TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Przedmiot Praw i Administracji Wzeszłowej Witamy serdecznie i jesteśmy członkami Studenckiego Biura Polat Prawnych Klinika Prawa, działającej przy Wyższej Szkole Prawy i Administracji Wzeszłowej. Mamy zaszczyt zaprosić Państwa na symulowaną rozprawę karną. Zapraszamy! Sprawa przeciwko Arturowi Piotrowi Wybitkiemu. Zainteresowane stroną proszę o wejście na salę rozpraw. Rozprawa będzie nagrywana w systemie audio wizualnym. Otwieramy rozprawę przed sądem rejonowym. W Rzeszowie będzie rozpoznana sprawa przeciwko Arturowi Piotrowi Wybitkiemu o czym z artykułu 157 paragraf 1 Kodeksu Karnego i artykułu 160 paragraf 1 Kodeksu Karnego w związku z artykułem 11 paragraf 2 Kodeksu Karnego. Na rozprawie stawili się oskarżony, Atur Wybitki, Praw Zobrońcom, Sylwia Szaremeta, pełnomocnictwo w aktach sprawy.
Jako oskarżyciel publiczny stawił się prokurator prokuratury rejonowej w Rzeszowie pani Katarzyna Damiak. Stawił się przedstawiciel ustawowy pokrzywdzonej występujący w sprawie jako oskarżyciel posiłkowy pani Anivia Kowalska. Stawił się świadek Karol Nowak. Stawił się świadek Anna Masłowska. Stawił się biegły z zakresu medycyny sądowej Arkadiusz Szajna. Połuczam wszystkich obowiązku mówienia prawdy za składanie wąszywych zeznań zgodnie z artykułem 233 paragraf 1 Kruzie odpowiedzialność karna do 3 lat pozbawienia wolności. Czy państwo to zrozumieli? Tak. Na sali pozostaje biegły. Wszystkich świadków proszę o opuszczenie sali rozbaw. Proszę aby oskarżony wstał. Proszę okazać dowód osobisty. Tożsamość oskarżonego ustalono na podstawie dowodu osobistego numer AXN 9578 wydanego przez prezydenta miasta Rzeszowa. Dziękuję. Proszę zająć miejsce. Proszę podać datę i miejsce urodzenia.
21 grudnia 1996 roku w Rzeszowie. Imiona rodziców i nazistską panieńskie matki? Stefan i Maria z domu Szyszka. Zawód? Jestem studentem. Jaki majątek oskarżony posiada? Żaden. Stan cywilny? Jeszcze kawaler. Ma pan dzieci? Chyba nie. Czy leczył się oskarżony psychetycznie lub neurologicznie? Nie. Czy był pan wcześniej karany? Nie. Jaki jest stosunek oskarżonego do służby wojskowej? Byłem na komisji, mam kategorię A. Dziękuję, może pan usiąść. Dziękuję. Czy któraś z osób obieca na sali chciałaby złożyć jakiś wniosek przed otwarciem przewodu sądowego? Pani prokurator? Nie, dziękuję. Oskarżyciel posiłkowy? Ja również, dziękuję. Pani mecenas? Dziękuję. Oskarżony? Nie, nie. Otwieram przewód sądowy, udzielam głosu pani prokurator.
Oskarżam Artura Piotra Wybickiego, urodzonego 21 grudnia 1996 roku, kawalera, bezdzietnego, bezrobotnego, bez prawa do zasiłku, niekaranego, karta karna, karta piąta akt, wobec którego nie zastosowano środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania, o wykształcaniu średnim, będącego studentem zamieszkałego w Rzeszowie przy ulicy Lenartowicza 25, o to, że w dniu 11 kwietnia 2015 roku w Rzeszowie, na ulicy Lenartowicza, zepchnął małoletnią Magdalę Kowalską z ramy jadącego roweru, narażając ją na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
W wyniku upadku z roweru, wyżej wymieniona, doznała zwichnięcia stawu skokowego drugiego stopnia, licznych otardź i stuczeń kończyn górnych i dolnych, czyli naruszenia czynności narządów ciała na okres trwający dłużej niż 7 dni, to jest oczyn z artykułu 157,1 Kodeksu Karnego i artykułu 160,1 Kodeksu Karnego, w związku z artykułem 11,2 Kodeksu Karnego. Dziękuję. Czy oskarżyciel posiłkowy popiera do oskarżenia? Tak, popiera. Proszę oskarżonego powstania. Czy zrozumiał pan zarzuty stawiane w akcie oskarżenia? Zrozumiałem. Czy przyznaje się pan do zarzuconego mu czynu? Tak, przyznaję się. Połczam oskarżonego, że przesługuje panu prawo do składania wyjaśnień przed sądem. Może pan również bez podania przyczyny odmówić składania wyjaśnień bądź odmówić odpowiedzi na poszczególne pytania. Czy oskarżony zrozumiał treść połczenia? Zrozumiałem.
Czy oskarżony chce składać wyjaśnienia? Tak, chciałbym. W takim razie proszę powiedzieć sądowi, co panu wiadomo w sprawie. Madzie, czyli pogrzebzoną, znam od dzieciństwa. Nasi rodzice się znają, razem mieszkamy blisko siebie i dlatego czasem i Magda zostaje u mnie. Tego dnia akurat mama Magdy, czyli pani Emilia musiała iść do pracy. Madzia przyszła do mnie, a ponieważ moich rodziców nie było, ponieważ pojechali na zakupy do Biedronki, to sam opiekowałem się Madzią. Oglądaliśmy telewizję, akurat była to sobota, więc oglądaliśmy maraton na wspólnej, ponieważ akurat soboty są powtórki z całego tygodnia. A gdy Madzi znudziło się oglądanie telewizji, poszliśmy na pole. Tam Madzia zobaczyła rower, zapytała się czy może pojeździć, no to jej pozwoliłem.
