Scooby od YouGo. Ten materiał obejrzysz dzięki wsparciu platformy GVGmall. Jest to ogromny sklep specjalizujący się w kluczach do gier na PC, Xbox, PlayStation czy nawet Google Play. Zdobędziesz tu praktycznie wszystko. Od kart podarunkowych do Steama, po oprogramowanie pokroju Office'a czy Windows'a.
Przestań przypłacać i już teraz odwiedź stronę. Link oraz kod zniżkowy na 20% odnajdziesz pod filmem w opisie. Jednosiad Jednosiad przychodzi do nas w dużym, standardowym szarym kartonie, na którym to podane zostały najistotniejsze cechy modelu. Przetnijmy więc karton i zajrzyjmy co na nas czeka w jego wnętrzu. Widzimy, że produkt nie jest jakoś nadmiernie zabezpieczony na czas podróży. Pianki znajdują się tylko tam gdzie trzeba. W końcu ma to być wytrzymałe urządzenie. Jedynie odkręcane rączki i zasilacz zostały tu oddzielnie zapakowane. Wyjęcie i złożenie hulajnogi w pojedynkę to naprawdę bułka z masłem. Niby do instrukcji napisanej w języku polskim zajrzeć można, ale nie trzeba. Po prostu zwróć uwagę na oznaczenia na rączkach.
Jest to istotne, bowiem jeden gwint jest lewy, drugi prawy. Prawą rączkę możesz przykręcić od razu, ale przed dokręceniem lewej pamiętaj o uprzednim założeniu dźwigni hamulca i dopiero wtedy ją dokręć. Następnie ustaw hamulec tak, aby było ci jak najwygodniej z niego korzystać i dokręć go od dołu kluczem imbusowym. Ten oczywiście znalazł się w opakowaniu. Następnie postaw hulajnogę na podłodze, przesuń w dół dźwignię zamka i energicznie rozłóż kierownicę. Pamiętaj, aby przy tym przytrzymać jej tył. W temacie wyglądu nie ma chyba co się specjalnie rozwodzić. Jak wygląda hulajnoga elektryczna każdy z nas wie, ale jak to się mawia, diabeł tkwi w szczegółach. Hugo Scuby, bowiem tak nazywa się bohater tego materiału, niemal w całości pokryty jest czarnym, matowym lakierem.
Jedynie żółte odblaski wyróżniają się na tle innych hulajnóg. Motor Scuby występuje w trzech odmianach. Testowana wersja z 8,5 calowymi kołami jest najmocniejsza z nich, bowiem ta wyposażona jest w 300W silnik, który rozpędza się do 25 km nawet ze 100kg kierowcą na podeście. A skoro o podeściemowach to ten długi jest na 47 i szeroki na 15 cm. Choć stópkę mam w rozmiarze 45 to jest to wystarczająco, abym zajął tutaj wygodną pozycję. Zgodnie z przyjętymi standardami powierzchnia jest chropowata, pokryta powłoką antyposizgową i jednocześnie odporną na ścieranie. Daje to bardzo dobre trzymanie i pewność powierzchni w czasie jazdy, ale wadą jest to, że brudzi się ona naprawdę bardzo łatwo.
Wedle danych producenta Modes Cubi pozwoli nam na przejechanie maksymalnie do 15 km na jednym ładowaniu, chociaż później poddamy ją dokładniejszym testom. Czas niezbędny do pełnego uzupełnienia 5A 36V akumulatora według producenta wynosi 4 godziny, choć jak sam sprawdziłem kilkukrotnie to ładowanie od zera do pełna zajmowało zaledwie 3 godziny 27 minut. Zasilacz wraz z całym okablowaniem waży zaledwie 287g i momentami potrafi pobierać nawet do 67W. Ogólnie to jest on skromnych wymiarów. Tym samym podróżując do pracy czy do znajomych mieszkających dalej można pokusić się o zabranie go ze sobą. Zasilacz posiada też dwukolorową diodę, która informuje nas o stanie ładowania. Podoba mi się tu też bardzo umiejscowienie samego portu.
W niektórych konstrukcjach ten znajduje się gdzieś na dole w podeście, lecz jest to niewygodne rozwiązanie. W tym przypadku producent postarał się odpowiednio i port podciągnięty został do góry aż na wysokość kierownicy. Brak potrzeby schylania się to tylko jeden faktor, ale port na tej wysokości nie jest też aż tak narażony na brud czy wszelkie zachlapania. Warto wspomnieć, że sprzęt ten posiada certyfikat IPX4, czyli pozwala nam na bezpieczne poruszanie się w lekkim deszczu. Nie jest to może najwyższy współczynnik odporności, ale podstawowe zabezpieczenie elektroniki przed deszczem czy mniejszymi kałużami powinien już zapewnić. Na kierownicy znajduje się kolorowy wyświetlacz. Jest on wyraźny, jasny i naprawdę czytelny. Chociaż w ostrym, bezpośrednim słońcu powierzchnie ekran odbija promienie, co utrudnia jego odczyt, ale wystarczy wtedy odrobinę go przysłonić.
