TRANSKRYPCJA VIDEO
Dla tego filmu nie wygenerowano opisu.
Witam Państwa bardzo serdecznie. W moim dzisiejszym filmie podejmę temat Żydów w komunistycznej bezpiece. Dowiecie się ilu z nich po wojnie służyło w aparacie bezpieczeństwa komunistycznej Polski. Przytoczę również najnowsze ustalenia polskich historyków w tej sprawie. Otymi patronami kanału są pani Ewa Szemraj i pan Andrzej Maciejewski z Alaski. Temat Żydów w komunistycznej bezpiece przez wiele lat był tematem zakazanym w polskiej historii. I dlatego nie mogliśmy nic na ten temat przeczytać. Nie znaczy to wcale, że tego tematu w ogóle nie było. Pojawiał się w rozmowach Polaków, dla których komunistyczna bezpieka w czasach stalinowskiej Polski była instytucją zdominowaną przez Żydów. Istniało nawet określenie Żydo-Komuna, o którym szerzej pisze w swojej książce prof. Paweł Śpiewak.
To określenie odnosiło się do obecności Żydów w całym aparacie państwowym komunistycznej Polski. Żydów postrzegano wówczas jako obcy element, wysługujący się Sowietom i prześladujący Polaków. Miało to zresztą swoje uzasadnienie. Gdy w lipcu 1944 roku komuniści przystąpili do budowy nowego systemu, Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego musiało znaleźć się pod kontrolą zaufanych komunistów. Tych najwięcej wywodziło się z przedwojennej komunistycznej partii Polski, której znaczna część tzw. aktywu miała żydowskie pochodzenie. Nie mogło zatem dziwić to, że po wojnie w kierownictwie komunistycznej bezpieki znalazło się tak wielu z nich. Paweł Śpiewak w swojej książce Żydokomuna pisze, że odgrywali oni rolę jancharów nowego systemu. Podkreśla, że do tej roli nadawali się bardzo dobrze.
Byli izolowani od reszty społeczeństwa, znienawidzeni, a do tego obcy etnicznie, skazani życiowo i zawodowo na aparat, w którym pracowali. Wielu z nich stało się natrwałe symbolami komunistycznych represji i komunistycznych zbrodni. Na pewno do takich można zaliczyć szefa Departamentu Śledczego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, pułkownika Józefa Różeńskiego, wiceministrów Resortu Bezpieczeństwa pułkowników Romana Romkowskiego i Mieczysława Mietkowskiego oraz komendanta obozów pracy w Świętochłowicach i Jaworznie Salomona Morela. Mózgiem wielu operacji komunistycznej bezpieki w czasach stalinowskich była pułkownik Julia Brystygierowa, dyrektor Departamentu Piątego MBP. Jednym z najbrutalniejszych morderców w komunistycznej bezpiece w czasach stalinowskich był dyrektor Departamentu Trzeciego MBP, pułkownik Józef Czaplicki, który ze względu na brutalne prześladowania żołnierzy Armii Krajowej zyskał przydomek a cover.
Za czystki personalne w samej partii odpowiadał pułkownik Anatol Fejgin, dyrektor Departamentu Dziesiątego MBP, którego zastępcą był pułkownik Józef Światło, późniejszy uciekinier na zachód. W Komitecie Centralnym Polskiej Partii Robotniczej, a później Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej osobą nadzorującą działania bezpieki był Jakub Berman, który odcisnął swoje własne piętno na całym systemie. Berman osobiście reżyserował procesy, w których dochodziło do mordów sądowych niewinnych ludzi. W czasach stalinowskich Żydzi byli również obecni na wysokich stanowiskach w całym aparacie państwowym, gospodarce i wojsku. Z perspektywy zwykłego Polaka była w tym jakaś niezrozumiała dla nich sprzeczność, ponieważ Żydzi w czasie wojny zostali wymordowani przez Niemców, a tymczasem po wojnie pełno było ich w strukturach nowej władzy, a jeszcze więcej w bezpiece jej ramieniu zbrojnym. To wszystko wzmacniało stereotyp Żydokomuny.
Nic dziwnego, że w latach 40. po Warszawie krążył nawet dowcip, w którym na pytanie jaka jest najważniejsza partia w Polsce, odpowiedź padała Bermanówna. Ale w tym samym czasie polityka terroru wobec Polaków uległa nasileniu. Raporty polskiego podziemia i jej prasa opisując tę sytuację jasno podkreślały, że najważniejszym narzędziem tej polityki są wstrętni, podstępni wrogowie Polski i chrześcijaństwa, czyli Żydzi. W latach 40. i 50. sprawa obecności Żydów w kierownictwie bezpieki była przemilczana. Towarzysze, obywatele, ludu pracujący stolicy! Ta sytuacja uległa zmianie po październiku 1956 roku, gdy do władzy w Polsce doszedł Władysław Gomułka, który zawsze był wyczulony na temat Żydów.