Siadła, ale okazało się jednak, że rower jest za duży i zapytała się czy mogę ją przewieźć. A ja na to, że jak przecież nie mam bagażnika. Ona, że tata ją wozi na ramie. No to jak tata ją wozi, to też jej to zaproponowałem. Ona siadła i pojechaliśmy. Wszystko było bardzo fajnie, przyjemnie jej w ogóle, ale niestety nagle usłyszeliśmy, że pies czeka. Magdy odwróciłem się do tyłu, zobaczyłem właśnie psa naszego sąsiada, pana Wrony. Ogólnie pies jest ten bardzo agresywny, więc przyspieszyłem, ale nie jechałem zbyt szybko, ponieważ byliśmy zbyt ciężcy. Więc no niestety, jedyna obcia, która mi została, to zrzucenie Magdy. Tak też zrobiłem, a sam odjechałem dalej.
Czy to wszystko? Tak, to tyle. Czy są pytania do oskarżonego, Pani Prokurator? Tak. Czy pamięta oskarżony, kiedy to się dokładnie wydarzyło? Tak, była to sobota, 11 kwietnia, no i godziną to tak jak już wspominałem był wtedy serial, więc około godziny 12 i skończył się. Dlaczego nie poszliście po rower pokrzywdzonej? Ja zaproponowałem to Madzi, ale Madzia powiedziała, że nie ma kluczy, no bo jej mama pojechała do pracy, no to dom był zamknięty. No i nie było takiej opcji, garaż też, w garażu był rower, nie było jak tego rowera dostać.
Co oskarżony zrobił po tym, jak odjechał z miejsca zderzenia? No wstyd się przyznać, ale pojechałem dalej, no i schowałem się w lecie, który tam jest niedaleko. No potem sobie uświadomiłem, że zostawiłem tam Madzie, ale jeszcze chwilę poczekałem, żeby ten pies uciekł, no a podszedłem z powrotem wtedy, gdy przyjechała już Karytka, gdy słyszałem syreny. Czy widział oskarżony co się działo po tym, jak pokrzywdzona spadła z roweru? Nie, nie widziałem, myślałem tylko o tym, żeby jak najszybciej odjechać z tamtą, żeby ten pies mnie nie dogonił. Dziękuję, nie mam więcej pytań. Czy oskarzocier posiłkowy ma pytania? Nie, dziękuję. Panie mecenas.
Czy często zdarzało się tak, że pokrzywdzona została pod pana opieką? Tak, zdarzało się, zwłaszcza wtedy, kiedy mama Madzi szła do pracy. Wtedy Madzia została ze mną albo z moimi rodzicami i my spędzaliśmy razem czas. Lubimy się dużo czasu razem spędzamy, więc nie był to żaden problem, zwłaszcza, że Madzia nie jest już jakimś małym dzieckiem, a ja mam skończone 18 lat. A proszę powiedzieć, czy widział pan wcześniej tego psa? Tak, widziałem pan. Wrona kupił go sobie, żeby odstraszał przestępców, więc wszyscy wiedzieli, że jest on bardzo agresywny, a do tego jeszcze, gdy na przykład brama była otwarta, nie wychodziliśmy na zewnątrz, ponieważ paliśmy się go.
Już nielaz bywało, że biegał za kimś i było to bardzo niebezpieczne. Czy nie widział pan innej możliwości uniknięcia niebezpieczeństwa ani żali zrócenia Magdy z ramy roweru? Oczywiście jest, że gdybym widział taką możliwość, to pewnie bym z niej skorzystał, a nie narażał bym Magdy na to, żeby doniosła jakiś strat, prawda? Jednak poniosła ona obrażenia w związku z tym. Dziękuję, nie ma więcej pytań. A czy widział oskarżony przed wyjściem z pokrzywdzoną na rower, że ten pies biega po osiedlu? Nie, nie widziałem. Gdybym widział, pewnie nie pojechaliśmy na ten rower. Dziękuję, może oskarżony usiąść. Zarządzam postępowanie dowodowe. Połuczam oskarżonego, że przysługuję mu prawo do zadawania pytań oraz składania wyjaśnień co do każdego dowodu.
Czy oskarżony zrozumiał treść pouczenia? Tak. Proszę oskarzeciela posiłkowego o podejście do barierki. Proszę o okazanie dowodu osobistego. Tożsamość ustalona na podstawie dowodu osobistego, numer AZK 13485, wydanego przez prezydenta miasta Rzeszowa. Proszę. Proszę podać imię i nazwisko. Emilia Kowalska. Ile Pani ma lat? Trzydzieści pięć. Zawód? Technik Handlowiec. Czy była Pani karana za składanie fałszywych zeznanych oskarżeń? Nie, nie byłam. Czy jest Pani spokojniona lub spowinowacona z oskarżonym? Nie. Proszę powiedzieć w takim razie co Pani wiadomo w tej sprawie. O całym zdarzeniu dowiedziałam się od Karola. Karol to nie tylko mój sąsiad, ale i dobry przyjaciel. Często mi pomaga. To właśnie on zadzwonił do mnie jak byłam w pracy i powiedział mi o tym co się stało.
Ja się wtedy strasznie przestraszyłam, nie wiedziałam co mam robić. Zwolniłam się z pracy i jak najszybciej pojechałam do szpitala. W szpitalu lekarz powiedział mi, że Madzia ma skręconą kostkę, jest cała poobijana. Przyszedł sądu, gdyby Pani widziała jak ona wtedy wyglądała. Ona była taka przestraszona, cały czas płakała. Ja nie wiedziałam co mam robić, próbowałam ją uspokoić. A gdy mi się to udało, powiedziała mi, że Artur strącił ją z roweru. Ja po prostu nie mogłam uwierzyć. W szpitalu Karol mi też powiedział, że nie wie jak to się stało, że Madzia spadła z roweru, ale widział, że oskarżony jej nie pomógł. Dziękuję.