Odczytam z jego prędkość, z którą się aktualnie poruszamy, stan naładowania akumulatora i poziom szybkości, które jeszcze omówię dokładnie za chwilkę. Z kolei na samym dole niebieską czcionką możemy wyświetlić interesujące nas dane. Może to być przejechane od uruchomienia dystans, całościowy przebieg, czas podróży, a nawet jest on w stanie wyświetlić nam napięcie akumulatora. To może okazać się przydatne jedynie, gdy hulajnoga postoi dłużej na bardzo niskiej temperaturze lub pozostawimy ją rozładowaną na jakiś okres. Wtedy napięcie może znacząco spaść i dobrze mieć wtedy podgląd na stan akumulatora. No ale zatrzymajmy się jeszcze na tych tak zwanych poziomach prędkości. Niektórzy mogą nazywać się biegami, ale to nie do końca o to chodzi.
Niższy wcale nie da Ci większej mocy na podjeździe, za to wyższy owszem pozwoli Ci osiągnąć w większą prędkość. Co to więc zwyczajne ograniczniki szybkości? Zapytasz, po co w ogóle mielibyśmy ograniczać prędkość, z którą się poruszamy? Otóż nie każdy początkujący może czuć się komfortowo, aby od razu poruszać się z prędkością 25 km na godzinę. Podobnie dzieci czy osoby starsze lepiej, że tak powiem dla dobra ogółu po prostu ograniczyć. Pierwszy poziom pozwala rozwinąć maksymalną prędkość do 8 km na godzinę. Drugi 16 km, trzeci zaś 25 km. Początkowo uznawałem te poziomy za zbędne, ale w praktyce, w miejscach takich, wiecie, bardziej zatłoczonych przez przechodniów, zdecydowanie lepiej jest przełączyć się na tryb pierwszy, aby ograniczyć prędkość maksymalną i wciąż mieć manetkę w pełni otwartą.
Taka jazda pozwala na liniowe utrzymanie bezpiecznej prędkości, jest to po prostu zdecydowanie wygodniejsze. Mówi się, że być widocznym na drodze to podstawa bezpieczeństwa, lecz widoczność drogi przed nami jest równie istotna. Dlatego na kierownicy znajduje się przyzwoite światełko. Ten nie tylko pozwala nas łatwo zauważyć innym uczestnikom ruchu, ale pomaga oświecić drogę przed nami nawet w całkowitej ciemności. Nie jest ono tak jasne jak mogłoby być, ale źle też nie jest. Z przodu znajduje się plastikowy przycisk, który jak nic wygląda na włącznik, więc go wcisnąłem i ten tak wciśnięty pozostał. Oświetlenie to aktywuje się jednak lewym przyciskiem pod ekranem, bo no nie wiem, dlaczego nie. O naszą widoczność dbają także duże żółte odblaski znajdujące się w okolicach przedniego i tylnego koła.
Jednak trochę szkoda, że to co znajduje się z tyłu to tylko odblask, a nie prawdziwe oświetlenie. Choć najwygodniej i najszybciej jest poruszać się po drogach, ale to niewątpliwie wciąż często będziemy korzystali z chodników czy wszelkiego rodzaju przejść, na których poruszają się piesi. Sinik elektryczny wydaje oczywiście pewien dźwięk, ale jak wiemy wiele osób spaceruje ze słuchawkami w uszach. Wtedy już oddali grzecznie spoinformować ich o naszej obecności. Pomoże nam w tym zainstalowany na kierownicy donośny dzwonek. Kulejnoka długa jest na 113,5 cm. Wysokość kierownicy wynosi 119, a szerokość 42,5 cm. Waży przy tym niespełna 14 kg. Do podestu zamocowana jest mała, choć naprawdę mocna stopka, pozwalająca wygodnie oprzeć nasz pojazd na twardej powierzchni. Jak sama nazwa sugeruje zastosowano tutaj 8,5 calowe ogumienie.
Wiadomo, że im większa średnica koła tym wyższy komfort jazdy, co ma niebagatelne znaczenie w środowisku miejskim, w którym nie brakuje chodników, kostek brukowych czy wszelkiej innej formy nierówności. Niemniej opona ta pozbawiona jest dętki, przez to traci ona na komforcie. Jednak nie jest też aż tak źle. Te tutaj zostały wykonane w technologii Honeycomb, czy jak kto woli, w technologii plastra miodu. Oznacza to, że opona nie jest w całości wypełniona twardą gumą, a znajdują się w niej wycięcia właśnie w kształcie plastrów miodu, które pozwalają już na jakąś formę amortyzacji. Rozwiązanie to nie będzie tak komfortowe jak dętka, ale opona taka jest nieporównywalnie bardziej żywotna. Nie musisz w niej monitorować ciśnienia, ani nigdy nie złapiesz kapcia.