Gomułka nie chciał jednak usunięcia Żydów z bezpieki partii z powodów antysemickich, ale dlatego, że chciał, aby partia zyskała szersze oparcie w społeczeństwie. I dlatego uznał, że ich obecność w parki i bezpiece nie będzie temu celowi sprzyjała, ponieważ Polacy uważają Żydów za obcych. Gomułka zresztą widział ten problem już znacznie wcześniej, gdy w 1948 roku ster rządów polską przejął Berman i jego koledzy. Napisał wówczas list do Stalina, w którym m. in. możemy przeczytać. Część towarzyszy żydowskich nie czuje się związana z narodem polskim, a więc i z polską klasą robotniczą żadnymi nićmi. Względnie zajmuje stanowisko, które można określić mianem nihilizmu narodowego. Tyle tylko, że Gomułka został w 1948 roku odsunięty od władzy przez grupę Bermana, a potem przez nią uwięziony.
Gdy w październiku 1956 roku Gomułka powrócił do władzy, postanowił się z nią ostatecznie rozprawić. W ciągu ubiegłych lat nagromadziło się w życiu Polski wiele zła, wiele nieprawości i bolesnych rozczarowań. Do więzienia trafiło wówczas kilku prominentnych funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego Żydowskiego Pochodzenia, w tym pułkownicy Fejgin i Różański. Wraz z Gomułką na wysokie stanowiska powrócili działacze w rodzaju Mieczysława Moczara i Grzegorza Korczyńskiego, którzy mieli swoje własne porachunki z ekipą Bermana. To wszystko eksplodowało wiosną 1968 roku, gdy wybuchła kolejna wojna izraelsko-arabska. To właśnie wtedy ludzie Gomułki uruchomili kampanię przeciwko komunistom żydowskiego pochodzenia i zaczęli publicznie wymieniać ich nazwiska. W czasie tej kampanii mit żydoubecji był silnie eksponowany. W rezultacie tej kampanii około 20 tysięcy Żydów zmuszonych zostało do opuszczenia Polski.
Znaleźli się wśród nich także ci, którzy pracowali w aparacie bezpieki. Jak dużo ich było, szacunki w tej sprawie są różne. Tak samo jak różne są szacunki na temat tego, ilu ich było w samym kierownictwie bezpieki w czasach stalinowski. Prof. Andrzej Paczkowski, opierając się na opracowaniach wewnętrznych Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, podał w latach 90, że na 447 osób pełniących funkcje kierownicze w bezpiece Żydów było 131, czyli około 30%. Potwierdzeniem danych podanych przez Paczkowskiego mogą być opublikowane w latach 90. przez Rosjan dokumenty sowieckie. W jednym z nich gen. Mikołaj Szyliwanowski, sowiecki doradca ministra bezpieczeństwa publicznego, podaje, że pod koniec 1945 roku w MBP pracowało 18,7% Żydów, a 50% z nich zajmowało stanowiska kierownicze. I tak m. in.
w Departamencie I, czyli wywiadzie, Żydów miało być 27%. W wydziale personalnym Żydów miało być 23%, a na stanowiskach kierowniczych w tym wydziale 7 osób. W wydziale ds. funkcjonariuszy Żydów miało być 33,3%. I wszyscy mieli zajmować stanowiska kierownicze. W wydziale sanitarnym Żydów miało być 49,1%, a w finansowym 29,9%. Trudno uznać, że informacje podane przez gen. Szyliwanowskiego do centrali w Moskwie zostały przez niego zafałszowane. Pewnej korekty tych danych dokonał w latach 90. prof. Krzysztof Szwagrzyk z Instytutu Pamięci Narodowej, który opierając się na materiałach archiwalnych Instytutu podał, że spośród 450 osób pełniących wysokie funkcje w bezpiece w latach 1944-1954 aż 167 było Żydami, czyli prawie 37%.