Czy strony mają pytania do świadka Pani Pokulator? Tak, proszę powiedzieć, jak to się stało, że Madzia została podopieką Artura tego dnia? Mój mąż wie wysoki sąd, jak to ciężko teraz o pracę w Polsce. Pracuję za granicą i czasami jak musiałam iść do pracy w sobotę, to zostawiałam moją córkę pod opieką oskarżonego i jego rodziców. Nie miałam po prostu innego wyjścia. A czy córka coś mówiła o tym jak spadła z roweru? Nie, nic więcej już nie mówiła. Od czasu tego wypadku jest bardzo zamknięta w sobie i niechętnie rozmawia o tym co się stało. Dziękuję, nie mam więcej pytań. Pani mecenas? Tak, mam pytanie.
Dlaczego Pani zdaniem oskarżony zwrócił Magdę z roweru? Nie wiem, Artur to naprawdę dobry chłopak. Nie wiem do czego zostawił Madzie bez pomocy. Czy są jeszcze pytania? Dziękuję, nie mam więcej pytań. Oskarżony? Nie mam. Dziękuję, proszę zająć miejsce. Dziękuję bardzo. Dnia 20 kwietnia 2015 roku przesłuchano małoletnio bukrzewdzono Magdalena Kowalską urodzoną 6 lutego 2004 roku w Rzeszowie uczennice. W sprawie przeciwko Arturowi Wybickiemu czyn z artykułu 157 paragraf 1 kodeksu karnego i artykułu 160 paragraf 1 kodeksu karnego w związku z artykułem 11 paragraf 2 kodeksu karnego. Przesłuchanie odbyło się w przejaznym pokoju przesłuchań w obecności biegłego psychologa Eweriny Wysockiej.
W trakcie przesłuchania bukrzewdzona powiedziała, że była pod opieką oskarżonego, ponieważ jej mama musiała iść do pracy oraz że to ona wpadła na pomysł wspólnej jazdy na rowerze bez oskarżonych. Skazała też, że nie miała dostępu do swojego roweru, bo mama nie zostawiła jej kluczy oraz że już wcześniej jeździła w ten sposób razem ze swoim tatą, dlatego się nie bała. Stwierdziła też, że kiedy wsiadała razem z oskarżonym na rower, to nie widzieli oni psa, który ich później zaatakował. Małoletnia powiedziała, że razem z oskarżonym próbowali uciekać przed psem i że przyczyną upadku było pchnięcie ją przez oskarżonego oraz że nie wie dlaczego oskarżony to zrobił.
Małoletnia wskazała, że krzyczała do oskarżonego, żeby jej pomógł i że sama nie dała rady bronić się przed psem, ponieważ pies ją gryzł i bardzo ją to bolało. Osobą, która jej pomogła był pan Karol, tato jej koleżanki z klasy. To właśnie on zadzwonił po lekarza i po jej mamę. Na koniec stwierdziła też, że nie ma aktualnie kontaktu z oskarżonym. Sąd postanowił odtworzyć zapis nagrania przesłuchania małoletniej Magdaleny Kowalskiej z dnia 20 kwietnia 2015 roku. Dzień dobry Madziu, jak się czujesz? Dobrze. Zadam ci kilka pytań. Na początku powiedz ile masz lat? Jedenastia. Czy wiesz dlaczego tu jesteś? Tak. To chodzi o tę sprawę z psem i Arturem. Skadza się.
Pamiętaj Madziu, że przed sądem należy mówić prawdę. Czy rozumiesz? Tak. Dobrze. To opowiedz mi, jak to się stało, że trafiłaś do szpitala? Poszłam z Arturem na pole, ale on miał rower, a była bardzo ładna pogoda, a ja nie miałam swojego. Dlatego zapytałam go, czy moglibyśmy jechać razem na jego rowerze. Już kiedyś tak jeździłam z tatą i było bardzo fajnie. On się zgodził i tak jeździliśmy sobie razem po osiedlu. Ale w pewnym momencie zauważyliśmy, że biegnie za nami pies. Artur zaczął jechać szybciej, ale ten pies i tak był coraz bliżej. Bardzo się bałam i mocno trzymałam kierownicy, żeby nie spaść, ale w pewnym momencie Artur złapał mnie mocno za ramie i popchnął.
I spadłam z tego roweru. Chciałam wstać, ale podbiegł do mnie ten pies i zaczął mnie gryźć. Płakałam i krzyczałam, ale nikt mnie nie słyszał. Chciałam uciekać, ale ten pies cały czas mnie gryzł. Wszystko mnie bolało. I w pewnym momencie wybiegł na ulicę pan Karol i przegonił psa. Zzwonił po pogotowie i po moją mamę. Bardzo się bałam, płakałam. Wszystko mnie bolało. Chciałam do mamy. Spokojnie, Madziu. A jak to się stało, że jechałaś z Arturem na jednym rowerze? Mama czasem zostawia mnie u Artura i jego rodziców, jak idzie do pracy. I była taka ładna pogoda. Strasznie mi się nudziło, więc wyszliśmy na pole.