Jeśli wymieniałeś kiedykolwiek dętkę w takiej twardej, grubej, 8,5 calowej oponie, to zakładam, że preferujesz właśnie to rozwiązanie. Dobrze, a w jaki sposób nią ruszyć? Najpierw przytrzymujemy włącznik, aby aktywować system i gaz do oporu, ale. . . Ale co jest? Czemu nie jedzie? Otóż hulajnoga ta posiada coś, co nazywane jest bezpiecznym startem. Oznacza to, że aby ruszyć, należy najpierw się odepnąć i jest to funkcja, którą szczerze doceniam. Otóż jakieś 10 lat temu, gdy miałem pierwszą hulajnogę elektryczną wyposażoną w 350-watowy silnik, a były to czasy, gdy nikt jeszcze nie miał takich rzeczy, to pozwoliłem mojej mamie na uruchomienie łów hulajnogi w mieszkaniu. Ta otworzyła przepustnicę do końca i hulajnoga wystrzeliła jak z procy. Przemierzyła cały pokój i wjechała w ścianę.
Dlatego uważam, że tego typu zabezpieczenie jest obowiązkowe dla jeszcze nie wprawionych użytkowników, ale wolałbym, gdyby producent dał jednak możliwość na wyłączenie tej funkcjonalności. W każdym razie zakres regulacji przepustnicy jest doprawdy spory, dzięki czemu dobór odpowiedniej prędkości, co za tym idzie, mocy przyspieszenia jest naprawdę precyzyjne. 300-watowe silniki nie pozwalają może na jakąś super dynamiczną jazdę, ale nie jest to też ślimacze tempo. Na pewno przyjemniej się tym jeździ niż hulajnogami z 250-watowymi silniczkami. Zmierzyłem więc jak z Kubi przyspiesza. Po 5 sekundach prędkość wynosiła 14 kmh, po 10 – 20, a po 20 sekundach już 24 kmh. Zmierzę również czas przejazdu niezbędnego do pokonania 1 km po zwykłej, dość chropowatej lokalnej drodze. Trochę z górki, trochę pod górkę.
Pokonanie tego odcinka zajęło dokładnie 2 minuty i 21 sekund. Warto jeszcze wspomnieć na temat udźwigu. Producent wspomina, że maksymalne obciążenie dla hulajnogi wynosi do 100 kg, jednak po płaskim czy z górki dał radę na niej podróżować w dwie osoby wraz z zakupami. Czyli było to troszkę ponad 150 kg i naprawdę nic się nawet nie urwało. Jednak takie wyczyny nie są wskazane. Z kolei jeśli chodzi o hamulce, to te łapią z opóźnieniem i z takim samym opóźnieniem odpuszczają. A to z tego powodu, że nie tylko tylny bęben nas powalnia, ale także znajdujący się z przodu silnik elektryczny. Z początku wydaje się to trochę dziwne, ale po czasie bierzemy na ten fakt poprawkę.
Na wyhamowanie mojej osoby z prędkości 25 kmh do zera, z lekkiej górki potrzebne było 0,730 metra. Bez plecaka i w lżejszym ubiorze było to 83,2 kg. Z kolei na wyhamowanie osoby ważącej 99,8 metra potrzeba było już pełnych 11 metrów. Czas na weryfikację maksymalnego zasięgu, lecz ten jak wiemy uzależniony jest od kilku czynników, chociażby takich jak prędkość z jaką się poruszamy, wzniesienia, siła i kierunek wiatru, a nawet chropowatość powierzchni. Dlatego ja, ważący 80 kg, uzyskam dystans krótszy, a nieżeli osoba ode mnie lżejsza. Tak więc po kilku dniach przyjażdżek, takich wiecie, w ramach wdrożenia się, przeprowadziłem dwa sprawdziany polegające na całkowitym rozładowaniu baterii.
Trasa ta sama, lecz pierwszy test polegał na ograniczeniu prędkości do 16 kmh, czyli jazda na drugim trybie. Tym sposobem udało mi się przejechać niespełna 13 kmh, ale było tu już takie, powiedziałbym, powolne doczłapywanie się. W zasadzie gdzieś od tego 11 kmh hulajnoga traciła swą moc. Kolejny test jazdu na pełnym ogniu, dobijając 25 kmh, zakończył się pokonaniem 12,5 kmh. Może i waży 80 kg, ale w pełnym ubiorze i ekwipunku z plecakiem, z kaskiem, z telefonem i rękawiczkami ciężar, który musiała dźwigać ta hulajnoga zamykał się w granicach 85 kg, przynajmniej w czasie moich testów. Tak więc warto też mieć to na uwadze. Finalnie to hulajnoga od Ugo bardzo mi się podoba.
Chętnie z niej korzystam zawsze wtedy, gdy do przejechania mam jakiś krótszy dystans. Troszkę boli mnie tu brak dedykowanej aplikacji oraz ten właśnie niski zasięg, ale jeśli ten jest dla Ciebie wystarczający, to frajda z jazdy jest przednia. Z Kubi ma sporo zalet, z czego jedną z najważniejszych jest właśnie niska cena. Link do aktualnej jak zawsze w opisie poniżej. Jeżeli podobał Ci się ten materiał to warto zostawić subskrypcję, a jeśli już subskrybujesz to pamiętaj o zaglądaniu na stronę www. techmaniachd. pl Z mojej strony to wszystko i dziękuję, że zostaliście ze mną do końca. Trzymajcie się, hej!.