Uwzględniając fakt, że po wojnie Żydzi stanowili zaledwie 1% polskiego społeczeństwa, jest jasne, że mieliśmy wówczas do czynienia z nareprezentacją Żydów w aparacie bezpieki. I ten fakt wydaje się być bezsporny. Dlaczego aż tylu z nich znalazło się w niej na stanowiskach kierowniczy? Jak już wspomniałem wcześniej, w sporej mierze było to konsekwencją ich nadreprezentacji w ruchu komunistycznym przed wybuchem II wojny światowej. Jakie były dalsze losy Żydów, którzy w czasach stalinowskiej Polski pracowali w bezpiece i niewątpliwie mieli na koncie wiele popełnionych zbrodni. Jak wspomniałem, w wyniku wydarzeń marca 1938 roku większość z nich wyemigrowała z Polski. W kraju pozostali nieliczni. Żydowscy emigranci pobierali polskie emerytury za swoją służbę w bezpiece. I to niemałe.
Były one przeciętnie czterokrotnie wyższe od emerytury zwykłego Polaka. Ich sytuacja uległa zmianie w latach 90. , gdy w Polsce zaczęto zajmować się zbrodniami komunistycznymi, głównie tymi z okresu stalinowskiej Polski. W ten właśnie sposób Komisja Badania Zbrodni przeciwko narodowi polskiemu, która się nimi zajmowała, natrafiła na Salomona Morela, byłego komendanta obozów pracy w Świętochłowicach, a potem w Jaworznie. W rezultacie jej działań prokuratura okręgowa w Katowicach, opierając się na zeznaniach prawie stu świadków, przedstawiła Morelowi dziewięć zarzutów, w tym zarzut popełnienia zbrodni ludobójstwa. W 2003 roku Sąd Rejonowy w Katowicach podjął decyzję o aresztowaniu Morela, ale wtedy okazało się, że Morel od prawie 10 lat mieszka w Izraelu.
Strona polska wystąpiła więc z wnioskiem o jego ekstradycję do Polski, ale na to nie zgodziła się strona izraelska. Podkreślając w piśmie do polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości, że Morel w czasie wojny przeżył wielką traumę, ponieważ widział na własne oczy brutalne mordy na członkach swojej rodziny, popełnione przez polskiego policjanta i polskiego faszystę. Uznała też, że nie można Morela obwiniać za śmierć więźniów obozów w Świętochłowicach i Jaworznie, ponieważ w Polsce panowała wówczas bieda i głód. Zaznaczyła również, że jego ucieczka do Izraela w 1993 roku była podyktowana fałszywymi zarzutami wobec jego osoby, które były przejawem napastliwego polskiego antysemityzmu. To pismo ostatecznie przesądziło o bezkarności Salomona Morela, który zmarł w Izraelu w 2007 roku. Podobnie zakończyły się sprawy kilku innych Żydów ubeków, którzy wyemigrowali z Polski w 1968 roku.
Tak samo było zresztą z żydowskimi zbrodniarzami, którzy w czasach stalinowskiej Polski pracowali w wymiarze sprawiedliwości. Wystarczy przywołać przypadek Heleny Wolińskiej, która pracowała w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej, czy też przypadek stryja Adama Michnika, pułkownika Stefana Michnika, który był sędzią Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie. Ale o nich szczegółowo opowiem Państwu przy innej okazji. Dyskusja Toczy się dzisiaj w Polsce dyskusja na temat Jana Pawła II, wobec którego formułowane są kolejne zarzuty. Nie sposób prowadzić tej dyskusji nie przypominając, w jakich warunkach ksiądz Karol Wojtyła, późniejszy Jan Paweł II, działał w czasach komunistycznej Polski. Dowiecie się, ile sił i środków komunistyczna bezpieka zaangażowała do inwigilacji jego osoby. Dowiecie się, ilu agentów bezpieka ulokowała w jego otoczeniu i w jaki sposób mieli oni mu zaszkodzić.
Ten film zatytułowałem Jak SB inwigilowała Jana Pawła II. Gorąco zapraszam do oglądania. Dyskusja Dziękuję za liczne komentarze moich filmów i wpłaty. W sposób szczególny chciałbym podziękować złotym patronom pani Ewie Szemraj i panu Andrzejowi Maciejewskiemu z Alaski, a także srebrnym patronom, wśród których są pan Dariusz Kwoka, pan Grzegorz Łojko, pan Michał Rychwalski, pan Dariusz Wietrzykowski, pan Dariusz Czarnotta, pan Artur Drogosz, pan Arkadiusz Strykowski, kongres Polonii Kanadyjskiej z okręgu Toronto oraz biosna. pl. Zachęcam wszystkich do dalszego wspierania mojego kanału. Wszelkie informacje na ten temat znajdziecie w opisie pod filmem. Dyskusja Jeśli podobał się wam mój film, udostępnijcie go znajomym, dajcie łapkę w górę i kliknijcie subskrybuj. .