Ja nie miałam swojego roweru, bo mama nie zostawiła mi kluczy od domu. Dlatego zapytałam Artura, czy nie przewiózłby mnie na ramie. A znasz Madziu tego pana, który ci pomógł? Tak, to nasz sąsiad. Ja z jego córką Moniką chodzę do jednej klasy. Dobrze. A co zrobił Artur, kiedy spadłeś z roweru? Jechał dalej. Krzyczałam, żeby się zatrzymał. No ale on tego nie zrobił. A potem to już nie wiem, bo przybiegł pies i zaczął mnie gryźć. I płakałam. A czy rozmawiałaś z Arturem o tym, co się stało? Nie. Nie rozmawiałam z nim. No on też do mnie nie dzwonił. W ogóle sama ostatnio nie wychodzę z domu. Bardzo się boję.
Dziękuję ci Madziu. Byłaś bardzo dzielna i bardzo mi pomogłaś. Teraz zostaniesz z panią psycholog tutaj w pokoju i zaczekasz na mamę. Czy strony chcą w związku z przyprowadzonym dowodem złożyć oświadczenia? Nie. Nie dziękuję. Dziękuję. Czy strony wnoszą u zapełnienia postępowania dowodowego? Nie. Nie wnoszę. A zgażecie posiłkowe? Nie. Pani mecenas? Nie. Nie wnoszę. Proszę biegłego z zakresu medycyny sądowej o podejście do barierki. Tożsamość ustalona na podstawie dowodu osobistego ARX094587 wydanego przez prezydenta miasta Rzeszowa. Proszę. Proszę powiedzieć jak się pan nazywa, ile ma pan lat i jaki zawód pan wykonuje. Nazywam się Arkadiusz Szajna, mam lat 38 i jestem lekarzem. Czy był pan karany ze składania fałszywej rzęzdy lub oskarżeń? Nie. Nie byłem.
Czy jest pan spokrewniony lub spowinowacony ze skarżonym? Absolutnie nie. Proszę o przedstawienie opinii. Wysoki sądzie. Pacjentka miała liczne rany szarpane powok tułowia dotyczące głównie prawej strony klatki piersiowej i nadbrzusza, a także obu podłudzi. Ale proszę o wyłączenie telefonu. Tak, przepraszam, wysoki sądzie, to się więcej nie powtórzy. Proszę dalej. Większość ran jest powierzchowna, także rany cięte i kute, ślady pazurów i kół zwierzęcia. Jednak występuje też znaczna ilość ran głębszych, naruszających strukturę mięśni brzucha i podłudzi. Szczęśliwie nie doszło jednak do uszkodzenia narządów wewnętrznych, dużych naczyń i nerwów, ale wynika to jedynie wysoki sądzie tylko i wyłącznie ze szczęśliwej lokalizacji ugryzień. Gdyby pies zaatakował okolice szyi, przeżycie dziewczynki byłoby wysoce niepewne.
W wyniku upadku z roweru doszło do zniknięcia stawu skokowego drugiego stopnia, które wymagało interwencji lekarza ortopedy i założenia gipsu na okres miesiąca. Po wypadku na ciele dziewczynki można było zauważyć również liczne stłuczenia oraz otarcia tułowia, kończyn dolnych i górnych. Rany zostały oczywiście zaopatrzone chirurgicznie. Poekspozycyjnie dziewczynka została zaszczepiona na wściekliznę. Pacjentka przeszła z powodzeniem antybiotykoterapię. Obecnie renegują się bardzo dobrze. Po rehabilitacji powróciła sprawność stawieks skokowym. Pacjentka wypisana ze szpitala w stanie dobrym. Podsumowując, zdarzenie doprowadziło do znacznych urazów ciała pacjentki, które uniemożliwiły jej sprawne funkcjonowanie na okres powyżej miesiąca i wiązały się z bolesną lekowalestencją. Dziękuję. Czy bieg wypodtrzymuje pisemną opinię? Tak, oczywiście, że tak. Czy chce pan coś dodać lub uzupełnić? Nie, nie, to wystarczy.
Czy strony mają jakieś pytania? Pani Prokurator? Nie, dziękuję. Oskarżeciel posiłkowy? Dziękuję. Pani mecenas? Dziękuję. Oskarżony? Czy oskarżony ma pytania do biegłego? Nie. Dziękuję. Proszę zająć miejsce. Dziękuję. Na salę poproszę świadka Karola Nowaka. Świadek Karol Nowak, proszę na salę. Tożsamość ustalona na podstawie dowodu osobistego numer AWK 9485 wydanego przez NKP. Dostanę do sali. Dostanę do sali. Dostanę do sali. Dostanę do sali. Dostanę do sali. AWK 9485 wydanego przez Prezydenta Miasta Rzeszowa. Czy strony wnoszą o przesłuchanie świadka z przyrzeczeniem? Nie, dziękuję. Jak se pan nazywa? Nazywam się Karol Nowak. Ile pan ma lat? Mam 42 lata. Zawód? Jestem geodetą. Czy był pan karany ze składania fałszywych zeznań lub oskarżeń? Nie, nie byłem. Czy jest pan spokrewniony lub spowinowacony z oskarżonym? Nie, nie jestem.
W takim razie proszę powiedzieć, co pan wie w tej sprawie. Dobrze. Gdy to się stało, byłem w ogrodzie i przycinałem drzewka. Widziałam, jak oskarżony Artur jedzie wraz z Magdą na rowerze. Zdziwiło mnie to, że jadą na jednym rowerze. Dlaczego Magda nie jechała na swoim rowerze, a jechała na ramie roweru Artura? Nie patrzyłem cały czas, co robią, bo byłem zajęty swoją pracą w ogrodzie. W pewnym momencie usłyszałem warczenie psa, a następnie krzyk Magdy. Odwróciłem się i zobaczyłem Magdę, która leżała na ziemi, a na nią rzucił się pies, który ją pogryzł. Szybko podbiegłem i kijem odgoniłem od niej psa. Magda krzyczała i płakała. Była cała zakrwawiona. Dlatego wezwałem pogotowie. Nie mogłem jej uspokoić.
Gdy wezwałem pogotowie, następnie zadzwoniłem po jej matkę, ale ta nie odbierała. Lekarz powiedział, że trzeba zabrać Magdę na obserwację. Dlatego postanowiłem pojechać z nią do szpitala. W szpitalu dodzwoniłem się do jej matki i powiedziałem o tej sytuacji. Pani Emilia powiedziała, że przyjedzie do szpitala jak najszybciej. Gdy przyjechała, natychmiast pobiegła do córki, a ja na nią poczekałem. Gdy wróciła, opowiedziała mi, co się stało. Pani Emilia była bardzo wzburzona i powiedziała, że zadzwonię do Artura, ale ten oczywiście nie odbierał. Dlatego postanowiła pojechać do niego do domu. Ja też wróciłem do domu. To wszystko, co wiem w tej sprawie. Dziękuję. Czy strony mają pytania? Tak mam.
Czy pokrzywdzona może mówiła, że oskarżony umyślnie strącił ją z roweru? Uchylam to pytanie. Dobrze. W takim razie mówił pan, że widział pan Magdę. A gdzie w tym czasie był oskarżony? Widziałam, jak oskarżony szybko jedzie na rowerze przed siebie. Nie zwracałam na niego zbytnio uwagi, bo próbowałam pomóc Magdzie. Dziękuję. Nie mam więcej pytań. Ogońca. Tak mam pytanie. Proszę świadka, co może nam pan powiedzieć o oskarżonym? Artur to dobry chłopak. Przynajmniej tak mówił o nim. Z tego co wiem, pani Emilia czasem zostawiała córkę pod opiekę Artura i jego rodziców. Wydaje mi się, że się lubili. Myślę, że traktował ją jak młodszą siostrę.
A czy widział pan już wcześniej tego psa, który zaatakował Magdę? Tak, widziałem. To duży pies. Ludzie się go bali. Ja też się go bałem. Zresztą biegał luzem, bez kagańca. Raz nawet próbował mnie ugryźć, gdy wracałem na swoją posesję, ale udało mi się uniknąć ataku. Dziękuję. Nie ma więcej pytań. Oskarżony? Tak, mam jedno. To proszę. Swiadek, ja ułożę roman z mamą Magdzie. Co to za pytanie? Uchalam to pytanie. Nie ma związku ze sprawą. Dobrze. Czy są jeszcze jakieś inne pytania? Nie, nie. Tyle. Dziękuję. Może świadek opuścić salę rozpraw albo pozostać na sali. To wszystko. Dziękuję. Proszę wezwać na salę kolejnego świadka, panią Annę Masłowską.
Świadek Anna Masłowska, proszono na salę. Tożsamość ustalona na podstawie dowodu osobistego, numer ATK 43587, wydanego przez prezydenta miasta Rzeszowa. Dziękuję. Proszę podać imię i nazwisko, wiek oraz zawód. Nazywam się Anna Masłowska, mam 35 lat i zawodem jestem fryzjerką. Czy była pani karana za składanie fałszywych zeznaniu poskarżeń? Nie, nie byłam. Czy jest pani spokrewniona lub spowinowacona z oskarżonym? Nie, nie jestem. W takim razie proszę powiedzieć sądowi, co pani wiadomo sprawia. Każdą sobotę jeżdżę na zakupy do pobliskiego sklepu. Jak pamiętam, wtedy też tak było. Wracałam gdzieś około godziny 13, bo musiałam dla męża ugotować obiad. Mój Piotruś jest bardzo niezadowolony, kiedy wraca z domu i obiadu nie ma na czas.
Jeszcze tygodnia musiałam dzieci zawieźć na basen i wieczorem do tyściowej, bo nas nie wyobrażaj byśmy przynajmniej dwa razy w tygodnię nie odwiedzili. Proszę jednego powiedzieć o wydarzeniach z dnia 11 kwietnia i dotyczące sprawy rozpoznawanej przed sądem. No dobrze. A więc wracałam najbliższą możliwą drogą koło pobliskiego lasku. I pamiętam, że w pewnym momencie za zakrętu wyskoczył mi Artur pędzący na rowerze. I pociąłem na niego uwagę, bo wyglądał na dość mocno zdenerwowanego, tak jakby przed kimś uciekał. I właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że coś musiało się stać. No bo przecież moja intuicja w życiu mnie nie zawodzi. No ale pojechałam dalej i kiedy dojeżdżałam do domu, a usłyszałam sygnał karetki.
No i wtedy mi się przypomniało, że nie kupiłam ciasta do tyściowej bez ciasta. No jak to tak? Czy są pytania do świadka Pani Prokurator? Tak. Czyli nie widziała Pani miejsca zdarzenia ani randnej pokrzywdzonej? Nie, nie widziałam, ale pamiętam, że kiedy wróciłam z zakupami i wysiadałam z samochodu, zobaczyłam Panią Emilię wychodzącą. A ja przypominam, że zwraca się Pani do sądu. A, przepraszam. Także kontynuując, widziałam Panią Emilię wychodzącą z domu państwa Wybickich. No i wtedy złapałam ją tylko w tak zwanym locie i zapytałam o co chodzi. I wtedy wszystko mi wyjaśniła. Ale w ciągu tej rozmowy ja jej tylko wspomniałam, że widziałam Artura. No i to straszne co się wydarzyło.
Dziękuję, nie mam więcej pytań. Oskar, Rzecel Posiłkowy. Dziękuję, nie mam. Pani Macenas, czy widziała Pani kiedykolwiek tego psa, który zatakował Magdy? Tak, widziałam. On był dość znany w naszej okolicy. To był pies naszego sąsiada. I właśnie osobiście odprowadzałam moje dwie córki do szkoły, bo obałam się puścić je same. I dwa miesiące temu gdzieś mniej więcej pogryzł jakąś osobę i wiem, że była dość mocno pogryziona przez tego psa. Także był pies znany w okolicy i wszyscy się go obawialiśmy. Zgłaszajmy na policję, ale jak widać bez efektu. A co może nam Pani powiedzieć o oskarżonym? To mój sąsiad. Mieszkamy w bliskim sąsiedztwie. To bardzo miły i uczynny chłopak.
Także nie mogę uwierzyć, że zrobił coś takiego. To wszystko, nie ma więcej pytań. Oskarżony? Nie, nie ma. Dziękuję. Może Pani opuścić z salę rozpraw lub pozostać na sali. Dziękuję. Zamykam przewód sądowy. Udzielam głosu Pani Prokurator. Siedząca obok mnie, Emilia Kowalska, na pewno nie zapomni dnia 11 kwietnia, kiedy to powierzyła swoje jedyne dziecko pod opiekę Artura Wybickiego. Syna przyjaciół, z którym Magda powinna być bezpieczna. Nic jej nie powinno grozić. Stało się jednak inaczej. Zaufanie do oskarżonego, osoby pełnoletniej, wydawałoby się odpowiedzialnej, nie miało niestety odzwierciedlenia w rzeczywistości. Czyn Artura Wybickiego niewątpliwie wypełnia znamiona przestępstwa opisanego zarówno w artykule 157,1 Kodeksu Karnego, jak i w artykule 160,1 Kodeksu Karnego.
Oskarżony, widząc zagrożenie w postaci biegnącego za rowerem psa, rzucił z ramy pokrzywdzoną, po czym szybko odjechał. Małoletnia Magdalena Kowalska w wyniku upadku skręciła kostkę, co uniemożliwiło jej jakąkolwiek ucieczkę przed agresywnym zwierzęciem. Jak wynika ze znań pokrzywdzonej, świadka Karola Nowaka, a także wyjaśnienie samego oskarżonego, Artur Wybicki, pomimo desperackiego wołania o pomoc, nie odwraca się nawet na moment, nie zważa na to, a wręcz godzi się z tym, że powierzona jego opiece dziewczynka leży zraniona na ziemi, a na dodatek jest atakowana przez agresywnego psa. Oskarżony jest człowiekiem pełnoletnim, musiał więc mieć świadomość, że rzucając magdę z roweru, proś na biegnącego za nimi psa narażają na niebezpieczeństwo.
To jest, przenosi ją ze stanu bezpiecznego dla jej życia w stan należenia jej na bezpośrednie niebezpieczeństwo, utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia. Pies, który pogryzł małoletnią, uchodził za agresywnego w okolicy, takiego, który atakuje bez powodu. Artur Wybicki zdawał więc sobie sprawę z tego, jakie niebezpieczeństwo grozi magdzie. Pomimo to oskarżony, sam znajdując się w bezpiecznym położeniu, nie robi nic, by jej pomóc. Nie wraca na miejsce zdarzenia, jedzie do własnego domu, nie dzwoni na pogotowie, choć każdy charakteryzujący się odrobiną współczucia człowiek tak zrobiłby na jego miejscu. Takie zachowanie oskarżonego, pozostawiającego w sytuacji ewidentnego zagrożenia 11-letnie dziecko, które darzyło go sympatią i zaufaniem, spowodowało pewnego rodzaju uraz psychiczny.
Magda jest bardzo zamknięta w sobie, boi się sama wychodzić z domu. Roztruć zdrowia, jak przyjmuje się w orzecznictwie, dotyczy wszelkich zaburzeń w organizmie człowieka o charakterze czynnościowym, które polegały nie tylko na ruszeniu czynności narządów ciała, lecz także na spowodowaniu pewnego stanu patologicznego, także w sferze zdrowia psychicznego. Magdalenę Kowalską z opresji wyratował świadek pan Karol Nowak, odganiając agresywne zwierzę kijem i przypuszczalnie dzięki jego szybkiemu zachowaniu małoletnie doznała tylko średniego uszelbku na zdrowiu, to jest obtarcz i obtuczeń tułowia, zwichnięcia stawu skokowego drugiego stopnia, licznych ran szarpanych nad brzusza i kończyn. W wysokiej sądzie należy podkreślić, że tylko szczęśliwy przypadek uratował małoletnię od utraty życia, a może i ciężkiego uszelbku na zdrowiu.
Oskażony Artur Wybicki w swoich wyjaśnieniach tłumaczy się, że strącił małoletnią Magdalenę Kowalską z roweru, bo bał się pogryzienia przez agresywnego psa. Należy się zastanowić, czy było to jedyne wyjście sytuacji? Świadek Karol Nowak mówi, odgoniłem psa kijem, więc istniała jakakolwiek możliwość obrony przed atakiem agresywnego zwierzęcia. W związku z powyższym, a także mając na uwadze, że oskarżony nigdy nie był karany, a także ma nieposzlakowaną opinię, wnoszę o karę jednego roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres lat trzech. Dziękuję. Dziękuję. O co wnosi oskarżyciel posiłkowy? Tak, co ma panu konkuratem. Dziękuję. Proszę pani macenas. Wysoki sądzie, czas na podsumowanie.
Jak wiemy, jak już wiemy, mój klient tego feralnego dnia zabrał Magdę na rower. Zajmował się nią na polecenie jej mamy. To jest pani Emili, która jak sama dziś przyznała, że czasami pozostawiała córkę pod opieką, albo pod rodziców mojego klienta, albo pod jego samego. Nikt więc nie mógł przepuszczać, iż czynność tak zwyczajna postawi mojego klienta niebawem w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia. Już następnie należy podkreślić bezwzględnie ważną okoliczność, iż mój klient przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i przeprosił za swoje postępowanie. Jak mówił, był spanikowany zbliżającym się niebezpieczeństwem, nie wiedział co ma zrobić i zareagował impulsywnie, odepchnął Magdę. Oskażony w chwili popełnienia zarzucanego mu czynu działał pod wpływem strachu.
Strachu, wyłanego atakiem psa, powszechnie uznawanego w okolicy za niebezpiecznego, iż jak wiemy, nieraz zdarzało mu się atakować ludzi bez żadnego uzasadnienia, bez żadnego powodu. Oskażony przyznał, że żałuje tego co się stało, jak słyszeliśmy dzisiaj na sali rozpraw, owszem, po całym tym wydarzeniu schronił się w pobliskim lesie, nie wesłał pogotowia, ale trzeba mieć na względzie, że nie zrobił tego z wyrachowania. Po prostu zwyczajnie się przestraszył. Taka sytuacja zdarzyła mu się po raz pierwszy, trudno więc było przewidzieć jak się zachowa. Próbował nawet po całym tym wydarzeniu skontaktować z Magdą celem jej przeproszenia, naprawienia swojego postępowania.
Natomiast przerażenie i trauma całym tym zdarzeniem okazały się silniejsze i mój klient do dnia dzisiejszego ma z tego powodu wyrzuty sumienia. Przechodząc do meritum, nawiązując do aktu oskarżenia, w którym to został zarzucone mojemu klientowi czyn z artykułu 157 paragraf 1 i artykuł 160 paragraf 1 Kodeksu Karnego w związku z artykułem 11 paragrafem 2 Kodeksu Karnego. Jako obrońca nie mogę zgodzić się z stanowiskiem przedstawionym przez Panią Prokurator, gdyż mój klient nie popełnił tego czynu umyślnie. Nie można więc mówić o żadnym zamiarze, ani ewentualnym, ani bezpośrednim. Dlatego obronda wnosi o uniewinnienie, a swoje stanowisko opiera na artykule 26 paragrafie 2 Kodeksu Karnego, co jest na stanie wyższej konieczności jako okoliczności wyłączającej winę.
Jak wiemy stan wyższej konieczności jest instytucją przeznaczoną do ratowania dobra chronionego prawem, zagrożonego bezpośrednim niebezpieczeństwem, kosztem innego dobra, także prawnie chronionego. W tym przypadku dobra prawnie chronionego przedstawiającego taką samą wartość jak dobro ratowane. Ustawodawca uznał, że jeżeli tylko to poświęcane dobro nie jest wartości znacząco większej, wyższej od dobra ratowanego, to wolno tak się człowiekowi zachować. Nie można wymagać od człowieka zbytniego heroizmu. Nie ma wątpliwości, że zdrowiu jak również życiu mojego klienta groziło bezpośrednie niebezpieczeństwo. Potwierdzają to wyjaśnienie zarówno samego oskarżonego jak i pokrzywzonej. Z relacji wiemy, że bardzo się bała, kiedy mój klient próbował przyśpieszyć, aby oboje mogli uniknąć grożącego im niebezpieczeństwa.
Na pewno większość z nas przebywających tutaj na sali rozpraw, przesłuchujących się wyjaśnieniem oskarżonego, z zadaniem świadków czy też z zadaniem samej pokrzywdzonej zadało sobie pytanie. Dlaczego zostało poświęcone zdrowie, życie małoletniej dziewczynki, małej dziewczynki? Dlaczego nie doszło do poświęcenia zdrowia, życia mojego klienta? Otóż mój klient dział po tym instynktu, impulsu, sprawnego punktu widzenia doszło w tym przypadku do kolizji dóbr prawnie chronionych przedstawiających jednakową wartość. Biorąc pod uwagę dylematę natury moralnej, zachowanie mojego klienta na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać niewłaściwe. Natomiast artykuł 26 w paragrafie 2 zawiera w sobie normę prawną, która takie zachowanie właśnie zezwala. Mojego klienta z pokrzywdzoną łączyły tylko i wyłącznie dobre relacje koleżeńskie.
Nie można w tym przypadku mówić o szczególnym obowiązku ochrony zdrowia, życia pokrzywdzonych, który ciążyłby na moim kliencie. Owszem jak pewnie zauważyliśmy mojego klienta i pokrzywdzoną dzieliła pewna różnica wieku, więc od razu nasywa nam się pytanie, że od starszego można wymagać więcej. Otóż nie, ponieważ wiek w tym przypadku nie ma najmniejszego znaczenia. Dlaczego? Dlatego, że aby można było mówić o kwalifikowanym gwarancie nie jest istotny wiek, a źródło jego obowiązku. I ocenię w obronie na gruncie artykułu 26 paragrafu 4 nie można uznać zasad współżycia społecznego czy zwyczaju jako podstawy obowiązku. Jako obrońca mojego klienta muszę podkreślić, iż niebezpieczeństwa, które zagrażało zdrowiu, życiu oskażonego nie dało się uniknąć w inny sposób.
Oskażony sam w swoich wyjaśnieniach na pytanie obrony tak powiedział, że próbował przyśpieszyć, nie dał rady, słyszał jak nieuchronnie doganiający kpia z warczy, to wyjaśnienia wskazują na bezpośredniość i nieuchronność niebezpieczeństwa. Proszę wysokiego sądu, mój klient od samego początku wystąpienia niebezpieczeństwa działał w celu jego uchylenia. Miał on świadomość, że zdrowiu, życiu zarówno jego jak i pokrzywdzonej takowe niebezpieczeństwo groziło. Początkowo nawet podjął czynności ratownicze, które miały uchronić dobra prawnie ochrononego każdego z nich, to znaczy i pokrzywdzonej i mojego klienta. Niestety brak sił spowodował, iż dla uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa mój klient musiał niestety poświęcić dobro prawnie ochronionej, pokrzywdzonej, tym samym wypełniając wszystkie z znamion stanu wyższej konieczności jako okoliczności wyłączającej winę.
Wysoki sądzie, zastanówmy się przez chwilę, co by było, gdyby oskarżony nie zepchnął pokrzywdzonej z roweru. Pies dogoniłby ich oboje. Oboje byliby zaatakowani i na skutek tego oboje doznali by uszczerbkuł na zdrowiu, a być może i na życiu, kto wie. Mieliśmy więc przypadek, w którym co najmniej dwa dobra prawnie ochronione były zagrożone tym samym niebezpieczeństwem, które można było uchylić, odwrócić tylko poprzez poświęcenie jednego z nich. Zdaniem obrony nie doszło w tym przypadku do przekroczenia granic stanu wyższej konieczności, gdyż mój klient nie przekroczył warunków określonych przepisami kodeksu karnego niezbędnych do uchylenia winy. Więc nie możemy tutaj mówić odpowiedzialności karnej.
Podsumowując swoje wystąpienie, proszę aby wysoki sąd wziął przy wydawaniu wyroku pod uwagę młody wiek mojego klienta, jego niekaralność, brak jakiegokolwiek konfliktu z prawem, jego dobrą opinię, którą cieszył się wśród swoim społeczeństwie, jak potwierdzają zeznania świadków. Ponadto należy zauważyć, iż jest osobą odpowiedzialną w swoim postępowaniu, a świadczy o tym fakt, iż nigdy nie zdarzyły się sytuacje, w których to zdrowie co więcej życie Magdy było zagrożone, podczas gdy przebywała ona pod opieką mojego klienta. Niezważywszy na przetoczone przeze mnie okoliczności, wnoszę o uniewinnienie. Dziękuję. Dziękuję. O co skarżony wnosi? O uniewinnienie. Dziękuję. Zarządzom na radę nad wyrokiem, proszę wszystkich o opuszczenie sali rozpraw. Proszę wstać. Nastąpi odczytanie wyroku.
Wyrok w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej, Sąd Rejonowy w Rzeszowie, 2 Wydział, Karny w składzie, przewodniczący sędzia sądu rejonowego Joanna Makłuch, protokolan sekretarz sądowy Maciej Protrowski, przy udziale prokuratury rejonowej w Rzeszowie Katarzyny Adamiak i oskarżyciela posiłkowego Emilii Kowalskiej, po rozpoznaniu w dniu 22 kwietnia 2015 roku w sprawę Artura Piotra Wybickiego, urodzonego 19 grudnia 1996 roku w Rzeszowie, syna Stefana i Marii z domu Szyszka, oskarżonego o to, że dnia 11 kwietnia 2015 roku w Rzeszowie na ulicy Lena Arturowska, zapchnąła ołatnią Magdalę na Kowalską z ramy jadącego roweru, narażając ją na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowie.
W wyniku upadku z roweru wyżej wymieniona, doznała zwichnięcia stawu skokowego drugiego stopnia, licznych otarć i stłuczeń kończych górnych i dolnych, czyli naruszenia czynności narządów ciała na okres trwający dłużej niż 7 dni. To jest oczyn z artykułu 157 paragraf 1 Kod. Karnego i artykułu 160 paragraf 1 Kod. Karnego w związku z artykułem 11 paragraf 2 Kod. Karnego. W punkcie 1 na podstawie artykułu 26 paragraf 2 Kod. Karnego w związku z artykułem 17 paragraf 1 punkt 2 Kod. Karnego w związku z artykułem 414 paragraf 1 Kod. Karnego uniewinnia oskarżonego od popełnienia zarzucanego mu czynu. W punkcie 2 na podstawie artykułu 632 paragraf 2 Kod. Karnego kosztami procesu obciąża Skarbu Państwa.
Dokonując ocenę zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego, w pierwszej kolejności należy odnieść się do wyjaśnień oskarżonego złożonych w toku postępowania. Należy zatem wskazać, iż w sprawie będącej przedmiotem rozpoznania oskarżony przyznał się do popełnienia zarzuconego mu czynu, podkreślając jednak stanowczo, że jego zachowanie wynikało z grożącego bezpośredniego niebezpieczeństwa, jakim był agresywny pies. Nie ulega wątpliwości, że oskarżony działa w stanie wyższej konieczności wyłączającym winę. Należy w tym miejscu wskazać, że stan wyższej konieczności wyłączający winę zachodzi w sytuacji, kiedy wartość dobrej ratowanego jest równowartością. Reasumując powyższe, sąd chce podkreślić, że stan wyższej konieczności jako okoliczność wyłączająca winę zachodzi tylko w przypadku zrealizowania wszystkich znamion.
Niespełnienie któregokolwiek ze znamion powoduje, że czyn jest bezprawny i nie zachodzi okoliczność wyłączająca winę, a więc czyn stanowi przestępstwo. Oceniając zgromadzone w tej sprawie materiał dowodowy, należy stwierdzić, że w sprawie będącej przywnotem rozpoznania wszystkie z konstytutywnych znamion takich jak stan niebezpieczeństwa grożący jakiemukolwiek dobył prawnie chronionemu, poświęcenie do obradzu zero w sposób realizujący znamiona typu czynu zabronionego, działanie w celu uchylenia niebezpieczeństwa, brak szczególnego obowiązku poświęcenia własnego doby osobistego zostały spełnione. Mając powyższa na uwadze sąd rejonowy ożar jak w sentencji. Dziękuję, to wszystko w tej sprawie. Dzięki za uwagę. .